Strona 2 z 2

end of summer dreams

: pt wrz 05, 2025 10:42 pm
autor: Lucas Miller
Z Lucasa to harcerz był jak z koziej dupy trąba, ale skoro nikt z ekipy nie kwapił się, żeby rozpalić ognisko, wstał w końcu jak na prawdziwego genetelmana przystało i z pętem w mordzie zabrał się za ustawianie drewna, które przyniósł Lawrence w stożek.
No pewnie, że się częstuj, są na kocu — kiwnął przyjacielowi w miejsce, gdzie jeszcze chwile temu wygodnie siedział (przez całe dwie minuty!) i dostawił kolejne dwa kawałki drewna. — Mi casa, su casa, no czy jakoś tak — machnął ręką, bo w powiedzenia też nie był za dobry. Pomiędzy większe kawałki wcisnął drobne gałązki i rozejrzał się za podpałką.
A mamy jakąś podpałkę? — zerknął po twarzach znajomych, którzy już w najlepsze łoili wszelki alkohol, a przecież każdy wiedział, że zanim zacznie się pić, trzeba było rozpalić ognisko. — Aha, to sam sobie znajdę — złapał za torbę, w której było dosłownie wszystko i za razem nic, by finalnie wygrzebać z niej kawałek gazety, której chyba na dobrą sprawę nigdy nie przeczytał, po czym zaczął niezdarnie rozdzierać ja na kawałki. Bo tak się chyba robiło nie? Trzeba było czymś zająć ogień, papier palił się super… no i chyba tyle wystarczyło.
Law, kopsnij zapalniczkę — poprosił kumpla, który zdążył odpalić sobie fajkę i raz dwa złapał w powietrzu urządzenie. Podpalił co trzeba, papier zapłonął, gałązki też zajęły się ogniem i ku SZCZERYM ZDZIWIENIU Lucasa, to faktycznie wyszło. Ognisko zapłonęło.
No kurwa — aż sobie sam zaklaskał i odebrał od Maddie butelkę z procentami. — Dej mnie to, należy mi się — upił kilka łyków, krzywiąc się przy tym niemiłosiernie, bo chociaż często wlewał w siebie wysokoprocentowe trunki, jakoś nigdy nie przyzwyczaił się do obrzydliwie gorzkiego smaku. I w sumie chyba dobrze, bo gdyby wódka zaczęła mu smakować, to dopiero byłby problem.
A przepraszam no jak sam alkohol — wyprostował się na pytanie Lennox. — Przecież Sabrina miała zielone załatwić.

Sabrina B. Larue Lawrence B. Osbourne Maddie Lennox

end of summer dreams

: pt wrz 05, 2025 11:23 pm
autor: Sabrina B. Larue
Maddie Lennox, Lawrence B. Osbourne, Lucas Miller

Mógłbyś mi przestać to wypominać? Nie bądź palantem, Law — a jej usta ułożyły się w podkówkę. Oczywiście taką smutną, bo przecież nie wesołą. Za każdym razem gdy ktoś przypominał jej o leczeniu ADHD za pomocą amfetaminy, miała ochotę go wyrzucić z własnej głowy. Trudno było jej pojąć, w jaki dokładnie sposób powinna myśleć. Finalnie w głowie miała tyle myśli, że musiała znieczulać się alkoholem. Dlatego tak bardzo czekała, aż zacznie się prawdziwa impreza przy ognisku.
Aye, sir! — zasalutowała przed odbiorem butelki, a następnie pociągnęła z niej kilka porządnych łyków. Potrzebowała tej chwili relaksu. Byle przestać myśleć o innych ludziach. — to podaję dalej — pierwsze podanie poszło w stronę Maddie. Panie w końcu miały pierwszeństwo i nie dało się temu zaprzeczać. Larue uśmiechnęła się szeroko. Patrząc w palące się ognisko. Może po słabym kawale na nowo będzie w stanie zaufać Lucasowi? Przynajmniej zadowolona mogła wpatrywać się w tańczące płomienie i spoglądać na ulatujący dym.
Nie patrzcie na mnie, jakbym była dealerem... — stwierdziła, unosząc ręce do góry. Nad jej głową mogłaby się pojawić aureolką. Wtedy sięgnęła po torebkę. Jej przygotowanie było oczywiste, wszystko miała dopięty na ostatni guzik — kupiłam dwie paczki, jedną jednorazówkę, a od brata wzięłam rzeczy na blanta — wyrzucała wszystko na kocyk i zaśmiała się jeszcze uroczo — ma mieć bachora, więc nie są mu już potrzebne — bo choć uwielbiała Bo, nie miała względem niego żadnej litości. Zabrała wszystko od niego z domu. Skoro chciał zostać panem odpowiedzialnym, niech nim będzie dalej.
Bez zioła.

end of summer dreams

: śr wrz 10, 2025 4:28 pm
autor: Lawrence B. Osbourne
- Ale ja dzisiaj wracam uberem Mads, bo zamierzam się ochlać - powiedział do blondynki ze smutną minką, może i Lawrence nie był za bardzo odpowiedzialny, ale jednak nie wsiadłby na motocykl pod wpływem mocniejszego alkoholu, życie było mu jeszcze miłe - ale jutro mogę Cię zabrać na przejażdżkę - puścił do niej oczko, bo Lawrence znał Maddie, wiedział, że jest szalona, na pewno by się dobrze na takiej przejażdżce bawili, wiatr we włosach i te sprawy.
Na słowa Lucasa to poczęstował się od niego fajką, chwilę walczyły w nim te dwa wilki, jeden chciał leżeć na kocu i palić, a drugi... mógł leżeć na piachu i palić. Ale w końcu wstał z miejsca i poszedł po jakieś drewno. Na pytanie Lucasa uniósł obie brwi.
- I miotacz płomieni - bo Law nie pomyślał, że za podpałkę mogą służyć gazety, zresztą... swoich szkicowników by nie oddał. Ale zapalniczkę rzucił od razu.
- Łap - zaciągnął się papierosem i nawet w międzyczasie udało mu się przyciągnąć jakieś większe gałęzie, chociaż zrobił to z miną taką, jakby szedł na jakieś skazanie. Butelka krążyła, a Lawrence oczywiście dostał ją na końcu, ale czuł trochę, że robili to z premedytacją, bo on zawsze jak dostawał flaszkę to mu się zbierało na gadanie. Tym razem nie było inaczej...
- A pamiętacie jak mieliśmy po osiemnaście lat i Sabrina załatwiła pierwszego skręta, a potem się okazało, że brat dał jej szałwie w tej samarce - westchnął sobie na te wspomnienia, wiadomo, że nie wszyscy mieli osiemnaście lat, bo byli w różnym wieku, ale jedno z nich wtedy miało tyle na pewno, w końcu upił dwa większe łyki i podał butelkę dalej, a potem sięgnął do swojej zdezelowanej paczki po fajkach - weźcie tego, tylko uwaga to jest UPIERDALACZ, możecie mieć po nim głupawkę - jak się studiuje medycynę, to ma się dostęp do różnych rzeczy, Lawrence nie był wcale wyjątkiem. Chociaż teraz w prosektorium to najlepszy dostęp miał chyba do formaliny, albo jakiś aldehydów.
- Ej w ogóle obczajcie to, zmieniam specjalizację - wypalił nagle, bo mu się przypomniało i musiał się im pochwalić, a potem to może kompletnie o tym zapomnieć.

Bawili się świetnie, wychlali wszystko co mieli, zapalili te dwa skręty, Sabriny to chyba była jakaś maczanka, bo mieli po nim jakieś dzikie jazdy, ale co się dziwić, skoro wzięła go od brata. Posiedzieli do czwartej nad ranem, aż to ognisko zamieniło się w popiół i zamówili ubera na spółkę, żeby ich porozwoził do domów.

/koniec
Maddie Lennox Sabrina B. Larue Lucas Miller

end of summer dreams

: sob wrz 20, 2025 7:30 pm
autor: Maddie Lennox
- Trzymam za słowo, inaczej skobię Ci tyłek Law. - rzuciła uśmiechając się głupkowato i puściła oczko w stronę chłopaka. Czasem wychodziła z niej prawdziwa blondynka, tak. Mogła się przecież domyślić, że skoro spotkali się tutaj na imprezie to będą pić. Wbrew wszystkiemu miała odpowiedzialnych przyjaciół, przynajmniej części z nich bo Lucas zdecydował się przyjechać własnym autem, geniusz normalnie.
Lennox jak na damę przystało nie ruszyła tyłka w celu szukania drewna czy czegokolwiek innego aby pomóc i chociaż trochę usprawnić w rozpaleniu ogniska. Butelka z alkoholem zataczała bardzo ładne kółeczko, tak jak pan bóg przykazał i w końcu znów trafiła w ręce Maddie, która zdecydowała się trochę oszukać system i upiła dwa łyki.
- Masz rację, ładniej brzmi "kierowniczka od dobrej zabawy" dealer brzmi bardzo prostacko i nie pasuje do Ciebie. - rzuciła w stronę Sabriny i parsknęła widząc jak wyciąga wszystko ze swojego plecaka, babka najlepiej przygotowana ze wszystkich.
Lada moment Lucas rozpalił ognisko, a do nosa Maddie doszedł zapach palonego drewna i dymu, który pewnie będzie szczypał ich w oczy, ale cóż...coś za coś.
- Tak, a potem wszyscy zdziwieni byli, czemu towar jest chujowy i nie ma fazy. Plus taki, że byliśmy oczyszczeni. - Maddie jarała może raz czy dwa, ale to nie było dla niej, ona nie potrzebowała jakiegoś dodatkowego zastrzyku, bo palenie w jej wykonaniu kończyło się różnie, albo startowała z łapami, ale nagle budziła się w niej miłość do wszystkich i tylko by się przytulała albo robiła coś innego.
- Ja dzisiaj zdecydowałam, że będą tą bardziej odpowiedzialną, ktoś musi was przypilnować. - rzuciła z dumą a nawet dumnie pierś wypięła, ale w chuja leciała totalnie, wiadomo było, że ogarniać to pewnie potem będzie trzeba ją jak się nawali, słaba glowa ma swoje minusy.
- Gratulacje? Bo to chyba dobrze, nie? Skąd taki pomysł? - słabo ogarniała tematy studiów, sama na nie nie poszła więc nie wiedziała czy zmiana specjalizacji to coś fajnego czy nie, bardziej ciekawiło ją to skąd taka decyzja.
- Będziesz ciocią, pulpecika będziesz bawić. - zaśmiała się do Sabrony i swoim palcem polaskotala ją po policzku robiąc głupią minę. Maddie nie lubiła dzieci, bo były głośne i bąki puszczały. I zawsze patrzyły się jakby oceniały wszystkich.
- Luuuuucas, podasz kija i kiełbaskę? - spojrzała na przyjaciela, za daleko było do torby, a jej się nie chciało wstawać, leniwa była.
- Kto chce? - zapytała w tłum unosząc butelkę w górę. Umiała się dzielić.
Lucas Miller Lawrence B. Osbourne Sabrina B. Larue