Strona 1 z 1
					
				Jedyny sposób, aby zwyciężyć w kłótni, to unikać jej
				: ndz lip 13, 2025 12:34 am
				autor: Rebekah Wilson-Duval
				001. Jedyny sposób, aby zwyciężyć w kłótni, to unikać jej
[
outfit] - Ty to mogłabyś zacząć kłócić się w pustym pokoju.
 
			
					
				Jedyny sposób, aby zwyciężyć w kłótni, to unikać jej
				: ndz lip 13, 2025 3:19 am
				autor: Christopher Duval
				
Wracanie do tego domu było poniekąd czymś na co nie miał ochoty. Nie za sprawą tego, że źle mu się tutaj żyło, ale przez to do czego doprowadził wraz z Rebekah przez okres trwania ich małżeństwa. To miejsce stało się poniekąd karą, w której oboje byli pokrzywdzonymi. Mieli piękny dom na który tak ciężko pracowali, a nie mogli się z niego w pełni cieszyć przez to jak wyglądało ich wspólne życie.
Ich zawody totalnie im nie sprzyjają w naprawieniu swoich relacji. Ona poświęca się w pełni ratuszowi, a on czasami potrafi wyjechać na kilka tygodni do innego miasta. Ostatnio są współlokatorami i to takimi najgorszego sortu, bo nawet rozmawiać ze sobą nie potrafili. To było przykre i poniekąd niszczyło go od środka. Przecież ona jest kobietą, której przyrzekał miłość do końca życia. To ona jest kobietą, w której kilka lat temu tak szalenie się zakochał. Teraz wyglądało to inaczej, bo mimo że wciąż cholernie ją kochał to nie potrafił znaleźć z nią wspólnego języka i nie wiedzieli pewnie nawet dlaczego tak jest. Każdy moment w którym się pogodzili kończył się kilka dni później jeszcze większą sprzeczką. To było męczące.
Tego dnia wrócił z pracy kilka godzin wcześniej. Kiedy wszedł do domu zorientował się, że Rebekah jest jeszcze w ratuszu. Postanowił zrobić obiad dla nich dwojga, bo miał dużo pracy zdalnej, którą będzie musiał zająć się w późniejszych godzinach. Ich małżeństwo w tych trudnych chwilach czasami przypominało normalność. Gotowali sobie, czasem jedli wspólne posiłki, ale - niestety - najczęściej towarzyszyła im cisza, która tak bardzo zabijała go od środka. Mimo to zrobił obiad, nałożył sobie porcję i na chwilę usiadł wygodnie w salonie, aby przejrzeć telefon podczas konsumowania posiłku. 
W ostatnich tygodniach salon był jego sypialnią. Oddał wielkie łóżko w ogromnej sypialni swojej żonie, aby w tych trudnych dla nich chwilach nie naruszać jej przestrzeni. Spanie pod jedną kołdrą na pewno nie było teraz dobrym pomysłem. 
Niestety przyszedł jednak czas na pracę. Poszedł do swojego gabinetu, odpalił komputer i zaczął działać. Sprawa morderstwa w miasteczku obok Toronto, która ciągnie się od kilku tygodni. Zero świadków, zero dowodów, jeden trup. Nawet nie wiedział gdzie szukać poszlak. Skanowanie telefonu ofiary, jej bilingów, a nawet portali społecznościowych nie przynosiło skutków i w pewnym momencie po prostu zaczął tracić wiarę w rozwiązanie zagadki. 
Siedząc w gabinecie usłyszał głosy dochodzące z innego pomieszczenia. Zorientował się wówczas, że Rebekah jest już w domu. W innych okolicznościach pewnie poszedłby się z nią przywitać, ale teraz wyglądało to zupełnie inaczej. Był skupiony na pracy i nie chciał, aby cokolwiek go od niej odrywało. Na jego nieszczęście usłyszał głos żony. Bardzo donośny i niemalże krzyczący jego imię. Spodziewał się tego, że w międzyczasie narodził się kolejny powód do sprzeczki. Znów. 
— Jestem u siebie — zaapelował, aby ułatwić jej zlokalizowanie obecnego miejsca przebywania. Dom był wielki, ale tak naprawdę były w nim tylko dwa miejsca, w których mógł być. Właśnie swój gabinet lub salon, który robił mu za sypialnie. W pewnym momencie uchyliły się drzwi tuż przed nim, a w nich stanęła Rebekah. — Możesz tak nie krzyczeć? Próbuję pracować — zaapelował. Nie miało to być niegrzeczne i też takie nie było. Ona sama wiedziała, że jak ktoś na dobre oderwie go od pracy to ciężko będzie mu do niej wrócić.
Rebekah Wilson-Duval  
			 
			
					
				Jedyny sposób, aby zwyciężyć w kłótni, to unikać jej
				: sob lip 26, 2025 3:20 pm
				autor: Rebekah Wilson-Duval
				Ich małżeństwo wydawało się istnieć już tylko w wyobrażeniu ich najbliższych i znajomych, którzy nie mieli pojęcia o tym, że wszystko zaczęło się psuć. Zmieniać z pełnego szczerości uczucia w jego żałosną namiastkę. Rebekah mimo wielu chęci nie potrafiła być jedyną stroną tej relacji, która czuła że ciągle warto walczyć. Ciągle próbując odnaleźć w sobie siły. Przecież to bywało wyczerpujące, nawet najbardziej zwyczajna rozmowa to jej kolejna próba normalności. Nie mogła już dłużej żyć w takim układzie. Wydawało jej się, że Chris wcale nie chciał by byli razem by ciągle łączyło ich jakiekolwiek uczucie. Zapewne myliła się ale nigdy nie miała okazji by do końca dowiedzieć się to co czuje jej mąż. Ubolewała nad tym i czuła się okropnie ze świadomością, że może nie do końca potrafi jej zaufać. Wciąż o tym rozmyślała, zastanawiając się czy była wystarczająco dobrą żoną. Czy dało się zrobić coś więcej by nie doprowadzić do rozpadu. Jednak w tym momencie wydawało się, że spoglądała już na coś co było już tylko przeszłością. Wciąż go kochała i nie potrafiła się tak poddać bez walki. Nawet jeśli po tym wszystkim miała by zostać bez niczego. Praktycznie tak to zaczynało wyglądać od chwili kiedy rozpoczęli mieszkać obok siebie zamiast ze sobą. 
Naprawdę chciała by ten dzień był inny, wyjątkowy by ich kolejna rozmowa nie musiała kończyć się kolejną kłótnią. Wyrzucaniem sobie nawzajem, że kolejne z nich ciągle popełnia błędy. Czasami to drugie nie potrafiło się do tego przyznać i zwyczajnie zrobić krok do tyłu by sytuacja nie musiała eskalować. Obawiała się przecież, że kiedyś kompletnie przestaną się dowiadywać a przecież nie to ich połączyło. Kiedy wracała do początkach ich relacji, wszystko wydawało się o wiele łatwiejsze. Rozmowy przychodziły im z taką łatwością. Uczucie trzeba jednak pielęgnować, tak by stało się naszą przyszłością. Dążenie do tego było równie ważne i potrzebne.
Słysząc jego głos wcale nie czuła żadnej ulgi ani też radości z powodu tego, że jednak dzisiaj jednak jest w domu. Nie zamierzał spędzić kolejnego dnia gdzie indziej. Niestety w tym momencie czuła jedynie frustrację związaną z tym, że pewne jej rzeczy nie były na swoim miejscu. Wydawało się to być małą, niewinna rzeczą ale teraz nawet to potrafiło irytować. Słysząc jego głos ruszyła w kierunku pokoju, który teraz stał się jego domem. Miejscem go którego zdawał się zwyczajnie uciekać. Czuła się niepewnie, kiedy wreszcie stanęła w progu i przez chwilę przyglądała się swojemu, jeszcze mężowi. Zdecydowanie próbowała zebrać w sobie wszystkie możliwe siły ale też nie reagować zbyt gwałtownie.
- Chciałam zapytać, czy robiłeś coś z moimi ubraniami? Nie wiem czy zostały gdzieś przeniesione - gdy mówiła o tym głośno czuła się głupio. Milczała przez dłuższą chwilę zastanawiając się nad tym czy naprawdę powinna mu przeszkadzać - Nie chciałam ci przeszkadzać - dodała, powoli odwracając się. Wyglądało na to, że za chwilę ma po prostu wrócić do siebie. Tam zapominając o tym, że na pewno tozpoczęła bezsensowną dyskusję. Nie zamierzała znowu się kłócić ale przecież jej zachowanie mogło sugerować całkowicie co innego. Odwracając się do jego plecami dała mu jednoznaczy znak, że ignorowanie go wychodziło jej jednak najlepiej.
Christopher Duval