you smiled and I knew I was in trouble
: sob paź 18, 2025 7:16 pm
				
				
Dobrych restauracji w całym Toronto było na pęczki. Wybranie takiej, która jego zdaniem była w stanie zachwycić smakiem nie powinno więc stanowić problemu. I nie stanowiło, dlatego upewniwszy się, że termin, który wybrał będzie również pasował Georginie, dokonał rezerwacji. 
Do ostatniej chwili nie miał pewności, czy Gardner nie zmieni zdania.
Wiedział ten jeden wieczór, który spędzili w swoim towarzystwie na zabawie, jednocześnie starając się zagrać na nosie jej mężowi niczego przecież nie oznaczał. Ot, było to po prostu kilka chwil spędzonych na miłej zabawie, której ona mogła pożałować o wiele łatwiej niż on.
Koniec końców to przecież ona nosiła na palcu obrączkę wciśniętą tam przez Percivala.
Dlaczego tak było, tego Harold nadal nie był w stanie zrozumieć, jednak nie sposób powiedzieć, że rzeczywiście próbował. Kilka minionych dni upłynęło mu na intensywnej pracy nad tym, aby wyciągnąć z tarapatów klienta, który zagrzebał się w nich po uszy.
Pozytywne rozwiązanie tego problemu nie należało do najprostszych wyzwań, ale dzisiejsze popołudnie dowiodło, że Carnegie potrafił stawiać na swoim. Zarwane noce przyniosły zamierzony skutek, a jego klient być może całkowicie nie uniknął konsekwencji, jednak z całą pewnością nie otrzymał wszystkiego, na co zasługiwał.
A to oznaczało, że Hal czuł się w y g r a n y m.
Miał też co świętować, dlatego po Gardner pojawił się w wyjątkowo wybornym humorze. Zgodnie z tym, na co się umówili, miał odebrać ją po pracy spod galerii, a później wspólnie mieli wybrać się na zarezerwowaną przez niego kolację. Kiedy zatrzymał samochód przed lokalem, wysiadł z niego, ale nie przekroczył progu galerii. Po prostu oparł się o tylne drzwi, ze skrzyżowanymi ramionami czekając na to, aż brunetka opuści pracę i pojawi się przed nim. Kiedy to zrobiła, na jego ustach wymalował się uśmiech.
— Dobrze cię widzieć — skomentował, kiedy omiótł jej sylwetkę spojrzeniem. Jak zwykle prezentowała się nienagannie, jednak tę kwestię postanowił zachować dla siebie. Gdy podeszła bliżej, otworzył przed nią drzwi pasażera. — Zarezerwowałem nam stolik na ósmą, ale uznałem, że ostateczną decyzję pozostawię tobie. Możemy pojechać tam, albo możesz też zdać się na mnie — poruszył zaczepnie brwiami, decydując się na to, by zbyt wiele jej nie wyjaśniać, ale jednocześnie dać prawo wyboru.
On mógł dostosować się do tego, co było dla niej bardziej komfortowe.
Georgina Gardner
			Do ostatniej chwili nie miał pewności, czy Gardner nie zmieni zdania.
Wiedział ten jeden wieczór, który spędzili w swoim towarzystwie na zabawie, jednocześnie starając się zagrać na nosie jej mężowi niczego przecież nie oznaczał. Ot, było to po prostu kilka chwil spędzonych na miłej zabawie, której ona mogła pożałować o wiele łatwiej niż on.
Koniec końców to przecież ona nosiła na palcu obrączkę wciśniętą tam przez Percivala.
Dlaczego tak było, tego Harold nadal nie był w stanie zrozumieć, jednak nie sposób powiedzieć, że rzeczywiście próbował. Kilka minionych dni upłynęło mu na intensywnej pracy nad tym, aby wyciągnąć z tarapatów klienta, który zagrzebał się w nich po uszy.
Pozytywne rozwiązanie tego problemu nie należało do najprostszych wyzwań, ale dzisiejsze popołudnie dowiodło, że Carnegie potrafił stawiać na swoim. Zarwane noce przyniosły zamierzony skutek, a jego klient być może całkowicie nie uniknął konsekwencji, jednak z całą pewnością nie otrzymał wszystkiego, na co zasługiwał.
A to oznaczało, że Hal czuł się w y g r a n y m.
Miał też co świętować, dlatego po Gardner pojawił się w wyjątkowo wybornym humorze. Zgodnie z tym, na co się umówili, miał odebrać ją po pracy spod galerii, a później wspólnie mieli wybrać się na zarezerwowaną przez niego kolację. Kiedy zatrzymał samochód przed lokalem, wysiadł z niego, ale nie przekroczył progu galerii. Po prostu oparł się o tylne drzwi, ze skrzyżowanymi ramionami czekając na to, aż brunetka opuści pracę i pojawi się przed nim. Kiedy to zrobiła, na jego ustach wymalował się uśmiech.
— Dobrze cię widzieć — skomentował, kiedy omiótł jej sylwetkę spojrzeniem. Jak zwykle prezentowała się nienagannie, jednak tę kwestię postanowił zachować dla siebie. Gdy podeszła bliżej, otworzył przed nią drzwi pasażera. — Zarezerwowałem nam stolik na ósmą, ale uznałem, że ostateczną decyzję pozostawię tobie. Możemy pojechać tam, albo możesz też zdać się na mnie — poruszył zaczepnie brwiami, decydując się na to, by zbyt wiele jej nie wyjaśniać, ale jednocześnie dać prawo wyboru.
On mógł dostosować się do tego, co było dla niej bardziej komfortowe.
Georgina Gardner