wings over whiskey
: pt sie 29, 2025 12:20 am
- Nie ma? Zaczekaj... Dzwonię do mojego prawnika - wyjął telefon i serio przez chwilę szukał numeru Lottie, ale przypomniało mu się, że ona pewnie jest właśnie na jakiejś randce z Cassianem - jutro to skonsultuje - stwierdził w końcu. Ale jutro pewnie i tak nie będzie pamiętał.
Kiedy Ryan mu pogratulował, to Galen się trochę napuszył, bo on jednak najbardziej lubił pochwały na temat jego prezeskich umiejętności. Jak taka laska mu mówiła, Galen gratulacje i chodziło o jakieś spotkanie służbowe, to już był kupiony. Tylko, że lepiej było, jak to jednak niezła laska, a nie Lee, ale i tak zrobiło mu się miło.
- Dzięki stary, w ogóle musimy tam kiedyś lecieć, Teksańczycy to umieją się bawić, a te ich mechaniczne byki w każdej knajpie robię robotę - stwierdził, a później parsknął na tego niszczyciela - u nas się to nazywa młodszy specjalista, obsługa ksero i niszczarki, chociaż niszczyciel brzmi ekstra, będę się starał przeforsować zmianę na następnym spotkaniu zarządu - tylko i tak nic to nie da, bo jednak zarząd Galena to byli sami nudziarze. Kiedy Ryan znowu zaczął o tym, że od dziecka chciał latać, to Galen zrezygnował, nie będzie się z nim kłócił, chociaż wiedział swoje. Na pewno ta miłość była podkręcona przez stewardessy i jeszcze ten jego tekst, że kogoś przeleci. Pewnie już jako nastoletni Ryan Lee sobie siedział i myślał, ale to będzie śmieszne, jak zostanę pilotem.
- No to co? To zaraz pójdziesz rozpowiadać swoim kolegą pilotom, że jestem debilem? Ale z Ciebie kumpel Ryan - podniósł do ust swoją szklankę patrząc na niego z ukosa. Rozejrzał się za jakąś kelnerką, żeby zamówić sobie drugiego drinka, kiwnął ręką, a przy ich stoliku stanęła jakaś niska szatynka i zamrugała słodko wielkimi oczętami, była nawet ładna.
- Lubisz latać... Mandy? - zerknął na jej plakietkę. Mandy od razu zapiszczała, że lubi, bo może liczyła, że Ryan ją przeleci, albo Galen, ale on nawet nie miał jeszcze licencji.
- No, to przynieś nam butelkę whisky - odprawił ją kiwnięciem ręki - no kurwa, a mnie się trafiła taka co nie lubi... Może to właśnie jest wiesz, gonienie króliczka? - i zerknął na Ryana. Spodziewał się, że Mandy powie nie, to straszne, a on wtedy powie do kumpla, no widzisz, nie wszyscy lubią latać, ale nie pykło.
Ryan Lee
Kiedy Ryan mu pogratulował, to Galen się trochę napuszył, bo on jednak najbardziej lubił pochwały na temat jego prezeskich umiejętności. Jak taka laska mu mówiła, Galen gratulacje i chodziło o jakieś spotkanie służbowe, to już był kupiony. Tylko, że lepiej było, jak to jednak niezła laska, a nie Lee, ale i tak zrobiło mu się miło.
- Dzięki stary, w ogóle musimy tam kiedyś lecieć, Teksańczycy to umieją się bawić, a te ich mechaniczne byki w każdej knajpie robię robotę - stwierdził, a później parsknął na tego niszczyciela - u nas się to nazywa młodszy specjalista, obsługa ksero i niszczarki, chociaż niszczyciel brzmi ekstra, będę się starał przeforsować zmianę na następnym spotkaniu zarządu - tylko i tak nic to nie da, bo jednak zarząd Galena to byli sami nudziarze. Kiedy Ryan znowu zaczął o tym, że od dziecka chciał latać, to Galen zrezygnował, nie będzie się z nim kłócił, chociaż wiedział swoje. Na pewno ta miłość była podkręcona przez stewardessy i jeszcze ten jego tekst, że kogoś przeleci. Pewnie już jako nastoletni Ryan Lee sobie siedział i myślał, ale to będzie śmieszne, jak zostanę pilotem.
- No to co? To zaraz pójdziesz rozpowiadać swoim kolegą pilotom, że jestem debilem? Ale z Ciebie kumpel Ryan - podniósł do ust swoją szklankę patrząc na niego z ukosa. Rozejrzał się za jakąś kelnerką, żeby zamówić sobie drugiego drinka, kiwnął ręką, a przy ich stoliku stanęła jakaś niska szatynka i zamrugała słodko wielkimi oczętami, była nawet ładna.
- Lubisz latać... Mandy? - zerknął na jej plakietkę. Mandy od razu zapiszczała, że lubi, bo może liczyła, że Ryan ją przeleci, albo Galen, ale on nawet nie miał jeszcze licencji.
- No, to przynieś nam butelkę whisky - odprawił ją kiwnięciem ręki - no kurwa, a mnie się trafiła taka co nie lubi... Może to właśnie jest wiesz, gonienie króliczka? - i zerknął na Ryana. Spodziewał się, że Mandy powie nie, to straszne, a on wtedy powie do kumpla, no widzisz, nie wszyscy lubią latać, ale nie pykło.
Ryan Lee