Strona 1 z 3

is this funny to you?

: pn lis 24, 2025 6:19 pm
autor: lyric hollis
007
Lyric nie rozumiała w swoim życiu bardzo dużo rzeczy. Ale to, że sprawy związane z uiszczeniem zgłoszonego na policje wandalizmu jednak się odnowią, to już kurwa przeszło jej wszelkie pojęcie. Tego to dopiero kurwa nie rozumiała.
I to jeszcze kilka dni po tym, jak dały sobie po zajebistym orgaźmie?
No kurwa nie.
Bo kiedy tylko dostała telefon z komisariatu, kiedy tylko dowiedziała się, że sprawa obrysowania całego Toronto Sun w kutasy wróciła do akt i jest sprawą aktywną, nie mogła pojąć skąd to się wzięło.
W pierwszej chwili chciała wyciągnąć telefon i zadzwonić to Kiry. Dowiedzieć się dlaczego to zrobiła. Ale czy to nie było oczywiste? Że ta cała szopka z pomaganiem, z szybką jazdą… to wszystko było tylko na pokaz. Żeby uśpić jej czujność, a potem po prostu bezceremonialnie wbić jej nóż w plecy.
Jak ona mogła być tak głupia? Jak mogła postradać głowę dla laski, która zajebała jej auto? Która z każdym problemem szła do tatusia, żeby wszystko załatwił? Jak mogła kurwa spuścić gardę i dać się tak wykorzystać?
Nie miała odpowiedzi na te pytania.
Ale miała za to swój narwany i doszczętnie impulsywny charakter nad którym nie potrafiła zapanować.
Może to dlatego jeszcze tego samego dnia znalazła się pod domem Kiry.
Weszła na teren posesji i spojrzała na ten krystalicznie biały dom. Dom, który ociekał pieniędzmi. Pieniędzmi, których Lyric kurwa nie miała, żeby spłacić te wysokie kary, jakie chciało od niej państwo za zniewgę miejsca publicznego. Ale jak widać Finch nic sobie z tego nie robiła.
Przeszła po drewnianych schodkach na patio. Wszystko było tu kurwa tak białe, że jedyne o czym Hollis była w stanie myśleć, to jak pięknie malowałoby się tu graffiti. Już nawet nie takie z kutasami, a czymś o wiele, wiele gorszym.
A jednak na moment odepchnęła te myśli w pełnej złości i zadzwoniła dzwonkiem. A potem jeszcze pierdolnęła z pięści trzy razy w drzwi, tak jakby Kira nie usłyszała tego pierwszego.
Serce waliło jej jak szalone, kiedy Finch w końcu stanęła w drzwiach. Jednak kompletnie inaczej niż wtedy w aucie, z zupełnie innych powodów.
Po to ci to wszystko było?! — zaczęła od razu, bez nawet żadnego cześć, wbijając w nią ogniste spojrzenie. — Żeby mnie kurwa wyruchać w swoim szybkim samochodzie, a potem wznowić zarzuty, żeby mi jeszcze bardziej dopierdolić?! — słowa leciały z niej jak z pistoletu, nawet nie dając Finch możliwości wrzucenia swoich czterech gorszy, podczas gdy dłonie Lyric zacisnęły się energicznie na materiale jej koszulki. — Jesteś kurwa nienormalna.

kira finch

is this funny to you?

: pn lis 24, 2025 9:32 pm
autor: kira finch
009.
father figure /ˈfɑːðə fɪɡə/
noun
an older man who is respected for his paternal qualities and may be an emotional substitute for a father.
"he had been a father figure to her since she was a child"
Ojciec zjawił się u niej niespodziewanie. Zawsze tak robił, inaczej Kira nie zgodziłaby się na spotkanie, wynajdując tysiące różnych wymówek, byle tylko nie nie musieć wysłuchiwać jego wywodów na temat jej życia, które przecież powinna ułożyć sobie inaczej. Wcale nie chodziło o to, że lubiła kobiety, z tym akurat miał luz, a o pracę. Dla niego dziennikarstwo było stratą czasu. W mniemaniu Paula Fincha, wszystkiego jego córki powinny podążyć śladem rodziców i skończyć prawo. Wiecie, ile z trzech spełniła jego marzenia? Ani jedna.
Kira, gdyby to było jakieś ambitniejsze dziennikarstwo — zaczął, kiedy najmłodsza latorośl parzyła mu herbatę. — Ale motoryzacja? Naprawdę nie wiem, co tobą kierowało, kiedy wybierałaś ten dział.
Nie wiem — odparła Kira, nawet na niego nie patrząc. — Może zamiłowanie do ulubionych pasji? No tak, dla ciebie to niepojęte — machnęła niedbale ręką. — Ty poświęciłeś własne hobby na rzecz prawa. Umówmy się, przecież i tak nie zostałbyś zawodowym golfistą — prychnęła, zanim zdążyła ugryźć się w język.
Chciała coś jeszcze dodać, ale wtedy usłyszała dzwonek do drzwi. Spojrzała w tamtym kierunku, jednak nawet nie zdążyła zareagować, bo zaraz rozległ się tak donośny huk, jakby ktoś zaczął kopać w drewno, żeby włamać się do środka. Do tego doszło jeszcze szczekanie psa; trzyletnia dobermanka zawyła i pędem rzuciła się do przedpokoju, a Finch musiała chwycić ją mocno za obrożę, zanim nacisnęła na klamkę.
Nie przewidywała kolejnych gości. A już na pewno nie sądziła, że za otwartymi drzwiami dojrzy dziewczynę, która kilka dni temu rozpaliła ją do czerwoności.
Lyric? — zdziwiła się szczerze, blokując przejście rozeźlonej Nyx. — Co ty... — nie dokończyła, bo Hollis zacisnęła palce na jej koszulce, co jeszcze bardziej rozjuszyło dobermanko. — Uspokój się, straszysz mi psa — warknęła przez zaciśnięte zęby i zerknęła przez ramię, upewniając się, czy ojciec nie czaił się gdzieś w pobliżu. — Nie mam pojęcia, o czym mówisz. Serio. Zgodnie z obietnicą wycofałam okrążenia, więc może łaskawie wyjaśnisz, dlaczego wbijasz mi na chatę i siejesz taki zamęt? — w miarę możliwości odepchnęła Nyx nogą i zamknęła za sobą drzwi.
Kira?! — Paul już kręcił się po korytarzu. — Co tam się dzieje?! Znowu wpierdoliłaś się w jakieś gówno?!
Finch zaklęła pod nosem, wyswobadzając materiał koszulki i popatrzyła w ciemne oczy Lyric, które płynęły żywym ogniem. Tylko nijak miały się do tego spojrzenia, jakim dziewczyna pożerała ją w samochodzie.
O co ci chodzi? — powtórzyła poważnym tonem. Wyjątkowo nie było jej do śmiechu. Ani z powodu zaistniałej sytuacji, ani z obecności podsłuchującego za drzwiami ojca.

lyric hollis

is this funny to you?

: pn lis 24, 2025 10:25 pm
autor: lyric hollis
Nie wiedziała, że Kira miała psa w domu.
A tym bardziej nie wiedziała, że będzie tam też jej ojciec.
I kiedy ona tak szarpała ją za fraki, wykrzykując te wszystkie słowa w gniewie prosto w jej pełne usta, które jeszcze kilka dni temu zachłannie całowała, bez najmniejszego opanowania, a dookoła zaczęły się pojawiać coraz to nowe postacie, Lyric nie wiedziała kto zaskoczył ją bardziej — ten ogromny doberman czy może jednak pierdolony Paul Finch, który wyskoczył zza pleców Kiry.
Ktokolwiek to był, Hollis faktycznie puściła materiał koszulki blondynki i odsunęła się na dwa kroki. Sama nie miała psa, ale dobrze wiedziała, że z takimi bydlakami trzeba się było obchodzić ostrożnie, szczególnie, kiedy były tak waleczne, jak ten Kiry. Przez moment Lyric myślała, że on się na nią rzuci, że w obronie swojej właścicielki rozerwie ją na strzępy na tym zasranym ganku, tego obrzydliwie białego domu.
Całe szczęście Finch przytrzymała go za obrożę i już po chwili wyganiała do środka. Chociaż tego Hollis już wcale nie zarejestrowała, bo swoje gniewne tęczówki wbijała w ojca Kiry. On zresztą wcale nie pozostawał jej dłuży. G r o m i ł ją wzrokiem, który gdyby tylko mógł zabijać, Hollis już dawno leżała by trupem.
Dopiero gdy blondynka spytała o co chodzi, Lyric przeniosła na nią spojrzenie.
O co chodzi? — zrobiła krok do przodu. — O co, kurwa, chodzi? — nie rozumiała tego jej zaskoczenia, pewnie równie udawanego, co kiedy rozmawiały o ukradzionym Chevrolevie. Jakby nie miała pojęcia o czym Lyric się rozprawiała. — A kto wznowił śledztwo i oskarżenia? — w jej głosie dało się wyczuć wiele, jednak pretensja była chyba najbardziej słyszalna. I zresztą też widzialna w jej spojrzeniu. — Dzwonili do mnie z komisariatu. Mam dwa tygodnie, żeby zapłacić trzydzieści koła albo pójdę siedzieć — oświeciła ją, chociaż w sumie nie miała pojęcia po chuj, skoro przecież Finch musiała o tym wiedzieć.
Robiła z niej idiotkę.
Tak jak wtedy przed Toronto Sun i tak jak wtedy na komisariacie. Ciągle tylko robiła z niej idiotę.
A Lyric nie miała już zamiaru więcej temu ulegać.
A pan to kurwa co? — spojrzała w końcu na Paula. — Nie sądzi pan, że to zajebiście niekulturalne podsłuchiwać? — spytała w końcu już i tak najmilej jak umiała, bo na usta cisnęły się jej o wiele gorsze słowa i wyzwiska.
Zresztą w kierunku Kiry również.

kira finch

is this funny to you?

: wt lis 25, 2025 10:54 am
autor: kira finch
Była pewna, że jej pies nie skrzywdziłaby nawet muchy. Stereotyp agresywności dobermanów wynikał często z ich silnego instynktu obronnego i stróżującego. Jednak Nyx była porządnie wychowana, wyszkolona i zsocjalizowana. Każdy pies szczekałby jak nienormalny, kiedy ktoś w taki sposób dobijał się do drzwi, a krzyki Lyric w niczym nie pomagały.
Nie wznowiłam żadnych oskarżeń! — Kira również podniosła głos, ale to był jedyny sposób, żeby przebić się przez wywody Hollis. — Słyszysz, co to ciebie mówię? Niczego nie wznowiłam! — wyrzuciła ręce w powietrze, aby dać jeszcze większy wydźwięk tym słowom. Miała ogromną ochotę chwycić ją za ramiona i potrząsnąć gwałtownie.
Nie kłamała. Kirze Finch można było zarzucić wiele rzeczy, ale na pewno nie można było powiedzieć, że nie była nielojalna. A jak już składała obietnicę, przenigdy nie łamała danego słowa. Dlatego nie miała pojęcia, nad czym teraz rozwodziła się Lyric.
Może mają jakiś błąd w systemie? Albo to jakieś przestarzałe zawiadomienie? — w końcu zaczęła się zastanawiać, co mogło pójść nie tak. Musiało być na to jakieś sensowne wytłumaczenie. — A może... — urwała, bo wtedy Hollis zwróciła się bezpośrednio do Paula, który nie omieszkał uchylić drzwi i przysłuchiwać się całej rozmowie. Kira natychmiast odwróciła głowę, chcąc dać ojcu do zrozumienia samym spojrzeniem, żeby zostawił je same. — Czy mógłbyś, z łaski swojej...
Żaden błąd — odezwał się pan Finch, na co jego córka uniosła wysoko brwi, niczego z tego nie rozumiejąc. — To ja porozmawiałem, z kim trzeba, żeby wznowić śledztwo.
Oczy Kiry rozszerzyły się w nieukrywanym oburzeniu, bo słowa ojca były policzkiem wymierzonym prosto w jej dumę.
Ty… Co zrobiłeś? — wydusiła, prostując się gwałtownie. Ciepło, które jeszcze przed chwilą pulsowało w jej skroniach z niepokoju, zastąpiła lodowata fala złości. Odsunęła się od drzwi i stanęła obok Lyric, wlepiając w ojca chłodne spojrzenie. Jakby dystans między nimi miał się przełożyć na jaśniejsze zrozumienie sytuacji, ale nic takiego nie nastąpiło. — Bez pytania mnie o zdanie? — prychnęła pogardliwie. Pan Finch uniósł brodę i już miał odpowiedzieć, ale ona wykonała ten jeden, ostry gest dłonią, który zwykle rezerwowała na sytuacje skrajne. — Po prostu poszedłeś wznowić sprawę za moimi plecami, żeby... Czekaj, jak ty to zwykle powtarzasz? Doprowadzić sprawę do końca — nie pytała. Stwierdzała, wraz z końcem zdania imitując jego głos.
Mężczyzna westchnął, ale nie wyglądał na kogoś, kto zamierza się wycofać. W jego postawie było coś irytująco niewzruszonego i to był ten sam rodzaj pewności, który przez całe życie doprowadzał jego córkę do szału.
Kira — zaczął spokojnym, rzeczowym tonem. Jak na prawnika przystało. — Wiem, dlaczego wycofałaś oskarżenia. Rozumiem, że jest ci jej żal, ale współczucie nie może przesłaniać faktów.
Finch przycisnęła palce do nasady nosa, próbując zebrać myśli. Dlaczego ojciec wpierdalał się w tę sprawę? Akurat przyczyna była prosta, przecież sama wcześniej prosiła go o pomoc, żeby dać Hollis nauczkę. Tylko teraz już tego nie chciała. Głośno wypuściła powietrze przez nozdrza i zerknęła ukradkiem na stojącą obok dziewczynę, która wyglądała tak, jakby nie zamierzała szczędzić słów.

lyric hollis

is this funny to you?

: wt lis 25, 2025 12:59 pm
autor: lyric hollis
I ona jej miała niby uwierzyć? W ten set bzdur, że Finch nie wniosła żadnych nowych oskarżeń? Jak miała jej wierzyć w cokolwiek, skoro jedyne co robiła odkąd się poznały, to kłamała? Kłamała jej przecież w żywe oczy za każdym razem, kiedy padał temat samochodu, który ona świadomie ZAJEBAŁA wraz ze swoimi znajomymi. I pewnie teraz robiła dokładnie to samo — to zaskoczone spojrzenie, niewinna mina i spięte mięśnie.
Tylko może jednak to zaskoczenie było o wiele większe, niż wtedy, jakby teraz ona naprawdę nie miała z tym nic wspólnego. Hollis chciała to wierzyć, ale przestała być głupia. Bo wcześniej była.
Błąd w systemie? — prychnęła żałośnie, kręcąc głową z niedowierzaniem. — Czy ty się kurwa SŁYSZYSZ? — bo przecież bardziej idiotycznej wymówki nie mogła znaleźć. Już prędzej szło by uwierzyć w to, że potknęła się w łazience i upadła na telefon, który sam zadzwonił na komisariat i wznowił postępowanie.
Lyric patrzyła na nią z małym niedowierzaniem. I znowu miała ochotę wyszarpać ją za fraki, przyciągnąć do siebie i powiedzieć jej co ona kurwa o niej myślała, tylko wtedy odezwał się jej ojciec. Pierdolony Paul Finch, dumnie stojący za swoją córką, coraz szerzej otwierający drzwi, o które jeszcze przed chwilą nonszalancko się opierał, BEZCZELNIE przysłuchując się rozmowie. A to co powiedział, aż wryło Hollis w miejsce w ułamku sekundy.
Ty… — już na końcu języka miała setkę epitetów jakimi chciała go obrzucić, zmieszać kurwa z błotem tak, że już nawet ta jego pozycja władzy nie miałaby tu nic do gadania. I najlepiej mu jeszcze wyjebać. Przynajmniej poszłaby siedzieć za faktyczną chęć mordu, a nie tylko fakt, że była biedna i namalowała kilka kutasów na szklanym budynku w centrum miasta. Bez. Kurwa. Przesady.
I Lyric stała przez moment z boku, kiedy Kira podjęła z nim dyskusje, jednak jasno dając do zrozumienia, że faktycznie o tym nie wiedziała, że on to zrobił za jej plecami. Ale czy Hollis było chociaż w najmniejszym stopniu szkoda swojego złego osądu? Ani kurwa troche. Bo oni oboje byli po jednych pieniądzach. A tych to przecież mieli pod dostatkiem. Kłamstwa jak widać też mieli we krwi.
Dopiero kiedy on powiedział o tym żalu i współczuciu, to Hollis już nie wytrzymała i zrobiła krok w przód.
Co ty kurwa możesz wiedzieć o współczuciu z tak skurwiałym sercem? — warknęła na niego. Niby matka uczyła szacunku do starszych, niby powinno się też zwracać do nich przez PAN/PANI, no ale chyba był jakiś wyjątek od reguły? Jak na przykład ktoś był głupim chujem i zasługiwał na chujowe traktowanie? To chyba wtedy można było jednak nie zachować się kulturalnie? — Urabia cię to, że upierdolisz młodą dziewczynę? Sprawia ci to przyjemność? — no bo jaki mógł być inny powód? Pewnie Paul Finch był jednym, wielkim oblechem, któremu przyjemność sprawiała krzywda innych, szczególnie klasy niższej.
Przecież byłyśmy ugadane — tym razem spojrzała z wyrzutem na Kirę. Jakby ona nie mogła nad tym ojcem jakoś zapanować. Bo przecież jakim prawem on się tak wtrącał w nieswoje sprawy?!

kira finch

is this funny to you?

: wt lis 25, 2025 1:52 pm
autor: kira finch
Nawet nie potrafiła opisać, jak wściekła była na ojca i na jego postępowanie. Wprawdzie na początku prosiła go o pomoc, ale potem wycofała okrążenia, bo Lyric uświadomiła jej, że nie przyłożyła jej nimi sporo problemów. Zwłaszcza finansowych, bo czasami Kira zapominała, że nie wszyscy mieli taki sam status materialny, jak ona. I chociaż nie do końca było to dla niej zrozumiałe, postanowiła pójść jej na rękę. To była jej decyzja. Podjęta pod wpływem chwili, ale wciąż jej. I nie zamierzała się z tego wycofywać, stąd jej dezorientacja, kiedy Hollis pojawiła się przed jej domem, oskarżając o coś, czego Finch nie zrobiła. Bo nie zmieniła zdania i nie wznowiła oskarżeń. W zasadzie już dawno zapomniała o tej sprawie. W przeciwieństwie do jej ojca.
Uważaj na słowa, młoda damo — odezwał się mężczyzna swoim charakterystycznym, wyniosłym tonem. — Chyba zapominasz, z kim rozmawiasz — uczulił ją, ale w rzeczywistości jej słowa spłynęły po nim jak po kaczce. Przez te lata, odkąd pracował w zawodzie, był wyzywany znacznie gorzej. — To, że pieprzysz moją córkę, nie czyni nas jeszcze rodzinę — dodał z poważnym wyrazem twarzy i choć mogło to zabrzmieć jako żart, żartem nie było.
Kira wywróciła ostentacyjnie oczami. Hollis naprawdę mogła darować sobie tę wzmiankę o ruchaniu na samym wstępnie. Najwyraźniej ojciec słyszał więcej, niż powinien i teraz już wiedział, że te dwie nie tylko miały ze sobą przysłowiową kosę, ale również robiły sobie nawzajem dobrze, żeby rozładować napięcie. No i fajnie.
Przecież byłyśmy ugadane.
Wiem — syknęła przez zaciśnięte zęby, wciąż wlepiając ostre spojrzenie ojca. — Wiem — powtórzyła, tym razem spoglądając na Hollis. — Ogarnę to — zapewniła, choć nie podejrzewała, że ta uwierzy jej w cokolwiek po takiej akcji. Akcji, którą na nowo zapoczątkował Paul Finch.
Pójdę już — stwierdził mężczyzna, co wiązało się z prychnięciem z ust jego córki. No jasne! Najlepiej wszystko zjebać, a potem się zawinąć. Jakie to było wygodne. Zniknął na chwilę za drzwiami, żeby sięgnąć po swoją kurtkę, po czym pochylił się nad Kirą i złożył na jej głowie czuły pocałunek, choć ona wiedziała, że to wszystko było tylko na pokaz. — Zdzwonimy się — dodał na pożegnanie. Oczywiście, że będą musieli się zdzwonić, bo przecież Kira będzie musiała wyperswadować mu z głowy ten jakże genialny pomysł.
Paul oddalił się w stronę swojego samochodu, a ona jeszcze przez chwilę wpatrywała się w jego plecy i pozostawiane ślady butów na śniegu. Dopiero po chwili otrząsnęła się z amoku. Zerknęła na Lyric i wskazała podbródkiem na drzwi.
Nie wiem, chcesz wejść? — zaproponowała ot tak. Nie miała zamiaru jej do niczego zmuszać. Mimo wszystko sama najchętniej znalazłaby się już w środku, bo na dworze było chyba z minus dziesięć, a ona sterczała na ganku tylko w dresach i t-shircie. — Przegadamy to — dodała jeszcze, mając nadzieję, że jednak Hollis przytaknie na jej propozycję, a Kira zdoła ją przekonać, że naprawdę nie miała nic wspólnego z zaistniałą sytuacją.

lyric hollis

is this funny to you?

: śr lis 26, 2025 11:41 am
autor: lyric hollis
Paul Finch był dokładnie typem mężczyzny, którego Lyric nienawidziła. Na, przez takich jak on kobiety zostawały lesbijkami, bo kurwa kto chciałby spędzać życie albo chociaż pół dnia z takim potworem? Facet kurwa u władzy — myśli, że jest panem jebanego świata, że wszystko mu się kurwa należy, a każdy, kto jest niżej ustawiony, powinien czyścić mu buty. Własną szczoteczką najlepiej.
I nawet ten sposób, w jaki on teraz spoglądał na Hollis, jakby była najmniej istotnym śmieciem, problemem, który trzeba było usnąć, jakby była gorsza. Cóż, może i była, finansowo na pewno, zawodowo również, ale przynajmniej miała w sobie jakieś resztki moralności. On już dawno jej nie miał. Za grosz. Taktu również, kiedy tak ciskał w nią o tym ruchaniu jego córki, na co Lyric prychnęła głośno. Tak głośno, że aż biała para wyleciała z jej ust i ulotniła się w powietrzu.
Nie chciałabym być w tej rodzinie, nawet jakbyś mi kurwa zapłacił — warknęła, równie oschle jak on, a może nawet i bardziej. Bo akurat to, że Lyric i Kira się nawzajem przeleciały, nic nie zmieniały. Wciąż były w punkcie wyjścia, a na pewno nie czyniło to Hollis bliżej rodziny. Chociaż taka rodzina to kruwa bardziej wydawała się jak kara niż cokolwiek dobrego. Co prawda nie miała przyjemności poznać jej matki, ale jeśli była z Paulem, to Hollis mogła sobie tylko wyobrażać, jaką była osobom.
I Lyric nawet na język cisnęło się kilka obelg w pana Finch, które dotykały spraw rodzinnych i jego obsesji na punkcie kontroli, ale wtedy Kira powiedziała, że to ogarnie, a on że już pójdzie. No to co ona mogła? Miała go zatrzymać jeszcze na dłużej swoim gadaniem? Ani jej się śniło. Dlatego przesunęła się jedynie na tym ganku, żeby zrobić mu miejsce i chociaż noga aż się pchałą do prozdu, żeby się mu podłożyć, finalnie tego nie zrobiła. Bo gdyby mu się cokolwiek stało, Hollis pewnie dostałaby jebane dożywocie.
Ale co ty chcesz przegadać? — zwróciła się do Kiry po jej kolejnych słowach. — To, że twój ojciec jest pierdolnięty i ty pewnie nic z tym nie możesz zrobić? — wciąż mówiła z wyrzutem i pretensją, jednak niekoniecznie były one spowodowane Kirą, a raczej sytuacją i jej ojcem. Bo skoro on mógł spokojnie za jej plecami i w jej imieniu wznowić postępowanie, to tak naprawdę co ona miała do gadania? Ewidentnie gówno. — Jak w ogóle mogłaś nie wiedzieć, że to się stało? Nie potrzebują twojego podpisu? — dodała jeszcze. Nic tu się nie trzymało kupy. Ale jak widać w świecie władzy.. nie musiało. Tak po prostu działał zapewne świat pieniędzy.
Wciąż wkurwiona wbiła ciemne spojrzenie w szare oczy Kiry. Czy chciała wejść do środka? Sama nie wiedziała. Czy był jakiś sens? Ale z drugiej strony stać na tym zasranym ganku i marznąć to też średnio.
A twój pies mnie nie zje? — spytała, bo wcześniej wydawał się dość zdenerwowany. Nie bezpodstawnie zresztą. — Mogę wejść na chwile. Ale musisz mi zrobić jakąś herbatę, bo ręce mi kurwa odpadną — aż nimi potarła energicznie, próbując wytworzyć ciepło. — A zapomniałam, że nie jestem autem. W takim razie mocniejszy alkohol też mogę przyjąć.

kira finch

is this funny to you?

: śr lis 26, 2025 2:38 pm
autor: kira finch
Nie była gotowa, żeby stać się świadkiem konfrontacji tej dwójki. W zasadzie miała stuprocentową pewność, że ojciec już nigdy nie spotka Hollis i że ich drogi rozeszły się na dobre wtedy, na komisariacie. Ale najwyraźniej nic bardziej mylnego, los miał wobec Kiry inne plany, przez co musiała przysłuchiwać się rozmowie ojca z... No właśnie, z kim? Bo kim właściwie była dla niej Lyric? Szybkim numerkiem na fotelu kierowcy? I zdecydowanie tej rozmowie daleko było do prawdziwej konwersacji.
O tyle dobrze, że ojciec postanowił się ulotnić, niewiele robiąc sobie ze złośliwości i chamskich odzywek dziewczyny. Jako poważny prawnik wiedział, że lepiej nie ciągnąć dalej tych patowych dyskusji, które pewnie znów zakończyłyby się w sali przesłuchań.
Wyobraź sobie, że nie wiedziałam — prychnęła, ale nie wiedziała, czy w tym momencie bardziej wściekała się na starego, czy na Hollis. — Jest grubą szychą, okej? Ma znajomości i kontakty, a to czyni go nietykalnym, więc nie, nie potrzebował mojego podpisu ani potwierdzenia, żeby wznowić zarzuty — pokręciła z dezaprobatą głową, bo akurat w takich sytuacjach niewiele miała do gadania. Jednak wciąż mogła go przekonać, żeby zrobił w tył zwrot i poszedł po rozum do głowy, jeśli nie chciał całkowicie stracić relacji z najmłodszą córką. Jeżeli ojciec nie da jej wyboru, Finch będzie musiała postawić na szantaż.
Kolejne słowa Lyric wiązały się z cichym parsknięciem. Kira nacisnęła na klamkę i pomiędzy drzwiami a futryną pojawił się pysk dobermana.
Nyx? — wskazała podbródkiem na sukę. — Nic ci nie zrobi. Zresztą zaraz przekupisz ją jakimś smakołykiem. Właź śmiało — pchnęła drzwi, a pies, który jeszcze chwilę temu szalał i wyglądał tak, jakby chciał pożreć Hollis w całości, przekręcił łeb na bok i zamerdał krótkim ogonem. — Żadna strata z tym samochodem, w taką pogodę i tak pewnie by nie odpalił — posłała dziewczynie rozbawione spojrzenie i ruszyła w głąb domu. A dokładniej do kuchni połączonej z dużym salonem, gdzie znajdował się tylko zestaw wypoczynkowy i kominek. Sala kinowa była na dole. — To co? Herbata z prądem na rozgrzanie brzmi spoko? — zanim ta odpowiedziała, ruszyła do barku w kuchni, z którego wyciągnęła z niej butelkę rumu i włączyła czajnik, żeby po chwili zalać wrzątkiem dwa kubki z saszetkami. Zaprawiła obie herbaty alkoholem i podsunęła jeden kubek Lyric, któa zajęła miejsce na wysokim stołku przy wyspie kuchennej. Kira zaraz wskoczyła na sąsiednie krzesło i westchnęła pod nosem.
Mogła dać słowo dziewczynie, że ta sytuacja rozejdzie się po kościach, ale po co? Jaki był sens, skoro i tak w nic jej nie uwierzy?
Ogarnę to — powtórzyła to, co mówiła już na ganku. Kątem oka zaobserwowała, jak Nyx podchodzi bliże i zaczepnie trąca pyskiem kolana Hollis. — Naprawdę nie miała z tym nic wspólnego. Możesz nic nie robić sobie z mojego pierdolenia, ale to prawda. Miałyśmy umowę i może trudno wziąć to na poważnie, ale serio dotrzymuję słowa — wzruszyła ramionami, bo i tak wiedziała, co powie Lyric i jak zareaguje.

lyric hollis

is this funny to you?

: czw lis 27, 2025 11:56 am
autor: lyric hollis
Wcale nie powinno ją zdziwić, kiedy Kira powiedziała, że jej ojciec był grubą szychą i to czyniło go nietykalnym. A jednak to wyobrażenie Paula Fincha i tej jego całej nietykalności wprawiało Lyric w taką kurewsko ciężka do odparcia potrzebę, żeby coś z tym zrobić. Żeby jakoś zachwiać ten porządek. Żeby przestał być tak ważny. No tylko jak? Zamaluje mu kancelarię w kutasach? I co z tego? Tylko skończy znowu za kratkami, a po nim to spłynie jak po kaczce. Co ona mogła? Oskarżyć go o coś? No tylko o co i czy miałaby jakiekolwiek szanse na wygraną? Z prawnikiem? Szczerze wątpiła. Zostawiła jednak tą myśl gdzieś z tyłu głowy, kompletnie się jej nie pozbywając i weszła w końcu za Kirą do domu.
Był ogromny. Już na starcie przytłoczyła ją ta ogromna przestrzeń, która jednak przy tych wszystkich ozdobach i meblach w tym samym czasie wydawała się przytulna. Rodzinna nawet. Chciała nawet spytać Finch, czy mieszkała tutaj sama, jednak wtedy przy jej nodze pojawił się pies. Nyx. Jak ten stworek w Star Warsach, w które ostatnio pykała.
Mówisz, że mnie nie upierdoli? — dopytała jeszcze, nim niepewnie wyciągnęła rękę przed siebie. Powoli. Tak, żeby pupil Finch mógł ją pierwsze poznać, obwąchać i zrozumieć, że Lyric wcale nie chciała skrzywdzić jego właścicielki. Że nie była aż takim wrogiem, za jakiego mogła się wydawać w pierwszej chwili. — No cześć — kiedy nic specjalnego się nie wydarzyło, a doberman tylko na nią patrzył, Hollis w końcu opadła opuszkami na jego głowę, a zaraz potem podrapała za uchem, co spotkało się z niemałą aprobatą. To już chociaż konflikt z psem mieli z głowy. Teraz został jeszcze ten z Kirą.
Herbata z prądem brzmi zajebiście — skwitowała, nie za bardzo widząc co ma ze sobą zrobić. Finalnie po prostu przeszła za Finch do kuchni i oparła się delikatne o ladę i przyjrzała, ja ta stawia czajnik z wodą. — A z samochodem to nie wiem. Może i by odpalił, ale przecież nie mam jak tego sprawdzić — dodała jeszcze po chwili, żeby Kira sobie przypadkiem nie myślała, że ta jej udawana niewinność i ciągłe udawanie, że nic nie wiedziała o czerwony Chevrolecie spływało po Lyric. Bo nie spływało. Przecież wciąż była przekonana o tym, że to ona jej go ukradła.
Patrzyła przez moment jak Finch parzy herbatę i dolewa do niej alkoholu. I chociaż jej wzrok z początku trzymał się na jej dłoniach, jakoś nie mogła się powstrzymać, żeby po chwili nie zjechać spojrzeniem na jej pośladki, na to jak poruszały się i napinały materiał dresów, kiedy dziewczyna schylała się do kosza. A powiedziała, że to ogarnie Hollis aż prychnęła głośno.
Ale jak ty to ogarniesz? Co ty niby zrobisz co? — przewróciła oczami, kiedy odbierała od niej kubek. Zaraz potem odszukała jej szarego spojrzenia. — Przecież sama powiedziałaś, że on jest N I E T Y K A L N Y — to co ona chciała? Co taka Kira Finch mogła zrobić, żeby go przekonać? Bo akurat Paul nie wyglądał na takiego, który dałby się wziąć na ładne oczy, nawet własnej córki. A przecież te Kiry był wyjątkowo piękne.
Upiła łyk herbaty, czując jak wrzątek pomieszany z gorzkim alkoholem pali ją przez cały przełyk.
Sama tu mieszkasz? — dopytała po chwili, rozglądając się jeszcze dookoła.

kira finch

is this funny to you?

: pt lis 28, 2025 10:34 am
autor: kira finch
Nikt o zdrowych zmysłach nie zdecydowałby się zadzierać z Paule Finchem. Nawet sama Kira miała z tym problem, chociaż ona, jako jego córka i tak pozwalała sobie na zbyt wiele. Co nie zmieniało faktu, że nigdy z nim nie wygrała. Nie tak naprawdę. Kiedy napisała swój pierwszy artykuł w redakcji, który był dość kontrowersyjny i poruszał temat łapówek w świecie motoryzacji, ojciec postarał się, żeby szybko zniknął z dostępnych źródeł. Uważał, że to szkodzi wizerunkowi ich rodziny. Kira była wściekła. Kurwa, to był taki dobry artykuł.
Połknie cię w całości — odparła z rozbawieniem. Jak ja, dodała, ale już tylko w myślach. Kątem oka obserwowała, jak Nyx zapoznaje się z Lyric. Żadne z nich nie zrobiło dobrego, pierwszego wrażenia — Hollis swoimi krzykami i łomotaniem do drzwi tylko rozjuszyła dobermana. Jednak teraz wszystko było na właściwiej drodze, żeby zyskać więcej przy nieco bliższym poznaniu.
Czuła na sobie spojrzenie dziewczyny, kiedy schylała się do kosza na śmieci i Finch uśmiechnęła się pod nosem, czego Lyric nie mogła zobaczyć. Jej myśli od razu powędrowały do tamtej nocy w Ferrari, kiedy pieprzyły się bez opamiętania, niestety tracąc szansę na drugą runę, bo ktoś musiał wracać do pracy. Chociaż Kira i tak odniosła wrażenie, że zamieszanie, jakie wywołał jej ojciec, skutecznie pozbawiło jego córkę na następny szybki numerek.
Naprawdę chcesz znowu usłyszeć, że nie mam pojęcia, o czym mówisz? — odwróciła się z uniesionymi brwiami, do czego doprowadziła aluzja o skradzionym samochodzie. — Nie mam pojęcia, o czym mówisz — powiedziała twardo i tak przekonująco, że sama zaczęła w to wierzyć.
Na razie nie wiedziała jeszcze, jak rozegra sprawę z ojcem. Mogła wziąć go na litość, żeby w końcu odpuścił swojej małej córeczce, a raczej dziewczynie, z którą spała. I z którą miała na pieńku, ale zawarła układ. Zaszantażować go albo zrobić coś, co mogłoby mu się bardzo nie spodobać. Musiała to dobrze przemyśleć.
Jeszcze nie wiem, ale zajmę się tym, okej? — odparła z niezachwianą pewnością w głosie. — Daj mi tydzień — dodała, mając świadomość, że Hollis w ciągu dwóch tygodni musi zapłacić trzydzieści tysięcy na poczet strat Finchów. — Mój ojciec to chodząca spierdolona, ale wbrew pozorom, kocha mnie i moje siostry najbardziej na świecie. Kiedy uświadomi sobie, że może mnie stracić, w końcu odpuści — wzruszyła ramionami. Zwykle to działało, więc dlaczego teraz miałoby być inaczej?
Upiła łyk swojej rozgrzewającej herbaty, wodząc wzrokiem po pomieszczeniu, żeby zaraz wrócić oczami w obręb twarzy dziewczyny.
Nie sama — pokręciła głową. — Z Nyx — wskazała podbródkiem na kręcącego się psa, który ewidentnie oczekiwał jakiejś nagrody za dobre zachowanie. — To aż takie dziwne? — zainteresowała się, wyciągając z szuflady opakowanie z króliczymi uszami, które położyła na blacie, dając Hollis do zrozumienia, że jeśli ma ochotę, to może rzucić jedno dobermanowi.

lyric hollis