Strona 1 z 2

A place in the city, chair and a bed

: pn lip 14, 2025 7:10 pm
autor: Miribel Bauer
Taco smakowały tak jak zawsze, chociaż najmniejsze miało to znaczenie, ważne, że je zjedli wspólnie, a większość czasu Miri nadawała o tym, nad czym pracuje, opisując oczywiście wszystko bardzo obrazowo, jakby Kirill wcale nie miał się jakiś czas później przekonać na własne oczy, na czym skończyła, a za miesiąc pomóc jej montować wystawę.
I oczywiście po drodze kupiła ten zestaw kul do kąpieli za jakieś marne drobne, ale ważne, że hand made, bo Miri wspierała lokalnych przedsiębiorców oczywiście. Może i kule nie były kolorowe, tylko zwykłe, białe, za to pachniały pięknie i miały w składzie suszone płatki kwiatów, które mu się oczywiście do skóry w tej wannie przykleją.
Klucze zabrzęczały jej w dłoni, kiedy wsunęła je do zamka i pchnęła drzwi, wchodząc do surowego wnętrza mieszkania, które gdyby nie jedna, zapadnięta kanapa i materac na paletach, pełniący funkcję łóżka, nie przypominałoby w ogóle miejsca do życia, a tylko pracownię artystyczną. Zwłaszcza, że w powietrzu unosił się już na stałe charakterystyczny, ziemisty zapach gliny, a czasem i rozgrzanego metalu czy farb. Ale jedno z okien otwarte na oścież zrobiło swoje, Miri bardzo często wietrzyła w domu.
Klucze znowu zabrzęczały, kiedy rzuciła je na blat kuchenny i stanęła za Kirillem, żeby go objąć w pasie od tyłu, opierając brodę na jego plecach.
- I co? Co myślisz? - Pytała oczywiście o swoją rzeźbę, która w większości na tym etapie była metalowym stelażem i tylko część była już wypełniona wypalonymi, ceramicznymi płytkami o różnych kształtach. Na ten moment wyglądało to jak... trochę trąba słonia, trochę rób obfitości, tylko, że w nic nie obfitował.
- Albo nie mów, powiesz jak skończę. Idę nalać wody do wanny. W lodówce mam lemoniadę. - Nie musiała mu mówić, żeby się obsłużył, mógł się czuć tutaj jak u siebie.
Cofnęła ręce i tyle jej było. Dotarła do łazienki, w której drzwi były zepsute, podobno jeszcze po poprzedniej właścicielce, bo mieszkał tu kiedyś jej wnuk, zepsuł i nie naprawił, zresztą przed kim miałaby Miri te drzwi zamykać?
Odkręciła kurek i woda zaczęła lecieć do wanny, a kiedy trochę się jej już zgromadziło dorzuciła kulkę, która zaczęła się rozpuszczać, uwalniając kwiatowe zapachy.

Cyryl Volkov

A place in the city, chair and a bed

: pn lip 14, 2025 10:31 pm
autor: Cyryl Volkov
Wydawanie dla niego pieniędzy na jedzenie na mieście było ciosem prosto w serce, zdecydowanie bardziej wolał kupić składniki na obiad za podobną kwotę i jeszcze danie popisowo spieprzyć, ale wtedy czuł się o wiele lepiej. Tym razem dał się namówić i nie mógł narzekać, bo mógł chwilę odpocząć od zgiełku w warsztacie, oczywiście do momentu, w którym Miri nie zaczęła mu opowiadać z pełną buzią nad czym pracuje. Ale nie przeszkadzało mu to bardzo, starał się jasno komunikować, że rozumie o czym ona gada. W końcu i tak miał to zobaczyć na własne oczy, więc czasami tylko kiwał głową.
Jej mieszanie nic się nie zmieniło, zresztą był w nim z miesiąc temu, może jednak dwa. Nie była osobą, która zmieniłaby prędko wystrój, różniła się od artystek w jego wyobrażeniu. Zawsze była wyjątkowa, nie pasowała do ustalonych przez społeczeństwo kanonów. On za to był jak najbardziej normalny, typowy, ciężko byłoby znaleźć w nim coś szczególnego. Byli kompletnymi przeciwieństwami.
Spiął się nieznacznie, gdy stanęła za nim i go objęła, chociaż nie powinno to go szokować. Przeniósł ciężar ciała na jedną nogę z nadzieją, że przestanie go boleć kręgosłup i westchnął, próbując znaleźć jakieś odpowiednie słowa. W końcu miał skomentować jej dzieło, dla którego zrezygnowała z życia społecznego.
Nic sensownego nie kleiło mu się w głowie, nie chciał też obrazić jej pracy, ale trudno było mu powiedzieć co widzi. Na szczęście zrezygnowała z pomysłu, a mu kamień z serca zszedł, bo nie chciał jej przypadkiem obrazić. Nie znał się na sztuce, wiedział, że niektórzy ludzie wystawiają sedes i mówią, że jest dziełem sztuki. Miri chociaż coś robiła, ale to coś nic mu nie przypominało.
Okej — rzucił cicho i pozwolił, by się od niego odsunęła, a następnie sam skierował się w kierunku jego ulubionej kanapy, która za jakiś czas prawdopodobnie przestanie nią być, bo jej zniszczenia sięgały zenitu. Najpewniej Bauer zrobi z niej też jakieś dzieło, bo szkoda, by tyle materiałów poszło na śmietnik. Kiwnął głową, ale zupełnie nie chciało mu się pić, usiadł wygodnie i oparł głowę o swoją rękę, wpatrując się w rzeźbę, zastanawiając się, co ona faktycznie ma przedstawiać.
Musiałby się ostro naćpać by coś w niej zobaczyć.

Miribel Bauer

A place in the city, chair and a bed

: pn lip 14, 2025 10:37 pm
autor: Miribel Bauer
Nie była zbyt dobrą kucharką, bo streetfood był na tyle tani, że nigdy nie miała potrzeby, żeby nauczyć się gotować. Kiedy żyła przez cztery lata we Francji mało żywiła się na mieście, ale to dlatego, że mieszkała u ojca, który chyba jako jedyny z całej rodziny potrafił i lubił gotować. Tego talentu po nim nie odziedziczyła, zresztą o wiele bardziej we wszystkim przypominała swoją matkę, szczególnie jeśli chodzi o poziom organizowania życia. A nawet dzieci nie miała, Heidi w jej wieku miała już dwójkę.
Nie, żeby sama nie chciała mieć. Raczej nigdy się po prostu w ten temat nie zagłębiała, dobrze jej się żyło tak, jak teraz.
Kiedy wanna napełniała się wodą Miri zdjęła ogrodniczki i odłożyła je na blat obok umywalki, oczywiście nie skupiając się wcale na plamach, bo jej nie przeszkadzały. Możliwe, że pewnego dnia po prostu coś by do nich domalowała.
Odkręciła kurek z umywalki i nabrała w dłonie wody, żeby zmyć z twarzy krem z filtrem, nie podążała za bardzo za trendami, ale skin care to był chyba jedyny temat, którym się interesowała z branży beauty. Kiedy już odpalała social media to śledziła tę jedną influencerkę, która wyglądała jak postać z anime, za to znała się na pielęgnacji jak nikt. Nałożyła specyfik, umyła dokładnie twarz, osuszyła ręcznikiem i sięgnęła po olejek, pozostawiając kilka kropel na skórze.
- Halo! Twoja kąpiel! - Zawołała, rozprowadzając olejek na twarzy. W całej łazience już pachniało, chyba po takiej kąpieli nie powinien już narzekać, że śmierdzi po pracy. Nawet mu przyszykuje gacie świeże i koszulkę, jeśli chciał, w te upały, bo miała takich oversize'owych rzeczy mnóstwo w szafie.

Cyryl Volkov

A place in the city, chair and a bed

: wt lip 15, 2025 9:48 am
autor: Cyryl Volkov
Całe życie był pewien, ze umiejętność gotowania nie jest mu potrzebna. Miał babcię, która robiła najlepsze dania na świecie i w gruncie rzeczy mu to wystarczało. Gdy został sam musiał sam na siłę nauczyć się wykonywać podstawowe czynności w kuchni, bo tak wypadało. Babcia miała go wychować na najlepszego kawalera, wyszedł jej średni, ale chociaż starający się. Potrafił zrobić jajecznicę, kanapki, kilka dań, które naprawdę lubił. Gdy miał ochotę na coś innego to musiał posiłkować się pomocą aplikacji do zamówień, chociaż czasem szukał sam przepisu i próbował sam zrobić. Bywało różnie, na pewno żadnej kobiety by na to nie wyrwał.
Było mu na tyle wygodnie, że niemalże zasnął na starej, lekko rozwalonej kanapie. Lubił ją tak bardzo jak lubił Miribel, bo się nie zmieniała i przyjmowała go w każdym stanie. Ilekroć upił się i lądował u Bauer w mieszkaniu to zasypiał na niej i budził się jak nowonarodzony, chociaż plecy bolały go chyba dziesięć razy bardziej. Teraz już nie pije, bo nie ma czasu, pieniędzy i nie smuci się, by sięgać po butelkę. Częściej zapali skręta i opierdoli pół lodówki.
Ocknął się dopiero gdy zawołała go z łazienki, nawet nie zdążył zarejestrować, czy już zdążyła się umyć. Albo się nie myła? Gdyby miał gdzieś bliżej siebie telefon to sprawdziłby czas, bo kanapa znowu pochłonęła go za bardzo. Uniósł się, ściągnął koszulkę po drodze i wszedł do pomieszczenia będąc jeszcze w trakcie powracania do rzeczywistości. Nawet nie przeszkadzało mu to, że przy umywalce stała właścicielką mieszkania jedynie w crop topie, wpierw jej nie zauważył a później jedynie machnął na to ręką, rozbierając się dalej, by ostatecznie stać w bokserkach.
Czekasz by umyć mi plecy? — rzucił rozbawiony, pozbywając się skarpetek.

Miribel Bauer

A place in the city, chair and a bed

: wt lip 15, 2025 12:17 pm
autor: Miribel Bauer
Wszystko przed nimi jeszcze, co szkodziło, żeby się nauczyć jednak gotować, Miribel jeszcze na to nie wpadła, ale kto wie co przyniesie przyszłość. Jej matka też niewiele miała z gotowaniem wspólnego, Miri po prostu dorastała na streetfoodzie i gotowym żarciu.
Tosty zrobić, tyle potrafiła.
I pewnie to dostawał Kirill w tych momentach, kiedy budził się na kanapie skacowany. Nigdy jej jego obecność w takim stanie nie przeszkadzała, nawet, jeśli zionął alkoholem, chociaż sama nie przepadała za bardzo za upijaniem się, co innego jointy. Jeden nawet leżał na stercie książek przy łóżku.
Kiedy sylwetka Kirilla pojawia się w odbiciu lustrzanym przy drzwiach, Miri zerka na niego, uśmiechając się szeroko.
- Przysnęło ci się? - Trochę tak wyglądał. Miał do tego prawo, zapierdalał.
Uznała więc, że nie będzie go męczyć maratonem filmowym, bo gorąca kąpiel pewnie jeszcze bardziej go rozleniwi.
Wtarła resztę olejku w skórę dłoni i odwróciła się, parskając.
- Nie, ale jeśli potrzebujesz to nie ma problemu. - Ona się umyła przed wyjściem z domu i to w końcu, po tygodniu, więc miał całą łazienkę dla siebie.
Minus zepsute drzwi.
- Gacie wiesz gdzie mam. - Był dużym chłopcem, poradzi sobie. Miri dwa kroki zrobiła w jego stronę, żeby go po ramieniu poklepać i posłać szeroki uśmiech i zostawiła go w tej łazience, żeby się nie krępował, bo może i się znali większość życia, ale sama nie paradowałaby przed nim nago. Jak już to prawie nago, ale wciąż w majtkach, to różnica, bo zawsze uważała, że to nie fair, że mężczyźni mogą chodzić bez koszulek a gdy kobiety to robią to ekshibicjonizm. Zdarzyło się jej więc siedzieć przy nim tylko w spodenkach, ale okazji do tego nie było wiele, bo tylko w domu, a oboje byli zapracowani od lat.
Sięgnęła po wysłużonego laptopa i wgramoliła się do łóżka, żeby w międzyczasie albo znaleźć jakieś filmy, albo obejrzeć odcinek serialu, w oczekiwaniu na Kirilla, a przez otwarte okno wpadał do mieszkania w końcu chłód wieczoru i odgłosy życia ulicznego.

Cyryl Volkov

A place in the city, chair and a bed

: wt lip 15, 2025 12:20 pm
autor: Cyryl Volkov
Pomimo tylu narzekań na swoje istnienie nie zmieniłby niczego, bo był aż za bardzo przywiązany do takiego nudnego życia. Było to całkiem wygodne, nie potrafił funkcjonować inaczej. Złośliwi powiedzieliby, że to właśnie dlatego, że niczego innego nie zaznał. Wtedy zaśmiałby się i wystawił w ich stronę środkowy palec.
Spojrzał na nią niewyraźnie, przecierając jeszcze oczy. Nie był właśnie pewien czy zasnął, czy może po prostu się zasiedział, ale zgaszone światło i cała atmosfera utrudniała mu dojście do prawdy. Kiwnął głową, uznając, że prościej będzie się przyznać, że po prostu kanapa była za wygodna, by mógł posiedzieć w spokoju chwilę, w której robiła ten cały skin care.
Możesz ze mną posiedzieć, nie wyganiam cię — rzucił i wzruszył ramionami. Nie robiło mu wielkiej różnicy czy będzie go widziała nago, gdy będzie siedział w wannie, ale ciężko byłoby mu skłamać, że czułby się raźniej w jej towarzystwie. Od kiedy babci w jego życiu zabrakło zmagał się z dużą samotnością, zaczynał już dostawać na głowę, gdy siedział sam i nikt się do niego nie odzywał, nawet telewizor nie był dobrym kompanem.
Ze smutkiem przyjął, że przyjaciółka wolała wyjść z łazienki. W gruncie rzeczy to nie miał pewności czy go dobrze usłyszała, może powiedział za cicho, a może jedynie w swojej głowie?
Poświęcił dłuższą chwilę, by się umyć korzystając z tej kuli do kąpieli zakupionej za zdecydowanie zbyt dużą cenę. Nigdy nie rozumiał tych wszystkich handmade rzeczy, bo wolał skoczyć do supermarketu i kupić coś podobnej jakości w o wiele niższej kwocie, ale skoro to Miribel kupowała to nie miał zamiaru jej o tym mówić. Wolał sobie darować wysłuchiwania jej referatów na ten temat. I głowę miał spokojniejszą.
Przyodział się w czyste ubrania, coś podkradł też od niej, by na świeżo umyte ciało nie zakładać przepoconych ciuchów z pracy, i w takim wydaniu przeniósł się do pokoju, w którym siedziała z laptopem na kolanach.
Będziemy coś oglądać? — mruknął zrezygnowany i wgramolił się na łóżko, układając głowę na poduszce.

Miribel Bauer

A place in the city, chair and a bed

: wt lip 15, 2025 12:24 pm
autor: Miribel Bauer
Nie wyganiał jej, ale wolała mu dać tę przestrzeń, nawet, jeśli byli ze sobą bardzo blisko, bo każdy miał pewne granice. Zresztą cały dzień spędził w hałasie, należała mu się taka kąpiel w milczeniu, bez jej pierdolenia nad uchem, tak przynajmniej sądziła, zostawiając go samego.
Kilka filmów zdążyła dodać na listę do obejrzenia zanim wrócił, biorąc pod uwagę gust ich obojga, starając się trochę znaleźć coś po środku, a trochę sprawdziła co w tym tygodniu było popularne na platformie streamingowej.
Widząc, że Kirill wrócił spojrzała w jego stronę posyłając mu uśmiech, który nie zbladł nawet jeśli widziała, że był zrezygnowany.
Odsunęła cienką kołdrę robiąc mu miejsce obok siebie, chociaż po prawdzie pewnie gdy już zasną to skopią materiał poza brzeg łóżka, bo było tak duszno i gorąco.
- Mhm. A co, nie chcesz? - Zerknęła na niego z ukosa, w końcu odkładając na bok laptopa, żeby go nie zrzucić przy nieostrożnym ruchu, a miała do tego tendencje.
- Zmęczony jesteś? Wolałbyś iść spać? - Jedną dłoń ułożyła na policzku chłopaka, głaszcząc delikatnie jego skórę opuszkiem kciuka przez dłuższą chwilę.
- Ładnie pachniesz. - Wyszczerzyła się, odsłaniając swój srebrny, okrągły smiley. Chociaż nie przeszkadzało jej nigdy kiedy śmierdział po pracy, bo nic jej w nim nie przeszkadzało. Nachyliła się zaraz, na chwilę nos przytykając do jego skóry na karku, zaciągając się zapachem.
- Jak biała czekolada z jakąś cytryną. - I czymś jeszcze, czego nie potrafiła zidentyfikować. Odsunęła się, zaglądając w przemęczone ciągłą pracą oczy Kirilla.
- Chciałam cię zapytać wcześniej... albo ci zaproponować. Wiesz, mógłbyś u mnie czasem spać kiedy pracuję, ja tu i tak siedzę całymi dniami, nie przejmowałbyś się, że mam telefon rozładowany... - Jeszcze pogłaskała go krótko w policzek, nim zsunęła swoją dłoń na kark chłopaka delikatnie, czekając na odpowiedź, chociaż nie pogniewałaby się wcale, gdyby nie chciał u niej nocować, w końcu płacił za swoje mieszkanie ciężko zarobione pieniądze.

Cyryl Volkov

A place in the city, chair and a bed

: wt lip 15, 2025 11:02 pm
autor: Cyryl Volkov
Nie chciał tak jawnie pokazywać swojego zrezygnowania i niechęci do oglądania filmów, ale doskonale wiedział jak się to skończy. Zaśnie po pierwszych dwudziestu minutach i będzie miał wyrzuty sumienia, że Miri znowu siedziała sama. Pewnie by jej to nie przeszkadzało, gdyby poszedł spać, bo skoro był zmęczony i organizm tego potrzebował to powinien. Ale on odbierał to całkowicie inaczej.
Nie… — mruknął w poduszkę, odpowiadając na jej słowa. Niemalże od razu przymknął oczy, bo była to niesamowicie wygodna pozycja. A poza tym pachniała nią. Więcej do szczęścia nie potrzebował. — Wolałbym spędzić wieczór z tobą, skoro już jestem w twoim mieszkaniu — dodał i obrócił głowę na bok, by było go słychać. Uśmiechnął się czując jej rękę na swoim policzku. Otworzył leniwie oczy i spojrzał na jasny ekran, próbując przeczytać co akurat przeglądała.
Mimowolnie spiął mięśnie, gdy go pochwaliła i od razu pochyliła się nad nim. Ponownie przymknął oczy, gdy jej nos dotknął jego skóry. Nie miał pewności czy robiła to specjalnie, by zaczął szaleć na jej punkcie, czy może całkowicie nieświadomie. Takimi małymi gestami sprawiała, że tracił racjonalne myślenie. Może gdyby nie to, że miała laptopa na kolanach to rzuciłby się na nią. Nie, stop, dlaczego to w ogóle pojawiło się w jego głowie.
To dobrze, że ci się podoba — powiedział z uśmiechem, chociaż pewnie niewiele widziała z tej pozycji. Przyjemnie mu było, gdy tak dotykała po dłonią po karku, policzku i smyrała palcami. Gdyby przerwała to byłby zawiedziony, ale nie zmuszałby jej do dalszego kontaktu fizycznego, bo byłoby mu wstyd. On w ogóle nigdy w życiu o nic nie prosił, po prostu pokornie przyjmował to, co dawał mu los.
Chętnie, ale nie mogę się tutaj przeprowadzić na stałe, mam mieszkanie, które niestety muszę opłacać — wyjaśnił spokojnie, chociaż coś ukłuło go w serce, gdy jej odmawiał. Może nie do końca, bo chciał zaproponować coś innego w zamian. — Mogę przychodzić częściej, dorobisz mi klucze. — Gdyby nie musiał pytać się jej czy może wpaść tylko dostał możliwość przyjścia w każdym momencie to zdecydowanie chętniej chciałby tu przyjeżdżać. Teraz, gdy jej telefon leżał gdzieś rozładowany, mógł liczyć się z tym, że gdy podjedzie na Greektown to pocałuje klamkę.
Ale kończy mi się umowa na mieszkanie za niedługo, możemy wynająć coś razem. Jak współlokatorzy.


Miribel Bauer

A place in the city, chair and a bed

: wt lip 15, 2025 11:46 pm
autor: Miribel Bauer
Wcale by jej nie przeszkadzało, gdyby faktycznie po tych dwudziestu minutach zasnął. A bo to pierwszy raz? Którekolwiek z nich zasnęłoby na filmie?
Tylko by ściszyła dźwięk i obejrzała w spokoju do końca, upewniając się co chwilę, że go nie obudziła. A może nawet sama wyłączyłaby film i poszła od razu spać. Nie miała żadnych życzeń co do formy spędzenia tego wieczoru, byleby byli obok siebie. Blisko. Tak, jak teraz. Chociaż mogliby jeszcze bliżej.
W końcu byli najlepszymi przyjaciółmi pod słońcem.
Widząc, że Cyryl w końcu się uśmiechnął w odpowiedzi na jej komplementy i dotyk, jej samej uśmiech się rozszerzył i nie zamierzała cofać swojej dłoni, chociaż musiała.
Tylko na chwilę, aby zamknąć laptopa, bo niczego już dzisiaj nie obejrzą i kiedy sprzęt leżał już bezpiecznie gdzieś obok łóżka, ułożyła się wygodniej na boku, znowu wyciągając dłoń do karku chłopaka.
- A ja ci nie dałam kluczy? - Parsknęła cicho, zaskoczona, bo była pewna, że na jakimś etapie to zrobiła. Albo raczej planowała. I jak zwykle wypadło jej z głowy. Nawet nie była zdziwiona własnym gapiostwem.
- To jutro dorobię. - Na pewno nie. Zapomni. Zajmie się czymś innym i wypadnie jej z głowy, a później będzie zdziwiona kolejny raz, że Cyryl nie miał tych kluczy.
Kolejne jego słowa jednak wywołują w niej pozytywne zdziwienie i Miri podnosi się lekko na łokciu, zsuwając dłoń z karku Cyryla w okolice jego mostka.
- Och? Chcesz być moim współlokatorem? - Zaśmiała się, wysuwając lekko prawą nogę do przodu, żeby zaczepić Volkova. Czy miała świadomość, jak mógł odbierać te gesty i jak mogły na niego działać? I tak i nie. Wiedziała przecież co robi. Wiedziała jak to robi. Chyba po prostu powoli z czasem przesuwała granice tej przyjaźni.
- A ty dasz radę? Ze mną tyle wytrzymać? I z moimi gratami wszędzie? Wiesz, że ja pracuję w mieszkaniu. - To była pracownia, która była mieszkaniem przy okazji, nie na odwrót.
Sama nie była pewna co myśleć o tej wizji wspólnego mieszkania na stałe, była przyzwyczajona do tego, że jest w mieszkaniu sama i często potrzebowała dni spędzonych tylko we własnym towarzystwie.
Chciała, żeby tu bywał, ale czy chciała, żeby był?
Odwróciła się na plecy, opadając głową na poduszkę, leżąc wciąż bardzo blisko i spojrzała w sufit, nie tracąc swojego charakterystycznego uśmiechu.
A może nie będą sobie wzajemnie przeszkadzać wcale.
- A co jeśli się znienawidzimy? - Zerknęła na niego, po raz kolejny parskając.
- Albo się ze sobą prześpimy? - Tak, jakby bez wspólnego mieszkania żaden z tych scenariuszy nie mógł się zrealizować. Przyglądała się Cyrylowi ze swoim promiennym uśmiechem, który rzadko opuszczał jej twarz.
- Wprowadź się tu po prostu kiedy ci się skończy umowa. Odstąpię ci graciarnię. - Ten jeden osobny pokój, w którym mogłaby z powodzeniem spać, ale po prostu urządziła składowisko materiałów.

Cyryl Volkov

A place in the city, chair and a bed

: śr lip 16, 2025 4:28 pm
autor: Cyryl Volkov
Nie lubił tego, gdy zasypiał w jej towarzystwie. Potrafił się zmuszać do siedzenia na siłę z otwartymi oczyma, byleby nie zostawiać jej samej. On nie obraziłby się, gdyby sytuacja była odwrotna, ale sobie nie potrafił czegoś takiego wybaczyć. Po prostu, najlepszy przyjaciel pod słońcem, nie mógł tego zrobić. To było wbrew niemu. Westchnął ze zrezygnowaniem gdy odłożyła laptopa, bo czuł się winny, że zrezygnowała z takiej formy spędzenia wieczoru tylko i wyłącznie przez niego. Być może jej się po prostu odechciało cokolwiek oglądać, ale nie mógł tego zrozumieć. To było zbyt proste, aby sobie przetłumaczył.
Nie pamiętam — mruknął w odpowiedzi, ale po chwili zmarszczył brwi, próbując sobie przypomnieć. Pewnie gadali o tym milion razy i nigdy nie doszło do skutku, bo ona zapomniała, a on nie chciał się przypominać. I tak funkcjonowali. To był jeden z niewielu przykładów na to, jak bardzo Cyryl nie lubił się komuś narzucać, był samotnym wilkiem. A Miribel niesamowicie zapominalska.
Mhm… — Wiedział, że tego nie zrobi, ale on jej nie przypomni, bo to byłoby niemiłe. I znów powtórzy się ta cała scenka, ona będzie zdziwiona a on po prostu wzruszy ramionami, jakby było to pierwszy raz. Ale lubił to, nie czuł się jak w czymś wyreżyserowanym, dla niego Bauer była jedyną ostoją normalności.
Otworzył oczy szeroko, patrząc prosto w te jej, gdy przesuwała swoją dłoń po jego ciele. Nie była głupia, ale może on był, bo próbował na siłę ignorować. Kiwnął głowę gdy zadała mu pytanie, ale uniósł brew, kiedy się roześmiała.
No tak… powiedziałem coś źle? — zapytał zdezorientowany. Może przesadził proponując to, ale nie widział innej sensownej opcji. W sumie ona sama mu zaproponowała chwilę wcześniej, że mógłby u niej częściej przesiadywać. Trudno było teraz, gdy miał swoje mieszkanie i ledwo starczało mu pieniędzy do wypłaty. Gdyby mieszkali razem jego sytuacja finansowa lekko by się polepszyła, no i mógłby mieć na nią oko. Gdzie popełnił błąd?
No dlaczego miałbym nie dać rady, mnie praktycznie w domu w ogóle nie ma. Wystarczy bym miał gdzie spać, może być podłoga. — Wiele nie oczekiwał, mógł kupić sobie jakiś materac, czy może oszczędniej - karimatę i koc.
Spiął się, gdy odwróciła wzrok i wbiła go w sufit. Poczynił to samo, wyprostował się i spojrzał w górę szukając jakiejś odpowiedzi na swoje słowa.
A przeszkadzałoby ci to? — zapytał cicho, nieśmiale, zastanawiając się samemu co chciałby, aby powiedziała. Może lepiej by było, gdyby zignorowała go i nic nie powiedziała, jedynie głośno się zaśmiała, w swoim stylu. Bał się, że powie, że największą obawą jest się przespać z najlepszym przyjacielem. Serce by mu pękło na kawałki, chociaż nie, tam nie miało co pękać. Po prostu może by się zawiódł sobą, ale nie nią.
Nie musisz, znajdę sobie gdzieś miejsce, zostaw graciarnię graciarnią.


Miribel Bauer