You're late again!
: czw paź 16, 2025 10:18 pm
				
				Najtrudniejsza rzecz w prowadzeniu The Bubble Tea było ogarniecie o co chodziło w grach planszowych. Nigdy w nie nie grała, nie miała zatem o nich pojęcia i skrzętnie skrywała obawę, czy przez to nie zniechęci stałych bywalców.
W każdym razie jeden z pracowników został rozłożony przez chorobę, tak zwaną jelitówkę, wiec zawitała osobiście od lokalu. Musiała przez to przełożyć spotkanie ze swoją obecną kochanką, ale taka praca. Zjawiła się na miejscu przed czasem, żeby obecna zmiana mogła na spokojnie wrócić do domu. Praca w korpo nauczyła ją dyscypliny, organizacji czasu, a przede wszystkim punktualność, którą bardzo ceniła.
Th Bubble Shop Tea przejęła całkiem niedawno, i tak wyszło, że nie ze wszystkim pracownikami miała możliwość zapoznania się osobiście.
Wszyscy zostali na takich samych warunkach jak z poprzednimi właścicielami. Skoro się sprawdzali nie było potrzeby wymiany personelu. To by generowało dodatkowe koszty oraz czas na ich wyszkolenie. Nie dało się łatwo pozbyć korporacyjnego systemu myślenia.
Będąc już na miejscu sama zakasała rękawy, by ruszyć do pracy wraz z osoba, która miała przyjść na drugą zmianę. Ruch na szczęście był jeszcze nie taki duży, ale gdy ostatnia osoba z pierwszej zmiany poszła do domu trochę zaczynała mieć obawę. Czas mijał, a Bille jak nie było tak nie ma.
Była w stanie zaakceptować kwadrans akademicki, ewentualnie jakieś zdarzenie losowe samochodowe czy komunikacji miejskiej. Ale to wypadało poinformować!
Zegar na ścianie tykał powoli, az z kwadransa zrobiły się dwa. Chociaż chciała być kwiatem lotosu na spokojnych taflach jeziora, to daleko jej było do tego. Zaczynała się irytować na brak punktualność raz, dwa na zero informacji z czego to wynika.
Billie Brackenborough
			W każdym razie jeden z pracowników został rozłożony przez chorobę, tak zwaną jelitówkę, wiec zawitała osobiście od lokalu. Musiała przez to przełożyć spotkanie ze swoją obecną kochanką, ale taka praca. Zjawiła się na miejscu przed czasem, żeby obecna zmiana mogła na spokojnie wrócić do domu. Praca w korpo nauczyła ją dyscypliny, organizacji czasu, a przede wszystkim punktualność, którą bardzo ceniła.
Th Bubble Shop Tea przejęła całkiem niedawno, i tak wyszło, że nie ze wszystkim pracownikami miała możliwość zapoznania się osobiście.
Wszyscy zostali na takich samych warunkach jak z poprzednimi właścicielami. Skoro się sprawdzali nie było potrzeby wymiany personelu. To by generowało dodatkowe koszty oraz czas na ich wyszkolenie. Nie dało się łatwo pozbyć korporacyjnego systemu myślenia.
Będąc już na miejscu sama zakasała rękawy, by ruszyć do pracy wraz z osoba, która miała przyjść na drugą zmianę. Ruch na szczęście był jeszcze nie taki duży, ale gdy ostatnia osoba z pierwszej zmiany poszła do domu trochę zaczynała mieć obawę. Czas mijał, a Bille jak nie było tak nie ma.
Była w stanie zaakceptować kwadrans akademicki, ewentualnie jakieś zdarzenie losowe samochodowe czy komunikacji miejskiej. Ale to wypadało poinformować!
Zegar na ścianie tykał powoli, az z kwadransa zrobiły się dwa. Chociaż chciała być kwiatem lotosu na spokojnych taflach jeziora, to daleko jej było do tego. Zaczynała się irytować na brak punktualność raz, dwa na zero informacji z czego to wynika.
Billie Brackenborough