in my defense, i was left unsupervised
: śr lip 16, 2025 2:06 pm
1# Izzy Zaleski & Connor Walker
To była nagła decyzja; zerwałam się w stronę drzwi, w włochatych ciapach, które lata swej świetności miały już dawno za sobą i zeszłam na dół, w stronę mieszkania zamieszkałego przez tego miłego chłopaka, Connora, który był jednym z pierwszych sąsiadów jakich poznałam. Nie byłam pewna czy zechce mi pomóc, bo oprócz kilku słów wymienionych na klatce schodowej czy przelotnych uśmiechów, jakie posyłałam w jego stronę, nie istniała pomiędzy nami większa relacja.
Pewnie zapukałam w drzwi w nadziei, że tam będzie, w końcu w przeciwieństwie do mnie był dorosłym człowiekiem z poważną pracą, chociaż dzieliła nas różnica kilku lat i to ja byłam tą starszą. Miałam wrażenie, że stoję tam zdecydowanie zbyt długo i już miałam odwrócić się na pięcie, by dalej oddawać rozpaczy, jaką prowokował głupi wystrój mieszkania, gdy drzwi się otworzyły. Bez słowa, złapałam go za rękę, ciągnąc po schodach na górę, w między czasie niezdarnie potykając o jeden z krzywych stopni, w ostatniej chwili utrzymując równowagę i nie wywracając pięknie prosto na twarz.
Dopiero na miejscu uświadomiłam sobie co zrobiłam; westchnęłam kilka razy, bo w tym całym zamieszaniu, jakby go porwałam??? I spojrzałam na niego przepraszająco, w nadziei, że nie będzie się za ten brak taktu gniewał.
- Słuchaj, mam sprawę - rzuciłam szybko, jednocześnie zaczęłam krążyć po mieszkaniu z lewej do prawej, próbując zebrać myśli w całość - pamiętasz, jak kilka miesięcy temu powiedziałeś, że gdy będę potrzebowała pomocy to mam do Ciebie przyjść. - uśmiechnęłam się nerwowo, jestem pewna, że w tamtej chwili wyglądałam, jak wariatka albo batman, bo czarny, wygodny szlafrok, jaki na sobie miałam z każdym krokiem powiewał za mną niczym peleryna, całkowicie odsłaniając stare wyprane spodenki od piżamy i poplamioną koszulkę Deftones. - No to, to jest ta chwila, - zatrzymałam się nagle, odwracając ciało w kierunku Connora i wycelowałam w jego stronę palec wskazujący, jakbym go oskarżała - Proszę, usiądź - mój ton był rozkazujący, może trochę zbyt ostry - Herbaty? - zakończyłam tę krótką tyradę, już delikatniej, pytającą w nadziei, że nie ucieknie z mieszkania, a ja nie wyląduje na dołku za ograniczenie wolności przypadkowej osoby.
Connor Walker