death by dessert
: wt lip 15, 2025 6:57 pm
Diane Anderson
Bywały dni, w których ogromnie się nudziła. Ten był jednym z nich. Nie miała żadnej skomplikowanej sprawy, mogącą ją pochłonąć. Zamiast siedziała na lunchu w oczekiwaniu na kolejne dokumenty. Szykowała się dla niej stosunkowo duża sprawa, której chciała się przyjrzeć. Dawno nie dostała tego rodzaju wyzwania. To powodowało u niej szybsze bicie serca.
Każda kolejna sprawa wiązała się też z kolejnym spotkaniem z Cassianem. Od ich ostatniego spotkania nie mogła doczekać się kolejnego. Tylko nigdy nie była desperatką, więc musiała czekać na wiadomość od niego. To wszystko powodowało w jej życiu wzrost nudy, monotonii i wszystkiego, czego nienawidziła. Tak dziubała w nieszczęściu swoje spaghetti, kiedy zauważyła przyjazną twarz. Odniosła swoje naczynia na tacę i rozsiadła się na przeciwko koleżanki, przełożonej.
— Dobrze, jest Ciebie czasami widzieć, wiesz? — rzuciła od niechcenia, przyglądając się Dianie. Nic się dla niej nie zmieniła, może jedynie wypiękniała, niczym dobre wino — niby w trakcie praktyk nie miałaś dla mnie litości — rzuciła, unosząc delikatnie kąciki ust — ale i tak się stęskniłam — nie spodziewała się jej tutaj. To było coś stosunkowo niecodziennego, widocznie była po, lub przed zeznaniami w sądzie. Niby nic nie znaczące spotkanie, ale Kovalski ktoś finalnie ubarwi życie.
— Ja już po lunchu, więc może serniczek? — rzuciła, licząc, że kobieta ma chwilę. W samotności Charlotte nie odnajdywała się zbyt dobrze, wtedy najczęściej popełniała głupoty. Taka jak ta, którą właśnie zaproponowała — podobno jest dobry, ale dzisiaj coś mało go schodzi — zauważyła, przyglądając się gablocie z daleka. Pewnie ludzie nie mogli go jeść dzień w dzień. Normalnie o tej godzinie już go nie było.
Bywały dni, w których ogromnie się nudziła. Ten był jednym z nich. Nie miała żadnej skomplikowanej sprawy, mogącą ją pochłonąć. Zamiast siedziała na lunchu w oczekiwaniu na kolejne dokumenty. Szykowała się dla niej stosunkowo duża sprawa, której chciała się przyjrzeć. Dawno nie dostała tego rodzaju wyzwania. To powodowało u niej szybsze bicie serca.
Każda kolejna sprawa wiązała się też z kolejnym spotkaniem z Cassianem. Od ich ostatniego spotkania nie mogła doczekać się kolejnego. Tylko nigdy nie była desperatką, więc musiała czekać na wiadomość od niego. To wszystko powodowało w jej życiu wzrost nudy, monotonii i wszystkiego, czego nienawidziła. Tak dziubała w nieszczęściu swoje spaghetti, kiedy zauważyła przyjazną twarz. Odniosła swoje naczynia na tacę i rozsiadła się na przeciwko koleżanki, przełożonej.
— Dobrze, jest Ciebie czasami widzieć, wiesz? — rzuciła od niechcenia, przyglądając się Dianie. Nic się dla niej nie zmieniła, może jedynie wypiękniała, niczym dobre wino — niby w trakcie praktyk nie miałaś dla mnie litości — rzuciła, unosząc delikatnie kąciki ust — ale i tak się stęskniłam — nie spodziewała się jej tutaj. To było coś stosunkowo niecodziennego, widocznie była po, lub przed zeznaniami w sądzie. Niby nic nie znaczące spotkanie, ale Kovalski ktoś finalnie ubarwi życie.
— Ja już po lunchu, więc może serniczek? — rzuciła, licząc, że kobieta ma chwilę. W samotności Charlotte nie odnajdywała się zbyt dobrze, wtedy najczęściej popełniała głupoty. Taka jak ta, którą właśnie zaproponowała — podobno jest dobry, ale dzisiaj coś mało go schodzi — zauważyła, przyglądając się gablocie z daleka. Pewnie ludzie nie mogli go jeść dzień w dzień. Normalnie o tej godzinie już go nie było.