Strona 1 z 1

don't let your heart grow cold

: pt gru 19, 2025 7:18 pm
autor: teddy darling
018.
Z racji tego, że jarmark świąteczny odbywał się w samym centrum, zdecydowanie bliżej miały do mieszkania Teddy. Jej loft usytuowany był na czwartym piętrze jednego z wysokich wieżowców, chociaż widok z okna nie oddawał tego, co mogli podziwiać sąsiedzi z wyższych kondygnacji, bo z ich okien widać było panoramę całego miasto. Żeby dotrzeć do centralnej dzielnicy mieszkalnej wystarczyło przejść zaledwie dwie przecznice, a potem skręcić w boczną uliczkę, jednak zważywszy na lekki stan upojenia droga, która normalnie zajmowała kilka minut, wydłużyła się niemal do godziny.
W trakcie tej ekscytującej wędrówki Darling nie przestawała dbać o atmosferę — sprezentowała im jeszcze małą buteleczkę wiśniówki. Była to nie tylko rozgrzewka w chłodny wieczór, ale i subtelny sposób, żeby na chwilę opóźnić trzeźwienie, zanim dotrą na miejsce i zdążą się rozmyślić. Tylko rozmyślić czego? Chyba żadna z nich nie zamierzała przejmować się konsekwencjami. Zamiast tego kroczyły dalej, śmiejąc się i podziwiając migoczące świąteczne dekoracje, aż w końcu dopadły do frontowych drzwi budynku. Potem jeszcze przejażdżka windą (normalnie zawsze wybierała schody, ale teraz to była tylko strata czasu) i Teddy już wygrzebywała z kieszeni płaszcza pęk kluczy.
Patrz, jakie mam zimne ręce! — powiedziała, przyciskając dłonie do policzków April, które zdawały się równie przemarznięte. — Mam w lodówce resztkę chińszczyzny z wczoraj… Zjesz? Odgrzeję ją i przygotuję nam grzane wino. A ty rozbierz się i rozgrzej się trochę — machnęła ręką, ale dostrzegłszy figlarny uśmiech April, zmrużyła oczy i pokręciła głową w lekkim geście przestrogi. — Dobrze, zdejmij płaszcz, ale majtki zostaw mi — rozkazała, siląc się na poważny ton, a potem udała się do kuchni połączonej z salonem.
Najwięcej czasu zajęła jej odkorkowanie czerwonego wina. Kto wymyślił to ustrojstwo? Potem poszło już z górki — goździki, laska cynamonu i kilka plastrów pomarańczy. Zapach korzennych przypraw natychmiast wypełnił loft, mieszając się z aromatem wina i wspomnianej chińszczyzny. Nawet jeśli Finch nie miała apetytu albo miała apetyt na coś zupełnie innego, Darling i tak zamierzała wcisnąć w nią swój język odrobinę pikantnego makaronu ryżowego ze smażonym kurczakiem i warzywami. Nie chciała wyjść na taką, która zaprasza do siebie kobiety tylko na szybki numerek. Poza tym April nie była zwykłą kobietą. Zajmowała wyjątkowe miejsce w sercu Teddy, a teraz jej obecność budziła w niej ekscytację silniejszą niż kiedykolwiek wcześniej. Winę za to ponosił tamten trunek z jarmarku, wiśniówka zakupiona w sklepie nocnym i kilka łyków grzańca. To oczywiste, że zanim nalała alkohol do kubków, musiała najpierw spróbować, czy smak jest dokładnie taki, jak powinien być.

April Finch

don't let your heart grow cold

: pt gru 19, 2025 8:24 pm
autor: April Finch
#6
Kto by pomyślał, że Toronto to takie wesołe miasto? Stolica kanadyjskiej komedii. Dawno nie dawało jej tyle radochy, co dzisiaj. W drodze do mieszkania Teddy każdy żart wydawał się jej ultraśmieszny, w każdy przechodzień nową okazją do przygody i wymyślania bzdur na ich temat.
— Na bank słodzi placki ziemniaczane i w ogóle nie dzwoni do babci — opisała sprzedawcę ze sklepu, w którym zatrzymały się, by zrobić małe zapasy. Finch nie przebierała w alkoholach. Wierzyła, że przyjaciółka wybierze coś odpowiedniego. Zniknęła za to na moment w alejce ze słodyczami. Zdecydowanie brakowało jej dzisiaj cukru. Wybrała batonik dla siebie i dla Teddy, wręczyła go je w trakcie opróżniania wiśniówki.
Nie czuła się przynajmniej zagubiona. Nie pierwszy raz przecież odwiedzała ją w mieszkaniu. Kojarzyła okolicę, chociaż gdyby kazali jej wyrecytować adres, pewnie nie przypomniałaby go sobie nawet na torturach. Ale z buta jakoś trafi! Moze trochę po drodze pobłądzi, ale w końcu odnajdzie właściwą klatkę schodową, piętro i drzwi. Tak, przynajmniej dobrze pamięta kolor drzwi do jej mieszkania. To już coś.
Zmarszczyła nos, czując chłód jej dłoni na policzkach. Nie było tak źle. Przemarznięte ciało, które dotykało inne przemarznięte ciało, nie robiło aż takiego wrażenia. Dużo gorzej zareagowałaby, gdyby wsunęła jej dłonie pod ubrania, ale na to było jeszcze za wcześnie. Zastrzegła nawet, że ma się zanadto nie rozbierać, co Finch skwitowała tylko wywróceniem oczami. Ograniczyła się jednak do zdjęcia płaszcza, butów i swetra.
— Jak mi wydłubiesz z niej mięso, to chcę — zawołała za znikającą za ścianą przyjaciółką. W takich chwilach wegetarianizm był uciążliwy, nie zdążyła się jeszcze w pełni przyzwyczaić i zebrać patentów na takie sytuacje. Zawsze mogła zjeść po prostu suchą kromkę chleba, ale to akurat było smutną wizją.
Weszła w głąb mieszkania, rozglądając się wokół ciekawsko. Nie szukała niczego konkretnego. Sprawdzała, czy rzuci jej się w oczy coś nowego albo coś, o czym wcześniej nawet nie słyszała. Nie była jednak zbyt dokładna w tym skanowaniu, równie dobrze mogła jej umknąć jakaś rzeźba pingwina z lodu naturalnych rozmiarów. Szybko jej się te oględziny jednak znudziły. Darling była dużo ciekawsza od tych ścian. Poszła za nią do kuchni.
Zatrzymała się za Teddy stojącej przy garze z alkoholem. Objęła ją w pasie, wtulając twarz w jej plecy. Wymamrotała w nie coś niezrozumiałego. Szybko zreflektowała się, że to było całkowicie bez sensu. Odsunęła twarz, zajrzała jej przez ramię do gara.
— Theodora, czy ja jestem pijana? — zapytała całkowicie poważnym tonem, złakniona szczerej odpowiedzi. Sam pomysł na zadanie takiego pytania raczej nasuwał już konkretną odpowiedź. Poluźniła nieco uścisk, żeby wsunąć dłonie pod krawędź jej koszulki. Zatrzymała się na jej tali, nie kierowała się wyżej. Pogłaskała nagą skórę chłodnymi – już nie lodowatymi palcami.

teddy darling

don't let your heart grow cold

: pt gru 19, 2025 9:13 pm
autor: teddy darling
Czasami na śmierć zapominała, że April nie jadała mięsa. Tym razem również zrzuciła to na alkohol. Zresztą wszystko zaczynała już zrzucać na procenty, jakby te miały stać się uniwersalnym usprawiedliwieniem dla każdej niezręczności, każdego potknięcia i każdej myśli, której normalnie nie dopuściłaby do głosu. Podejrzewała, że przez resztę wieczoru będzie się nimi zasłaniać, udając przed sobą, że to nie ona traci kontrolę, tylko kieliszki robią swoje. Jakby to, co się już wydarzyło — albo dopiero miało się wydarzyć — dało się rozmyć w alkoholu i nazwać przypadkiem.
I nie będzie przeszkadzać ci, że makaron wcześniej dotykał kurczaka?! — podniosła głos, ale niepotrzebnie, bo zaraz okazało się, że przyjaciółka znajdowała się tuż za jej plecami.
Teddy wzdrygnęła się pod wpływem jej objęcia i przymknęła oczy, zastygając z drewnianą ręką w garnku. Zamiast mieszać alkohol, delektowała się niecodzienną bliskością Finch. Niby nie było to nic nowego, przecież przytulały się stosunkowo często, co raczej stanowiło normę w przypadku prawdziwych przyjaciółek. Uściski, trzymanie za rękę, nic nie znaczące wygłupy. Tylko dlaczego, dokładnie w tym momencie, Darling miała ochotę rzucić wszystko, popchnąć April na przeciwstawny blat i zerwać z niej ubranie?
Pospiesznie pokręciła głową, próbując wybić sobie te niepoprawne myśli z głowy. Przyjaciółki nie robiły takich rzeczy. Nie całowały się, bo wypiły za dużo, a przynajmniej nie powinny tego robić. I nie udawały, że nie rozbierają się wzajemnie spojrzeniem.
Palce wkradające się pod materiał koszulki sprawiły, że Teddy wstrzymała oddech. Dopiero pytanie Finch wyrwało ją z amoku. Inaczej to nie wiadomo, chyba by się udusiła.
Jesteś pijana — przytaknęła, zmniejszając ogień pod garnkiem. Odłożyła drewnianą łyżkę na deskę i odwróciła się, ale w tej pozycji dłonie April również dotykały jej nagiej skóry, tym razem brzucha. Darling uniosła dłoń i odgarnęła z jej twarzy niesforny kosmyk za ucho. — Obie jesteśmy — stwierdziła, zresztą zgodnie z prawdą. Alkohol szumiał jej w głowie, oblepiając myśli i spowalniając reakcje. Nie na tyle, żeby stracić kontrolę — przynajmniej tak sobie wmawiała — ale wystarczająco, aby wszystko wydawało się intensywniejsze.
To było dziwne. Zdarzało się przecież, że Teddy wypijała znacznie więcej i pozostawała zadziwiająco trzeźwa. Tymczasem teraz jeden kubek za dużo sprawiał, że świat kołysał, a granice zaczynały się rozmywać. Może to nie był alkohol. Może to była April. Albo ta zbyt bliska chwila. Pieprzony, jarmarkowy kociołek Panoramixa. Darling aż skrzywiła się w duchu, jakby naprawdę wypiła jakąś podejrzaną miksturę, po której wszystko działało inaczej.
Ale bywałyśmy już pijane — przypomniała, bo to przecież nie pierwszy raz, kiedy spożywały alkohol w swoim towarzystwie. Pewnie razem wypiły całe hektolitry wina. Oparła ręce na biodrach przyjaciółki, wsuwając kciuki za szlufki od spodni, po czym przyciągnęła ją do siebie. — To dlaczego teraz dzieje się to wszystko? — zapytała z naciskiem na ostatnie słowo. Chciałaby znaleźć sensowną odpowiedź, ale nie potrafiła. Liczyła na to, że April ją olśni i rozwieje wątpliwości jakimś mądrym stwierdzeniem.

April Finch