I'm begging for you to take my hand
: wt paź 21, 2025 7:19 pm
				
				Ten wyjazd był zaplanowany od dawna, chociaż tak naprawdę nikt nie miał stuprocentowej pewności, że się odbędzie. Wpasowanie się w kalendarze grupy dorosłych i pracujących ludzi wcale nie było proste – nawet jeśli starali się to organizować regularnie, żeby utrzymać dawne znajomości i wyrwać się na parę chwil z miasta. Georgina miała nadzieję, że się uda… potrzebowała tego. Potrzebowała znajomych, towarzystwa, lasu, świeżego powietrza, braku zasięgu, dużej ilości czerwonego wina, mniej lub bardziej poważnych rozmów i rozluźnienia, którego dawno nie odczuwała. Potrzebowała tego i zamierzała jechać, nawet jeśli miałaby tam jechać sama. Tak naprawdę do ostatniej chwili nie wiedziała, czy Percy będzie jej towarzyszył, czy jednak przeszkodzi mu w tym jego praca. Nie byłaby zaskoczona – rozczarowana, ale nie zaskoczona. 
A jednak póki co wszystko poszło zgodnie z planem.
Wyjechali z Toronto o umówionej godzinie, udało im się nie pokłócić po drodze, a na miejscu nie byli ani pierwsi, ani ostatni. Idealnie i dokładnie tak, jak Gigi tego chciała – żeby uniknąć niezręcznego oczekiwania i darować sobie niewygodne pytania i komentarze. Chciała się dobrze bawić, a nie tłumaczyć dlaczego się spóźnili. No i mieli jeszcze wybór jeśli chodzi o domek, a Gigi nie pogardziła opcją z widokiem na jezioro. Ktokolwiek wybrał tą lokalizację miał nosa – położenie, standard, infrastruktura… nawet najbardziej wymagający klient nie miał na co narzekać.
Towarzystwo też jak zawsze dopisywało. Znali się wiele lat i nawet jeśli aktualnie mieszkali w różnych częściach kraju oraz nie mieli okazji rozmawiać codziennie – teraz dogadywali się doskonale. Było swobodnie, było głośno i wesoło. Było ognisko, bo przecież wszyscy byli okropnymi mieszczuchami, więc to obowiązkowa rozrywka dla kogoś ich pokroju. Był alkohol i była muzyka. Nie miała wielu koleżanek, więc doceniała tę grupę, z którą właśnie bardzo dobrze się bawiła – jakby znowu miały po dwadzieścia lat, tylko zamiast tequili piły wino. I może dobrze, bo wątpiła, czy po tequili tańczyłyby grzecznie w środku lasu…
Obróciła się właśnie dookoła swojej osi prowadzona przez przyjaciółkę, zaśmiewając się z czegoś, co właśnie powiedziała i odwróciła się w stronę grupki mężczyzn stojących obok. Ich mężczyzn.
Nie przypuszczała jednak, że jej wzrok spotka się z tym Percivala.
Uśmiechnęła się, upiła łyk wina ze swojego kieliszka i odstawiła go bezpiecznie na stolik, a sama zrobiła krok w kierunku męża, jednocześnie machając na niego paluszkiem, żeby też do niej podszedł. Oczy jej błyszczały, a kiedy znalazł się wystarczająco blisko zarzuciła mu dłonie na kark.
– Zatańcz ze mną. – rzuciła cicho prosto do męskiego ucha, jednocześnie czubkiem nosa trącając jego policzek.
Percival Gardner
			A jednak póki co wszystko poszło zgodnie z planem.
Wyjechali z Toronto o umówionej godzinie, udało im się nie pokłócić po drodze, a na miejscu nie byli ani pierwsi, ani ostatni. Idealnie i dokładnie tak, jak Gigi tego chciała – żeby uniknąć niezręcznego oczekiwania i darować sobie niewygodne pytania i komentarze. Chciała się dobrze bawić, a nie tłumaczyć dlaczego się spóźnili. No i mieli jeszcze wybór jeśli chodzi o domek, a Gigi nie pogardziła opcją z widokiem na jezioro. Ktokolwiek wybrał tą lokalizację miał nosa – położenie, standard, infrastruktura… nawet najbardziej wymagający klient nie miał na co narzekać.
Towarzystwo też jak zawsze dopisywało. Znali się wiele lat i nawet jeśli aktualnie mieszkali w różnych częściach kraju oraz nie mieli okazji rozmawiać codziennie – teraz dogadywali się doskonale. Było swobodnie, było głośno i wesoło. Było ognisko, bo przecież wszyscy byli okropnymi mieszczuchami, więc to obowiązkowa rozrywka dla kogoś ich pokroju. Był alkohol i była muzyka. Nie miała wielu koleżanek, więc doceniała tę grupę, z którą właśnie bardzo dobrze się bawiła – jakby znowu miały po dwadzieścia lat, tylko zamiast tequili piły wino. I może dobrze, bo wątpiła, czy po tequili tańczyłyby grzecznie w środku lasu…
Obróciła się właśnie dookoła swojej osi prowadzona przez przyjaciółkę, zaśmiewając się z czegoś, co właśnie powiedziała i odwróciła się w stronę grupki mężczyzn stojących obok. Ich mężczyzn.
Nie przypuszczała jednak, że jej wzrok spotka się z tym Percivala.
Uśmiechnęła się, upiła łyk wina ze swojego kieliszka i odstawiła go bezpiecznie na stolik, a sama zrobiła krok w kierunku męża, jednocześnie machając na niego paluszkiem, żeby też do niej podszedł. Oczy jej błyszczały, a kiedy znalazł się wystarczająco blisko zarzuciła mu dłonie na kark.
– Zatańcz ze mną. – rzuciła cicho prosto do męskiego ucha, jednocześnie czubkiem nosa trącając jego policzek.
Percival Gardner