002
: pt lip 11, 2025 2:47 am
outfit
Postanowiłam, aby dzisiejszy dzień przeznaczyć, na poznawanie nieco dalszych zakątków Toronto. Co prawda jestem w tym mieście już od kilku miesięcy, ale jeszcze nie miałam okazji, aby bliżej je poznać. Zanim dotarłam do Kanady, wiele czytałam. Artykuły, fora i opinie. Wszystkie prawa i obowiązki. Poczytałam, nawet z czego ten kraj słynie.
Oczywiście ze strony amerykańskiej, było bardzo dużo... hmm... jakby to powiedzieć... negatywnych komentarzy, dotyczących tego państwa i ich mieszkańców, ale jestem rozsądną osobą. Doskonale wiedziałam, co jest prawdą a co nie. Niestety amerykanie są tak zamknięci na resztę świata, że bardziej już się chyba nie da. A niby to taki tolerancyjny kraj. Gówno prawda. W rzeczywistości USA, to jeden wielki jad. Sama się o tym przekonałam, na własnej skórze, bo oczywiście, choć urodziłam się i wychowałam w Nowym Jorku, to moje pochodzenie zawsze stanowiło, źródło plotek i szyderstw. Ale ja się nimi nie przejmowałam i robiłam swoje, aż osiągnęłam sukces. Zresztą miałam za sobą rodzinę i to dość wpływową i nikt nie śmiał zadrzeć ze mną wprost. Bali się choćby pisnąć słówko lub cokolwiek mi zrobić. A jeśli ktoś śmiał, tatko od razu brał sprawy w swoje ręce. I w sumie dobrze. Aby przetrwać, choćby w szkole, korzystałam z jego mocy i władzy.
Zrobiłam sobie wycieczkę. Wzięłam psa i wspólnie objeżdżaliśmy, najciekawsze punkty. Sprawdzałam wszelkie bary, restauracje, kina, sklepy. Tylko ja i mój kudłaty przyjaciel. Zatrzymałam się właśnie przy jednej z kawiarni. Razem z psiakiem weszłam do środka, ale lokal był tak zapełniony, że nie wiedziałam, czy się nie wrócić. Rozejrzałam się wokół i przy jednym ze stolików, siedziała kobieta o azjatyckich rysach. Była sama i powoli piła kawę. Podeszłam do niej, ciągnąc za sobą psa.
- Przepraszam... - odezwałam się do nieznajomej. - Może to niegrzeczne, ale czy możemy się przysiąść? - zapytałam bez ogródek.
Eun Rosendale
Postanowiłam, aby dzisiejszy dzień przeznaczyć, na poznawanie nieco dalszych zakątków Toronto. Co prawda jestem w tym mieście już od kilku miesięcy, ale jeszcze nie miałam okazji, aby bliżej je poznać. Zanim dotarłam do Kanady, wiele czytałam. Artykuły, fora i opinie. Wszystkie prawa i obowiązki. Poczytałam, nawet z czego ten kraj słynie.
Oczywiście ze strony amerykańskiej, było bardzo dużo... hmm... jakby to powiedzieć... negatywnych komentarzy, dotyczących tego państwa i ich mieszkańców, ale jestem rozsądną osobą. Doskonale wiedziałam, co jest prawdą a co nie. Niestety amerykanie są tak zamknięci na resztę świata, że bardziej już się chyba nie da. A niby to taki tolerancyjny kraj. Gówno prawda. W rzeczywistości USA, to jeden wielki jad. Sama się o tym przekonałam, na własnej skórze, bo oczywiście, choć urodziłam się i wychowałam w Nowym Jorku, to moje pochodzenie zawsze stanowiło, źródło plotek i szyderstw. Ale ja się nimi nie przejmowałam i robiłam swoje, aż osiągnęłam sukces. Zresztą miałam za sobą rodzinę i to dość wpływową i nikt nie śmiał zadrzeć ze mną wprost. Bali się choćby pisnąć słówko lub cokolwiek mi zrobić. A jeśli ktoś śmiał, tatko od razu brał sprawy w swoje ręce. I w sumie dobrze. Aby przetrwać, choćby w szkole, korzystałam z jego mocy i władzy.
Zrobiłam sobie wycieczkę. Wzięłam psa i wspólnie objeżdżaliśmy, najciekawsze punkty. Sprawdzałam wszelkie bary, restauracje, kina, sklepy. Tylko ja i mój kudłaty przyjaciel. Zatrzymałam się właśnie przy jednej z kawiarni. Razem z psiakiem weszłam do środka, ale lokal był tak zapełniony, że nie wiedziałam, czy się nie wrócić. Rozejrzałam się wokół i przy jednym ze stolików, siedziała kobieta o azjatyckich rysach. Była sama i powoli piła kawę. Podeszłam do niej, ciągnąc za sobą psa.
- Przepraszam... - odezwałam się do nieznajomej. - Może to niegrzeczne, ale czy możemy się przysiąść? - zapytałam bez ogródek.
Eun Rosendale