34 y/o, 182 cm
Prezes z przypadku, skandalista z wyboru | Northex Industries
Awatar użytkownika
Oficjalnie prezes Northexu, nieoficjalnie: człowiek, który potrafi zamówić kawę w czterech językach, ale nie pamięta hasła do służbowej poczty.
Lubi dobre garnitury, gorsze decyzje i ludzi, którzy nie pytają o zbyt wiele.
Ma dyplom z Ivy League i doktorat z komplikowania sobie życia.
Prawdopodobnie jedyny człowiek w Toronto, który raz przespał się z profesorką, raz z modelką, i raz – z poczuciem winy (to ostatnie nie trwało długo).
Nie ogarnia Exceli, ale ma świetne wyczucie do ludzi.
Mówią, że wszystko mu się udaje. Ale nikt nie widzi, ile razy prawie nie spadł z własnego piedestału.
nieobecnośćtak
wątki 18+tak
zaimki
postać
autor

Galen po powrocie z Teksasu był w świetnym humorze. A kiedy Galen Wyatt jest w dobrym humorze, to nagle sobie przypomina o swoich przyjaciołach. Charlotte spławiła go dość szybko wykręcając się randką z Cassianem. Postawił więc na Ryana, a zresztą miał do niego pewien interes, i nie wiązało się to wcale z wypadem do klubu ze striptizem, ani szalonym weekendem w Vegas. Było to coś bardziej poważnego, chociaż... weekendy w Vegas to też jest poważna sprawa!
Zadzwonił, a kilka godzin później siedział już w barze i popijał whiskey czekając na kumpla. Kovalski jeszcze będzie tego żałowała, że zamiast tu siedzieć z nimi, to wolała jakieś miłosne schadzki. Chociaż... zapewne stwierdziła, że z tą dwójką i ich ich wybujałymi ego, raczej nie zmieściłaby się przy stoliku.
Galen już posyłał słodkie uśmiechy barmance, a ona robiła do niego maślane oczy, typowo, dostał nawet darmową dolewkę, ale dał jej za to sowity napiwek. W przypadku Galena niby darmowe drinki i tak zawsze równały się super napiwek, wychodził na zero, albo nawet dokładał. Wstał kiedy zobaczył Ryana i pomachał do niego, bo było dość dużo ludzi, ale czemu się dziwić, to był piątek wieczór i tak dobrze, że znaleźli jakiekolwiek miejsca, a do tego przy barze, a do tego tuż obok tej ładnej barmanki, która miała na imię Candy.
- Stary, już myślałem, że nie przyjdziesz i wtedy bym musiał znaleźć sobie jakieś inne towarzystwo - rzucił i posłał słodki uśmiech Candy. Ona chyba też tak myślała, więc na pojawienie się Ryana fuknęła, jakby obrażona.

Ryan Lee
Ostatnio zmieniony śr sie 27, 2025 11:21 pm przez Galen L. Wyatt, łącznie zmieniany 1 raz.
zgrozo
lania wody i gry o niczym; kończenia posta w tym samym momencie co ja; stania w miejscu; nudnego, miłego życia
0 y/o, 0 cm
workin' nine to five what a way to make a livin'
Awatar użytkownika
a Canadian is somebody who knows how to make love in a canoe
nieobecnośćnie
wątki 18+nie
zaimkizaimki
postać
autor

Galen L. Wyatt

Płakać będzie po nocach, skoro kolejny weekend w Vegas zostanie odwołany. Wolałby zagrać w pokera. Zaznać trochę spokoju od niepotrzebnego pierdolenia dup. Naprawdę to było ostatnie, czego potrzebował. Wieczór z kumplami należał do rzeczy świętych. Sam nie wiedział, w jaki sposób poznał Galena. Pewnie leczył zęby u jego rodziców, gdzieś w poczekalni się poznali i tak sojusz plemników rozwinął się na prawdziwe lata. Po prostu kliknęło.
Jeden drugiemu nagadywał na dupy. Ryan był w tej kwestii niepoprawnym romantykiem, opisującym szczegóły stosunków. Zwłaszcza jak któraś niezbyt mu podpasowała. Co prawda była taka jedna, o której śnił nocami. Uważał ją za obiekt niemożliwy do zdobycia. Idiota przespał się z jej najlepszą przyjaciółką i teraz mógł jedynie strzepać sobie ręką, myśląc o kobiecie życia. Bywa i tak. Nie podda się, w końcu w tym morzu było wiele ryb do wyłowienia.
— Stary miałem nadzieję na wyrwanie panienki — rzucił, niemalże od razu tłumacząc swoje spóźnienie. Mógłby opowiedzieć o jej idealnym przodzie i wyćwiczonym tyle. O pełnych ustach, gładkich włosach, ale nie było o czym mówić. Jak zwykle nie przemyślał nawet przez chwilę tej sprawy. Zwyczajnie puścił ją bokiem, jakby była to najnormalniejsza rzecz na planecie — ale okazało się, że już z nią spałem, a jej nie poznałem — parsknął śmiechem. Tak, to było do niego bardzo typowe zagranie. Zawsze zachowywał się w ten sam niezrozumiały sposób dla wszystkich dookoła — i tak, dała mi swój numer — wcześniej. Teraz kazała mu na niego zadzwonić, a on jak ostatni idiota tego nie zrobił. Pewnie miał go gdzieś wciśniętego wśród dziesięciu innych. Najgorsze, że nie wiedział, jaki numer kierunkowy powinien wybrać.
— To o co chodzi stary? — spytał finalnie, zamawiając jakąś whiskey z lodem. Więcej do szczęścia nie potrzebował.
34 y/o, 182 cm
Prezes z przypadku, skandalista z wyboru | Northex Industries
Awatar użytkownika
Oficjalnie prezes Northexu, nieoficjalnie: człowiek, który potrafi zamówić kawę w czterech językach, ale nie pamięta hasła do służbowej poczty.
Lubi dobre garnitury, gorsze decyzje i ludzi, którzy nie pytają o zbyt wiele.
Ma dyplom z Ivy League i doktorat z komplikowania sobie życia.
Prawdopodobnie jedyny człowiek w Toronto, który raz przespał się z profesorką, raz z modelką, i raz – z poczuciem winy (to ostatnie nie trwało długo).
Nie ogarnia Exceli, ale ma świetne wyczucie do ludzi.
Mówią, że wszystko mu się udaje. Ale nikt nie widzi, ile razy prawie nie spadł z własnego piedestału.
nieobecnośćtak
wątki 18+tak
zaimki
postać
autor

Jeszcze przyjdzie taki dzień, że wsiądą razem do samolotu Ryana i polecą do Vegas, w stronę zachodzącego słońca, bez żadnych zmartwień, tylko po to, żeby przegrać dwumiesięczną wypłatę szeregowych pracowników Northex Industries na maszynkach, wypić hektolitry whisky i bawić się tak, że na drugi dzień nie będą wiedzieli, jak Galen stracił zęba, a Ryan zrobił sobie tatuaż na twarz. To jednak jeszcze nie był ten czas. Ale może to i dobrze.
Galen właściwie nigdy nie wiedział jak te jego wszystkie relacje się zaczynają, po prostu nie zwracał na to uwagi, na sam początek, bo czasami na początku był prawdziwym dupkiem. Zyskiwał jednak przy bliższym poznaniu. Z Ryanem już zdążyli się poznać lepiej, już wiedzieli na co mogą sobie pozwolić, a mogli na wszystko, nawet te szczegółowe opisy, ani jednemu, ani drugiemu nie przeszkadzały.
- A chociaż warta była, tego, że musiałem czekać? - zapytał, kiedy kumpel wspomniał o tej panience. Jeśli była warta grzechu to mógł mu nawet to wybaczyć. Candy była takie pięć na dziesięć, ładna, ale miała w sobie coś z tanich dziewczyn, może to te jej blond tlenione pasemka, albo tatuaż tribal na samym dole pleców, a może czerwone stringi wystające z dżinsów z niskim stanem?
- Najgorzej jak laska zrobi coś z włosami, wtedy czasem ciężko jest poznać - powiedział wspierającym tonem, bo znał to doskonale z autopsji, albo to pytanie, ładnie wyglądam i wtedy on musiał się domyślić, co się zmieniło, w większości przypadków na szczęście chodziło właśnie o te włosy. Pokiwał jednak z uznaniem głową, gdy Ryan wspomniał, że dała mu numer. To już jest wyczyn, przespać się z laską, zapomnieć o niej, a i tak wydębić od niej numer. Żaden pierwszy lepszy Alvaro by tego nie potrafił, a tu proszę Ryan Lee umiał.
Kiedy kumpel zapytał go o co chodzi, to w pierwszej chwili Galen się zawiesił, bo właściwe wypadł mu z głowy cel ich dzisiejszego spotkania. Przecież zawsze był jeden... kobiety, ale dzisiaj miał być inny.
- Chodzi o to, że potrzebuję przelecieć taką jedną laskę - ten żart z przelatywaniem był nieśmiertelny - chciałbym zrobić sobie licencję pilota, no a kto lepiej mnie poprowadzi niż pilot? - wyjaśnił w końcu. Podniósł swoją szklankę, żeby upić z niej kilka łyków.

Ryan Lee
zgrozo
lania wody i gry o niczym; kończenia posta w tym samym momencie co ja; stania w miejscu; nudnego, miłego życia
0 y/o, 0 cm
workin' nine to five what a way to make a livin'
Awatar użytkownika
a Canadian is somebody who knows how to make love in a canoe
nieobecnośćnie
wątki 18+nie
zaimkizaimki
postać
autor

Galen L. Wyatt

— Nie była i dlatego mówię głośne s-o-r-r-y — parsknął bez większego zastanowienia, odsłaniając swoje śnieżnobiałe zęby. Może była ładna, dupę miała spoko, cycki też, ale twarz tak jak... rapapara, rapapara, miała mordę jak kopara. Gdy przypomniał ją sobie w pełni, bardziej przypominała jakąś Helgę, kiedy zmywała makijaż. Finalnie musiał wyrzucić bez większego zastanowienia numer jej telefonu. Może nie było w tym nic niecodziennego, gdyby nie fakt, że znowu próbował ją poderwać. Ten fałszywy makijaż kobiet... kiedyś jasny szlag go przez to trafi. Nawet nie będzie zaprzeczał. Zbyt łatwo wchodzić w zbyt uloetne związki z kobietami.
— Albo gdy znowu nałoży warstwę betonu na twarz — parsknął bez większego zastanowienia — ale szczerze... po co one go tyle nakładają? Weź, popatrz na moją kurtkę. Przecież tu jest po niej ślad — rzucił z obrzydzeniem na twarzy, pokazując ślad po jakimś pudrze, czy innym podkładzie. Sypało się z typiary, jak powinno w gwiazdkę, albo święta wielkanocne. Przy takich dziewczynach mógł powiedzieć jedynie jedno. Były zwyczajnie żałosne i nie było, co ukrywać. Nie miały w sobie żadnego pierwiastka wyjątkowości. Na jedną noc były w porządku, byle nie zdążyły zmyć makijażu. Gdy tak się działo, nagle dostawał przedziwny telefon, by jak najszybciej uciec od danej delikwentki.
— Ale to chyba możesz zrobić bez mojej pomocy — parsknął na samą myśl, po czym dodał — sorry bro, ale nie będę stykał się z Tobą penisem. Takie trójkąty mnie nie interesują — nie był w stanie wyrzucić z siebie tych myśli. Zresztą dla Galena rzuciłby się w ogień, ale trójkąt z mężczyzną... Większego obrzydzenia nie potrafił mieć. Sam mógłby być dla dwóch kobiet, dzielić się jedną? No nie.
— Jesteś tego pewien? — spytał już poważniejszym tonem. Latanie było c a ł y m jego życiem. Traktował je poważniej niż kobiety w trakcie całego swojego życia — wiesz, że będę w chuj surowy?
34 y/o, 182 cm
Prezes z przypadku, skandalista z wyboru | Northex Industries
Awatar użytkownika
Oficjalnie prezes Northexu, nieoficjalnie: człowiek, który potrafi zamówić kawę w czterech językach, ale nie pamięta hasła do służbowej poczty.
Lubi dobre garnitury, gorsze decyzje i ludzi, którzy nie pytają o zbyt wiele.
Ma dyplom z Ivy League i doktorat z komplikowania sobie życia.
Prawdopodobnie jedyny człowiek w Toronto, który raz przespał się z profesorką, raz z modelką, i raz – z poczuciem winy (to ostatnie nie trwało długo).
Nie ogarnia Exceli, ale ma świetne wyczucie do ludzi.
Mówią, że wszystko mu się udaje. Ale nikt nie widzi, ile razy prawie nie spadł z własnego piedestału.
nieobecnośćtak
wątki 18+tak
zaimki
postać
autor

Galen jednak często umawiał się z modelkami, influancerkami i innymi panienkami, które nawet sypiały w makijażu, bo po otworzeniu oczu robiły sobie od razu fotkę, więc on właściwie pewnie większości bez makeapu nie poznałby na ulicy. Ale też przynajmniej nie było przykrych niespodzianek gdy wychodziły z łazienki. Zmarszczył brwi, kiedy Ryan pokazał ten ślad po makijażu na swojej kartce, bo było to bardzo ciekawe, jak to się dzieje, że Galenowe dziewczyny śpią w jego białej pościeli, z pełnym makijażem i nie zostawiają na niej jakiegoś całunu turyńskiego?
- Ej stary... Ale to chyba da się zrobić tak, żeby makijaż się nie zmywał? Albo to jest jakaś maska? - pojęcie Galena na temat malowania się, kończyło się na ładnej szmince, mogła być czerwona, wtedy mu się podobała, bo podkreślała usta, albo nude, ale to mu się podobało mniej. Raz jakaś dziewczyna zostawiła u niego zalotkę, długo zastanawiał się co to za narzędzie tortur, zanim nie sprawdził tego w internecie. Pewnie wrzucił zdjęcie na jakieś forum z dopiskiem, ej słuchajcie znalazłem to w szufladzie mojej dziewczyny, do czego służy?
Z tym makijażem też będzie musiał wygooglować.
Wzdrygnął się na samą myśl o takim trójkącie, z dwoma kobietami miał już okazję, ale z facetem, by go nie zmusili.
- O stary, nawet jakbyś był ostatnią żywą istotą na tej planecie, to nie chwycę za Twój drążek - zresztą za żaden drążek, Galen nie był jakiś heteroelastyczny, dla niego liczyły się tylko kobiety.
- Tak, w sumie już kiedyś o tym myślałem, ale zawsze brakowało mi czasu, ale teraz mam go trochę więcej - nie, nie miał, tylko po prostu chciał komuś zaimponować, ale tym to już się wolał na razie nie chwalić - no i o to chodzi, jak coś robić to na sto procent, nie? - to było podejście Galena właściwie do wszystkich życiowych kwestii. Bawić się na sto procent, interesy robić na sto procent, dawać z siebie wszystko, po co komu półśrodki.
- Mam szukać jakieś szkoły, czy da się to jakoś inaczej ogarnąć? - zapytał, bo oczywiście Galen nie byłby sobą gdyby nie zrobił researchu i już wiedział, że są szkoły, które po prostu uczą latać, ale wiedział też, że można wypożyczyć samolot na prywatne lekcje, no i na takie liczył z Ryanem, tylko bez żadnego dotykania się penisami.

Ryan Lee
zgrozo
lania wody i gry o niczym; kończenia posta w tym samym momencie co ja; stania w miejscu; nudnego, miłego życia
0 y/o, 0 cm
workin' nine to five what a way to make a livin'
Awatar użytkownika
a Canadian is somebody who knows how to make love in a canoe
nieobecnośćnie
wątki 18+nie
zaimkizaimki
postać
autor

Galen L. Wyatt

— Wiesz co, chyba wolę by się zmywał — stwierdził po dłuższym zastanowieniu Ryan, upijając spory łyk whiskey. Czystej. Z kilkoma kostkami lodu, ale bez żadnych innych napojów. Rzucony przez nic temat potraktował bardzo poważnie. Miał ku temu bardzo solidny powód — pomyśl sobie tak, nagle z jakąś wpadniesz i co wtedy? Twój dzieciak będzie gorszy niż ogr, lub dziewczynka co ma ryja jak kopara — nie wyobrażał sobie mieć brzydkich dzieci. W ogóle dzieciaki nie wchodziły dla niego w jakąkolwiek grę. Nie było takiej opcji, by coś takiego spełniło się w jego koszmarach, a co dopiero w rzeczywistości. Kupa, płacz i wieczne zmienianie pieluch.
— PYTONGA STARY, a nie jakiś tam drążek — poprawił go bez większego zastanowienia. Chociaż parsknął przy tym śmiechem — ty to drążek możesz mieć — wzruszył ramionami, tak jakby była to najłatwiejsza rozmowa na świecie. Dla niego naprawdę była. Co rusz musiał przypominać kolegom, że bycie Azjatą nie oznaczało małego penisa.
— A nie jesteś prezesem firmy, który na nic nie ma czasu? — spytał, nie wierząc w to co właśnie słyszy. Niebo było otwarte dla każdego, ale trzeba było oddać mu odpowiedni pokłon — no oczywiście, jak niebiosa to tylko tyle można z siebie dać. Inaczej wyplują Cię i wysrają. Nawet nie będziesz wiedział, kiedy stracisz życie — inna opcja nie wchodziła w grę. To nie był samochód, który możesz roztrzaskać, a coś niewątpliwie ważnego. Nieodpowiednio podejdziesz do lądowania i nagle wierzowiec może złamać się w pół — no musisz zapisać się do szkoły latania, przelecieć minimum 45 godzin lotu, ale większość robi więcej, szkolenie teoretyczne to kolejne 40 godzin. Plus wszystko zakończone jest piekielnie trudnym testem — a to tylko na loty na użytek prywatny. Pomyślcie sobie, co taki Ryan musiał przeżywać — rozumiem, że chcesz ją przelecieć, ale są na to łatwiejsze sposoby — stwierdził finalnie Lee, wpatrując się w przyjaciela z totalnym niezrozumieniem.
34 y/o, 182 cm
Prezes z przypadku, skandalista z wyboru | Northex Industries
Awatar użytkownika
Oficjalnie prezes Northexu, nieoficjalnie: człowiek, który potrafi zamówić kawę w czterech językach, ale nie pamięta hasła do służbowej poczty.
Lubi dobre garnitury, gorsze decyzje i ludzi, którzy nie pytają o zbyt wiele.
Ma dyplom z Ivy League i doktorat z komplikowania sobie życia.
Prawdopodobnie jedyny człowiek w Toronto, który raz przespał się z profesorką, raz z modelką, i raz – z poczuciem winy (to ostatnie nie trwało długo).
Nie ogarnia Exceli, ale ma świetne wyczucie do ludzi.
Mówią, że wszystko mu się udaje. Ale nikt nie widzi, ile razy prawie nie spadł z własnego piedestału.
nieobecnośćtak
wątki 18+tak
zaimki
postać
autor

- Myślisz, że tak można się pomalować, z ogra w księżniczkę? - zapytał marszcząc brwi, bo jednak Galen w takie cuda nie wierzył, no ale co mu się dziwić, kiedy on był piękny, a jedyny raz kiedy potrzebował coś poprawić, to może w liceum jak miał pryszcza. Może dobrze, że on się umawiał z tymi ładnymi pannami, to znaczy z tymi wymalowanymi wodoodpornymi kosmetykami, a nie tymi, które po północy zmieniały się w kopary. Żył sobie jak w takiej bajce, gdzie nie trzeba filtrów, żeby wyjść na zdjęciu dobrze. Chociaż... te jego dziewczyny używały dużo filtrów.
- No to to jest jawne oszustwo, poszedłbym z takim czymś do sądu i wygrał - pokiwał głową i zastanowił się czy Charlotte by go reprezentowała, gdyby oskarżył jakąś laskę, że urodziła mu dziecko, które wygląda jak małe ogrzątko. Galen może i nie chciał mieć dzieci, ale w głowie miał zawsze to, że kiedyś będzie musiał znaleźć taką, która urodzi mu dziedzica fortuny, małego Galena. Tylko teraz będzie musiał kazać wszystkim dziewczynom zmywać makijaż. Tak go Ryan nastraszył.
- Jak kiedyś będę miał okazję, to ci nagram jakie epitety padają jak ściągam spodnie, i pytong i drążek się chowają - w zasadzie Galen jeszcze nie spotkał kobiety, która by narzekała, co mogło mówić samo za siebie, zważając na to, że tych partnerek miał sporo. Czasami się zastanawiał czy jakby kupił bezludną wyspę i tam je wysłał, to by się pomieściły. Sięgnął po swoją szklankę, żeby upić z niej kilka łyków, Galen pił bez lodu, bo nie lubił rozwodnionej łychy, już i tak ta, która podawali w barze była dość parszywa, w porównaniu do tych z jego barku. Uniósł jedną brew słysząc słowa kumpla.
- Stary, to nie wiesz, że jak się jest prezesem, to nie ma czegoś takiego, że nie masz czasu? - no w zasadzie pracy miał dużo, jakieś służbowe wyjazdy, spotkania, wieczne raporty i telefony z różnych działów, jednak od większości rzeczy miał ludzi, w każdej chwili mógł zadzwonić do firmy i oddelegować kogoś, kto zrobi wszystko za niego. Uroki bycia prezesem. Korzystał z tego czasem, nie nagminnie, ale jednak mu się zdarzało.
- Wiesz jak to brzmi? Zajebiście, nie musisz mnie już przekonywać - uśmiechnął się, bo może i Galen był na co dzień prezesikiem w tym swoim garniturku i butach z włoskiej skóry, ach, no i z tym zegarkiem za kilkanaście tysięcy dolarów, ale uwielbiał adrenalinę. Kiedy na takim spotkaniu służbowych chodziło o takie kwoty, że innych one przerażały, to dla niego była to siła napędowa, tak samo rzeczy niemożliwe. Pewnie regularnie jeździł skakać ze spadochronu, czy skakać na bungee, nurkować bez butli i pływać z rekinami. Latanie samolotem rzeczywiście mogłoby być dla niego.
Zmrużył oczy kalkulując to wszystko w głowie, kiedy Ryan mu powiedział ile godzin to wszystko trwa. W zasadzie wyobrażał to sobie gorzej. Może będzie musiał wykreślić ze swojego grafiku kilka godzin chlania, ale było to wykonalne. A test był najmniejszym problemy, bo Galen akurat miał fotograficzną pamięć, wystarczyło, że dwa razy przejrzał jakiś raport, a później na spotkaniu podał wszystkie dane bez żadnych pomocy.
- Ona boi się latać - powiedział w końcu. Liczył się z tym, że Ryan go wyśmieje, bo w pewnych kwestiach byli do siebie bardzo podobni, ale w innych... zupełnie różni.
- Chciałbym ją zaskoczyć - pewnie były na to inne sposoby, ale jak było już wspomniane, to Galen lubił z siebie dawać sto procent. I jak miał kogoś zaskoczyć, to to musiało być coś naprawdę mocnego.

Ryan Lee
zgrozo
lania wody i gry o niczym; kończenia posta w tym samym momencie co ja; stania w miejscu; nudnego, miłego życia
0 y/o, 0 cm
workin' nine to five what a way to make a livin'
Awatar użytkownika
a Canadian is somebody who knows how to make love in a canoe
nieobecnośćnie
wątki 18+nie
zaimkizaimki
postać
autor

Galen L. Wyatt

— Stary, nie wiesz, co dupy potrafią zrobić z makijażem — powiedział z wyraźnym przerażeniem. Naprawdę sztuka makijażu była dla niego utrapieniem. Dobre dupy potrafiły postarzyć się o kilka lat, a te brzydkie potrafiły zrobić z siebie prawdziwe łabędzie. Potem Ryan zaczął zastanawiać się, czy nie zapraszać laski na basen.
Tylko przypomniał sobie o makijażu wodoodpornym.
— Jakoś wątpię — prychnął Ryan. Złożenie papierów na brzydkie dziecko. Nikt chyba jeszcze nie wykonał tego ruchu. Chociaż lepsze byłoby brzydkie, niż jakiegoś listonosza, czy innego kuriera. Dupom jednak nie można ufać. Wszystkie są szurnięte.
— Wiesz co... nie chcę słyszeć, co laski Ci mówią w łóżku — stwierdził jak na niego zdecydowanie poważnym tonem — poczułbym się tak, jakbyśmy stykali się kutasami. Nie chcę tego w mojej wyobraźni — mogły mu mówić wszystko. Jednak są granice braterskiej przyjaźni, których on nie chciał w żaden sposób przekraczać. To była jedna z nich. Jakby usłyszał o jakimś drągalu, czy innym pytongu, chyba przewróciłby się do krainy umarłych. Zresztą pewnie widział penisa Galena. Pewnie gdy brali prysznic w jakiejś siłowni. Faceci niezbyt przejmowali się nagością.
— No właśnie powinieneś nie mieć czasu, chyba że masz dobrą asystentkę, która robi wszystko za Ciebie — podsumował go Lee. Szkoda, że nie zdawał sobie sprawę jak bardzo. Finalnie westchnął ciężko — szczerze nie mam zamiaru Cię przekonywać — stwierdził, zakładając rękę na rękę. Nie było w tym nic sensownego. Latanie i wolność na niebie były same w sobie wystarczającą zachętą — dla kobiety chcesz to zrobić? — parsknął. Nie, dla dup nie warto spędzać tyle czasu, byle im w jakikolwiek sposób zaimponować — daj se siano stary. Jeśli sam tego nie chcesz, to nie ma sensu — machnął ręką. Mógłby pomóc, gdyby podszedł do tego na poważnie.
34 y/o, 182 cm
Prezes z przypadku, skandalista z wyboru | Northex Industries
Awatar użytkownika
Oficjalnie prezes Northexu, nieoficjalnie: człowiek, który potrafi zamówić kawę w czterech językach, ale nie pamięta hasła do służbowej poczty.
Lubi dobre garnitury, gorsze decyzje i ludzi, którzy nie pytają o zbyt wiele.
Ma dyplom z Ivy League i doktorat z komplikowania sobie życia.
Prawdopodobnie jedyny człowiek w Toronto, który raz przespał się z profesorką, raz z modelką, i raz – z poczuciem winy (to ostatnie nie trwało długo).
Nie ogarnia Exceli, ale ma świetne wyczucie do ludzi.
Mówią, że wszystko mu się udaje. Ale nikt nie widzi, ile razy prawie nie spadł z własnego piedestału.
nieobecnośćtak
wątki 18+tak
zaimki
postać
autor

Galen pewnie nie wiedział, bo ani facebook, ani instagram nie wywalały mu makijażowych filmików, w zupełnie innym kierunku rozbujał swój algorytm. Makijaż to mogła być jedna z najmniej ciekawych dla niego rzeczy, ale może teraz się to zmieni, może od dzisiaj zacznie oglądać jak można się zmienić za pomocą makeupu, żeby tylko nie trafił na Azjatki, bo znowu będzie musiał przyjść do Ryana na nauki.
- No bo masz złego prawnika - Galen to wcale nie wątpił, że Lottie by to wygrała. Studiował przecież przez dwa lata prawo i to wcale nie tak, że całe dnie robił do swojej profesorki maślane oczy, aż mu w końcu uległa. Chociaż... Może to właśnie tak było.
- Kurwa stary, jak na to, że nie chcesz sobie tego wyobrażać, to dość często o tym mówisz - teraz to Galen miał dziwną minę, no i przeklął, a on przeklinał wyjątkowo rzadko, bo jednak w jego domu to było niespotykane. No chyba, że jego matka klęła na ojca po francusku, wtedy się nie liczyło, Galen wychodzi z takiego samego założenia.
Teraz się zastanowi, kiedy następnym razem usiądzie koło Ryana w saunie.
Kiedy Lee powiedział o tej asystentce to Galen się zamyślił, właściwie coś w tym było, miał sztab ludzi od wszystkiego, ale jednak w jego firmie Meena robiła naprawdę dobrą robotę.
- Nie wiem czy już się chwaliłem, ale zakładam filię w Teksasie... Stary, ja mam ludzi nawet od tego, żeby za mnie wkładali kartki do niszczarki - sam Galen pewnie nie wiedział ilu ma pod sobą pracowników, a do tego, jeszcze te filie w innych miastach. jakby chciał wszystkich policzyć, to by się musiał wybrać w podróż dookoła świata.
- Gościu... a jakie Ty miałeś pobudki? - Galen wywrócił oczami, jakby nie znał Ryana, to by pewnie myślał, że to było jakieś powołanie, ale znał go na tyle, że wiedział, że na pewno jedną z rzeczy, która nim kierowała było wyrywanie dup. Musiało tak być.
- No to przecież Ci mówię, że chcę. Mam ci zapłacić? - Galen to myślał, że wszystko rozwiązują pieniążki, no w zasadzie dużo rozwiązywały, ale jednak nie wszystko - a jak nie chcesz, to znajdę sobie innego pilota - wzruszył ramionami.

Ryan Lee
zgrozo
lania wody i gry o niczym; kończenia posta w tym samym momencie co ja; stania w miejscu; nudnego, miłego życia
0 y/o, 0 cm
workin' nine to five what a way to make a livin'
Awatar użytkownika
a Canadian is somebody who knows how to make love in a canoe
nieobecnośćnie
wątki 18+nie
zaimkizaimki
postać
autor

Galen L. Wyatt

— Wiesz co, obawiam się, że nie ma takich pozwów — stwierdził poważnym tonem. Choć było to nie do zaakceptowania, trzeba było przyjąć winę własnych genów. Zresztą kiedyś taki dzieciak dowie się o takim pozwie. Pewnie niezbyt dobrze, by to przyjął — tak mi się wydaje — dodał po chwili, bo on to się na takich sprawach nie znał. Przyjmował je po prostu jako pewnik, od którego nie da się uciec. Wziął głęboki oddech, finalnie wzruszając ramionami. Nawet najlepszy prawnik nie będzie w stanie tego obronić.
— Nie-win-ny! — rzucił, finalnie podnosząc ręce. Raz rzucił taką rozmowę i zostanie narzucona mu łatka homo. On taki nie był. Typowy samiec alfa, który potrzebował przy swoim boku pięknej kobiety do szczęścia. Najlepiej takiej, która potrafiła latać samolotem.
— O rany, gratuluje stary — na Teksas w ten sposób zareagował. Zawsze warto poszerzać rynek. Nawet on zdawał sobie z tego sprawę, choć najważniejsze dla niego były chmury i to przepiękne uczucie w trakcie startowania — to akurat dosyć dziwne stanowisko. Niszczyciel, musi na to wyrywać laski — parsknął. Mógłby kiedyś tego spróbować. Moja droga, zawodowo jestem niszczycielem. Niszczycielem kartek mojego szefa. Musiało to zrobić odpowiedni vibe do rozmowy z kobietą.
— Od dziecka mówiłem, że chcę latać. Nie łącz miłości latania do tej z seksem. Dwie inne sprawy — dwie bardzo ważne kwestie w jego życiu. Od tego nigdy by nie uciekał. Jednak latanie było ważniejsze — nie chcę twoich pieniędzy, nie narzekam na zarobki, debilu — prychnął Lee, kręcąc głową — jak usłyszą, jaki z Ciebie debil, to wystrzelą Cię katapultą co najwyżej — stwierdził Ryan, po czym dodał — ale serio... dla laski? Ile ty masz lat? — niebo, wolność, chmury. To powinno nim kierować, a nie parcie kutasa — dupa, która nie lubi latać, to chujowa dupa — dla niego taka dupa, by nie istniała. Kto boi się latać w tych czasach?
ODPOWIEDZ

Wróć do „Spirit of York Distillery Co.”