Lost in the supermarket
: pn lis 24, 2025 1:06 am
Mara kochała Toronto za wiele rzeczy. Za to przepiękne, ogromne jezioro. Za to, że wszystko jest na miejscu, a jednocześnie nie czuję się do końca jakby żyła w wielkim mieście. Za niezliczoną ilość atrakcji. Za te przepiękne, małe kawiarnie, gdzie może co rano wypić kawę i zjeść słodkości. Za to, że w lato nie ma upałów przez które nie da się wyjść z domu bez roztopienia na chodniku.
Niestety w przypadku pogody, rudowłosa nie cierpi tego rejonu za zimę. Siarczystą, śnieżną zimę, gdy pomimo założenia najgrubszej kurtki i najcieplejszej czapki zamarzała będąc raptem trzy sekundy na dworze. Jej ciało nigdy się nie przystosuje do tak nierealnych temperatur. Musi chyba rozważyć przebranżowienie się, aby w tym okresie wyjeżdżać w cieplejsze rejony. A może wystarczy tylko prowadzić sesje online? Nie była ich fanką. Wolała o wiele bardziej spotkania twarzą w twarz, gdy mogła obserwować każdy gest pacjenta, a nie tylko tyle ile pokazywała kamerka internetowa. W dodatku wierzyła w coś takiego jak energię wysyłaną przez ludzi. Ciężko ją całkowicie rozpoznać przez komputer.
Dlatego wciąż mieszkała w Toronto i póki co nie zapowiadało się, żeby miała się stąd wyprowadzić. Chyba, że niektóre sprawy w jej życiu przybiorą inny obrót. Jednak dalej zajmowała mieszkanie w Greektown i musiała od czasu do czasu jeździć na zakupy. Mogła też oczywiście zamawiać online, ale jak w kwestii ubrań nie miała z tym problemu, bo lubiła na spokojnie w zaciszu domowym się przebierać i zastanawiać co zostawić , a co oddać, tak zakupy spożywcze wolała robić osobiście w sklepie. Wybrać odpowiedniego ogórka, cukinię, a nie zdać się na los.
Rano przed wyjściem z pracy zauważyła, że jej lodówka świeci pustkami. Zanotowała sobie w głowie, aby skoczyć do sklepu w drodze powrotnej do domu. Gdy tylko wyjeżdżała z biura przeklinała na siebie pod nosem, że nie zrobiła tych zakupów innego dnia, bo pogoda była fatalna. Widoczność bardzo słaba, a przebiegając z parkingu do środka zdążyła chyba sobie odmrozić ręce. Na całe szczęście w środku było bardzo ciepło. Na tyle, że od razu się pozbyła tej wielkiej puchowej kurtki i wrzuciła ją sobie do wózka, którym ruszyła między alejkami. Trochę czasu już manewrowała od półki do półki wybierając odpowiednie produkty i zerkając co rusz na telefon, gdzie miała spisaną listę zakupów. Bez niej nie potrafiła inaczej robić zakupów. Nie kupiłaby wtedy połowy niezbędnych rzeczy. W pewnym momencie nagle w całym sklepie zgasło światło. Przez ogromne szyby wpadało jeszcze trochę światła, bo słońce dopiero zachodziło, ale pomału robiło się coraz ciemniej. Słyszała szmery ludzi, którzy nie wiedzieli co się dzieje. Ktoś nawet krzyknął, że czuje się jak w powieści Kinga i może kosmici zaatakowali ziemię. Mara aż przewróciła oczami i ruszyła przed siebie wychodząc akurat z alejki, gdy nagle wpadła swoim wózkiem na kogoś innego. Odgłos uderzanych metali rozniósł się po sklepie.
- Ojej przepraszam bardzo - powiedziała próbując jakoś się wycofać i ominąć tą osobę, na wózek której wpadła, ale zamiast tego znowu najechała wózkiem. Tym razem na tą osobę, bo żadnego odgłosu uderzanego metalu o siebie nie było. - O Boże, przepraszam bardzo!- przestraszona zerknęła na mężczyznę licząc na to, że nie zrobi afery. Przecież wpadła na niego całkowicie przypadkiem!
Drake Miller
Niestety w przypadku pogody, rudowłosa nie cierpi tego rejonu za zimę. Siarczystą, śnieżną zimę, gdy pomimo założenia najgrubszej kurtki i najcieplejszej czapki zamarzała będąc raptem trzy sekundy na dworze. Jej ciało nigdy się nie przystosuje do tak nierealnych temperatur. Musi chyba rozważyć przebranżowienie się, aby w tym okresie wyjeżdżać w cieplejsze rejony. A może wystarczy tylko prowadzić sesje online? Nie była ich fanką. Wolała o wiele bardziej spotkania twarzą w twarz, gdy mogła obserwować każdy gest pacjenta, a nie tylko tyle ile pokazywała kamerka internetowa. W dodatku wierzyła w coś takiego jak energię wysyłaną przez ludzi. Ciężko ją całkowicie rozpoznać przez komputer.
Dlatego wciąż mieszkała w Toronto i póki co nie zapowiadało się, żeby miała się stąd wyprowadzić. Chyba, że niektóre sprawy w jej życiu przybiorą inny obrót. Jednak dalej zajmowała mieszkanie w Greektown i musiała od czasu do czasu jeździć na zakupy. Mogła też oczywiście zamawiać online, ale jak w kwestii ubrań nie miała z tym problemu, bo lubiła na spokojnie w zaciszu domowym się przebierać i zastanawiać co zostawić , a co oddać, tak zakupy spożywcze wolała robić osobiście w sklepie. Wybrać odpowiedniego ogórka, cukinię, a nie zdać się na los.
Rano przed wyjściem z pracy zauważyła, że jej lodówka świeci pustkami. Zanotowała sobie w głowie, aby skoczyć do sklepu w drodze powrotnej do domu. Gdy tylko wyjeżdżała z biura przeklinała na siebie pod nosem, że nie zrobiła tych zakupów innego dnia, bo pogoda była fatalna. Widoczność bardzo słaba, a przebiegając z parkingu do środka zdążyła chyba sobie odmrozić ręce. Na całe szczęście w środku było bardzo ciepło. Na tyle, że od razu się pozbyła tej wielkiej puchowej kurtki i wrzuciła ją sobie do wózka, którym ruszyła między alejkami. Trochę czasu już manewrowała od półki do półki wybierając odpowiednie produkty i zerkając co rusz na telefon, gdzie miała spisaną listę zakupów. Bez niej nie potrafiła inaczej robić zakupów. Nie kupiłaby wtedy połowy niezbędnych rzeczy. W pewnym momencie nagle w całym sklepie zgasło światło. Przez ogromne szyby wpadało jeszcze trochę światła, bo słońce dopiero zachodziło, ale pomału robiło się coraz ciemniej. Słyszała szmery ludzi, którzy nie wiedzieli co się dzieje. Ktoś nawet krzyknął, że czuje się jak w powieści Kinga i może kosmici zaatakowali ziemię. Mara aż przewróciła oczami i ruszyła przed siebie wychodząc akurat z alejki, gdy nagle wpadła swoim wózkiem na kogoś innego. Odgłos uderzanych metali rozniósł się po sklepie.
- Ojej przepraszam bardzo - powiedziała próbując jakoś się wycofać i ominąć tą osobę, na wózek której wpadła, ale zamiast tego znowu najechała wózkiem. Tym razem na tą osobę, bo żadnego odgłosu uderzanego metalu o siebie nie było. - O Boże, przepraszam bardzo!- przestraszona zerknęła na mężczyznę licząc na to, że nie zrobi afery. Przecież wpadła na niego całkowicie przypadkiem!
Drake Miller