korpo nasz pan
: wt lis 25, 2025 1:54 pm
Miała dzisiaj zostać w domu. Laptopa miała na miejscu, wystarczyło tylko zgłosić potrzebę, pamiętać o włączeniu się na meetingi i spokojnie wykonywać swoją pracę, nie ważne, czy tym razem posiedzi sobie nad tymi nieszczęsnymi ticketami, czy może faktycznie zajmie się jakimś kodowaniem i usprawnianiem pracy firmy od strony technicznej. Nie, dzisiaj pojawiła się w biurze i od kiedy tylko postawiła stopę za progiem swojej części, od razu tego pożałowała. Chaos, hałas, harmider; nawet jeżeli były to tylko zwykłe rozmowy, a któryś z chłopaków postanowił włączyć dla wszystkich muzykę relaksującą, przez którą miała ochotę wywalić głośnik przez okno, przy okazji wybijając z niego szybę. Dziś nie był dobry dzień; dłonie jej drżały, a zatyczki do uszu, słynne Loops, nie dawały takiej samej satysfakcji, jak zwykle. Jak na złość nie miała przy sobie tych, które wygłuszyłyby cały ten background noise do zera, więc jej przebodźcowanie sięgało już naprawdę wysokiego poziomu. Wszystko było za głośne. Klawiatura nie dawała odpowiedniego poczucia na jej palcach, więc miała ochotę założyć rękawiczki, żeby zniwelować ten dyskomfort. Szkoda, że jeżeli założyłaby rękawiczki, to zaraz czułaby ten nieprzyjemny ucisk w okolicy nadgarstka, który tym bardziej nie pozwoliłby się jej skupić. Ćwiczenia oddechowe? Dawały radę, chociaż pewnie wyglądała jak jakieś straszydło, kiedy patrzyła z naturalnym wyrazem twarzy (czyli takim, który sprawiał wrażenie wiecznie zirytowanego), a zaraz potem powoli wydychała powietrze, jakby powstrzymywała się od wybuchnięcia. Nie chciała wybuchnąć. Nie mogła wybuchnąć. Nie, kiedy starała się robić wszystko, żeby dobrze sobie zapracować o awans. Może uda jej się, za rok czy dwa, dostać tytuł managera. Może wtedy będzie mogła liczyć na większą wypłatę. Ciszę. Spokój.
Ten ostatni przerwało jej powiadomienia z prośbą, żeby to właśnie ona zwróciła uwagę jednemu z juniorów. Tylko dlaczego ona? Poza wyższym stołkiem i większym doświadczeniem raczej nie różniła się szczególnie od niego. Ot, była tylko młodszą dziewczyną, niższą; pewnie mógł ją nawet posądzić o to, że robi tylko staż, a nie faktycznie pracuje… Nie zakwestionowała. Z ostatnim wydechem wyjęła zatyczki z uszu i schowała je do etui; do ręki wzięła zdecydowanie zbyt elegancko wyglądający bidon jak na fakt, że w środku był redbull, już zresztą prawie wypity; odsunęła się od swojego biurka i podeszła do chłopaka, mocno powstrzymując się od tego, żeby po prostu nie wywrócić oczami. Pracowali razem. Zamienili kilka słów, niedużo. Najczęściej zwykłe “cześć”, bo Mei niekoniecznie lubiła tych relacji. Niekoniecznie jej na nich zależało, nie za bardzo w nie potrafiła.
— Eric — zaczęła tylko. Miała cichy ton, żeby nie zwracać na siebie większej uwagi. Czemu w ogóle ona została poproszona, żeby mu to przekazać? Położyła bidon na rogu jego biurka, jakby chciała zwrócić na siebie większą uwagę. — Nie piszesz zwrotów grzecznościowych w mailach z klientami — niby drobiazg, ale jednak kluczowy szczegół. Wpływający na wygląd firmy i jej odbiór przez tych, którzy mogliby być potencjalnymi partnerami w biznesie. Nawet jeżeli odpisywał na zwykłe tickety, czy inne zażalenia. Nie jej bajka. Ona to już chyba odruchowo korzystała z szablonowych wymogów. — Popracuj, proszę, nad tym, inaczej HR nam wszystkim głowę urwie, że nie szanujemy ludzi z zewnątrz.
Eric Stones
Ten ostatni przerwało jej powiadomienia z prośbą, żeby to właśnie ona zwróciła uwagę jednemu z juniorów. Tylko dlaczego ona? Poza wyższym stołkiem i większym doświadczeniem raczej nie różniła się szczególnie od niego. Ot, była tylko młodszą dziewczyną, niższą; pewnie mógł ją nawet posądzić o to, że robi tylko staż, a nie faktycznie pracuje… Nie zakwestionowała. Z ostatnim wydechem wyjęła zatyczki z uszu i schowała je do etui; do ręki wzięła zdecydowanie zbyt elegancko wyglądający bidon jak na fakt, że w środku był redbull, już zresztą prawie wypity; odsunęła się od swojego biurka i podeszła do chłopaka, mocno powstrzymując się od tego, żeby po prostu nie wywrócić oczami. Pracowali razem. Zamienili kilka słów, niedużo. Najczęściej zwykłe “cześć”, bo Mei niekoniecznie lubiła tych relacji. Niekoniecznie jej na nich zależało, nie za bardzo w nie potrafiła.
— Eric — zaczęła tylko. Miała cichy ton, żeby nie zwracać na siebie większej uwagi. Czemu w ogóle ona została poproszona, żeby mu to przekazać? Położyła bidon na rogu jego biurka, jakby chciała zwrócić na siebie większą uwagę. — Nie piszesz zwrotów grzecznościowych w mailach z klientami — niby drobiazg, ale jednak kluczowy szczegół. Wpływający na wygląd firmy i jej odbiór przez tych, którzy mogliby być potencjalnymi partnerami w biznesie. Nawet jeżeli odpisywał na zwykłe tickety, czy inne zażalenia. Nie jej bajka. Ona to już chyba odruchowo korzystała z szablonowych wymogów. — Popracuj, proszę, nad tym, inaczej HR nam wszystkim głowę urwie, że nie szanujemy ludzi z zewnątrz.
Eric Stones