#1 agreement
: śr lip 09, 2025 5:51 pm
Laurentin Fontaine
Czy kiedykolwiek sądziła, że jej życie zrówna się do udawanego związku dla paparazzi? Nie. Czy to właśnie działo się przed jej oczami? Owszem. Stała przed drzwiami w luksusowej dzielnicy, czekając na spotkanie z wrogiem. Zerwanie umowy, koszty zerwania umowy, plus tego absurdalnie drogiego outfitu. Przytłoczyło ją to w jednym momencie, kiedy dostała wiadomość od swojego menadżera. Nie tego się spodziewała. Życie runęłoby jej pod nogami, gdyby się nie zgodziła. Po co poszła na studia? Miałaby zostać gwiazdą jednego hitu? Zdecydowanie nie oto chodziło, nie tego się spodziewała. Zasadniczo została sprowokowana. Próbowała się bezsilnie kłócić, ale nic nie mogło przekonać jej menadżera. Nawet wielkie krokodyle łzy. Znał doskonale jej sytuację, jej rodziców oraz dom. Nie miała pieniędzy, ani ona, ani jej rodzice, by móc przejść bez żadnych problemów przez tę sytuację. Marzyła o tym, by z niej wyjść, ale zwyczajnie nie była w stanie. Nerwowo zgodziła się na związek.
Musiała, bo inaczej zniszczyłaby życie rodzicom. Kochała ich. Momentami mogli się kłócić, ale nigdy nie postawiłaby ich w takiej sytuacji. Znała ich, wzięliby cały ten dług na siebie, braliby nadgodziny, byle jej córka miała normalne życie.
Nikomu nie powiedziała o tej sytuacji. Stała pod drzwiami osoby, którą znienawidziła. Zaraz będzie musiała robić do niej maślane oczka, jakby nic się nie stało. Wszystko po to, by móc uratować własne życie. Przełknęła nerwowo ślinę, czekając na dźwięk otwieranych drzwi. Wyglądała, jak zwykle. Czerwone trampki, lekko znoszone jeansy oraz czarna bluza z kapturem zarzucona na głowę.
— Cześć — powiedziała krótko, wchodząc do jego mieszkania. Od razu poczuła luksus. Ciekawe, czy w jakikolwiek sposób zapracował na to, co miał. Pewnie mamusia, lub tatuś, mu to sprawili. Weszła do mieszkania, ściągając kaptur. Czekała na cokolwiek, jakikolwiek sygnał.
Czy kiedykolwiek sądziła, że jej życie zrówna się do udawanego związku dla paparazzi? Nie. Czy to właśnie działo się przed jej oczami? Owszem. Stała przed drzwiami w luksusowej dzielnicy, czekając na spotkanie z wrogiem. Zerwanie umowy, koszty zerwania umowy, plus tego absurdalnie drogiego outfitu. Przytłoczyło ją to w jednym momencie, kiedy dostała wiadomość od swojego menadżera. Nie tego się spodziewała. Życie runęłoby jej pod nogami, gdyby się nie zgodziła. Po co poszła na studia? Miałaby zostać gwiazdą jednego hitu? Zdecydowanie nie oto chodziło, nie tego się spodziewała. Zasadniczo została sprowokowana. Próbowała się bezsilnie kłócić, ale nic nie mogło przekonać jej menadżera. Nawet wielkie krokodyle łzy. Znał doskonale jej sytuację, jej rodziców oraz dom. Nie miała pieniędzy, ani ona, ani jej rodzice, by móc przejść bez żadnych problemów przez tę sytuację. Marzyła o tym, by z niej wyjść, ale zwyczajnie nie była w stanie. Nerwowo zgodziła się na związek.
Musiała, bo inaczej zniszczyłaby życie rodzicom. Kochała ich. Momentami mogli się kłócić, ale nigdy nie postawiłaby ich w takiej sytuacji. Znała ich, wzięliby cały ten dług na siebie, braliby nadgodziny, byle jej córka miała normalne życie.
Nikomu nie powiedziała o tej sytuacji. Stała pod drzwiami osoby, którą znienawidziła. Zaraz będzie musiała robić do niej maślane oczka, jakby nic się nie stało. Wszystko po to, by móc uratować własne życie. Przełknęła nerwowo ślinę, czekając na dźwięk otwieranych drzwi. Wyglądała, jak zwykle. Czerwone trampki, lekko znoszone jeansy oraz czarna bluza z kapturem zarzucona na głowę.
— Cześć — powiedziała krótko, wchodząc do jego mieszkania. Od razu poczuła luksus. Ciekawe, czy w jakikolwiek sposób zapracował na to, co miał. Pewnie mamusia, lub tatuś, mu to sprawili. Weszła do mieszkania, ściągając kaptur. Czekała na cokolwiek, jakikolwiek sygnał.