Another story about a cat
: pn lip 14, 2025 10:18 am
#1
Nie potrzebowała jednak partnera czy partnerki w swoim życiu, aby być szczęśliwą. Bo tak - uważała, że jest szczęśliwa i do pełni potrzebuje jedynie skreślić każdy punkt ze swojej listy w tym zlikwidować wszystkie siatki przestępców. Dobrze, to było pewnie niemożliwe, ale trzeba sobie stawiać poprzeczkę wysoko, prawda? A swoją pracę kochała. Kochała godziny spędzane nad analizowaniem, wyszukiwaniem powiązań, informacji. Kochała akcję. Kochała kontrolę. Kochała ten zastrzyk adrenaliny. Więc tak, praca była jedną z wartości w jej życiu, która ją uszczęśliwiała.
Byli nią też przyjaciele i rodzina. Eli do nich należał. Nie pamiętała już, kiedy dokładnie na siebie wpadli ani jak. Czy to on pierwszy zaproponował jej wymianę informacji? Czy może ona jemu? Czy jeszcze tego samego dnia skończyli w barze, a może dopiero kilka tygodni później? Nie miało to jednak znaczenia, bo był jedną z osób, których numer telefonu znała na pamięć. Wiedziała też, że gdy będzie potrzebować kierowcy ciężarówki, to może się zgłosić do niego (wciąż czeka na taką okazję). A co najważniejsze- mimo, że sama nie pali, to specjalnie dla niego zawsze ma przy sobie zapalniczkę, żeby wspomóc go w potrzebie.
Dzisiaj z kolei ona potrzebowała jego, a raczej jego towarzystwa. Ten dzień ją wykończył. Nie. Ten tydzień ją wykończył. Sprawa , która na pierwszy rzut oka wydawała się prosta i szybka spędzała jej sen z powiek. Ciągnęła się kolejny miesiąc. Co tydzień sobie obiecywała, że teraz doprowadzi już wszystko do końca, ale wtedy jej tablica wzbogacała się o kolejne elementy do rozpracowania. Siedząc w biurze czuła jak każdy mięsień w jej ciele się jest spięty, a głowa pulsuje od środka. Potrzebowała chwili dla siebie. Wytchnienia. Sięgnęła po telefon i wystukała kilka najważniejszych słów, ale w swoim typowym (denerwującym) stylu - zamiast napisać wszystko w jednej wiadomości, rozłożyła je na kilka zastanawiając się czy wkurzą go te wibracje raz za razem.
Do baru weszła oczywiście spóźniona mając świadomość, że on już pewnie siedzi przy stoliku równo od 21. To w nim ceniła - nie musiała nigdy na niego czekać. Zawsze był punktualny. Ona miała z tym wiecznie problem, chociaż czasami udało jej się być nawet przed czasem. A momentami miała wrażenie, że ludzie jej podają nawet inną godzinę spotkania, byleby nie musieli na nią czekać (na pewno tak robiła jej matka).
- Wiem, że tęskniłeś za mną. Nie musisz mi tego mówić na przywitanie - powiedziała siadając naprzeciwko niego i z uśmiechem na ustach.- Wiesz, że moje spóźnienie było celowe? Dałam Ci po prostu czas na rozejrzenie się za kolejną zdobyczą na dzisiejszy wieczór- przerwała na moment, by poprosić kelnerkę o piwo. Nie miała swojego ulubionego alkoholu - wszystko zawsze zależało od dnia. Czasami było to wino, czasami whisky, a w takie dni jak dzisiaj - piwo. - Chociaż oboje dobrze wiemy, że jesteś teraz w takim wieku, że laski na Ciebie już nie lecą. Musisz poczekać teraz trochę, aż wejdziesz a okres bycia sugar daddy. Tylko musisz się dorobić w końcu tych milionów - sięgnęła przez stolik po jego piwo upijając łyk w oczekiwaniu na własne.
eli huxley