so I've brought you down with me
: pt paź 24, 2025 11:19 pm
				
				016
Helena nie była zachwycona. Chciała tylko szybko załatwić sprawę i poprosić o wypis. Okazało się jednak, że sprawa nie była aż taka prosta, bo odłamek szkła uszkodził nerkę.
— Pani się nie martwi, to... no, w miarę drobny uraz, jak na sytuację. I tak miała pani szczęście, przeżyła pani wybuch bomby! Zaszyjemy i sama się zregeneruje. Potrzymamy panią chwilę na obserwacji.
Zobaczymy, miała ochotę powiedzieć.
Zabieg bolał jak skurwysyn, bo ze względu na wstrząśnienie mózgu, mogli podać jej tylko paracetamol. Ta część była przyjemniejsza, niż rozmowa z lekarzem.
Potem zabrali ją jeszcze na inne badania, by wykluczyć krwawienie lub obrzęk mózgu. Helena zapamiętuje te dane, kiwa głową, gdy lekarze tłumaczą jej, co robią. Podąża za ich komentarzami praktycznie bezwolnie, a w myślach analizuje swoje otoczenie.
Ma wrażenie, że wszędzie może czaić się na nią kolejna zasadzka Holdena. Tę czy tamtą maszynę na pewno można zhakować. Mógłby zmienić wyniki badań w systemie, żeby podali jej złe leki. Albo wysadzić oddział, to też możliwe. Czy w ogóle wie, że przeżyła atak?
Pociesza ją tylko myśl, że sama próbowała w ostatnim czasie włamać się do systemu tego szpitala – miał bardzo dobre zabezpieczenia. Przynajmniej zdalnie. Gdyby Holden pojawił się tu we własnej osobie, z pewnością by sobie poradził.
Jest nadal pełna napięcia, gdy wiozą ją na salę. Jest też zmęczona i śpiąca, ale ma zakaz zasypiania. Po drodze przygląda się wszystkim mijanym osobom; jakby mogła z daleka poznać, które z nich mogłoby być cwanym zamachowcem.
Widzi go w nich wszystkich.
A na sali – oczywiście – dostaje miejsce tuż obok Teddy Darling. Napięcie wzrasta. Helena słyszy w myślach wysoki pisk – taki sam, jak tuż przed wybuchem. I wraca do niej ta pierdolona melodia na pianino. Gdy pielęgniarka opuszcza pokój, Helena przez chwilę zastanawia się, czy zaciągnąć kotarę oddzielającą ich łóżka, czy nie. Niezręczna cisza, która zapada, jest absolutnie nieznośna. Nie trwa jednak przesadnie długo, bo Peregrine wypala nagle: — Jak się masz? — Jeden mięsień mimiczny drga w krótkim spazmie zażenowania. — Mam na myśli... ech, kurwa. Długo tu będziesz? — potyka się o słowa; chce po prostu dowiedzieć się, czy Teddy nie ma poważniejszych urazów. Była w zbyt dużym szoku, gdy jej stan oceniali w karetce ratownicy, bo w jej głowie odbijało się tylko w nieskończoność:
nawet nie wiem, co ci powiedzieć.
teddy darling