the great tv remote war
: pt lis 07, 2025 12:00 pm
30.
A wieczorami, kiedy już wszyscy zdążyli rozejść się do domów, dopadała przed telewizor w przykrótkiej pidżamie, bo akurat w te wakacje nieźle podskoczyła i przewyższała wzrostem niektórych rówieśników. Tylko straszne chuchro z niej było, sam kości, jak to mówiła mama. Ale ciągle grubła! W każdym razie ledwo zdążyła usiać na kanapie, a z korytarza wyłonił się sześcioletni Drake, z tym swoim szaleństwem w oczach, po którym wywnioskowała, że za chwilę rozpęta się prawdziwa wojna o pilota. Mimo że wcześniej zdążyła obliczyć, że to jej kolej na wybór wieczornego programu.
Zaylee lubiła matematykę. Dziesięć marchewek rosło na tyłach ich ogródku, osiem kropek miała biedronka na swoim pancerzyku, a dwa uderzenia zegara zawiadamiały o porze obiadowej. Piętnaście płatków miała stokrotka, a tulipan tylko sześć. Pięć palców u dłoni mamy i pięć również u taty. A fortepian po dziadku, który stał w salonie i tylko się kurzył, miał pięćdziesiąt dwa białe klawisze i trzydzieści sześć czarnych. A ona, gdy uczyła się na nim grać (zanim okazało się, że kompletnie nie miała słuchu) bujała nogami, bo nie umiała dosięgnąć pedałów. Poza tym tata uważał, że Zaylee była mądra — z przyjemnością badała świat swoimi zmysłami. Oraz zwierzęce truchło. Liczyła, obserwowała, mruczała pod nosem piosenki. Bo świat był niezgłębiony. To ładne słowo. To taki głęboki, ale trochę głębszy. Głęboższy.
Wymieniała z młodszym bratem szybkie spojrzenia i zacisnęła palce na pilocie, naznaczając swoje terytorium. Na ekranie mrugnęło logo Looney Tunes.
— Nawet nie próbuj — wycedziła Zaylee tonem królowej. — Byłam pierwsza i to ja wybieram, co oglądamy — ostrzegła lojalnie Drake'a, który już czaił się gdzieś przy kanapie. Dziewczynka spięła się cała w sobie, gotowa odeprzeć jego atak, gdyby brat zapragnął wyrwać jej pilot z ręki.
Drake Miller