It didn’t sound like a cry for help. But maybe he still heard it.
: ndz sie 03, 2025 2:28 pm
To chyba był klasyczny układ w relacji damsko-męskiej. To, że to ona miała być tą mądrzejszą. Istniały też od tego wyjątki – patrz: Siyeon – jak od każdej reguły, ale w większości przypadków to faktycznie partnerki były bardziej dojrzałe. Nawet pomimo sporej różnicy wieku pomiędzy nimi. Nawet kiedy partnerki jeszcze klasyfikowały się do grupy „nastolatek”, a partnerów śmiało można było nazywać „młodym mężczyzną”.
Gdyby zabrakło tego: młody, to mogłoby się już zacząć robić niepokojące.
Ale nie ma sensu kink-shame’ować.
I oczywiście w momencie, w którym Hunter podjął się biczowania siebie i doszukiwania słuszności w tym porównaniu, którego sama sobie nie mogła wybaczyć, ona otworzyła usta, aby zaprzeczyć, ale to on ją ubiegł z kolejnymi słowami, a ona umilkła, jeszcze zanim zaczęła w ogóle mówić.
A umilkła też nie dlatego, że to on był pierwszy. Umilkła, bo chwilę wcześniej wyczuła jego dotyk na jej dłoni. Subtelny, ale wystarczający dla niej, by jej serce strzeliło kolejnego fikoła tego wieczoru.
Jak nie skończy z jakąś arytmią to będzie sukces.
Wyraz jej twarzy złagodniał – tak jakby już nie był łagodny na co dzień. Odruchowo też skinęła głową, jakby na potwierdzenie jego słów, bo owszem – robił postępy. Hunter był charyzmatyczny od samego początku, jak tylko go poznała – wydawać by się mogło, że nie byłoby sytuacji, w której zabrakłoby mu języka w gębie, ale im głębiej zaczynała sięgać ta relacja, Soojin zauważyła, że dociera do tematów, w których Hyunwoo wcale taki wygadany nie był.
A raczej wręcz przeciwnie.
I to był proces – bardzo złożony, aby opracowywać to i zachęcać go, aby mówił. Aby się otwierał i przestawał w pewnych momentach zasłaniać żartem czy zbywaniem tematu, jakoby to miało być „nic”. I szczerze: miała poczucie, że chociaż mieli za sobą spory kawał drogi, to jeszcze więcej było jeszcze przed nimi.
I to nie tylko w jego przypadku, bo ona wcale nie była taka idealna i nie była też wirtuozką komunikacji. Zwłaszcza, kiedy chodziło o tematykę krępującą, jak przykładowo bliskość, ale znacznie bardziej intymna niż cuddling czy makeout session.
Nie oszukujmy się – wolała nie spać po nocach niż kłaść się obok Huntera „bo może…”. I zamiast przegadać temat.
— Mam nadzieję, że to dobrze — odpowiedziała cicho, na jego stwierdzenie.
Bo Soojin lubiła kwestionować siebie, akurat w tym temacie. Zawsze wychodziła z założenia, że nie powinno się kogoś zmieniać i nie chciała tego robić. A co jeśli Hunter wolał to swoje uliczne życie? Co jeśli zrobił to tylko ze względu na nią, bo ona wysłała mu jakieś sygnały, jak na przykład – weź znajdź normalną pracę, umawiając go na tę rozmowę ze Słonkiem?
Wcześniej myślała, że mu pomaga, bo było to jakieś jego marzenie, o którym jej opowiedział, jeszcze kiedy spotykali się u niej w domu, ale teraz?
Opuściła spojrzenie na ich dłonie. To mrowienie, które rozchodziło się po jej nerwach za ruchem jego opuszki, było niemalże nostalgiczne. I było czymś, za czym tęskniła, a jednocześnie – aż do tej pory – nie miała pojęcia, że aż tak bardzo.
— Tęskniłam za tobą — powiedziała, jeszcze ciszej niż poprzednio, jakby to miał być jakiś wielki sekret. Nieśmiało, czyli w swoim stylu, wsunęła swoje palce między jego, tworząc solidny splot.
Na moment tylko zerknęła na Hatiego, który szturchnął ją upominawczo, bo przecież od dłuższego czasu go nie głaskała, a przecież on tu był. I był atencyjną suką. A raczej psem.
— I za Hatim. — No, żeby się nie obraził. Dostał przelotnego głaska, może dwa. W końcu miała dwie dłonie. — Za jednym i drugim. Nie mów mu tylko, że za tobą bardziej. — I to było dedykowane nie Hunterowi, ale Hatiemu, chociaż to był raczej już ich klasyk. To, że pies zgarniał więcej miłości. I to, że Hunter był o niego zazdrosny.
Wlepiła jednak swoje krowie wręcz spojrzenie z powrotem w byłego (?). No Suczin to już przepadła. Może dlatego wcześniej niby patrzyła na niego, ale nie do końca, żeby nie widział, że dalej się gapi w niego tym cielęcym wzrokiem (bardzo dużo porównań do krów).
— I dziękuję — powiedziała. — Za to, że przyjechałeś. — Chociaż nawet wprost go nie zawołałaś, Suczin. Doceń to. Gdyby nie on to dalej byś siedziała na tym przystanku. Albo porwałby cię jakiś Sasquatch.
Hunter Jang
Gdyby zabrakło tego: młody, to mogłoby się już zacząć robić niepokojące.
Ale nie ma sensu kink-shame’ować.
I oczywiście w momencie, w którym Hunter podjął się biczowania siebie i doszukiwania słuszności w tym porównaniu, którego sama sobie nie mogła wybaczyć, ona otworzyła usta, aby zaprzeczyć, ale to on ją ubiegł z kolejnymi słowami, a ona umilkła, jeszcze zanim zaczęła w ogóle mówić.
A umilkła też nie dlatego, że to on był pierwszy. Umilkła, bo chwilę wcześniej wyczuła jego dotyk na jej dłoni. Subtelny, ale wystarczający dla niej, by jej serce strzeliło kolejnego fikoła tego wieczoru.
Jak nie skończy z jakąś arytmią to będzie sukces.
Wyraz jej twarzy złagodniał – tak jakby już nie był łagodny na co dzień. Odruchowo też skinęła głową, jakby na potwierdzenie jego słów, bo owszem – robił postępy. Hunter był charyzmatyczny od samego początku, jak tylko go poznała – wydawać by się mogło, że nie byłoby sytuacji, w której zabrakłoby mu języka w gębie, ale im głębiej zaczynała sięgać ta relacja, Soojin zauważyła, że dociera do tematów, w których Hyunwoo wcale taki wygadany nie był.
A raczej wręcz przeciwnie.
I to był proces – bardzo złożony, aby opracowywać to i zachęcać go, aby mówił. Aby się otwierał i przestawał w pewnych momentach zasłaniać żartem czy zbywaniem tematu, jakoby to miało być „nic”. I szczerze: miała poczucie, że chociaż mieli za sobą spory kawał drogi, to jeszcze więcej było jeszcze przed nimi.
I to nie tylko w jego przypadku, bo ona wcale nie była taka idealna i nie była też wirtuozką komunikacji. Zwłaszcza, kiedy chodziło o tematykę krępującą, jak przykładowo bliskość, ale znacznie bardziej intymna niż cuddling czy makeout session.
Nie oszukujmy się – wolała nie spać po nocach niż kłaść się obok Huntera „bo może…”. I zamiast przegadać temat.
— Mam nadzieję, że to dobrze — odpowiedziała cicho, na jego stwierdzenie.
Bo Soojin lubiła kwestionować siebie, akurat w tym temacie. Zawsze wychodziła z założenia, że nie powinno się kogoś zmieniać i nie chciała tego robić. A co jeśli Hunter wolał to swoje uliczne życie? Co jeśli zrobił to tylko ze względu na nią, bo ona wysłała mu jakieś sygnały, jak na przykład – weź znajdź normalną pracę, umawiając go na tę rozmowę ze Słonkiem?
Wcześniej myślała, że mu pomaga, bo było to jakieś jego marzenie, o którym jej opowiedział, jeszcze kiedy spotykali się u niej w domu, ale teraz?
Opuściła spojrzenie na ich dłonie. To mrowienie, które rozchodziło się po jej nerwach za ruchem jego opuszki, było niemalże nostalgiczne. I było czymś, za czym tęskniła, a jednocześnie – aż do tej pory – nie miała pojęcia, że aż tak bardzo.
— Tęskniłam za tobą — powiedziała, jeszcze ciszej niż poprzednio, jakby to miał być jakiś wielki sekret. Nieśmiało, czyli w swoim stylu, wsunęła swoje palce między jego, tworząc solidny splot.
Na moment tylko zerknęła na Hatiego, który szturchnął ją upominawczo, bo przecież od dłuższego czasu go nie głaskała, a przecież on tu był. I był atencyjną suką. A raczej psem.
— I za Hatim. — No, żeby się nie obraził. Dostał przelotnego głaska, może dwa. W końcu miała dwie dłonie. — Za jednym i drugim. Nie mów mu tylko, że za tobą bardziej. — I to było dedykowane nie Hunterowi, ale Hatiemu, chociaż to był raczej już ich klasyk. To, że pies zgarniał więcej miłości. I to, że Hunter był o niego zazdrosny.
Wlepiła jednak swoje krowie wręcz spojrzenie z powrotem w byłego (?). No Suczin to już przepadła. Może dlatego wcześniej niby patrzyła na niego, ale nie do końca, żeby nie widział, że dalej się gapi w niego tym cielęcym wzrokiem (bardzo dużo porównań do krów).
— I dziękuję — powiedziała. — Za to, że przyjechałeś. — Chociaż nawet wprost go nie zawołałaś, Suczin. Doceń to. Gdyby nie on to dalej byś siedziała na tym przystanku. Albo porwałby cię jakiś Sasquatch.
Hunter Jang