Strona 1 z 2

Didn't expect to see you here

: pt lip 11, 2025 7:15 pm
autor: Taeyang Choi
Obrazek
The Shilla Seoul

Nastał przepiękny poranek. Był już spakowany, aby wyjechać z Toronto. Musiał odpocząć od zgiełku miasta w Kanadzie. Nie oczekiwał żadnych rewelacji, po prostu chciał wyjechać i przebywać na łonie natury. Dlatego zarezerwował sobie na kilka dni pobyt w hotelu The Shilla Seoul. Zastanawiał się, czy przypadkiem nie spotka swoich przyjaciół albo znajomych w tamtych okolicach, ale nie liczył na cud. Musiał zejść do swojej sąsiadki, żeby poprosić ją o zaopiekowanie się jego kotem, Lucy. Wolał, żeby ktoś dopilnował małą Lucy. Spojrzał na zegarek, wziął swój bagaż i potrzebne rzeczy. Zamknął drzwi na zamek, a potem na klucz. Zszedł do sąsiadki i wręczył jej klucze. Po podziękowaniu kobiecie mógł ruszyć w rodzinne strony swojego kraju. Zdążył na samolot. Lot przebiegł spokojnie.

W końcu wyglądował i przekroczył bramki lotniskowe i wyszedł na zewnątrz. Poczuł inne powietrze i zobaczył błękitne niebo inne niż w Toronto. Taeyang poczuł nostalgię tego miejsca. Kiedy był młodszy, chciał wyjechać jak najdalej, żeby studiować i udało mu się nawet dobrze. Teraz poczuł, że tęskni za jednym konkretnym miejscem tym, do którego jeździł z rodziną, do lasów, do rekreacyjnych terenów gdzie było cicho i spokojnie. Las, do którego wracał, był dla niego czymś więcej niż tylko zbiorem drzew. Kochał to miejsce za spokój, za szum liści na wietrze, za zapach ziemi i mchów. W lesie czuł, że może odetchnąć i oderwać się od wszystkiego. Lubił chodzić tam sam, słuchać ptaków i patrzeć jak słońce przebija się przez gałęzie i pada na ziemię. To miejsce dawało mu spokój szczególnie wtedy, gdy życie w mieście stawało się trudne. Po dotarciu do hotelu pokazał rezerwację. Dostał numerek pokoju. Wszedł, zostawił bagaże i wziął prysznic. Pomyślał, że może pójdzie na leżak i się poopala a jeśli nie będzie tłumów w wodzie to popływa. Na chwilę się rozejrzał. Na horyzoncie nikogo nie było. Wrócił do swojego relaksu.

Taehyun Hwang

Didn't expect to see you here

: sob lip 12, 2025 12:18 am
autor: Taehyun Hwang
001. Didn't expect to see you here

To nie była ucieczka. Przynajmniej nie tym razem. Odpoczynek. Tak to sobie tłumaczyłem. Niezależnie od tego, ile kolekcji wypchnąłem w ostatnim kwartale, ile wywiadów dałem i ilu ludziom posłałem uśmiech, który nic nie znaczył, miałem przecież prawo się zatrzymać. Właśnie dlatego pozwoliłem sobie na chwilę wytchnienia. Bilet do Seulu kupiłem impulsywnie, między kawą a korektą konstrukcji płaszcza, który był zbyt sztywny w ramionach. Lot w pierwszej klasie, nocą. W plecaku miałem tylko szkicownik, telefon, perfumy, paszport i okulary przeciwsłoneczne, których i tak nie zamierzałem zdejmować. Resztę wysłałem kurierem prosto do hotelu.
The Shilla Seoul pachniał jak wspomnienie dzieciństwa, które nigdy do końca nie było moje. Gładkie marmurowe podłogi, ciężkie zasłony i delikatna nuta wanilii w klimatyzacji. Tu nikt nie zadawał pytań. Recepcjonistka znała moje nazwisko zanim je wypowiedziałem. Uśmiech miała wyćwiczony do perfekcji. W kieszeni płaszcza czekała na mnie karta do pokoju. Wybrałem sobie apartament na najwyższym piętrze. Widok na miasto, które próbowałem zapomnieć, ale nigdy mi się to nie udało.[/
Wjeżdżając windą, patrzyłem na własne odbicie w lustrzanych drzwiach. Zmęczone oczy, zarost, który zdążył urosnąć przez podróż, zacięcie przy ustach. Nie wyglądałem już jak chłopak, który uciekał z Pusan ze strachu przed ojcem. Teraz byłem… kimś. Przynajmniej tak mi mówiono.
Pokój pachniał świeżością i drogim detergentem. Wszystko było przygotowane: walizki już czekały rozpakowane, marynarki wisiały równo w szafie, notesy leżały na biurku, w szufladzie była koperta z powitalnym listem i bonem do spa. Usiadłem na krawędzi łóżka i pozwoliłem sobie na kilka sekund ciszy. Zdjąłem płaszcz, zsunąłem buty. W łazience spłukałem z twarzy zmęczenie, a może i część wspomnień. Parująca tafla lustra zasłoniła moje oczy. Może w sumie to i lepiej. Nie chciałem dziś siebie widzieć za bardzo.
Nie potrafiłem leżeć bezczynnie. Po pół godzinie spędzonej na kręceniu się wśród tkanin pościeli i wybieraniu stacji muzycznej, której nie znienawidzę po trzech minutach, zdecydowałem się zejść do hotelowego basenu. Nie miałem zamiaru pływać. Chciałem po prostu odetchnąć innym powietrzem, poczuć wodę na skórze i dać ciału szansę, by na chwilę przypomniało sobie, że żyje.
Szlafrok był biały, gruby i pachniał jak lawenda zmieszana z czymś jeszcze. Zjechałem windą na niższe piętro i przeszedłem przez strefę spa. Pracownicy kiwali mi głową w uprzejmym geście. Gdy wszedłem na basen, moje ciało zareagowało szybciej niż umysł. Zimny podmuch klimatyzacji przeszedł po karku, a skóra zadrżała z przyzwyczajenia. Pływacy sunęli po powierzchni wody bez większego wysiłku. Usiadłem na leżaku najbliżej dużych przeszklonych okien i przez chwilę patrzyłem na linię miasta.
Rozwiązałem sznurek od szlafroka i zsunąłem go z ramion. Zanurzenie stóp w wodzie przypomniało mi, że nadal jestem w ciele. Zanurzyłem się powoli, pozwalając wodzie objąć mnie w całości. Bezszelestnie i bez wstydu. I wtedy go zobaczyłem. Na drugim końcu basenu, ledwo dostrzegalna sylwetka. Mężczyzna. Ciemne włosy. Ruch ramion, który znałem zbyt dobrze, by go pomylić. Był odwrócony. Może to był przypadek, a może moje zmęczone oczy robiły ze mnie idiotę. Ale w tamtej chwili serce przyspieszyło, a płuca znów się napięły. Nie widziałem go już od jakiegoś czasu. A może tylko bardzo chciałem, by to był on? Stałem w wodzie po pas i nie potrafiłem się ruszyć. Wydawało mi się, że świat właśnie znów zawiązał supeł. Pytanie tylko czy miałem odwagę by go rozplątać?

Taeyang Choi

Didn't expect to see you here

: sob lip 12, 2025 12:53 am
autor: Taeyang Choi
Taeyang leżał spokojnie na leżaku. Nie wyczuwał żadnego zagrożenia, odpoczywał w ciszy, a jego umysł zaczynał płatać figle, ponieważ rozmyślał nad przeszłością, pozwalając sobie wejść w swoje wspomnienia. W klatce piersiowej odczuwał dziwną więź, którą czuł jedynie w rodzinnym Pusan. Chciał naprawdę go spotkać, porozmawiać i spędzić z nim trochę czasu. Wiedział, że może to być niemożliwe, ale nadzieja nigdy w nim nie umierała.
Taeyang nigdy nie potrafił czuć do nikogo tak zwanej miłości, a przynajmniej sam sobie to tak tłumaczył przez tamte lata. Prawda była taka, że nigdy nie był w związku ani z kobietą, ani z mężczyzną. Był trudnym przypadkiem, bo wolał naukę i skupienie się na własnych celach. Chciał dorównać innym rówieśnikom, którzy dawno mogli wyjechać do Toronto albo do innych krajów. Westchnął cicho, otworzył oczy i przez moment miał wrażenie, że ktoś go obserwuje z umiarkowanej odległości. Odwrócił wzrok nieco ostrożnie, by nie wyglądać zbyt nachalnie. Jego spojrzenie zatrzymało się na mężczyźnie w wodzie, który wyglądał bardzo znajomo. Nie mógł oderwać od niego wzroku, ale nie wiedział, czy powinien podejść, czy raczej stać w miejscu jak słup. Z drugiej strony i tak miał w planie popływać. Nie miał na sobie szlafroka, był w samych szortach do pływania. Uznał, że podejdzie, bo nic go to nie kosztuje. W wolnej chwili poprawił prawą ręką grzywkę, żeby nie wpadała mu do oczu. Po podejściu do basenu upewnił się, że wzrok go nie zawodzi. Mężczyzna w wodzie wyglądał dokładnie jak osoba, o której właśnie myślał. Próbował znaleźć jakiekolwiek słowo na początek rozmowy.
- Cześć, bardzo dawno się nie widzieliśmy - powiedział łagodnym i przyjaznym głosem. Podszedł do drabinek i zszedł po nich do wody, trzymając się poręczy obiema rękami. Po wejściu do środka poczuł przyjemne ciepło wody, która otuliła jego ciało. Zbliżył się do krawędzi basenu, by móc oprzeć się plecami, stojąc w bezruchu. Czekał na reakcję Taehyuna.

Taehyun Hwang

Didn't expect to see you here

: sob lip 12, 2025 7:17 pm
autor: Taehyun Hwang
Nie miałem złudzeń. Widziałem go i to był on. Z początku sądziłem, że mózg płata mi figle. Tak, jak robił to już wielokrotnie, gdy byłem zbyt zmęczony, zbyt samotny i zbyt… niegotowy. Ale tym razem coś było inaczej. Ten sposób, w jaki poprawił włosy, ten gest dłoni i to spojrzenie. Nie do pomylenia. Z każdą sekundą moje serce biło szybciej, a żołądek zaciskał się coraz mocniej, jakby ciało pamiętało więcej niż ja sam. Cofnąłem się o krok. Niewiele i instynktownie. A może chciałem zniknąć w wodzie, jakby mnie nigdy nie było.
Ale wtedy usłyszałem jego głos. Ten sam, tylko niższy i nieco głębszy. Przeszłość przyszła do mnie, stanęła przede mną i po prostu powiedziała "cześć". Spojrzałem na niego, nie ruszając się z miejsca. Przez kilka sekund nie odpowiedziałem nic. Wszystko we mnie walczyło. Zobaczyłem jego twarz. Dojrzałą, ale znajomą. Te same oczy, ten sam cień, który kiedyś tak dobrze rozumiałem. Oparłem dłonie na krawędzi basenu, starając się zachować pozory spokoju. W głowie miałem szum, jakby woda nie tylko otulała moje ciało, ale też zalewała myśli.
- Taeyang… - powiedziałem w końcu cicho, prawie nie wierząc, że wypowiadam to imię na głos. - To naprawdę ty? - Uśmiechnąłem się, ale to był ten mój półuśmiech. Ten, w którym ukrywałem wszystko, czego nie potrafiłem nazwać. Cofnąłem się nieco w głąb basenu, zostawiając między nami trochę przestrzeni. Nie wiedziałem, czy tego chciałem, czy się bałem, że podejdzie bliżej. - Minęło… sporo czasu - dodałem, głosem lekko drżącym, choć starałem się nad tym zapanować. - Nie sądziłem, że kiedykolwiek… No wiesz, że jeszcze się zobaczymy.
Nie potrafiłem od niego oderwać wzroku. Wszystko w nim było jednocześnie nowe i znajome. Próbowałem sobie przypomnieć, co tak naprawdę nas wtedy łączyło. Czy to była przyjaźń? Zrozumienie? Tęsknota? Czy może tylko to, że obaj byliśmy zbyt inni, by wpasować się w ten świat? On zawsze milczał, kiedy ja mówiłem za dużo. A ja mówiłem za dużo, bo nikt inny mnie nie słuchał.
Zanurzyłem rękę w wodzie i przesunąłem palcami po powierzchni. Nagle wszystko, co miało być odpoczynkiem, stało się zderzeniem z czymś, co dawno temu zamknąłem w sobie na klucz. - Nigdy nie wracam myślami do Pusan - powiedziałem po chwili ciszy, nie patrząc mu w oczy. - Nie sądziłem, że znajdę tam cokolwiek oprócz… ruin. A jednak ty jesteś tu.
Zaciąłem się na ułamek sekundy. - I wyglądasz dokładnie tak, jak powinieneś wyglądać po tak długim czasie. - Pozwoliłem sobie na nutę żartu, choć gdzieś pod spodem czaiła się nuta melancholii.
Było coś przerażającego w tej chwili. Coś delikatnego, a jednocześnie rozdzierającego. Czas nie oszczędzał nikogo, ale jego obecność… sprawiła, że przestałem czuć się całkowicie samotny. Przynajmniej na moment. - Co ty tu w ogóle robisz? - zapytałem, spoglądając na niego z ukosa. - Los lubi sobie drwić, czy po prostu miałeś mnie znaleźć?

Taeyang Choi

Didn't expect to see you here

: sob lip 12, 2025 9:05 pm
autor: Taeyang Choi
Nie odczuwał żadnych nerwów, bo był bardzo rozluźniony, nawet gdy stał w wodzie, czując spokój, rozkoszując się temperaturą jej. Czuł wzrok mężczyzny, wtedy spojrzał kątem oka na niego. Milczenie zostało przerwane, gdy usłyszał swoje imię wypowiedziane przez Taehyuna, a potem pytanie skierowane do Taeyanga.
– Tak, to ja... przecież nikt inny – odpowiedział, odwzajemniając mu uśmiech, ale nie widział niczego innego, no chyba że Tae musiał ukrywać jakąś tajemnicę przed nim. Nie pytał o jego zachowanie, ponieważ sam nie wiedział, jak zadałby mu pytanie, aby go nie urazić.
– To prawda, dzieciństwo minęło nam bardzo szybko – odpowiedział, przymykając oczy, a potem wyciągnął prawą rękę z wody, żeby poprawić kosmyk włosa na bok. Taeyang widział dziwne zachowanie swojego towarzysza, aż miał chęć sprawdzić, czy wszystko z nim w porządku.
– Wiesz, trudno w ogóle wracać do ruin, które są przeszłością – odpowiedział mu zamyślony, zagłębiając się w dalsze zakamarki wspomnień, które były wspólne.
– Zresztą, pamiętam nadal te dobre, jak i złe sytuacje – dokończył półgłosem swoje słowa, by pokazać, że nadal pamiętał tamte lata spędzone, jak go bronił przed jego ojcem czy innymi. Odwrócił wzrok, nie odrywając go od rozmówcy. – No widzisz, a jednak życie zaskakuje nas. Zresztą, sam nie wiedziałem, że ciebie tu też spotkam – wypowiedział szczerze swoje słowa. Podszedł kilka kroków do Taehyuna, aby mokrą prawą ręką dotknąć jego miękkich włosów. Nadal okazywał mu ciepły uśmiech. – Nie martw się, jak mówiłem kiedyś, wszystko się ułoży – chciał dać mu większy komfort, ale zauważył drobne rumieńce na jego policzkach, chyba że oczy robiły mu figla.


– A tak w ogóle, wszystko w porządku? Zacząłeś się dziwnie zachowywać teraz... – spytał z troską, dotykając tą samą ręką jego czoła, by sprawdzić, czy wszystko z nim dobrze. Nie miał temperatury, więc wszystko raczej w porządku. Nie odrywał oczu od rozmówcy, ale byli na tyle blisko, że Taeyang powinien zrobić dwa kroki do tyłu, aby móc utrzymać równowagę, asekuracyjnie trzymając lewą ręką krawędzi basenu. – No cóż, na ten moment jesteś pierwszy, który mi to powiedział, bo ja czasem mam wrażenie, że widziałem swoje zmarszczki pod oczami ze zmęczenia i mogły zostać na zawsze – odpowiedział pół żartem do Taehyuna. Kontynuował, odpowiadając mu na kolejne pytania.
– A wyjechałem, żeby odsapnąć od roboty, bo zacząłem nieco nie wyrabiać. Przez to miałem brak czasu dla siebie - Zrobił jeden krok do tyłu, by móc oprzeć swoje umięśnione plecy o ścianę basenu, po czym dokończył zdanie - Hmm... a kto wie, może to przeznaczenie? Albo to miało po prostu być... – odpowiedział spokojnym i poważnym tonem głosu. Zaczynał analizować Taehyung, zadając sobie pytania w myślach, kiedy ostatnio mieli taką okazję na luzie widzieć się, żeby wspominać wspólne chwile z dzieciństwa.
– Cieszę się, że ciebie widzę, Taehyun. Zmężniałeś od tamtego czasu, ale rysy masz nadal te same, a spojrzenia nie wspomnę – wypowiedział to ciepłym tonem, a raczej próbował pociągnąć dłużej rozmowę z nim. – A tak w ogóle, co u ciebie słychać? – spytał z ciekawości.


Taehyun Hwang

Didn't expect to see you here

: sob lip 12, 2025 10:24 pm
autor: Taehyun Hwang
Nie pamiętałem już, kiedy ostatni raz ktoś tak na mnie patrzył. W jego głosie było coś znajomego, co niemal natychmiast zmiękczyło ten pancerz, który zbudowałem przez lata. To było dziwne uczucie, jakby czas złożył się w harmonijkę i wciągnął mnie z powrotem do dzieciństwa. Do tamtych wieczorów, kiedy chowałem się za jego plecami, udając, że nie płaczę. Do tych momentów, gdy niewiele mówił, ale to, co mówił, zostawało we mnie na długo.
Teraz jednak stał przede mną jako dorosły mężczyzna. Pewny siebie, spokojny i absurdalnie przystojny. Poczułem ukłucie w piersi. Przez chwilę nie wiedziałem, czy to nostalgia, czy może coś, czego jeszcze nie potrafiłem nazwać. Nie umiałem też przestać się czerwienić. Wiedziałem, że to głupie. Miałem trzydzieści parę lat, byłem właścicielem własnego domu mody, ludzie na całym świecie nosili moje projekty… a ja rumieniłem się jak szczeniak, kiedy ktoś poprawiał mi włosy. Gdy jego palce dotknęły mojej grzywki, przez moją skórę przeszło drżenie. Zbyt lekkie, by je nazwać szokiem i zbyt intensywne, by je zignorować.
- Jestem... w porządku – odpowiedziałem cicho, starając się zignorować ciepło jego dłoni na moim czole. - Tylko dawno nikt się mną nie przejmował. Muszę się chyba odzwyczaić... - Uśmiechnąłem się, ale to był ten uśmiech, który używałem, gdy chciałem odsunąć emocje na bok. On go chyba znał, a przynajmniej kiedyś znał.
Zrobiłem krok do tyłu, chcąc złapać więcej powietrza i zapanować nad sercem, które zachowywało się, jakby miało zaraz eksplodować. Niestety moje stopy napotkały coś śliskiego, może drobną falę, a może niedoskonałość płytek. Zanim zdążyłem zareagować, poczułem, jak tracę równowagę. Ręce rozrzuciłem odruchowo, ale zamiast wody, moje ciało zatrzymało się na czymś twardym, ciepłym i... cholernie umięśnionym.
Padłem na niego jak idiota. Zderzenie nie było mocne, ale wystarczająco gwałtowne, żeby pozbawić mnie oddechu na ułamek sekundy. Oparłem dłonie o jego tors, próbując się unieść, gdy w tym samym momencie nasze twarze znalazły się zbyt blisko. O wiele za blisko. Nie zdążyłem się cofnąć. Nasze usta musnęły się w krótkim, niespodziewanym geście, który był zbyt przypadkowym, by nazwać to pocałunkiem, a jednak zbyt realnym, by to zignorować. Czas stanął na chwilę. Woda przestała falować, a ja zamarłem. Wszystkie mięśnie w moim ciele napięły się jak sprężyna.
Nie mogłem nic powiedzieć. Nie od razu. Odsunąłem się powoli, czując, jak moje serce wali jak oszalałe, a twarz płonie tak, jakby ktoś oblał mnie wrzątkiem. Uniosłem wzrok i spojrzałem na niego z mieszaniną szoku, wstydu i czegoś, czego sam nie potrafiłem nazwać. - Ja... – zacząłem, ale głos mi się załamał. - Przepraszam. To był... wypadek.
Wiedziałem, że powinienem się śmiać, może rzucić jakimś żartem, rozładować napięcie, ale nie potrafiłem. Nie w tej chwili. Nie z tym ciężarem emocji, który właśnie we mnie uderzył jak fala. Po prostu wpatrywałem się w niego. Szukałem w jego oczach odpowiedzi, zanim sam odważę się zadać pytanie, które od lat chowałem głęboko w sobie. Czy on też to poczuł?

Taeyang Choi

Didn't expect to see you here

: sob lip 12, 2025 11:08 pm
autor: Taeyang Choi
Po usłyszeniu słów Taehyuna, dostrzegł w nim lekkie poddenerwowanie, choć nie był pewien, czy nie stworzył sobie tej wizji w głowie. Jego policzki były zaróżowione, jakby w myślach uciekł w krainę fantazji, taką jak z romansów, gdzie wszystko jest bardziej intensywne, bardziej magiczne.
- To się cieszę - odpowiedział, obdarzając go ciepłym uśmiechem. - Ahh... ja zawsze będę o ciebie się martwił - dodał z delikatnością, odwzajemniając jego spojrzenie. Widział, jak Taehyun cofa się o krok, a on sam pozostał w miejscu, skupiając wzrok tylko na nim. Kiedy Tae nagle się poślizgnął, miał dość miękkie, ale i niespodziewanie twarde lądowanie. Poczuł jego dłonie na swoim umięśnionym torsie, a zaraz potem niemal niewyczuwalne muśnięcie na własnych ustach.

Zamarł. Nie potrafił się poruszyć. Nie wiedział, czy powinien go pocałować, czy raczej powstrzymać się, by nie wystawiać ich na spojrzenia innych ludzi obecnych na basenie. Nie był pewien, czy ktoś nie zareaguje z homofobią, a w takiej chwili nie chciał ryzykować. Czas płynął wolno. Stał jak słup soli, a myśli krążyły chaotycznie, aż do momentu, gdy Taehyun odzyskał równowagę. Ten musiał pozbierać się natychmiast i przywrócić kontrolę nad sobą, próbując zdusić wszystko, co właśnie poczuł. W końcu odezwał się cicho, w jego głosie pobrzmiewał wstyd pomieszany z czymś trudnym do zidentyfikowania. - Nic się nie stało, Taehyun - odpowiedział spokojnie. Sam był zaskoczony tym, jak nagle zostali rzuceni w tę sytuację, jakby ktoś zatrzymał czas i zamknął ich w osobnej bańce.

Cisza między nimi nabrała ciężaru. Spojrzenie Taehyuna stało się poważne, wręcz napięte, jakby miał za chwilę eksplodować od emocji, których nie potrafił wyrazić słowami. Odpowiedział mu tym samym wzrokiem, nie odrywając go ani na moment, jakby próbował bez słów powiedzieć "jestem tutaj". W środku czuł, jak powoli zaczyna się rozsypywać twarda ściana, którą zbudował przez lata. Ale nie działo się to szybko. Wiedział, że nie będzie łatwo. Chciał poczuć tę pierwszą, może i ostatnią miłość, ale nie wiedział, jak się za to zabrać. W głębi siebie czuł, że potrzebuje przewodnika, kogoś, kto pokaże mu drogę przez ten chaos emocji.


Taehyun Hwang

Didn't expect to see you here

: ndz lip 13, 2025 12:01 am
autor: Taehyun Hwang
Nie mogłem złapać oddechu. Nie przez upadek, czy przypadkowe zetknięcie, choć i to wytrąciło mnie z równowagi bardziej niż chciałem przyznać. To jego spojrzenie i to, w jaki sposób patrzył na mnie, jakby widział coś więcej niż tylko niezręczną sytuację. Jakby widział mnie naprawdę, bez tych wszystkich warstw, które przez lata na siebie nakładałem. I może właśnie to było najbardziej przerażające.
Oparłem się o ścianę basenu, przesuwając dłonią po karku w geście zakłopotania. Czułem jeszcze ciepło jego ciała na dłoniach, a wspomnienie muśnięcia na ustach przypominało mi się zbyt wyraźnie. Nie śmiałem spojrzeć na nikogo wokół. Nie chciałem sprawdzać, czy ktoś widział. Ta chwila należała tylko do nas i bałem się, że spojrzenie z zewnątrz zniszczy jej kruchość.
Ale kiedy w końcu uniosłem wzrok i spotkałem jego oczy... wszystko ucichło. Nie było w nich ani grama śmiechu, ani zażenowania. Nie odrzucił mnie. Nie odsunął osunął się ode mnie. Nie przestał patrzeć. I w tej jednej sekundzie poczułem się... bezpiecznie. Jak wtedy, gdy był moim jedynym schronieniem w świecie, który nigdy nie przestawał mnie ranić.
Uśmiechnąłem się niepewnie, ledwie widocznie, ale tym razem był to uśmiech prawdziwy. Wzięty z wnętrza, a nie z potrzeby zasłony. - Dzięki, że nie uciekłeś - powiedziałem cicho, z nutą rozbawienia, ale też wdzięczności. - Niektórzy po takim czymś odwróciliby się na pięcie i zostawili mnie z... tym całym chaosem.
Zanurzyłem dłonie w wodzie, pozwalając, by ciepło trochę mnie uspokoiło. Nadal nie wiedziałem, co dokładnie się wydarzyło i co czułem, a przede wszystkim co on czuł. Ale nie chciałem tego roztrząsać tutaj, pomiędzy dźwiękiem plusków i obcych rozmów. Ta chwila zasługiwała na coś więcej niż śliskie kafelki i chlor. Potrzebowałem powietrza i dystansu, ale nie od niego.
Odwróciłem się lekko, unosząc rękę, żeby zgarnąć mokre włosy z czoła. Potem znów spojrzałem na niego, już spokojniej, jakbym odzyskał nieco równowagi po tym, co się stało. - Taeyang... - zacząłem, próbując znaleźć właściwe słowa. - Może... spotkajmy się wieczorem? Tu, w hotelu, przy barze. Na drinka. Albo herbatę, jak wolisz. Chciałbym pogadać. Tak po prostu.
Zawiesiłem głos, zanim dodałem jeszcze ciszej. - Chciałbym... cię znowu lepiej poznać. - Zanurzyłem się nieco niżej w wodzie, próbując ukryć rumieniec, który znowu zawitał na moje policzki. Ale tym razem nie próbowałem uciec. Nie miałem już na to siły. I w sumie nawet tego nie chciałem.

Taeyang Choi

Didn't expect to see you here

: ndz lip 13, 2025 2:30 am
autor: Taeyang Choi
Umiarkowywał cały czas swój impuls po całej sytuacji, w jakiej się znajdował w środku basenu. Opierał się cały czas o ścianę basenu, ciepło wody otulało jego wyrzeźbione plecy i resztę ciała. Milczał zanurzony w odmętach myśli, które kierowały nim co minutę, bo czuł, jak serce zaczyna przyspieszać choć nie rozumiał dlaczego możliwe że miał arytmię serca. Całe szczęście nikt nie widział tego wypadku, mógł odetchnąć z ulgą. Spojrzenie miał nadal skierowane na Taehyuna, spoglądał na niego nostalgicznie w zamyśleniu nie okazywał zażenowania ani nie było mu do śmiechu bo sytuacja stała się poważna. Nie odrzucił go a mógł może nie chciał tego zrobić. Przerwę przerwał głos Taehyuna który odwzajemniał spojrzenie spokojniejsze jakby nabierał pewności siebie.
- Nie ma sprawy - odpowiedział spokojnym głosem a po usłyszeniu dalszych słów dokończył - No cóż możliwe że tacy byli po prostu niedorośli i tyle. Nie ma co się przejmować takimi osobami nie są warci nawet łamanego grosza - skwitował poważnym tonem wiedząc że tacy ludzie uciekając przed problemem mogą tylko pogorszyć sytuację. Nie lubił niedomówień wolał położyć kawę na ławę niż dusić coś w zarodku. Gdy usłyszał swoje imię skierował wzrok ponownie na niego.
- Nie ma sprawy możemy się spotkać w tym hotelu w barze. Wybierzemy tam coś odpowiedniego ale obawiam się że dają tam tylko drinki - odparł spokojnie. - Dobrze porozmawiamy tam - odrzekł dając mu do zrozumienia że może mu powiedzieć wszystko co wisi mu na wątrobie. Ujrzał postawę Taehyuna.
- Hah ja również - odwzajemnił tym samym bo chciał odnowić z nim kontakt i dawną więź która ich łączyła w dzieciństwie. Choi zauważył rumieńce u Taehyuna aż miał ochotę dotknąć ponownie jego włosów dlatego podszedł bliżej i mokrą ręką dotknął nie tylko grzywki. - No to do zobaczenia wieczorem - odpowiedział krótko idąc w kierunku drabinek by wspiąć się na górę trzymając się rękoma żeby wyjść z wody. Podszedł do miejsca gdzie leżały jego rzeczy wziął je założył na siebie szlafrok i po chwili oddalił się w stronę holu by pójść do swojego pokoju.


Minęło nieco czasu

Oddalił się po chwili w kierunku holu by pójść do swojego pokoju. Taeyang zaczął się dziwnie zachowywać jakby nie był w tej chwili obecny. Nie czuł nic podobnego wcześniej a raptem powoli zimny mur topniał z każdą chwilą. Ocknął się po krótkich rozmyślaniach zaczynał się zastanawiać co powinien ubrać na wieczorny wypad do tego baru. Po kilku minutach wziął ciepły i przyjemny prysznic z umyciem włosów. Zapach rozprzestrzeniał nutkę maliny na jego ciele. Uwielbiał żel pod prysznic o zapachu tego owocu. Ubrał swoją ulubioną czarną koszulę nie zapinając kołnierza bo nie zamierzał tego robić. Uczesał się tak jak miał w zwyczaju. Przygotowany zaczął ubierać buty i zamknął drzwi do pokoju na klucz kierując się do windy i wsiadł do niej. Zjechał na dół. Skierował się w kierunku baru spoglądając dookoła czy nie ma już Taehyuna najwyraźniej musiał być pierwszy więc zrobił kilka kroków do stolika barmana i usiadł na krześle wtedy zamówił brandy przy tej okazji czekając na niego.

Taehyun Hwang

Didn't expect to see you here

: ndz lip 13, 2025 12:19 pm
autor: Taehyun Hwang
Outfit

Długo kręciłem się po pokoju, nie mogąc zdecydować, co na siebie założyć. To miał być zwykły wieczór, skupiony przede wszystkim na rozmowie. Spotkanie po latach, niby niewinne… ale przecież obaj dobrze wiedzieliśmy, że to już nie było tylko „spotkanie po latach”. Nie po tym, co się wydarzyło w basenie. Może nawet nie po samym pocałunku, ale po tym, jak długo potem patrzyliśmy sobie w oczy. Jakby wszystko, co dotąd było niedopowiedziane, na chwilę przestało się liczyć.
W końcu wybrałem ciemne spodnie i trochę za dużą marynarkę, pod którą założyłem biało-czarną aksamitną koszulę. Nie chciałem wyglądać zbyt formalnie, ale też nie byle jak. Spojrzałem na siebie jeszcze raz w lustrze. To byłem ja… ale jakbym pierwszy raz od dawna widział siebie wyraźnie. Westchnąłem cicho, poprawiając mankiet, a serce znowu zaczynało bić szybciej.
Kiedy zjechałem windą na dół i wszedłem do baru, od razu go zauważyłem. Siedział przy barze, w swojej czarnej koszuli, nonszalancko rozpiętej przy szyi. Przez chwilę zawahałem się, stojąc w cieniu wejścia. Wypił łyk czegoś bursztynowego. Brandy? Prawdopodobnie. Uśmiechnąłem się pod nosem. Nic się nie zmieniło, zawsze miał słabość do klasyki.
Zebrałem się w sobie i ruszyłem w jego stronę. Każdy krok niósł ze sobą jakąś nutę napięcia. Ale też... ekscytacji? Wreszcie zatrzymałem się tuż obok niego, wyraźnie słysząc bicie własnego serca. - Hej - powiedziałem cicho, ale wyraźnie, opierając się lekko o bar. - Mam nadzieję, że nie czekasz zbyt długo.
Uśmiechnąłem się łagodnie i usiadłem na wolnym krześle obok. Podniosłem wzrok, ale nie spojrzałem mu jeszcze w oczy. Zamiast tego, uniosłem rękę do barmana. - Poproszę colę. Bez lodu - rzuciłem spokojnie.
Nie piłem alkoholu. Nigdy nie przepadałem. Może dlatego, że zbyt wiele widziałem, gdy ludzie go nadużywali. A może po prostu lubiłem mieć kontrolę. Zwłaszcza teraz, kiedy w środku i tak byłem jednym wielkim chaosem.
Zerknąłem w końcu na niego kątem oka i westchnąłem z delikatnym uśmiechem. - Dobrze wyglądasz... - powiedziałem szczerze, nie spuszczając już wzroku. - Myślałem, że może znowu przyjdziesz w szlafroku, żeby mnie speszyć. - Zaśmiałem się cicho, próbując rozładować napięcie. Ale między nami nadal było coś zawieszonego w powietrzu.

Taeyang Choi