Strona 1 z 1

Another story about a cat

: pn lip 14, 2025 10:18 am
autor: Cierra Morris
#1
Krótka wiadomość bez zbędnych słów i kilka godzin później wchodziła już do baru szukając wzrokiem właśnie jego. Czy to była zasługa wychowywania się wśród braci? A może charakteru? Niemniej prawda była taka, że od zawsze lepiej dogadywała się z facetami. Uciekała od wszelkich dramatów i niedopowiedzeń tworzących się między dziewczynami w jej klasie. Znacznie bardziej wolała biegać za piłką z kolegami albo wymieniać się kartami hokeistów. Nie nazwałaby ich prostymi, lecz po prostu relacje z nimi nie były tak skomplikowane. Mówili co myśleli, nie trzymali w sobie żalu, nie obrażali się bez słowa. Z czasem, gdy dorastała sytuacja się nieco zmieniała wraz z pojawiającą się burzą hormonów. Niektórzy chłopcy przestali patrzeć na nią jak na koleżankę. Nastąpiły pierwsze próby zaproszenia na randkę, zagadania. Wpadła w tą pułapkę dojrzewania i znalazła się w kilku ultra szybkich związkach, które uświadomiły jej, że to nie jest dla niej. Łzy koleżanek nad ich złamanymi sercami jeszcze bardziej ją w tym utwierdzały - nie nadaje się do związków.
Nie potrzebowała jednak partnera czy partnerki w swoim życiu, aby być szczęśliwą. Bo tak - uważała, że jest szczęśliwa i do pełni potrzebuje jedynie skreślić każdy punkt ze swojej listy w tym zlikwidować wszystkie siatki przestępców. Dobrze, to było pewnie niemożliwe, ale trzeba sobie stawiać poprzeczkę wysoko, prawda? A swoją pracę kochała. Kochała godziny spędzane nad analizowaniem, wyszukiwaniem powiązań, informacji. Kochała akcję. Kochała kontrolę. Kochała ten zastrzyk adrenaliny. Więc tak, praca była jedną z wartości w jej życiu, która ją uszczęśliwiała.
Byli nią też przyjaciele i rodzina. Eli do nich należał. Nie pamiętała już, kiedy dokładnie na siebie wpadli ani jak. Czy to on pierwszy zaproponował jej wymianę informacji? Czy może ona jemu? Czy jeszcze tego samego dnia skończyli w barze, a może dopiero kilka tygodni później? Nie miało to jednak znaczenia, bo był jedną z osób, których numer telefonu znała na pamięć. Wiedziała też, że gdy będzie potrzebować kierowcy ciężarówki, to może się zgłosić do niego (wciąż czeka na taką okazję). A co najważniejsze- mimo, że sama nie pali, to specjalnie dla niego zawsze ma przy sobie zapalniczkę, żeby wspomóc go w potrzebie.
Dzisiaj z kolei ona potrzebowała jego, a raczej jego towarzystwa. Ten dzień ją wykończył. Nie. Ten tydzień ją wykończył. Sprawa , która na pierwszy rzut oka wydawała się prosta i szybka spędzała jej sen z powiek. Ciągnęła się kolejny miesiąc. Co tydzień sobie obiecywała, że teraz doprowadzi już wszystko do końca, ale wtedy jej tablica wzbogacała się o kolejne elementy do rozpracowania. Siedząc w biurze czuła jak każdy mięsień w jej ciele się jest spięty, a głowa pulsuje od środka. Potrzebowała chwili dla siebie. Wytchnienia. Sięgnęła po telefon i wystukała kilka najważniejszych słów, ale w swoim typowym (denerwującym) stylu - zamiast napisać wszystko w jednej wiadomości, rozłożyła je na kilka zastanawiając się czy wkurzą go te wibracje raz za razem.
Do baru weszła oczywiście spóźniona mając świadomość, że on już pewnie siedzi przy stoliku równo od 21. To w nim ceniła - nie musiała nigdy na niego czekać. Zawsze był punktualny. Ona miała z tym wiecznie problem, chociaż czasami udało jej się być nawet przed czasem. A momentami miała wrażenie, że ludzie jej podają nawet inną godzinę spotkania, byleby nie musieli na nią czekać (na pewno tak robiła jej matka).
- Wiem, że tęskniłeś za mną. Nie musisz mi tego mówić na przywitanie - powiedziała siadając naprzeciwko niego i z uśmiechem na ustach.- Wiesz, że moje spóźnienie było celowe? Dałam Ci po prostu czas na rozejrzenie się za kolejną zdobyczą na dzisiejszy wieczór- przerwała na moment, by poprosić kelnerkę o piwo. Nie miała swojego ulubionego alkoholu - wszystko zawsze zależało od dnia. Czasami było to wino, czasami whisky, a w takie dni jak dzisiaj - piwo. - Chociaż oboje dobrze wiemy, że jesteś teraz w takim wieku, że laski na Ciebie już nie lecą. Musisz poczekać teraz trochę, aż wejdziesz a okres bycia sugar daddy. Tylko musisz się dorobić w końcu tych milionów - sięgnęła przez stolik po jego piwo upijając łyk w oczekiwaniu na własne.


eli huxley

Another story about a cat

: pn lip 28, 2025 8:39 pm
autor: eli huxley
Trzecia.

Lubił powtarzać, że widział i słyszał już wszystko, że absolutnie nic nie jest w stanie go zaskoczyć. Lubił w to wierzyć, choć liczba „niefortunnych obrotów spraw”, jak lubił nazywać wszelkie życiowe niepowodzenia, był znacznie wyższa niż chciałby to przyznać. Uparcie trzymał się swojej wersji, a trzeba przyznać, że wypadał przy tym bardzo przekonująco. Wystarczył pewny, nieco znużony ton, lekkie wzruszenie ramion i rozbawienie kryjące się gdzieś w kąciku ust — naprawdę trudno było mu nie uwierzyć! Osoby, które potrafiły dostrzec, że to wszystko jedynie gra pozorów można było zliczyć na palcach jednej ręki, a jedną z nich bez wątpienia była Cierra… co podpada pod swojego rodzaju paradoks, bo brunetka była jedną z tych osób, po której absolutnie nie wiedział czego się spodziewać!
Chciałby powiedzieć, że przywyknął, ale byłoby wierutne kłamstwo, a co gorsza, wiedziałaby, że kłamie! Mimo wszystko, Cierra była… nieskomplikowana, w najlepszym tego słowa znaczeniu. Nie udawała kogoś, kim nie jest. Nie owijała w bawełnę, nie uciekała w półśrodki. Mówiła wprost — czasem za bardzo i w najmniej odpowiednim momencie — i chyba właśnie to lubił w niej najbardziej. W świecie, w którym każdy coś ukrywał, próbował przemilczeć niewygodną prawdę — zwłaszcza gdy wiedzieli, jak zarabiał na życie — jej brutalna szczerość była… na swój sposób pocieszająca. Mimo że doskonale wiedział, że prędzej czy później padnie jej „ofiarą”.
Sam chciał do niej napisać, gdy tylko wyszedł z redakcji, ale biorąc pod uwagę to, że było to w okolicach czternastej, zaproszenie na drinka wydało mu się trochę zbyt desperackie, nawet jak na jego standardy. Zresztą, znał ją na tyle dobrze, by wiedzieć, że prędzej czy później sama się odezwie.
Wiadomość przyszła nieco przed dwudziestą, rozbita na pojedyncze słowa (nie znosił tego!). „Dziś, 21, Eastbound brewing”. Znak zapytania, który wysłała na końcu równie dobrze mógł oznaczać „udaj, że masz jakikolwiek wybór”, a godzina była jedynie sugestią, bo i tak sama zjawi się później, tego akurat był pewny… Z jakiegoś powodu uważała to za swój przywilej. Na wszelki wypadek (a raczej, jak zwykle) był na miejscu punktualnie. Usiadł przy barze, zamówił piwo, wdał się w dość przyjemną rozmowę z uroczą blondynką popijającą martini z wysokiego kieliszka, w którym miesiły się prawdopodobnie trzy łyki trunku (wcale nie liczył). Kończyła akurat kieliszek, który dla niej zamówił, gdy przyznał, że na kogoś czeka; nie wyglądała na rozczarowaną, wręcz przeciwnie, zdążyła zapisać mu swój numer na serwetce. „Na wypadek, gdyby twoja znajoma się nie zjawiła”.
Gdy w końcu usiadł przy stoliku i upływały kolejne minuty, naprawdę sądził, że nie przyjdzie, ale ledwo ta myśl pojawiła się w jego głowie, pojawiła się i Cierra.
Uważaj, bo ci uwierzę — odparł tonem, sugerującym, że to jedna z ostatnich rzeczy, w które gotowy był uwierzyć. — Bardziej prawdopodobne jest, że nigdy nie opanowałaś sztuki rozpoznawania godziny na zegarku… — Uśmiechnął się pod nosem, sięgając po swoje piwo, ale nim zdążył chwycić za kufel, podniosła go do ust i upiła łyk. Mimowolnie uniósł brwi, posyłając jej pytające spojrzenie, pt: serio, nie wytrzymasz pięciu minut, by dostać swoje? Nie to, by było to coś nowego. — Zabawne, że to mówisz — odparł z udawaną powagą, po czym ostentacyjnie sięgnął po leżąca na stoliku serwetkę, tak by nie umknął jej zapisany na niej numer i schował go do kieszeni na piersi. — Spóźniłabyś się jeszcze 10 minut, a opijalibyśmy zaręczyny.

Cierra Morris

Another story about a cat

: pt sie 01, 2025 12:25 am
autor: Cierra Morris
Umiejętność czytania z ludzi była jednym z jej atutów, dzięki któremu pięła się po szczeblach kariery zdobywając odznakę detektywa. Było to dosyć pomocne przy przesłuchiwaniach. Chociaż w tej kwestii nie uważała się za nieomylną i brała pod uwagę świetną grę aktorską drugiej osoby. Ale Eli? Bez jaj. On nie potrafił grać. Przynajmniej nie przed nią. Może przed innymi kobietami tak. Może inni się nabierali na to, co mówił, ale ona wiedziała, kiedy z jego ust wypływa bajeczka. A talent literacki miał (chociaż głośno mu tego nie przyzna), więc pewnie potrafił nie jedną osobę zakręcić.
Ale nie traktowała ich relacji jako swego rodzaju gierek. Nie, przy nim czuła się swobodnie i co najważniejsze- ufała mu. A zaufanie Cierry ciężko było zdobyć. Jednak on nie miał z tym większego problemu. Może dlatego, że potrafiła wyczytać z niego czy kłamie? A może po prostu to była ta niewidzialna nić porozumienia, którą złapali bardzo szybko? Czymkolwiek mu się to udało, było to na tyle skuteczne, że wiedziała, że zawsze może na nim polegać. Nawet gdyby zadzwoniła o drugiej w nocy, że potrzebuje przysługi, to pewnie ponarzekałby na to, że go obudziła albo mu przeszkodziła w miłosnych podbojach, ale ostatecznie przyjechałby pewnie z łopatą w ręce sądząc, że potrzebuje pomocy przy zakopaniu zwłok kochanka.
Dlatego wiedziała też jak go wkurzyć kilkoma wiadomościami i nie miała żadnych wątpliwości, że będzie na czas. Kiedyś zrobi mu psikusa i poprzestawia mu godzinę we wszystkich jego urządzeniach. Tak, musi to zdecydowanie zrobić.
- Jak możesz wątpić w moje dobre serce?- aż się złapała za lewą pierś otwierając szeroko oczy, jakby była tą obelgą szczerze zaskoczona i zdegustowana. Nie była więc w stanie czekać na swoje piwo, bo tak jej zaschło w gardle, że szybko musiała je zwilżyć. Po odstawieniu kufla złapała też kilka orzeszków z miseczki i nawet nie spojrzała na tą serwetkę, ale kątem oka dostrzegła jakiś ciąg cyfr.
- Kolekcjonowanie uciekających narzeczonych będzie Twoim nowym hobby?- spojrzała na niego z pełnym politowania spojrzeniem, bo to było najgorsze z możliwych zainteresowań, ale jeżeli jej przyjaciel zamierza takie mieć, to będzie go w tym wspierać. Wiedziała też, że doceni ten jej gest, zamiast się obrazić, że wytyka mu tą nieprzyjemną pewnie sytuację w jego życiu. Na wszelki wypadek zaraz jednak dodała.- Chociaż ładna była ta desperatka?- zapytała i tym z prawdziwym zainteresowaniem, bez żartów w tle. Tak robią dobrzy skrzydłowi, prawda?



eli huxley