Strona 1 z 2

will it be okay?

: pn lis 24, 2025 11:50 pm
autor: Eric Stones
#13

Eric właśnie wracał do domu, kiedy dostał wiadomość o zalaniu laptopa przez Jamie. Zaskoczyło go to, bo myślał, że wróci sobie do domu i będzie piłodpocznie. No ale, dopóki na różnych serwisach wisiały jego ogłoszenia, że chętnie naprawi sprzęt elektroniczny (laptopa), to planował faktycznie dokonywać tych napraw - choć musiał przyznać, że w ostatnich dniach jakoś mniej miał do tego głowę, bo myślał o... innych rzeczach. No ale to że nie miał głowy, nie oznaczało, że nie potrafił - lata praktyki wraz ze zdobytym doświadczeniem robiły swoje.
Tak więc nie zamierzał zostawiać Jamie z problemem, tylko wcześniej musiał wstąpić do mieszkania po narzędzia. Miał OGROMNĄ nadzieję, że Park nie uszkodziła dysku, bo w innym przypadku, ratowanie danych mogłoby okazać się znacznie trudniejsze, a tego Eric naprawdę chciał uniknąć. Dlatego poza narzędziami, woził ze sobą swój rupieć (który mimo wieku potrafił odpalić), by na nim właśnie testować dyski - zarówno przenośne jak i nie. Drugie co mogło zadziałać, to czyszczenie wewnątrz laptopa z użyciem alkoholu izopropylowego.
Koniec końców jego przedarcie się przez miasto dzięki zamieci, trwało nieco dłużej niż pierwotnie zakładał, przez co do Jamie zajechał o półtorej godziny później od tego, co napisał w wiadomości sms.
Zaparkował na wolnym miejscu, wyciągnął z auta wszystkie potrzebne rzeczy, a następnie, poszedł w kierunku drzwi wejściowych. Zaczął swoją standardową procedurę w postaci zadzwonienia do drzwi oraz zapukania dwa razy oraz zrobił przerwę - krótką przerwę. Jeśli w ciągu dwóch minut nikt nie otworzył drzwi, powtórzył czynności łącznie z przerwą. Nagle naszła go ogromna ochota na gorącą herbatę z miodem.

Jamie Park

will it be okay?

: wt lis 25, 2025 11:10 am
autor: Jamie Park
Dosłownie chwila stania w spokojnie spadających płatkach śniegu, w żółtym świetle lampy ulicznej i zaraz słychać było tupot małych stópek, ślizgających się na deskach schodów. Obok widać było słabo oświetlone witryny cukierni, ale Jamie miała boczne wejście do swojego mieszkanka. Schodami na górę i do przytulnego gniazdka, które z musu uwiła sobie nad swoją kawiarnią.
Drzwi się otworzyły, a w progu Eric zobaczył bardzo zatroskaną twarz Jamie. Ubrana była po domowemu, chociaż najbardziej lubiła paradować w grubych zakolanówkach, ale taki strój raczej nie wypadał na wizytę mężczyzny. Nawet jeśli byli jakoś daleko spokrewnieni.
- Jesteś... Nie wiedziałam co zrobić, więc zmyłam kawę z laptopa pod prysznicem! - powiedziała śmiertelnie poważnie, wciągając go do mieszkania. - No nie patrz tak na mnie. Żartuję!
Uśmiechnęła się, zamykając za nim drzwi na zasuwkę. Pomogła mu ściągnąć kurtkę i powiesiła ją na wieszaku.
- Wytarłam go od razu, ale i tak się nie odpala. Chyba spaliłam płytę główną... - próbowała, chociaż totalnie się na tym nie znała, ale przynajmniej mogła dostać kilka punktów za usiłowanie.
- Chcesz kakao? Albo gorącą czekoladę? Kawę? - jak na złość nie wpadło jej do głowy, że przyjaciel przychodzący do cukierniczki może chcieć herbaty.
Ale taką zimową też mogłaby przygotować, przecież miała do tego dryg.
Kiedy weszli na górę wskazała mu komputer leżący na ręcznikach papierowych na stoliku śniadaniowym, pod którym też walały się papiery, część z nich zalana kawą, część po prostu w nieładzie. Rodziło się pytanie, w jaki sposób ta dziewczyna radziła sobie z prowadzeniem biznesu?
- Sweetie, wiem, że lapka się pewnie nie da uratować, ale chociaż te dane, bo jeśli będę musiała od nowa wszystko robić, to wstrzyknę sobie syrop cukrowy, mówię poważnie. - przynajmniej tak to brzmiało.

Eric Stones

will it be okay?

: ndz lis 30, 2025 1:51 am
autor: Eric Stones
Zamarł kiedy usłyszał, że Jamie przelała kawę wodą - dosłownie jego mina oraz postawa sugerowały, iż uwierzył jej na słowo i kiedy wreszcie planował coś odpowiedzieć, dotarło do niego, iż Park żartowała. Odetchnął z ulgą i podniósł rękę by otrzeć wyimaginowany pot z czoła.
- A już miałem mówić, że w takim wypadku pozostaje jedynie zakup nowego sprzętu ale masz szczęście. - powiedział, choć drugą ręką wciąż trzymał się za serce.
Zaskoczyła go pomocą przy ściąganiu kurtki, dlatego zamrugał szybko kilka razy, jakby chciał się upewnić, iż nie śpi ani mózg nie tworzy jakichś obrazów.
- Dziękuję. - dziękował rzecz jasna za pomoc - zazwyczaj to on pomagał paniom... no i mamie gdy widział, że walczy z rękawami.
- Wziąłem ze sobą laptopa. Przerzucę najwyżej do niego dysk i zobaczymy czy pojawią się Twoje pliki. - powiedział, klepiąc torbę, która była zawieszona na ramieniu.
- Kakao możesz mi zrobić. Dziękuję. - bo choć wpierw miał ochotę na kawę, tak słysząc o kakale, to w sumie uświadomił sobie, że już dawno go nie pił.
- A masz może mini pianki? - spytał będąc ciekawym - bo jeśli miała, to nie pogardziłby takim dodatkiem. Kakao z piankami przypominało mu czasy dzieciństwa, kiedy w chłodne zimowe oraz jesienne wieczory, oglądał swoją ulubioną bajkę i popijał kakao zrobione przez mamę - a jak się nauczył, to później już sam sobie robił.
- Zobaczymy co da się zrobić. Nie martw się. - odparł, mając nadzieję, że mimo wszystko akcja z przełożeniem dysku przyniesie oczekiwany efekt bo jak nie... jeżeli dysk został uszkodzony a Jamie nigdzie nie robiła kopii... to lipton ice tea.
- A powiedz mi, czy przerzucałaś sobie pliki na jakieś zewnętrzne dyski lub do chmury? - zapytał, ponieważ była to dla niego dość ważna informacja.

Jamie Park

will it be okay?

: ndz lis 30, 2025 10:59 am
autor: Jamie Park
Gest z krutką chyba był rpóbą ponaglenia go, bo niecierpliwie czekała na werdykt, albo chociaż próbę uratowania tego, co się dało. Jamie miała świadomość tego, że pewnie nie było co zbierać z komputera, ale przynajmniej odzyskanie plików byłoby wspaniałe.
- Proste! - odpowiedziała na pytanie o pianki, po czym zeszła z powrotem na dół, żeby w kawiarni poszukać słoika z piankami.
To dało chwilę Ericowi na to, żeby mógł się przyjrzeć komputerowi. Z wierzchu nie wyglądał źle. Raczej na zadbanego, nawet nie było śladów po tej kawie, ale jak dobrze wiemy, to właśnie w środku była masakra. Wszystkie te tranzystory i inne chipy, zalane słodkim i tłustym napojem. Żeby to jeszcze była woda, albo herbata, to pewnie udałoby się go wysuszyć i uratować, bo tak często bywało, ale po takiej przygodzie... No miejmy nadzieję, że przynajmniej te dane uda się odzyskać.
Wróciła na górę ze słoikiem i poszła do aneksu kuchennego, żeby przygotować pyszny, czekoladowy napój, a jeśli chodzi o słodkości to była w tym mistrzynią, używając tyle tajemniczego składnika, jakim była miłość, ile tylko się dało.
- Ammm... - zaczęła w odpowiedzi, a ten jeden zażenowany dźwięk był całkowitą odpowiedzią, jakiej Eric potrzebował.
No pewnie, że nie miała zapasowych danych w chmurze. Jak większość dziewczyn, jak większość ludzi, którzy mieli komputery. Istniała szansa na to, że nie wiedziała o tej chmurze, bo w końcu przed oczami Erica był MacBook... Z resztą, gdyby miała takie dane, to pewnie nie robiłaby z tego takiej afery. Komputer, komputerem. To tylko pieniądze. Duże, to fakt, ale da się go odkupić, natomiast tam największą wartość miała jej praca i dane księgowe.
- Nieeee... Nie wiem, raczej niee. - w zabawny sposób przeciągała to jedno słowo, sama czując wstyd z powodu tego, że nie pomyślała o takiej oczywistej rzeczy.

Eric Stones

will it be okay?

: sob gru 06, 2025 12:16 am
autor: Eric Stones
Uśmiechnął się, kiedy nie usłyszał protestu ani sprzeciwu co do pianek, bo stanowiły one całkiem smaczny dodatek do... w sumie kawy, kakała oraz gorącej czekolady. Gdy myślał o piankach, przypomniał sobie, jak podczas lata ze znajomymi rozpalili ognisko i oprócz kiełbasek, podgrzewali także pianki. Szczerze? Nie mógł się doczekać, aż ponownie będzie można rozpalić ognisko aczkolwiek w zimę nie było to całkowicie niemożliwe - niejednokrotnie słyszał od znajomych oraz widział takie sytuacje na np. filmach. No ale nie przyszedł do Jamie by dumać o ognisku i piankach, tylko w celu pomocy oraz na tyle ile to możliwe, uratowaniu sprzętu wraz z danymi. Tak więc gdy już miał przed sobą laptopa Jamie, aktywował tryb focusa.
Westchnął i pokręcił głową, gdy Park powiedziała, że raczej nie robiła żadnej kopii zapasowej.
- To niedobrze. - rzucił krótko, próbując uruchomić lapka, lecz ten kompletnie nie reagował. Oho... chyba po prostu od razu sprawdzę przerzucenie dysku. pomyślał, aczkolwiek jeszcze kilka razy wcisnął przycisk, który uruchamiał lapka.
Rozkręcenie spodu poszło raz, dwa - dzięki temu, że w swojej karierze naprawił całkiem sporo sprzętów, był przygotowany na rozmontowanie przeróżnych modeli: od Maców po przeróżne chińskie typu Chuwi.
Oczywiście z dyskiem obnosił się jak z jajkiem, by przypadkiem nie spowodować poważniejszej szkody.
Operacja trwała dobrych kilka minut a gdy zamknął pokrywę swojego zapasowego laptopa, odpalił go i czekał aż zobaczy ekran z ikonkami. No uruchomisz się czy nie... pomyślał, zaczynając coraz to bardziej intensywnie stukać palcami o stolik. Zmrużył oczy i już miał podnosić lapka, gdy ten nagle zaczął się uruchamiać. Wpisał dane potrzebne do zalogowania, a następnie wszedł w "mój komputer".
- Przejrzyj czy to Twoje rzeczy i czy są to rzeczy z kategorii ważne. - powiedział, robiąc miejsce dla Jamie, by ta sobie poklikała w celu weryfikacji plików. Jeżeli one tam były to sytuacja opanowana, tylko obciążająca Jamie finansowo a jeśli jednak z plikami było coś nie tak... wtedy orzech okaże się ciut cięższy do zgryzienia, niż Eric pierwotnie zakładał. Obserwował sytuację, pijąc kakałko - i pewnie miał kakaowe wąsy ale nie zważał na to.

Jamie Park

will it be okay?

: sob gru 06, 2025 12:51 pm
autor: Jamie Park
Ognisko dobra rzecz! I to nawet w zimie, w końcu byli Kanadyjczykami, zaprawionymi w mrozy i niesprzyjającą pogodę. Dla nich zaspy śniegu to tylko kolejna możliwość, żeby z gołą klatą rąbać drewno, a siekierę trzymać za pomocą włosów na klacie! Co prawda, to ostatnie byłoby trudne w przypadku Jamie, ale jakby tak Eric wyszedł z pomysłem zorganizowania ogniska, to Jamie byłaby na tak! Przygotowałaby termosy z kawą i kakałkiem. A taka impreza nad ogniskiem na mrozie mogłaby być super. Mamy materiał na grupową grę! Uwaga, będę organizatorę!
Jamie starała się nie przeszkadzać w działaniach kuzyna. Dobrze wiedziała, że nie pomoże, a jedyne co może osiągnąć to wydłużenie czasu, jeśli będzie go rozpraszała co chwilę głupimi pytaniami. Natomiast lubiła obserwować mężczyzn przy pracy. Szczególnie, jeśli się zajmowali czymś, co nie było w jej zakresie ekspertyzy. Strasznie to było ciekawe, patrzeć na taki hiper focus i umiejętności fachowca. Trochę było to hipnotyzujące.
Przełknęła głośno ślinę, kiedy już mogła sprawdzić, czy to jej rzeczy, czy nie. Znaczy skoro dysk się otworzył, to powinny być jej. Pytanie tylko jak wiele straciła przez wyłączenie się komputera. Na szczęście straty były niewielkie... Odetchnęła z ulgą.
- Straty są niewielkie... Boże, ale Ci dziękuję. Powiesiłabym się, jakbym miała jeszcze raz przechodzić przez księgowość z całego roku. - opadła na kanapę, czując olbrzymią ulgę.
No niestety, była sama, z większością rzeczy i problemów. Ciągle jeszcze uczyła się tego całego biznesu i jak go prowadzić. Często zdarzało się, że coś ją przerastało, ale póki co, jeszcze nie było jej stać na księgową. Z resztą sama nie wiedziała, czy byłaby w stanie oddać tę funkcję komuś. Człowiek z obsesyjną potrzebą kontroli nad swoim życiem.
- Jesteś najkochańszy na świecie! Jak Ci się odwdzięczę? - zapytała, kładąc nogi na stoliku kawowym, przy którym siedzieli.
Efekt łatwy do przewidzenia. Trącony kubek z kakaem o mało się nie wywrócił, powtarzając katastrofę sprzed kilku godzin. Na szczęście ustał w miejscu, a Jamie podciągnęła nogi pod brodę, z miną dziecka, które bardzo nabroiło.
- O mały włos... Przepraszam...

Eric Stones

will it be okay?

: pn gru 08, 2025 11:09 pm
autor: Eric Stones
- Nie ma sprawy. Możesz to uznać jako... prezent na Mikołajki i używaj dopóki sobie nie kupisz nowego. - powiedział, posyłając w kierunku Jamie uśmiech.
- Chyba... że jak chcesz, to możemy jeszcze dzisiaj pojechać razem do sklepu i pomogę Ci coś wybrać. - bo on miał czas, więc spokojnie mogła go wykorzystać - szczególnie, że będzie miała podwózkę całkowicie za darmo (lub za zrobienie drugiej gorącej czekolady/kawy/herbaty/matchy). Tak więc niech sobie przemyśli decyzję, bo on bardzo chętnie do takiego sklepu z elektroniką się wybierze. On ogólnie lubił odwiedzać sklepy, gdzie oferowano różne sprzęty elektroniczne - nie omieszkał przejść pomiędzy półkami by sprawdzić ofertę oraz najnowsze promki (czasami nawet z nich korzystał).
- Drobiazg, serio. Twoja radość i ta gorąca czekolada mi wystarczą. - powiedział z uśmiechem, machając ręką, gdy mówił drobiazg.
- A jak bardzo chcesz, to możesz mi postawić coś do zjedzenia. - bo co jak co, ale dobrym jedzonkiem NIGDY nie gardził. Jakby jeśli chodziło o przyjaciół i rodzinę, nigdy albo bardzo rzadko żądał czegoś w zamian za naprawę. Jego satysfakcjonowały ich uśmiechy oraz radość wymalowana na twarzy. Kusiło go, żeby zamienić jedzenie na alkohol, lecz tego jeszcze miał u siebie w mieszkaniu, dlatego ostatecznie nic o procentowych trunkach nie wspomniał.
Eric zamarzł i już wyciągał rękę w kierunku kubka, by go złapać.
- No... trzech laptopów nie mam.... - powiedział czując ulgę, gdy ostatecznie kakao nie wylądowało na sprzęcie.
- Wiesz co, pozwól, że go odstawię. - i nie czekając na pozwolenie, po prostu przełożył lapka na szafkę obok. A! I oczywiście nim tu przyjechał z tym lapkiem, upewnił się, że nie zostawił na nim niczego ważnego. To ogólnie był jego poprzedni laptop i używał go do... różnych rzeczy, dopóki nie kupił nowego. Tak więc Jamie nie powinna natrafić na jakieś dziwne pliki albo zdjęcia. Znaczy tak mi się wydaje... na szybko wrócił pamięcią do poprzedniego wieczora i był na 99,9% pewien, iż wykonał czyszczenie.
- Ej Jamie mam pytanie... masz już w ofercie ciasta na święta? - spytał bardzo poważnie, patrząc na kuzynkę i biorąc kilka łyków czekolady, a po odłożeniu kubka, najprawdopodobniej zostały mu białe wąsy nad linią górnych ust.

Jamie Park

will it be okay?

: wt gru 09, 2025 7:23 pm
autor: Jamie Park
No przecież mógł do niej wpadać na smakołyki i przysmaki, oraz napoje gorące kiedy tylko chciał. Nie wzięłaby od niego złamanego grosza, w końcu to rodzina, a rodzina powinna trzymać się razem, nawet jeśli była patchworkowa.
- A nie za późno na zakupy? - zapytała, z powątpiewaniem patrząc na zegar na ścianie.
Rzeczywiście było dość późno. Na upartego jeszcze mogli zdążyć do jakiegoś iStore'u, ale może nie było sensu. Trzeba było się rozejrzeć, przemyśleć, a nie na łapu capu brać Maca, bo jest w kolorze różowego złota, czy tam wytartej miedzi. Z drugiej strony Jamie potrzebowała lapka tylko do pracy, czasem przeglądania internetu dla inspiracji. Jak chciała coś obejrzeć, to robiła to na telewizorze, więc pewnie do codziennej pracy pasowałby jej każdy laptop, jakiego by nie wybrała. Nie mniej pomoc specjalisty byłaby rzeczywiście nieoceniona.
- Nie wiem czy nie lepiej zamówić coś przez internet, jak chcesz to możesz mi pomóc w riserczu. - no dobra, była trochę wygodna, ale też nie przesadzajmy.
W dzisiejszym świecie, w którym mogło się oddać prawie wszystko, co zamówiło się przez internet, można było ryzykować takimi transakcjami. Zawsze to mniej czasu poświęconego na poszukiwania, stania w kolejkach, negocjowania z gościem, który koniecznie chce Ci wcisnąć dodatkowe ubezpieczenie, od zalania... Och... No w sumie to by się jej przydało. Może powinna była jednak takie wykupić...
- No to bardzo uszczęśliwiłeś starszą kuzynkę! I już się nie przymawiaj! Zamówię nam pizzę, jeśli chcesz, albo chińskie? - zaproponowała, podnosząc się ze swojego miejsca, żeby odszukać swój telefon komórkowy.
Biedna Jamie właściwie żyła na zamawianym żarciu. Po godzinach spędzonych w kuchni cukierni, od samego rana, przy tworzeniu małych arcydzieł sztuki cukierniczej, ostatnią rzeczą, jaką chciałaby robić, to gotowanie. Z resztą dla niej samej. Daj spokój! A szkoda, bo ilekroć szykowała coś dla rodziny, albo na małą imprezkę, to było to oszałamiająco dobre. Taki skarb powinien mieć męża i zajmować się domem, a nie tyrać jak głupi po szesnaście godzin dziennie.
Spojrzała na Erica podejrzliwie, kiedy zaczął wypytywać o ciasta na święta.
- W sensie, czy można u mnie zamówić całą blachę? - zapytała ciekawie. - A co kombinujesz i czego potrzebujesz? Bo jakieś tam ciasteczka w klimacie świąt już mam. Jak chcesz to idź na dół i sobie coś wybierz z lodówki. Jeszcze trochę rzeczy zostało z dzisiejszego dnia.
Jeśli nie ma białych wąsów nad ustami, to znaczy, że czekolada nie była dość dobra! Więc umówmy się, na pewno miał ślady po tym płynnym smakołyku. Jamie uśmiechnęła się do Erica, widząc to przyozdobienie i palcem potarła się pod nosem, dając mu znać, że powinien się wytrzeć.

Eric Stones

will it be okay?

: śr gru 10, 2025 11:00 pm
autor: Eric Stones
Eric słysząc pytanie, automatycznie spojrzał na swój zegarek, który nosił na ręce.
- Fakt... większość sklepów jest już raczej zamknięta... to może jutro? Albo wtedy kiedy będziesz miała wolniejsze popołudnie? - bo jemu było bez różnicy czy mieliby jechać na zakupy następnego dnia, czy dopiero za jakiś czas - wiele zależało od czasu Jamie. On tylko potrzebował wiedzieć wcześniej, by przypadkiem nic nie planować lub spróbować wyjść z roboty wcześniej (bo czego się nie robi dla bliskich!). Szczególnie, że faktycznie raczej dobrze było przemyśleć decyzję, jeśli chodziło o zakup nowego laptopa, by przypadkiem nie wybrać takiego, z którego nie będzie się zadowolonym. Zakupiony sprzęt miał służyć na wiele lat, więc tu wymagana była rozwaga i uwaga.
- Też można, tylko jakoś tak... nie mam zaufania do kupowania elektroniki przez neta. Lubię np. zobaczyć taki sprzęt własnymi oczami, podotykać... a tak to nigdy nie wiem czy np. podczas wysyłki nie zostanie uszkodzony. - odparł, bo choć różne duperelki potrafił kupować przez internet, tak sprzętu elektronicznego niezbyt.
- Chyba, że zamówimy z odbiorem w sklepie. - o, jeszcze taką opcję Eric mógł zaakceptować, ale oczywiście decyzję pozostawiał Jamie.
- A pewnie z okazji świąt mogą być jakieś promocje. - odparł, bo choć niedawno był black friday, to teraz na święta również w niejednym sklepie można było natknąć się na różne przeceny. Inna kwestia, że ludzie pewnie byli w szale prezentowym i widząc różne promki, szybciej się na coś decydowali - sam Eric w zeszłym roku skorzystał, dzięki czemu kupił bratu taniej smartwatcha.
Oczy mu zaświeciły, gdy usłyszał o pizzy.
- O jeny, mam wrażenie, że sto lat nie jadłem pizzy... więc jeśli faktycznie będziesz ją zamawiać, to ja na pewno nie pogardzę. - odparł z uśmiechem. Chińczyka jadł całkiem niedawno, dlatego aktualnie był bardziej chętny na pizzę. Aż mu ślinka prawie pociekła na samą myśl, dlatego upił kilka łyków kakaa.
- Dokładnie tak. - skinął głową. - Ogólnie myślałem o pierniku. Ja raczej nie zamierzam nic piec, bo nie chcę nikogo częstować węglem. A Ty masz talent i Twoje ciasta wychodzą po prostu rewelacyjne. I każdemu zawsze smakują. - odpowiedział zgodnie z prawdą, posyłając Jamie ciepły uśmiech.
- Mama to do tej pory wspomina Twoją bezę oraz ciasto krówkowe. - dodał, przypominając sobie, jak podczas ostatniej rozmowy ze swoją mamą, napomknęła o tych dwóch wspomnianych przez niego ciastach.
- To później najwyżej wezmę z... dziesięć ciasteczek, mogę? - spytał, bo może dla Jamie tyle, ile planował wziąć było za dużo. Eric nagle przeniósł spojrzenie z kuzynki na okno, za którym widać było padający śnieg.
- Masz już kupioną choinkę? - zapytał, bo on będzie musiał się zaopatrzyć. Planował kupić prawdziwą, ponieważ lubił zapach iglaków. Jasne, doskonale wiedział, że prawdziwa = sprzątanie igieł, ale nie uważał tego za jakiś wielki problem.

Jamie Park

will it be okay?

: czw gru 11, 2025 12:00 pm
autor: Jamie Park
No właśnie to łażenie po sklepach strasznie odstręczało Jamie, tym bardziej, że jeszcze pewnie będzie musiała poszukać prezentów dla rodziny i przyjaciół. Swoją drogą... Właśnie zdała sobie sprawę z tego, że właściwie nie ma gdzie spędzić świąt. Elle pewnie będą chciały być same z Rin, albo gdzieś wyjadą. Może u rodziców Elle? A może zrobi sobie wieczór z domowym spa... Albo powinna gdzieś wyjechać.
- To może zróbmy tak... Wybierz mi coś, a ja Ci przeleję pieniądze, albo dam gotówkę? - w sumie w takich kawiarniach zdarzało się mieć sporo gotówki, która nie do końca była opodatkowana.
Więc mogła mieć na spokojnie gdzieś skitrane pieniądze w domu.
Uśmiechnęła się przepraszająco i zaraz zaczęła wyjaśniać.
- To nie tak, że nie chcę spędzić z Tobą czasu... Po prostu te sklepy... - przekrzywiła głowę na bok i przez moment miała vibe młodszej siostry (nawet mimo tego, że była kilka lat starsza), której po prostu nie można odmówić. - Bardzo Ci jestem wdzięczna za pomoc... Jak chcesz to możemy jutro pójść do sklepu.
Najwyraźniej jednak się zmitygowała, że nie można odrzucić tak wdzięcznej propozycji pomocy. Szczególnie, że Eric wydawał się bardzo cieszyć na taką, wspólną wyprawę po sklepach. Czego nie robi się dla rodziny?
- No to mów, jaką chcesz! - powiedziała sięgając po swój telefon, żeby wybrać numer pizzerii. - Niedaleko jest taka fajna włoska pizzeria, prowadzona przez Gulię. Dziewczyna ma nawet chyba swojego Instagrama i Tiktoka. Ale robi super placki! I nie krępuj się. Idź na dół, tylko potem zgaś światło.
Poprosiła czekając na połączenie ich dzisiejszą szamką.
- Jutro upiekę, co tam będziesz chciał, tylko powiedz mi ile tego potrzebujesz. - dodała jeszcze.

Eric Stones