Rodzinka.pl
: ndz paź 26, 2025 10:13 pm
				
				011.
Lucas bywał w Guildwood tylko po dwie rzeczy — kiedy wpadał do Zaylee i Eviny na niedzielny obiadek albo żeby skoczyć do sklepu kolekcjonerskiego z Pokemonami. A raczej piwnicy, bo to właśnie tam jeden z jego ziomków prowadził tajne transakcje. Dzisiejszego dnia jednak wybrał się tam z zamiarem odwiedzenia siostry.
Po sprawie z kebabem atmosfera była mocno gęsta. Zaylee jeszcze długo była na niego wkurwiona, a on w końcu powiedział jej o co naprawdę chodziło. Chociaż nie do końca. Bo ominął tą część, w której Lucas został oskarżony o posiadanie narkotyków, ale to dlatego, że Swanson udało się anulować zarzuty, wiec nie było najmniejszej potrzeby dodatkowego wkurwiania sisterki.
Co nie zmienia faktu, że jednak trochę go tu nie było. Całe szczęście dom stał jak stał i wyglądał identycznie jak te kilka tygodni temu. Zaylee powiedziała przez telefon, że będzie chciała mu kogoś przedstawić, a Lucas był PRZEKONANY, że w końcu zdecydowały się na psa. Bo akurat Miller wiecznie męczył im dupe o to, że przecież maja taką chatę z ogrodem, że grzechem było nie zaadoptować sobie jakiegoś czworonoga. Na przykład, żeby Lucas mógł go potem wyprowadzać.
Cały zadowolony podszedł do drzwi i energicznie nacisnął na dzwonek. Coś tam jeszcze grzebał w telefonie, coś tam zareagował na mema, który wysłał mu Law, a kiedy drzwi się otworzyły, nawet nie podniósł głowy.
— Dzień dobry — dziecięcy głos wybrzmiał gdzieś w jego uszach i to właśnie zmusiło Millera, żeby wyciągnął łeb znad telefonu. Przed nim stał mały chłopaczek w blond włosach i niebieskich oczach, a masa drobniutkich piegów zdobiła jego twarz.
— Siema młody — odpowiedział tak z grzeczności i nawet uśmiechnął się w jego stronę, ale oczami już lawirował na lewo i prawo, rozglądając się, czy aby na pewno jednak nie pojebał domów. No bo chyba pojebał, skoro stał przed nim jakiś dzieciak.. — Wybacz. Chyba pomyliłem domy — podrapał się jeszcze po głowie i już zaczął się odwracać na pięcie. Kurwa przecież nie był najebany..
— Ty jesteś Lucas? — chłopaczek znowu się odezwał, Miller aż pobladł. A jak się odwróci znowu do drzwi, to cały był jakiś blady i oczy miał przymrużone.
— No Lucas. A ty kto jesteś?
— Sam!
Jaki kurwa Sam? Sam w domu był czy jak? A rodzice gdzie?
zaylee miller