tytuły mnie przerastają
: pn lis 17, 2025 5:46 pm
Musiała to wreszcie zrobić, chociaż odwlekała to w nieskończoność. Wzbraniała się przed tym… czuła się źle we własnym domu, bo ktoś postanowił naruszyć jej przestrzeń. Nie zdawała sobie sprawy, że coś takiego może zrobić na niej aż tak duże wrażenie. Gdyby to był klub? Nie przejęłaby się, chociaż pewnie miałaby z tego powodu dużo większe nieprzyjemności. Ale dom… dom był jej miejscem i do tego pory czuła się w nim bezpiecznie. I szlag wszystko trafił.
Nie wiedziała, co z tym robić i właśnie dlatego nie robiła nic. Większość czasu spędzała w pracy, a mieszkała w hotelu. I chociaż miała świadomość, że mogłaby po prostu komuś zapłacić, żeby tu posprzątał to na to też się nie mogła zdecydować - jakby bała się, że kolejne osoby naruszą jej prywatność. Musiała to zrobić sama. Musiała.
I to był ten dzień. Sobotnie przedpołudnie? Czy był lepszy dzień na sprzątanie? Jej samochód stał na podjeździe, więc jej sąsiedzi się mocno zdziwili, bo naprawdę dawno jej tu nie było, a ona sama wreszcie zabrała się za zbieranie tych wszystkich rozrzuconych przedmiotów, poprzewracanych i roztrzaskanych mebli, ceramiki… ten dom wyglądał jak obraz nędzy i rozpaczy.
A ona zdecydowanie nie spodziewała się gości. Nawet wyłączyła powiadomienia w telefonie, żeby nikt jej nie przeszkadzał. Dlatego dzwonek do drzwi ją… sparaliżował. Tak, na krótką chwilę zamarła i wpatrywała się tylko w stronę drzwi wejściowych. Aż dała sobie mentalnie w twarz, bo nie jesteś tchórzem, Bowman.
- Oh… – rzuciła mało bystro na przywitanie, gdy otworzyła drzwi i stanęła twarzą w twarz z Mercerem – Nie byliśmy umówieni, nie? W sensie o niczym nie zapomniałam? – wolała się upewnić, bo wcale by jej to nie zdziwiło. Nie była ostatnio w najlepszej formie… i sam fakt, że trochę za długo trzymała go przed drzwiami był tego doskonałym przykładem. Na szczęście zdała sobie z tego sprawę. Obejrzała się krótko przez ramię, zdając sobie sprawę, że nie miała jak tego wszystkiego ukryć, westchnęła pod nosem i otworzyła szerzej drzwi i wpuściła go do środka – Jak widzisz… jestem trochę zajęta. – rzuciła, zagryzając lekko wargę i wbijając uważne spojrzenie w Mercera, trochę nie wiedząc jakiej reakcji się po nim spodziewając.
Karrion Mercer
Nie wiedziała, co z tym robić i właśnie dlatego nie robiła nic. Większość czasu spędzała w pracy, a mieszkała w hotelu. I chociaż miała świadomość, że mogłaby po prostu komuś zapłacić, żeby tu posprzątał to na to też się nie mogła zdecydować - jakby bała się, że kolejne osoby naruszą jej prywatność. Musiała to zrobić sama. Musiała.
I to był ten dzień. Sobotnie przedpołudnie? Czy był lepszy dzień na sprzątanie? Jej samochód stał na podjeździe, więc jej sąsiedzi się mocno zdziwili, bo naprawdę dawno jej tu nie było, a ona sama wreszcie zabrała się za zbieranie tych wszystkich rozrzuconych przedmiotów, poprzewracanych i roztrzaskanych mebli, ceramiki… ten dom wyglądał jak obraz nędzy i rozpaczy.
A ona zdecydowanie nie spodziewała się gości. Nawet wyłączyła powiadomienia w telefonie, żeby nikt jej nie przeszkadzał. Dlatego dzwonek do drzwi ją… sparaliżował. Tak, na krótką chwilę zamarła i wpatrywała się tylko w stronę drzwi wejściowych. Aż dała sobie mentalnie w twarz, bo nie jesteś tchórzem, Bowman.
- Oh… – rzuciła mało bystro na przywitanie, gdy otworzyła drzwi i stanęła twarzą w twarz z Mercerem – Nie byliśmy umówieni, nie? W sensie o niczym nie zapomniałam? – wolała się upewnić, bo wcale by jej to nie zdziwiło. Nie była ostatnio w najlepszej formie… i sam fakt, że trochę za długo trzymała go przed drzwiami był tego doskonałym przykładem. Na szczęście zdała sobie z tego sprawę. Obejrzała się krótko przez ramię, zdając sobie sprawę, że nie miała jak tego wszystkiego ukryć, westchnęła pod nosem i otworzyła szerzej drzwi i wpuściła go do środka – Jak widzisz… jestem trochę zajęta. – rzuciła, zagryzając lekko wargę i wbijając uważne spojrzenie w Mercera, trochę nie wiedząc jakiej reakcji się po nim spodziewając.
Karrion Mercer