fix it, don't break it
: pt lip 11, 2025 1:30 pm
Życie dosłownie przemykało nam przed oczami, jednocześnie dając znaki, aby zwolnić. Czerwone światło na drogach, słynne "brak Internetu", albo zepsuty samochód gdzieś na środku drogi, gdzie można było poczuć się choć przez krótką chwilę samotnym.
Devon miała niesamowitego pecha, jeśli chodzi o jej auto, psuło się zawsze w nieodpowiednim momencie i choć ona sama potrafiła poradzić sobie z tymi drobnymi naprawami, problem polegał tylko i wyłącznie na czasie, którego absolutnie nie potrafiła znaleźć. Dlatego też była wręcz zmuszona oddać swój samochód w ręce obcej osoby, komuś kto zna się na rzeczy i załatwi sprawę za nią. Od znajomych dostała kilka "polecajek" i sądziła, że wybrała dobre miejsce, mechanik również wydawał się całkiem okeey, więc z odrobiną zaufania zostawiła mu swoje auto. Nie minęło zbyt wiele czasu, może zaledwie dzień, dwa, albo i trzy? Kto by to liczył, szczególnie nie Devon, która w ostatnim czasie nie zwracała uwagi jaki jest dzień tygodnia. Dni po prostu mijały. Zjawiła się w warsztacie o określonej porze dnia, którą sama wybrała, cicho przemknęła przez wejścia, a zaraz potem pozwoliła sobie przejść na stronę garażową, gdzie już w oddali mogła zauważyć swój pojazd. Mężczyzna stał do niej tyłem i pomyślała, że nawet wtedy wygląda całkiem przystojnie, co spowodowało, że przez moment na jej twarzy pojawił się ciekawy uśmieszek.
— Jesteś pewny, że gdy stąd wyjadę to dojadę do celu? Nie chciałabym utknąć znowu na jakimś pustkowiu — odezwała się w końcu, jednocześnie wychodząc mu na przeciw. Wyglądał trochę na zmęczonego, ale kto w tych czasach nie był zmęczony? Młoda Maddox bez zastanowienia pozwoliła sobie otworzyć maskę swojego samochodu i przez krótką chwilę obserwowała wnętrze, próbując wyłapać jakiś błąd. Oczywiście jakiś tam znalazła.
— Myślę, że nie wszystko zrobiłeś. Czegoś tu chyba brakuje, nie żebym się czepiała... Ale oczekiwałam, że zrobisz to dużo lepiej — skomentowała, przechodząc wzrokiem na Cyryla, którego imię widniało na plakietce. Nie miała zamiaru się wymądrzać, ani przechwalać swoimi umiejętnościami, jeżeli chodzi o naprawy samochodowe, ale po prostu taka już była. Tego nauczył ją dziadek i tego się trzymała.
Cyryl Volkov
Devon miała niesamowitego pecha, jeśli chodzi o jej auto, psuło się zawsze w nieodpowiednim momencie i choć ona sama potrafiła poradzić sobie z tymi drobnymi naprawami, problem polegał tylko i wyłącznie na czasie, którego absolutnie nie potrafiła znaleźć. Dlatego też była wręcz zmuszona oddać swój samochód w ręce obcej osoby, komuś kto zna się na rzeczy i załatwi sprawę za nią. Od znajomych dostała kilka "polecajek" i sądziła, że wybrała dobre miejsce, mechanik również wydawał się całkiem okeey, więc z odrobiną zaufania zostawiła mu swoje auto. Nie minęło zbyt wiele czasu, może zaledwie dzień, dwa, albo i trzy? Kto by to liczył, szczególnie nie Devon, która w ostatnim czasie nie zwracała uwagi jaki jest dzień tygodnia. Dni po prostu mijały. Zjawiła się w warsztacie o określonej porze dnia, którą sama wybrała, cicho przemknęła przez wejścia, a zaraz potem pozwoliła sobie przejść na stronę garażową, gdzie już w oddali mogła zauważyć swój pojazd. Mężczyzna stał do niej tyłem i pomyślała, że nawet wtedy wygląda całkiem przystojnie, co spowodowało, że przez moment na jej twarzy pojawił się ciekawy uśmieszek.
— Jesteś pewny, że gdy stąd wyjadę to dojadę do celu? Nie chciałabym utknąć znowu na jakimś pustkowiu — odezwała się w końcu, jednocześnie wychodząc mu na przeciw. Wyglądał trochę na zmęczonego, ale kto w tych czasach nie był zmęczony? Młoda Maddox bez zastanowienia pozwoliła sobie otworzyć maskę swojego samochodu i przez krótką chwilę obserwowała wnętrze, próbując wyłapać jakiś błąd. Oczywiście jakiś tam znalazła.
— Myślę, że nie wszystko zrobiłeś. Czegoś tu chyba brakuje, nie żebym się czepiała... Ale oczekiwałam, że zrobisz to dużo lepiej — skomentowała, przechodząc wzrokiem na Cyryla, którego imię widniało na plakietce. Nie miała zamiaru się wymądrzać, ani przechwalać swoimi umiejętnościami, jeżeli chodzi o naprawy samochodowe, ale po prostu taka już była. Tego nauczył ją dziadek i tego się trzymała.
Cyryl Volkov