#5 all we have is love
: pt gru 05, 2025 7:08 pm
Ostatnie dni chciał poświęcić Bowiemu i sprawić, by ten powrócił do tak zwanej normalności. Nie było to zadanie ani łatwe, ani tym bardziej proste — za każdym razem Jay musiał uczyć się na nowo, co może, a czego nie może powiedzieć lub jak powinien postępować ze swoim chłopakiem. Mógł tak mówić o nim już oficjalnie, chociaż nadal, z uwagi na poprzednią sytuację, a także chwilowe zawieszenie mediów społecznościowych Vance'a (co swoją drogą Baudet popierał), wstrzymali się z ogłoszeniem tego całemu światu. Nie było też takiej potrzeby, aktualnie cieszyli się sobą, próbowali znów wrócić na dawne tory i wyczekiwali na wyjazd do Korei Południowej, który miał być idealnym momentem na to, aby oboje nieco odpoczęli.
Stał jak wryty w momencie, w którym trener ogłosił jego zawieszenie podczas jednego ze zgrupowań kadry narodowej. Owszem, może opuścił parę treningów, być może czasem się spóźnił, ale wszystko to było jak najbardziej uzasadnione. Początkowo był po prostu zdziwiony. Na ten moment Kanada nie miała lepszego zawodnika niż on i niewysłanie go na Mistrzostwa Świata, było co najmniej niepoważne. Później, kiedy już poznał powód, był po prostu zły. Nie sądził, że Terrence będzie aż tak zawistny i po tym wszystkim postanowi jeszcze donieść do klubu na Jaydena, że to on rozpoczął bójkę (co oczywiście było prawdą), w której to blondyn ucierpiał. Przy informowaniu o wszystkim trenera i prezesa nie wspomniał jednak o tym, jaki był powód ich bójki. Koniec końców, sytuacja rozwiązała się tak, że oboje zostali zawieszenie do wyjaśnienia całej tej sprawy i żaden z nich nie mógł wziąć udziału w Mistrzostwach Świata w Korei.
Pierwsze dni Jay chodził więc naburmuszony na cały świat, unikając tym samym jakichkolwiek kontaktów z mediami. W przeciwieństwie do Terrence'a, który zdążył już zalać Instagrama oraz X masą materiałów obciążających szatyna. Baudet nie chciał mu odpuścić, ale po prostu postanowił w tym momencie nie wdawać się w żadną dyskusję z fanami (którzy, nawet gdy sytuacja była patowa, wierzyli, że ich ulubiony zawodnik jest niewinny), wydał krótkie oświadczenie, w którym poinformował, że prędzej czy później wszystko się wyjaśni.
Nie chciał odwoływać już lotu, ani tym bardziej planowanych wakacji, więc, zamiast dalej dąsać się we własnym domu, spakował walizki i razem z Bowiem udał się do Korei, gdzie po prostu chciał odpocząć. Ich plan zwiedzania nie był intensywny, ale przez to, że Baudet nie musiał już brać udziału w zawodach, mogli jeszcze bardziej poświęcić się odpoczynkowi. Gdzieś tam z tyłu głowy pragnął pojawić się na stadione, dać, chociaż cień nadziei fanom, że nadal jest szansa na jego powrót, ale... jego chłopak był ważniejszy. Nie przyjechał tutaj rozgrywać jakiejś pseudopolitycznej rozgrywki, w której próbowałby przekonać innych, że jest niewinny, a po prostu dać Bowiemu to, czego ten teraz potrzebował. Opieki i wsparcia.
Nie pamiętał, nawet kiedy splótł ich palce w czuły uścisk, spacerując z ukochanym po jednej z seulskich ulic, w blasku licznych latarni i neonów. Myślami był gdzieś daleko, widocznie kolejny raz ignorując telefon, który rozbrzmiewał wielokrotnie, za każdym razem gdy jego rodzice próbowali się z nim skontaktować. Dziwnym trafem zaczęli się interesować karierą sportową syna dopiero wtedy, kiedy koło niego zaczęło być głośno. I to nie z powodu licznych wygranych.
Ocknął się dopiero wtedy, kiedy poczuł mnogość zapachów, a przy tym niezbyt spokojne spojrzenie ze strony Bowiego, który widocznie nie mógł zyskać uwagi Baudeta. Uśmiechnął się przepraszająco, rozmasowując przy tym twarz, jakby chcąc pozbyć się grymasu, który malował się na niej podczas ostatnich kilku minut.
一 Przepraszam 一 rzucił krótko i cicho, spuszczając na krótką chwilę swoje spojrzenie na buty. Nie chciał psuć ich wyjazdu, a miał wrażenie, że im bliżej stadionu przebywają, tym jego humor coraz bardziej się psuje. 一 Mam jakiś... gorszy dzień, to tyle 一 znów lekko się uśmiechnął, podnosząc wzrok na kolorowe stragany z ulicznym jedzeniem. Musieli trafić na jakiś targ, na którym nie tylko roiło się od zapachów, ale także ludzi, którzy co chwila przeciskali się do przodu, aby skosztować różności, jakie oferowane były przez lokalnych sprzedawców.
Pociągnął lekko Bowiego w kierunku jednego ze straganów, by zaraz też zamówić dla nich małą porcję smażonego kurczaka, do którego starsza sprzedawczyni dorzuciła im trzy różne sosy. Wystawił papierową tackę w kierunku chłopaka, by z lekkim uśmiechem pochwycić jeden z wysmażonych kawałków pomiędzy pałeczki.
一 W ogóle, nie wiem, czy będziesz mieć ochotę, ale... może skoczymy na jakiś koncert? Albo pojedziemy na jakąś wyspę? Po prostu... Seul jest... 一 nie dokończył, jakby wstydząc się swojej odpowiedzi. Liczył bowiem, że Vance zrozumie i zgodzi się na to, by odpoczęli z dala od ludzi.
Bowie Vance
Stał jak wryty w momencie, w którym trener ogłosił jego zawieszenie podczas jednego ze zgrupowań kadry narodowej. Owszem, może opuścił parę treningów, być może czasem się spóźnił, ale wszystko to było jak najbardziej uzasadnione. Początkowo był po prostu zdziwiony. Na ten moment Kanada nie miała lepszego zawodnika niż on i niewysłanie go na Mistrzostwa Świata, było co najmniej niepoważne. Później, kiedy już poznał powód, był po prostu zły. Nie sądził, że Terrence będzie aż tak zawistny i po tym wszystkim postanowi jeszcze donieść do klubu na Jaydena, że to on rozpoczął bójkę (co oczywiście było prawdą), w której to blondyn ucierpiał. Przy informowaniu o wszystkim trenera i prezesa nie wspomniał jednak o tym, jaki był powód ich bójki. Koniec końców, sytuacja rozwiązała się tak, że oboje zostali zawieszenie do wyjaśnienia całej tej sprawy i żaden z nich nie mógł wziąć udziału w Mistrzostwach Świata w Korei.
Pierwsze dni Jay chodził więc naburmuszony na cały świat, unikając tym samym jakichkolwiek kontaktów z mediami. W przeciwieństwie do Terrence'a, który zdążył już zalać Instagrama oraz X masą materiałów obciążających szatyna. Baudet nie chciał mu odpuścić, ale po prostu postanowił w tym momencie nie wdawać się w żadną dyskusję z fanami (którzy, nawet gdy sytuacja była patowa, wierzyli, że ich ulubiony zawodnik jest niewinny), wydał krótkie oświadczenie, w którym poinformował, że prędzej czy później wszystko się wyjaśni.
Nie chciał odwoływać już lotu, ani tym bardziej planowanych wakacji, więc, zamiast dalej dąsać się we własnym domu, spakował walizki i razem z Bowiem udał się do Korei, gdzie po prostu chciał odpocząć. Ich plan zwiedzania nie był intensywny, ale przez to, że Baudet nie musiał już brać udziału w zawodach, mogli jeszcze bardziej poświęcić się odpoczynkowi. Gdzieś tam z tyłu głowy pragnął pojawić się na stadione, dać, chociaż cień nadziei fanom, że nadal jest szansa na jego powrót, ale... jego chłopak był ważniejszy. Nie przyjechał tutaj rozgrywać jakiejś pseudopolitycznej rozgrywki, w której próbowałby przekonać innych, że jest niewinny, a po prostu dać Bowiemu to, czego ten teraz potrzebował. Opieki i wsparcia.
Nie pamiętał, nawet kiedy splótł ich palce w czuły uścisk, spacerując z ukochanym po jednej z seulskich ulic, w blasku licznych latarni i neonów. Myślami był gdzieś daleko, widocznie kolejny raz ignorując telefon, który rozbrzmiewał wielokrotnie, za każdym razem gdy jego rodzice próbowali się z nim skontaktować. Dziwnym trafem zaczęli się interesować karierą sportową syna dopiero wtedy, kiedy koło niego zaczęło być głośno. I to nie z powodu licznych wygranych.
Ocknął się dopiero wtedy, kiedy poczuł mnogość zapachów, a przy tym niezbyt spokojne spojrzenie ze strony Bowiego, który widocznie nie mógł zyskać uwagi Baudeta. Uśmiechnął się przepraszająco, rozmasowując przy tym twarz, jakby chcąc pozbyć się grymasu, który malował się na niej podczas ostatnich kilku minut.
一 Przepraszam 一 rzucił krótko i cicho, spuszczając na krótką chwilę swoje spojrzenie na buty. Nie chciał psuć ich wyjazdu, a miał wrażenie, że im bliżej stadionu przebywają, tym jego humor coraz bardziej się psuje. 一 Mam jakiś... gorszy dzień, to tyle 一 znów lekko się uśmiechnął, podnosząc wzrok na kolorowe stragany z ulicznym jedzeniem. Musieli trafić na jakiś targ, na którym nie tylko roiło się od zapachów, ale także ludzi, którzy co chwila przeciskali się do przodu, aby skosztować różności, jakie oferowane były przez lokalnych sprzedawców.
Pociągnął lekko Bowiego w kierunku jednego ze straganów, by zaraz też zamówić dla nich małą porcję smażonego kurczaka, do którego starsza sprzedawczyni dorzuciła im trzy różne sosy. Wystawił papierową tackę w kierunku chłopaka, by z lekkim uśmiechem pochwycić jeden z wysmażonych kawałków pomiędzy pałeczki.
一 W ogóle, nie wiem, czy będziesz mieć ochotę, ale... może skoczymy na jakiś koncert? Albo pojedziemy na jakąś wyspę? Po prostu... Seul jest... 一 nie dokończył, jakby wstydząc się swojej odpowiedzi. Liczył bowiem, że Vance zrozumie i zgodzi się na to, by odpoczęli z dala od ludzi.
Bowie Vance