50 shades of dark circles under her eyes
: wt gru 16, 2025 10:49 pm
001
50 shades of dark circles
under her eyes
under her eyes
Jak on, kurwa, nienawidził krawatów.
Mason niezdarnie wsunął palce pod pętlę u podstawy szyi i odciągając kark, przesunął węzeł w dół, tym samym uwalniając się od nieprzyjemnego ucisku. Ulga, chociaż niewielka, była natychmiastowa i zawtórowało jej ciężkie, udręczone westchnienie. Hayes oparł zesztywniały grzbiet o ścianę i pospiesznie poluzował pasek materiału, zaraz pozbywając się go całkowicie. Satyna zaszeleściła, ocierając się o kołnierzyk jego koszuli, ale nie zwrócił na to uwagi, od razu sięgając do guzików. Rozpiął jeden, a potem drugi i oderwał okrycie od rozgrzanego ciała, pozwalając aby dzianina ułożyła się na nowo, odsłaniając kawałek jego opalonej skóry.
— Prawie dwie godziny, dłużej niż się spodziewaliśmy — zarechotał jeden z członków drużyny, zerkając na niego ponad wysokim stolikiem, a kilku innych zawodników zawtórowało z rozbawieniem.
Mase uniósł brwi i prychnął głośno, owijając sobie rozwiązany krawat wokół pobliźnionych kłykci. Nie pokusił się o komentarz, ale jego wymowne spojrzenie niosło jasny, klarowny przekaz — możesz mnie cmoknąć, Hudson.
Hudson, obrońca o szerokich ramionach i kwadratowej szczęce, nic sobie jednak nie robił z ostrzeżenia. Wyszczerzył tylko zęby w uśmiechu zanim wepchnął sobie do gęby jedną z tych absurdalnie małych przystawek, której nazwy prawdopodobnie żaden z nich nawet nie był w stanie powtórzyć i przełknął ją praktycznie bez przeżuwania. Po tylu latach Mason wciąż nie potrafił wyjść z podziwu nad tym, jak dobrze dogadywali się na lodowisku, podczas gdy poza nim nie mogliby się już chyba bardziej od siebie różnić…
— Trener i tak jest zbyt zajęty wchodzeniem w tyłek naszej nowej sponsorce, żeby zwrócić na niego uwagę — skomentował ktoś, a pozostali od razu podłapali temat. — Swoją drogą, to całkiem niezły tyłek… — Kilka głów uniosło się, kilka spojrzeń przemknęło po salce bankietowej, próbując zlokalizować prawdopodobnie nie tyle coucha, co wspomnianą panią sponsor i jej zaplecze. Niekoniecznie finansowe.
— Jak jej tam właściwie było? — zapytał jeden z napastników, a reszta zmarszczyła czoła, dumając intensywnie nad poruszoną kwestią.
— Mayer? — podsunął niepewnie Hudson, sięgając po kolejną przekąskę.
— Marshall — poprawił go Mase odruchowo i skrzywił się, kiedy zaskoczone spojrzenia wystrzeliły w jego kierunku. Odepchnął się od ściany i korzystając z okazji, że jeden z kelnerów akurat przemykał obok z pełną tacą, sięgnął po dwa kieliszki z szampanem. Jeden opróżnił od razu, a z drugim w dłoni cofnął się o kilka kroków.
Wszyscy w drużynie wiedzieli, że zapamiętywanie imion czy nazwisk nowo poznanych osób jest jego piętą achillesową, więc będąc w stanie rozpoznać sponsorkę, wzbudził wśród zebranych małą sensację.
— Cholera, Hayes, jesteś dziś pełen niespodzianek — roześmiał się znów Hudson, a Mase wywrócił jedynie oczami. Zaskakujące, jak bardzo banda dorosłych typów mogła przypominać grupkę przedszkolaków. Na co dzień nieszczególnie mu to przeszkadzało, ale podczas tego typu eventów czuł się szczególnie przewrażliwiony na punkcie cudzego zachowania. Niemal słyszał obijające się wewnątrz czaszki upomnienia ojca czy nagabywania matki, którzy przez lata próbowali wpoić mu odpowiednie zasady etykiety. W takich momentach - chciał czy nie - wyłaził z niego prawdziwy snob.
— O wilku mowa — rzucił ktoś i Hayes podążył za cudzymi spojrzeniami, prosto w kierunku Marshall.
Kobieta przecinała salę, ale to nie jej strój czy makijaż, a niepewny krok zwrócił jego uwagę. Nierówny rytm, co prawda świetnie maskowany emanująca pewnością siebie postawą, wydał mu się nienaturalny. Zbyt wiele razy miał okazję obserwować matkę w trakcie oficjalnych bankietów, aby mógł to przegapić. Zmrużył błękitne oczy i przeskoczył spojrzeniem na znajomą twarz. Ciężko było jednoznacznie stwierdzić czy jej pobladła nieco cera była efektem złego samopoczucia, czy może niefortunnego oświetlenia, ale wyprostował się odruchowo i odstawił kieliszek na stolik.
— Dobrze się pani bawi, panno Marshall? — zagadnął ją któryś z członków drużyny, gdy przechodziła obok, a Mase zrobił krok w bok, zatrzymując się na linii jej wzroku.
Uniósł kącik ust w niezobowiązującym uśmiechu, gdy w końcu go dostrzegła i skinął leniwie na powitanie. Zaraz potem jego brwi uniosły się w niemym pytaniu.
Wszystko w porządku?
glina cherry