You like my boots? I could squash you like a little rotten fruit
: wt lip 15, 2025 9:41 pm
Dudniąca z klubu muzyka niemalże nie docierała do jej gabinetu. Dzieliło ją od głównej sali kilka korytarzy, kilkanaście ścian, porządne drzwi i słuchawki. Kojący głos Kazu Makino ucichł na chwilę, kiedy na służbowy telefon Donny dotarła wiadomość od Jessici.
Na oświetlonym białym światłem z ekranu laptopa czole Donny pojawiła się zmarszczka.
Piątek wieczór, największy ruch, Jessie nie przyjdzie. Wypadki się zdarzają, na ten moment Donna nie zamierzała drążyć tematu dlaczego barmanka się nie pojawi, ale to oznaczało, że na barze zostanie jedna osoba, bo trzeci barman chorował od wczoraj.
Co jej zostało? Niewiele. Ciężkie westchnięcie i kliknięcie ikonki dyskietki w excelu, w którym akurat pracowała. Zestawienie z zamówieniami będzie musiała poczekać do jutrzejszego poranka.
Wysłała jeszcze wiadomość do jednej z barmanek, czy może przyjść na dzisiejszą drugą zmianę, ale nie spodziewała się cudów. Podejrzewała, że o tej porze dziewczyna jest już po kilku procentach.
Muzyka w jej słuchawkach milknie, kiedy Donna zamyka laptopa z cichym trzaskiem, ledwo słyszalnym przez dobiegającą z klubu muzykę.
Drzwi gabinetu zamyka na klucz, który wsuwa do kieszonki i rusza przez klub w kierunku największego z barów, rozglądając się krótko, żeby skontrolować stan lokalu, ale ruch był, jak to w piątek, wyjątkowy. Przeszła między ludźmi sprawnie, wsuwając się za bar w swojej oversize'owej marynarce i głową skinęła najgorszemu barmanowi w historii tego klubu.
- Jesteśmy sami. - Informuje krótko, sięgając do włosów. Z nadgarstka zdejmuje czarną gumkę, żeby splątać włosy w wysoki kucyk, żeby nie przeszkadzały jej w pracy.
Jeśli jeszcze nie zrozumiał, to widok menagerki sięgającej sprawnie po jedną ze szklanek, z pytaniem skierowanym do klienta przy barze co dla ciebie? mógł mu rozjaśnić sytuację, że czekało go wiele godzin zmiany z przełożoną.
Nie pracowała jako barmanka od wielu lat, ale tego tempa się nie zapomina.
alexander baransky
Na oświetlonym białym światłem z ekranu laptopa czole Donny pojawiła się zmarszczka.
Piątek wieczór, największy ruch, Jessie nie przyjdzie. Wypadki się zdarzają, na ten moment Donna nie zamierzała drążyć tematu dlaczego barmanka się nie pojawi, ale to oznaczało, że na barze zostanie jedna osoba, bo trzeci barman chorował od wczoraj.
Co jej zostało? Niewiele. Ciężkie westchnięcie i kliknięcie ikonki dyskietki w excelu, w którym akurat pracowała. Zestawienie z zamówieniami będzie musiała poczekać do jutrzejszego poranka.
Wysłała jeszcze wiadomość do jednej z barmanek, czy może przyjść na dzisiejszą drugą zmianę, ale nie spodziewała się cudów. Podejrzewała, że o tej porze dziewczyna jest już po kilku procentach.
Muzyka w jej słuchawkach milknie, kiedy Donna zamyka laptopa z cichym trzaskiem, ledwo słyszalnym przez dobiegającą z klubu muzykę.
Drzwi gabinetu zamyka na klucz, który wsuwa do kieszonki i rusza przez klub w kierunku największego z barów, rozglądając się krótko, żeby skontrolować stan lokalu, ale ruch był, jak to w piątek, wyjątkowy. Przeszła między ludźmi sprawnie, wsuwając się za bar w swojej oversize'owej marynarce i głową skinęła najgorszemu barmanowi w historii tego klubu.
- Jesteśmy sami. - Informuje krótko, sięgając do włosów. Z nadgarstka zdejmuje czarną gumkę, żeby splątać włosy w wysoki kucyk, żeby nie przeszkadzały jej w pracy.
Jeśli jeszcze nie zrozumiał, to widok menagerki sięgającej sprawnie po jedną ze szklanek, z pytaniem skierowanym do klienta przy barze co dla ciebie? mógł mu rozjaśnić sytuację, że czekało go wiele godzin zmiany z przełożoną.
Nie pracowała jako barmanka od wielu lat, ale tego tempa się nie zapomina.
alexander baransky