late night girl talk
: wt sie 26, 2025 10:57 am
Marceline nie mogła zdradzać takich informacji! Jakby to wyglądało, gdyby na prawo i lewo chwaliłaby się, że w takiej i takiej sytuacji uratowała ją jej odznaka? Przecież za to mogłaby dostać dyscyplinarkę, gdyż to środowisko było wyjątkowo sztywne. Oczywistym było, że każdy – niezależnie od tego w jakiej branży pracował – to czerpał pewnie korzyści ze swojej pracy. Czasem w postaci ryz papieru zabieranych z biura, czasem w szybszym znalezieniu terminu na wizytę do lekarza specjalisty i tak dalej. Jej możliwości były ograniczone, ale ktoś, kto był wystarczająco sprytny, to potrafił korzystać ze swojego stanowiska tak, żeby zostało to niezauważone przez górę.
— Mam prawo zachować milczenie — odpowiedziała konkretnie, chcąc przerwać ten temat, nim nie było za późno. Puszczanie luźnych sugestii w eter to jedno, ale chwalenie się danymi wybrykami, to byłby już prawdziwy idiotyzm. Marcie nie była aż tak pijana, żeby tak mocno ryzykować.
Valentine wysłuchała uważnie przyjaciółki, a jej wyraz twarzy po raz pierwszy naprawdę z ł a g o d n i a ł. Rozumiała ten strach przed zawiedzeniem. Czyżby nie z podobnych pobudek była z Marcusem, który był jej po prosty znany? Przyjaźń była piękna, mogła całkowicie sprawdzić się w ich przypadku i wcale nie musiała rozwijać się w nic romantycznego! Jednakże w takim przypadku pojawiała się wątpliwość, a co by było gdyby... Jednak gdy człowiek zechce ją sprawdzić, to może się okazać, że nie będzie już powrotu do poprzedniej stacji.
— Cece... zrobisz, jak uważasz, a ja tak czy inaczej, będę cię w tym wspierać. Tylko wiesz, że ja osobiście uważam, że lepiej szybko się sparzyć, niż bujać się w wielkiej niewiadomej — przyznała, skoro rozmawiały już tak na poważnie. Szczerze życzyła Cece wszystkiego najlepszego. Uważała, że jej przyjaciółka była wspaniałą kobietą, która zasługiwała na cudownego faceta, który powinien poświęcić jej całą swoją uwagę! Jeżeli problem jej sąsiada z jego byłą był tak wyraźny, to może faktycznie nie tędy droga? Jednak skoro on był na tyle niedecyzyjny, że pomimo rozwodu z żoną nie potrafił zakończyć tej relacji, to określenie charakteru jego relacji z Cecille, niestety leżało po stronie Cece. Wszystko na głowie bab!
— Szczerze? — zapytała, spoglądając pewnym spojrzeniem na przyjaciółkę. Spodziewała się, że Cece będzie chciała usłyszeć jej opinię, bo w przypadku Valentine zawsze można było liczyć na prawdę, szczerą prawdę i tylko prawdę, nawet jeżeli wiązało się to z bolesnym zderzeniem z rzeczywistością. — Jeżeli to tylko przyjaźń, to powinniście jasno ustalić, że to tylko przyjaźń. Jeżeli to jego podchody wobec ciebie, to powinien wyjaśnić sprawę z byłą żoną. Jesteś zbyt piękną i mądrą kobietą, żeby pozwolić uwikłać się w jakieś męskie niezdecydowanie czy próbę zbudowania nowej relacji bez zamykania drzwi do tej niby już skończonej — powiedziała krótko, zwięźle i na temat. Mężczyźni często tak się zachowywali, bo oni nie potrafili być sami. Tylko w erze bycia Alvaro kozaczyli i zaliczali kolejne panienki, ale jak już im przechodziło, to okazywało się, że lubią mieć przy sobie konkretną babeczkę, która zaopiekuje się nimi, przytuli, pomoże, pocieszy i wesprze w kryzysie, a jak jedna relacja okazywała się niepewna, to już szukali następnej, która miała spełniać ich potrzeby.
— Wiesz, że w 99% przypadków, to rozwiązanie ma dwie drogi. Pierwszą, czyli sytuację, w której po miesiącu znajomości są miłość, wspólne koty, mieszkanie i planowanie całego życia oraz drugą, w której trafia się na osobę, która nadal nie wie, czego chce, nie jest pewna i ogólnie wszystko jest pod znakiem zapytania. Niepotrzebne mi takie atrakcje życiowe — podsumowała ze słyszalnym w głosie niezadowoleniem. Oczywiście to były stereotypy, jednak ona miały swoje źródło w rzeczywistości. Marcie naprawdę była za stara, żeby bawić się w takie dziwne podchody czy obiecywać sobie gruszki na wierzbie po kilku spotkaniach. Jak nawet pomyślała o tym, że ponownie miałaby przechodzić przez ten cały etap poznawania się, to się krzywiła. — Jak masz ochotę, to proszę bardzo. Tylko jak owy śmiałek przyjdzie do ciebie z reklamacją, to bierzesz to na siebie — zażartowała i roześmiała się głośniej, niż zamierzała. Jednak odgórnie spodziewała się jednego scenariusza, czyli faceta, który nie zniesie zbyt silnej kobiety u swojego boku.
Cece Marquis
— Mam prawo zachować milczenie — odpowiedziała konkretnie, chcąc przerwać ten temat, nim nie było za późno. Puszczanie luźnych sugestii w eter to jedno, ale chwalenie się danymi wybrykami, to byłby już prawdziwy idiotyzm. Marcie nie była aż tak pijana, żeby tak mocno ryzykować.
Valentine wysłuchała uważnie przyjaciółki, a jej wyraz twarzy po raz pierwszy naprawdę z ł a g o d n i a ł. Rozumiała ten strach przed zawiedzeniem. Czyżby nie z podobnych pobudek była z Marcusem, który był jej po prosty znany? Przyjaźń była piękna, mogła całkowicie sprawdzić się w ich przypadku i wcale nie musiała rozwijać się w nic romantycznego! Jednakże w takim przypadku pojawiała się wątpliwość, a co by było gdyby... Jednak gdy człowiek zechce ją sprawdzić, to może się okazać, że nie będzie już powrotu do poprzedniej stacji.
— Cece... zrobisz, jak uważasz, a ja tak czy inaczej, będę cię w tym wspierać. Tylko wiesz, że ja osobiście uważam, że lepiej szybko się sparzyć, niż bujać się w wielkiej niewiadomej — przyznała, skoro rozmawiały już tak na poważnie. Szczerze życzyła Cece wszystkiego najlepszego. Uważała, że jej przyjaciółka była wspaniałą kobietą, która zasługiwała na cudownego faceta, który powinien poświęcić jej całą swoją uwagę! Jeżeli problem jej sąsiada z jego byłą był tak wyraźny, to może faktycznie nie tędy droga? Jednak skoro on był na tyle niedecyzyjny, że pomimo rozwodu z żoną nie potrafił zakończyć tej relacji, to określenie charakteru jego relacji z Cecille, niestety leżało po stronie Cece. Wszystko na głowie bab!
— Szczerze? — zapytała, spoglądając pewnym spojrzeniem na przyjaciółkę. Spodziewała się, że Cece będzie chciała usłyszeć jej opinię, bo w przypadku Valentine zawsze można było liczyć na prawdę, szczerą prawdę i tylko prawdę, nawet jeżeli wiązało się to z bolesnym zderzeniem z rzeczywistością. — Jeżeli to tylko przyjaźń, to powinniście jasno ustalić, że to tylko przyjaźń. Jeżeli to jego podchody wobec ciebie, to powinien wyjaśnić sprawę z byłą żoną. Jesteś zbyt piękną i mądrą kobietą, żeby pozwolić uwikłać się w jakieś męskie niezdecydowanie czy próbę zbudowania nowej relacji bez zamykania drzwi do tej niby już skończonej — powiedziała krótko, zwięźle i na temat. Mężczyźni często tak się zachowywali, bo oni nie potrafili być sami. Tylko w erze bycia Alvaro kozaczyli i zaliczali kolejne panienki, ale jak już im przechodziło, to okazywało się, że lubią mieć przy sobie konkretną babeczkę, która zaopiekuje się nimi, przytuli, pomoże, pocieszy i wesprze w kryzysie, a jak jedna relacja okazywała się niepewna, to już szukali następnej, która miała spełniać ich potrzeby.
— Wiesz, że w 99% przypadków, to rozwiązanie ma dwie drogi. Pierwszą, czyli sytuację, w której po miesiącu znajomości są miłość, wspólne koty, mieszkanie i planowanie całego życia oraz drugą, w której trafia się na osobę, która nadal nie wie, czego chce, nie jest pewna i ogólnie wszystko jest pod znakiem zapytania. Niepotrzebne mi takie atrakcje życiowe — podsumowała ze słyszalnym w głosie niezadowoleniem. Oczywiście to były stereotypy, jednak ona miały swoje źródło w rzeczywistości. Marcie naprawdę była za stara, żeby bawić się w takie dziwne podchody czy obiecywać sobie gruszki na wierzbie po kilku spotkaniach. Jak nawet pomyślała o tym, że ponownie miałaby przechodzić przez ten cały etap poznawania się, to się krzywiła. — Jak masz ochotę, to proszę bardzo. Tylko jak owy śmiałek przyjdzie do ciebie z reklamacją, to bierzesz to na siebie — zażartowała i roześmiała się głośniej, niż zamierzała. Jednak odgórnie spodziewała się jednego scenariusza, czyli faceta, który nie zniesie zbyt silnej kobiety u swojego boku.
Cece Marquis