You're not my best friend. You're my sister, and that's more.
: wt sie 05, 2025 3:49 pm
Starał się uśmiechnąć, ale pewnie mu nie wyszło.
- To delikatna sytuacja, ale jest nadzieja. Uzupełniamy się, czasem mówimy to samo w tym samym momencie, śmiejemy się z tych samych żartów. I chociaż wiele nas różni, dogadujemy się. Ona naprawdę się cieszy, że jestem blisko. Widzę i czuję to. Nie wiem tylko jak zareaguje na moje wyznanie, ale jak mówiłem, nadzieja istnieje – wszystko zależało od tego, co postanowi i jak naprawdę Eden czuje się w związku ze swoim chłopakiem. Jeśli jest między nimi dobrze, to on nie będzie się narzucać, ale jeśli potrzebowała czegoś innego, Cem był gotów jej to dać.
Nigdy w życiu nie był tak pewien swoich uczuć jak teraz. I dlatego tak mu zależało. Może byli sobie pisani? Chciał tego najbardziej na świecie. Bo mógł zrezygnować z drugiej ojczyzny, ze swojej pracy, ale nie z miłości. Jeśli przez to będzie cierpieć, przyjmie to na klatę, ale zawsze już będzie czuć coś, co może go zmienić nie do poznania. I tego się bał.
- Daj mi od razu znać, jeśli uda się coś z tym zrobić i dasz radę się ruszyć z Kanady. Coś pomyślimy, poustawiamy sobie spotkania i tak dalej. Ogarniemy wtedy wszystko i chciałbym, naprawdę, żeby się udało. Ja sam czułbym się lepiej. No ale skoro mówisz, że masz wiele do zrobienia, może nie będę się nastawiać. Mimo wszystko dobrze by było, ale zobaczysz – powiedział.
- Ślub? – spojrzał na Mavi uważnie. – Znam ich? – zapytał ciekawy tematu. Część ludzi znał, więc może i tym razem kojarzył o kogo chodzi.
Poza tym ciągle myślał o tym, jak to będzie z Eden i Eliasem. Podobno było blisko oświadczyn, co będzie, jeśli Cem się spóźni ze swoim wyznaniem? Jakoś temat wesel trochę go przerażał, chociaż sam chętnie by się ożenił z ukochaną kobietą. No ale nigdy by jej nie pospieszał. Luźne związki też akceptował, bo dlaczego nie?
- Jak jest u ciebie? Dajesz jakoś radę? – zapytał, bo siostra wydawała mu się trochę przygaszona. Czyżby stało się coś, a on o czymś jak zwykle nie wiedział? Czasem nie był na bieżąco i zawsze musiał się potem tłumaczyć z tego, że był do tyłu i nie mógł pomóc czy wesprzeć. I nie lubił takiego odczucia.
Mavi Ayers
- To delikatna sytuacja, ale jest nadzieja. Uzupełniamy się, czasem mówimy to samo w tym samym momencie, śmiejemy się z tych samych żartów. I chociaż wiele nas różni, dogadujemy się. Ona naprawdę się cieszy, że jestem blisko. Widzę i czuję to. Nie wiem tylko jak zareaguje na moje wyznanie, ale jak mówiłem, nadzieja istnieje – wszystko zależało od tego, co postanowi i jak naprawdę Eden czuje się w związku ze swoim chłopakiem. Jeśli jest między nimi dobrze, to on nie będzie się narzucać, ale jeśli potrzebowała czegoś innego, Cem był gotów jej to dać.
Nigdy w życiu nie był tak pewien swoich uczuć jak teraz. I dlatego tak mu zależało. Może byli sobie pisani? Chciał tego najbardziej na świecie. Bo mógł zrezygnować z drugiej ojczyzny, ze swojej pracy, ale nie z miłości. Jeśli przez to będzie cierpieć, przyjmie to na klatę, ale zawsze już będzie czuć coś, co może go zmienić nie do poznania. I tego się bał.
- Daj mi od razu znać, jeśli uda się coś z tym zrobić i dasz radę się ruszyć z Kanady. Coś pomyślimy, poustawiamy sobie spotkania i tak dalej. Ogarniemy wtedy wszystko i chciałbym, naprawdę, żeby się udało. Ja sam czułbym się lepiej. No ale skoro mówisz, że masz wiele do zrobienia, może nie będę się nastawiać. Mimo wszystko dobrze by było, ale zobaczysz – powiedział.
- Ślub? – spojrzał na Mavi uważnie. – Znam ich? – zapytał ciekawy tematu. Część ludzi znał, więc może i tym razem kojarzył o kogo chodzi.
Poza tym ciągle myślał o tym, jak to będzie z Eden i Eliasem. Podobno było blisko oświadczyn, co będzie, jeśli Cem się spóźni ze swoim wyznaniem? Jakoś temat wesel trochę go przerażał, chociaż sam chętnie by się ożenił z ukochaną kobietą. No ale nigdy by jej nie pospieszał. Luźne związki też akceptował, bo dlaczego nie?
- Jak jest u ciebie? Dajesz jakoś radę? – zapytał, bo siostra wydawała mu się trochę przygaszona. Czyżby stało się coś, a on o czymś jak zwykle nie wiedział? Czasem nie był na bieżąco i zawsze musiał się potem tłumaczyć z tego, że był do tyłu i nie mógł pomóc czy wesprzeć. I nie lubił takiego odczucia.
Mavi Ayers