Kolejna ostatnia szansa
: pn gru 01, 2025 10:36 pm
Dwa lata. To już dwa lata, od kiedy sąd orzekł, że małżeństwo Daliena i Elise już nie istnieje - dwa lata samotności, cierpienia i wyrzucania sobie wszystkiego, co najgorsze. Tak, Dalien rozumiał, że wszystko to była jego wina - tylko i wyłącznie - dlatego nie robił nic, żeby w tym rozwodzie przeszkadzać, zgadzał się na wszystko i starał się, żeby przebiegło to gładko i bez komplikacji. Nie oznaczało to jednak, że chciał takiego obrotu spraw: absolutnie tego nie chciał i najchętniej w ogóle by się nie rozwodził, tylko wiódł szczęśliwe życie u boku najpiękniejszej jego zdaniem, najlepszej i najwspanialszej kobiety świata. Ale tak się nie dało. Elise z nim nie wytrzymała, a on się temu nie dziwił.
Przeżył załamanie, choć starał się tego nie pokazywać w pracy ani reszcie rodziny - próbował przy innych funkcjonować tak, jak zwykle: w skupieniu, poświęcając się pracy i działając najlepiej, jak potrafił (również dlatego, że od tego zależało jego życie). W samotności jednak zamykał się w domu z butelką whisky i znieczulał się, żeby jakoś przeżyć kolejne godziny. Nieraz nachodziła go ochota, żeby pójść do Elise i błagać ją o kolejną szansę, ale przez te dwa lata powstrzymywał się przed tym, ograniczając jedynie do odwiedzin u syna, zabrania go na jakąś wycieczkę czy choćby na obiad (o ile on tego chciał - był na tyle dorosły, że mógł sam decydować, czy spędzać czas z ojcem, czy nie). Do byłej żony odnosił się wtedy z ostrożnością i kładł uszy po sobie, zawstydzony faktem, że przez niego rozpadło się małżeństwo.
Dziś jednak nie wytrzymał. Był trzeźwy (co ostatnio zdarzało się stosunkowo rzadko, gdy nie był akurat w pracy) i miał wielką ochotę się napić, ale nie zrobił tego. Za to złamał swoje postanowienie nie nękania żony, pojechał do sklepu i kupił jej nieduży, uroczy wisiorek w kształcie delfina, a później razem z nim (ładnie zapakowanym przez sprzedawcę), ruszył do niegdyś ich wspólnego domu. Zadzwonił do drzwi mając nadzieję, że Elise jest w domu i że nie zatrzaśnie mu tych drzwi na twarzy.
Elise Ellis
Przeżył załamanie, choć starał się tego nie pokazywać w pracy ani reszcie rodziny - próbował przy innych funkcjonować tak, jak zwykle: w skupieniu, poświęcając się pracy i działając najlepiej, jak potrafił (również dlatego, że od tego zależało jego życie). W samotności jednak zamykał się w domu z butelką whisky i znieczulał się, żeby jakoś przeżyć kolejne godziny. Nieraz nachodziła go ochota, żeby pójść do Elise i błagać ją o kolejną szansę, ale przez te dwa lata powstrzymywał się przed tym, ograniczając jedynie do odwiedzin u syna, zabrania go na jakąś wycieczkę czy choćby na obiad (o ile on tego chciał - był na tyle dorosły, że mógł sam decydować, czy spędzać czas z ojcem, czy nie). Do byłej żony odnosił się wtedy z ostrożnością i kładł uszy po sobie, zawstydzony faktem, że przez niego rozpadło się małżeństwo.
Dziś jednak nie wytrzymał. Był trzeźwy (co ostatnio zdarzało się stosunkowo rzadko, gdy nie był akurat w pracy) i miał wielką ochotę się napić, ale nie zrobił tego. Za to złamał swoje postanowienie nie nękania żony, pojechał do sklepu i kupił jej nieduży, uroczy wisiorek w kształcie delfina, a później razem z nim (ładnie zapakowanym przez sprzedawcę), ruszył do niegdyś ich wspólnego domu. Zadzwonił do drzwi mając nadzieję, że Elise jest w domu i że nie zatrzaśnie mu tych drzwi na twarzy.
Elise Ellis