25 y/o, 191 cm
stażysta od trupów, serio
Awatar użytkownika
najpierw go słyszysz, potem go widzisz, bardzo dokładnie, bo uwielbia się wyróżniać, rzucać w oczy, uwielbia kiedy go wspominasz, więc robi rzeczy, które powinny być zapamiętane, nie usiedzi w miejscu, wiecznie gdzieś gna, a jednak próbuje swoich sił przy stole do sekcji zwłok... z różnym skutkiem, czasem opłakanym, czasem takim, że najchętniej rzuciłby to i poszedł w sztukę
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkinie
postać
autor

- sześć -


Lato zbliżało się ku końcówce, było to już czuć w powietrzu, coraz chłodniejsze wieczory, i ten jakiś taki przytulny, a zarazem przygnębiający zapach jesieni. Dni stawały się krótsze, więc trzeba było łapać ich ostatnie promienie, ale też wykorzystać to, że wieczory były dłuższe i wciąż ciepłe na tyle, że można była spędzać je w plenerze. Może to były już ostatnie szanse, żeby to wykorzystać?
Pomysł na ognisko zrodził się nagle, to był spontan, nie było ustaleń, które trwały tygodniami, ktoś rzucił, dzisiaj, ktoś inny na dzikiej plaży, a resztą potwierdziła swoją obecność.
Trzy kropeczki migały najpierw przy Maddie, później przy Sabrinie, na końcu przy Lucasie, gdy Lawrence zajrzał na ich grupowy czat. Napisał tylko, że będzie, dał kilka emotek i odłożył telefon na cały dzień, bo w prosektorium miał naprawdę sporo roboty.
Pewnie dlatego nie wychwycił dokładnej godziny spotkania, bo kiedy znowu spojrzał na telefon, to nie chciało mu się przekopywać przez setki wiadomości. Uznał, że godzina dziewiętnasta będzie odpowiednia. Nie za wcześnie, żeby wszyscy zdążyli dopiąć swoje obowiązki, nie za późno, żeby jeszcze skorzystali z tego, że nie jest całkowicie ciemno.
Nikogo jednak nie było, więc finalnie Lawrence zaczął przekopywać się przez te wiadomości, bo może jednak zmienili miejsce? Na szczęście nie, ale umówili się ciut później, bo najpierw postanowili sobie zrobić wycieczkę do sklepu, dobrze, że on miał już zakupy. No cóż będzie musiał poczekać, swoje rzeczy, czyli jakiś plecak z alkoholem, zostawił na skałkach, a sam usiadł sobie na piasku bliżej wody. Patrzył na fale przybijające do brzegu i rysował sobie coś na piachu jakimś patykiem. Wyjął też z kieszeni pomiętą paczkę fajek, a z niej jednego z awaryjnych papierosów, zdecydowanie ostatnio po nie zbyt często sięgał. Ale w sumie skoro miała być impreza, ognisko, to mógł sobie pozwolić. Zaciągnął się dymem obserwując skałki, niedługo już powinni być.

Sabrina B. Larue Maddie Lennox Lucas Miller
Ostatnio zmieniony sob sie 30, 2025 10:46 am przez Lawrence B. Osbourne, łącznie zmieniany 1 raz.
23 y/o, 167 cm
barmanka The Fifth Social Club
Awatar użytkownika
barmanka, która robi najlepsze drinki w mieście i kręci dupą na barze
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiona/jej
postać
autor

Zabrzmi to komicznie, ale Maddie ostatnie kilka dni spędziła w pracy. Tak dokładnie! Wielka Maddie Lennox pracowała o ile to co robiła można było nazwać pracą. Zrobiła kilka drinków, a potem jak zwykle wyskoczyła za baru i tzuciła się na parkiet tancząc niemalże do samego rana. Powinna się opamiętać bo lada moment straciłaby pracę, ale jakoś jej to nie przeszkadzało. Wychodziła z założenia, że żyje się raz. I kiedy padł pomysł na jakieś ognisko przy dziskiej plaży blondynka była jak najbardziej za. Odkąd Noah postanowił zostawić ją samą i znów wyjechać nie miała lepszych planów na swoje popołudnia, a o przyjaciół powinno się dbać, tym bardziej, że ostatnio trochę ich olewała bo z Noah nie wychodziła z sypaialni. Bajka jednak szybko się skończyła, a ona musiała wrócić do rzeczywistości. Czy cierpiała przez to, że najlepszy przyjaciel jej brata dał jej kosza? Pewnie tak, ale udawała, że wszystko jest okej. Mniejsza o to... Lucas w końcu po nią przyjechał, oczywiście nie obyło się bez komentowania Maddie na temat jego jazdy bo uważała, że był babcią na drodze, ale zamknęła się w momencie, w którym zagroził, że ją wysadzi i na piechotę będzie szła. Po drodze zajechali też po Sabrinę, której przez kilkanaście minut starali się wytłumaczyć, że przyczepienie sznurka do bagażnika i ciągnięcie ją za autem na deskorolce było fajnym, ale trochę niebezpiecznym pomysłem. Ale Maddie jej obiecała, że jak będą wracać to sama przyczepi jej ten sznur do bagażnika.
Warto wspomnieć, że ta dwójka (czytaj Sabrina i Lucas) się zmówiła i wykopali Maddie do tyłu bo niby ciemnowłosa ma lepszą plej listę z muzyką, skandal. Po drodze zajechali do sklepu kupić alkohol i kilkanaście minut później byli na miejscu.
- Już myślałam, że kręcisz imprezę bez Nas! Lucas jak zwykle był jak baba za kółkiem. - rzuciła ze śmiechem w stronę Lawrence, który siedział z dupą na piasku i popalał papierosa.
- Mogłeś chociaż kije przynieść czy jakieś drewno. - westchnęła wywracając oczami.
Lucas Miller Sabrina B. Larue Lawrence B. Osbourne
izzy
jak mi coś nie będzie pasować dam znać
23 y/o, 189 cm
pracownik baru w kinie fox theatre
Awatar użytkownika
it's complicated, dude.
nieobecnośćnie
wątki 18+nie
zaimkiona/jej
postać
autor

001.
Lennor, przysięgam, jeszcze raz piśniesz chociaż słówko o tym, jak jeżdżę, a będziesz w najlepszym wypadku BIEC za samochodem — Lucas rzucił po raz kolejny, kiedy mijali już ostatni zakręt, by dostać się do parku. Wcale nie był złym kierowca. Ba, śmiał nawet powiedzieć, że był ZAJEBIŚCIE prowadził pojazdy i to po prostu Maddie miała w żyłach wieczny brak adrenaliny. Dla niej najlepszym wyjściem byłoby, gdyby biedny chłop przekroczył dwa razy limit prędkości, a potem jeszcze został złapany przez policję, eskortowany do pierdla i stracił prawko. Wtedy może by go pochwaliła. MOŻE. Ale tego raczej prędko się nie dowiedzą, bo Miller trzymał się przepisów jak pies budy. Zaparkował ostrożnie na ostatnim wolnym miejscu i odblokował drzwi.
Zapraszam wypierdalać — prychnął pod nosem i sam wyskoczył z auta. Ciepłe promienie wakacyjnego słońca w ułamek sekundy otuliły jego skórę, a delikatny wiatr podwiał kosmyki włosów na jego czole. Było coś nostalgicznego w ostatnich dniach lata. Takie uczucie jakby czas przeciskał się przez palce, a dłoń desperacko próbowała je zatrzymać. Ale nie dało się tego zrobić, wiec trzeba było czerpać z tych ostatnich chwil garściami.
Wyciągnął z bagażnika kilka czteropaków piwa, przekąski, które od razu podał w ręce Sabriny i wielki, zwinięty koc turystyczny, którym leciutko rzucił w stronę Maddie, bo przecież NAUMYŚLNIE nie zrobiłby jej krzywdy. Lawrenece już czekał na miejscu, a Lucas przywitał go dobrym, starym uściskiem dłoni, który kiedy wymyślili po pijaku; dwa żółwiki, jedna piąteczka i po klepnięciu w tyłek. Taki tam męski handshake.
Sprawdzałeś już wodę? — zapytał kumpla, wskazując na zbiornik wody. Ostatnie dni wcale nie były już takie ciepłe, wiec i raczej woda do tych najbardziej nagranych raczej nie należała. — Bo jak nie to możnaby to sprawdzić w inny sposób — rzucił mu porozumiewawcze spojrzenie, a następnie odskoczył w stronę Sabriny, łapiąc ją pod udami, unosząc wysoko na rękach i kierując się w stronę wody. Jasne, brał pod uwagę, że ta zaraz może w ferworze walki wydrapać mu oczy, ale chuj z tym!

Sabrina B. Larue Lawrence B. Osbourne Maddie Lennox
kasik
Używania AI i brak ciągnięcia fabuły do przodu.
24 y/o, 165 cm
studentka Uniwersytet Toronto
Awatar użytkownika
Młoda aktywistka malująca nielegalne murale. Strzeż się, bo przepowie Ci przyszłość
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkishe/her
postać
autor

Maddie Lennox, Lawrence B. Osbourne, Lucas Miller

Ostatnie dni mijały Sabrinie na poukładaniu własnego życia. Już niedługo miała ponownie zawitać na studia, a w międzyczasie malowała kolejne arcydzieła w centrum. Miała wrażenie, jakby cały jej świat właśnie zatoczył koło. Wszystko wydawało się być dla niej identyczne, chociaż jedno uczucie rozpierało ja od środka. Zostanie c i o c i ą. Może nie była tego w stu procentach pewna, bo czekała za wynikami testów na ojcostwo, ale była gotowa. W końcu pogodziła się z Bo.
Sama idea imprezy szybko ją porwała. Podobnie jak ten przedziwny pomysł przywiązania deski do auta. Była gotowa szaleć w stu procentach. Jedynie zabrakło przy niej Aidena. Ostatnio sprawdził się jako imprezowy towarzysz. Żałowała, że go tu nie było, ale mówi trudno i jedzie się na desce za autem? Otóż, niekoniecznie. Pół drogi lamentowała, dlaczego nikt nie pozwala się jej bawić. Była przecież gotowa na przejażdżkę. Przynajmniej mogła usiąść z przodu i puszczać muzykę. Jakiś kanadyjski grill u gawrona, czy inny intercontinental bajers leciały w głośnikach. Wtedy już Brina rozpoczęła własną imprezę w głowie. Bujała się w rytm muzyki.
— Lawrence wyglądasz jak smutny szczeniak, co Ci jest? — zaśmiała się, widząc przyjaciela. Bardziej przypominał na co dzień ją. Radosny szczeniaczek, którego wszędzie było pełno, nie do zatrzymania. Bateria, która nigdy się nie zatrzymuje — ejejej, kobiety jeżdżą gorzej. Coś o tym wiem, bo ostatnio spotkałam Garretta. Tego debila, co mnie przeruchał i wjechałam mu w dupę — a o nim musiała wspomnieć na samym starcie. Frajer wezwał policję — proszę nie szkalować Lucasa, przynajmniej jesteśmy całe — nikomu nie wjechał w dupę, dojechały całe. Alkohol też się nie zbił, a to był wyznacznik dobrego rajdowca — a ty weź jej nie atakuj. Ma zażalenia, bo puszczała kiepską muzykę — uśmiechnęła się szeroko w stronę Maddie z niewinnymi oczami. Larue nie przepadała za smętną muzykę. Potrzebowała czegoś, co da jej prawdziwego powera.
Zdążyła odłożyć najważniejsze pakunki przy Osbournie i świat jej zawirował. Nienawidziła, gdy ktoś ją podnosił. Pisnęła, jak zarzyna świnia.
— KURWA, KURWA, KURWA — zaczęła krzyczeć na całe gardło, zwijając się w kłębek. Czuła prawdziwe odliczanie do godziny zostania mokrą kurą — błagam weź mnie puść! Chociaż telefon i buty oszczędźcie!!! — gdzieś pomiędzy krzykami, a wymachiwaniem rękoma. Wzięła, rzuciła telefon na kocyk. Chociaż jego musiała uratować — MADDIE, LAW POMOCY! — krzyknęła błagalnym tonem. Jako naczelny krasnal towarzystwa nie miała szans na ucieczkę — ja mówiłam o pływaniu, ale chodziło mi nago, jak już będę spizgana — rzuciła pogodzona z własnym losem. Adrenalina już zdążyła zrobić z jej mózgu prawdziwą sieczkę.
25 y/o, 191 cm
stażysta od trupów, serio
Awatar użytkownika
najpierw go słyszysz, potem go widzisz, bardzo dokładnie, bo uwielbia się wyróżniać, rzucać w oczy, uwielbia kiedy go wspominasz, więc robi rzeczy, które powinny być zapamiętane, nie usiedzi w miejscu, wiecznie gdzieś gna, a jednak próbuje swoich sił przy stole do sekcji zwłok... z różnym skutkiem, czasem opłakanym, czasem takim, że najchętniej rzuciłby to i poszedł w sztukę
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkinie
postać
autor

Kiedy ekipa ruszyła w jego kierunku, to Lawrence poderwał się z ziemi i otrzepał tyłek z piasku, bo wiedział, że zaraz się będą po nich klepać z Lucasem. Zrobił kilka kroków w ich kierunku, ale stanął w pół drogi. Najpierw przywitanie z kumplem, dwa żółwiki i piąteczki, Osbourne zawsze miał problem co do kolejności, ale tylko na trzeźwo bo po pijaku, to wychodziło mu to zamkniętymi oczami. Potem podszedł do Maddie, żeby cmoknąć ją w policzek i delikatnie objąć jednym ramieniem.
- To następnym razem Mads piszesz do mnie i przywiozę Cię na ścigaczu, prędkość zawrotna gwarantowana - uśmiechnął się do dziewczyny, a kiedy powiedziała mu o tym drewnie, to podniósł ten patyk, którym rysował jeszcze przed chwilą na piasku - no przecież mam - stosu by z tego nie zbudowali, ale mogli odpalić od tego jakiegoś skręta, czyli wciąż może się im przydać, prawda? Prawda. Na końcu podszedł do Sabriny, żeby dać jej buziaka, ona to rzeczywiście była jak jakaś czarownica, od razu wiedziała, że coś go gryzie. Czasami szczerze się jej bał, że jeśli zaszedłby jej za skórę to zrobiłaby sobie laleczkę voodoo z jego włosami, na szczęście ją uwielbiał i w zasadzie nigdy nie miał z nią jakiejś spiny.
- Ból egzystencjonalny, ale zaraz będę przyjmował leki - rzucił i uśmiechnął się szerzej, przytulił Brinę, zanim zaczęła opowiadać o Garecie. Na pewno już im o nim opowiadała, bo Sabrina opowiadała o wszystkim, co ją wzburzało. A wzburzało ją wiele rzeczy. Lawrence zdążył zrobić tylko krok w tył, kiedy Lucas rzucił mu to porozumiewawcze spojrzenie i chwycił Sabrinę. Uśmiechnął się i nawet zerknął na Maddie, ale Lawrence na takie rzeczy był chyba po prostu za miły, no i może zbyt trzeźwo jeszcze myślący, a perspektywa siedzenia tutaj w mokrych ciuchach była dla niego niezbyt przyjemna. Ani nie mieli ogniska, a powietrze nie było już takie ciepłe jak w środku lata, no nie, nie zrobiłby jej tego.
- Jeśli chcesz to mogę Cię zanieść Mads, ale tylko jeśli wyskoczysz z ciuszków - spojrzał na blondynkę, ale zaraz zwrócił wzrok w kierunku tamtej parki - staary, daj jej się chociaż rozebrać, bo później będziesz musiał dać jej swoje suche gacie - zawołał za kumplem.

Maddie Lennox Lucas Miller Sabrina B. Larue
23 y/o, 167 cm
barmanka The Fifth Social Club
Awatar użytkownika
barmanka, która robi najlepsze drinki w mieście i kręci dupą na barze
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiona/jej
postać
autor

- A ty jeszcze raz nazwiesz mnie jak proszek do prania to tak Cię walnę, że w głowie będziesz miał obrotny na 1800 ustawione. - warknęła między zaciśniętymi zębami, bo Lucas doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że ten "pseudonim" wyprowadzał ją z równowagi. No, ale dojechali, bezpiecznie i jak wspomniała Brina alko też całe także chwalmy diabła!
- Wjechałaś mu w dupę? Mam nadzieję, że autem. - odezwała się i przekręciła głowę w kierunku Briny. Oczywiście, że chodziło o auto, ale wolała dopytać bo ludzie w tych czasach byli dziwni, siostra jej mówiła, że ludzie lubią wkładać sobie różne rzeczy tam gdzie nie powinni, palce do gniazdka itp.
- Tak i całe szczęście dojechaliśmy na CZAS. I tak jak mówi Sabrina, nie szkalujmy Maddie. - przytaknęła.
Na powitanie przytuliła się do przyjaciela i nawet nie protestowała kiedy objął ją swoim ramieniem.
- O, jedyny normalny i gadający z głową! To co, kochany? Kiedy umówimy się na przejażdżkę? - zapytała Lawa i poruszała zabawnie brwiami, a na jej twarzy prezentował się szeroki uśmiech. A na widok patyka, który jej pokazał nie mogła nie parsknąć głośnym śmiechem.
Za chwilę wariat Lucas chwycił Sabrinę w ramiona i wbiegł z nią do wody, zaczęła się akcja i dookoła słychać było tylko krzyk dziewczyny. Jako dobra przyjaciółka Lennox powinna pobiec i ratować przyjaciółkę, ale przecież nie będzie niszczyć im zabawy, a co.
Słysząc propozycję przyjaciela Maddie uśmiechnęła się słodko.
- Jeśli chcesz zobaczyć mnie nago to wystarczy poprosić, a z resztą jestem jeszcze zbyt trzeźwa aby pozwolić sobie na wejście do tego..zbiornika. - skrzywiła się delikatnie, bo co jak co, ale nie przepadała za brudynmi wodami, cholera wie kto i co w niej robił. Jak już się upije to jej będzie wszystko jedno, bo bakterie będą się jej bać.
- Miller, zostaw ją i wyjdź z tej wody bo Twój mały nie zniesie tak niskiej temperatury!! - darła się i już cała okolica dookoła wie, że Lucas ma małego, upsi.
Lucas Miller Sabrina B. Larue Lawrence B. Osbourne
izzy
jak mi coś nie będzie pasować dam znać
23 y/o, 189 cm
pracownik baru w kinie fox theatre
Awatar użytkownika
it's complicated, dude.
nieobecnośćnie
wątki 18+nie
zaimkiona/jej
postać
autor

Wszyscy wiedzieli, że przecież tylko się droczył. Dobra, może jednak nie wszyscy biorąc pod uwagę przeraźliwy pisk Sabriny i argumenty reszty ekipy stojącej przy kocyku. Może jednak tylko dla Millera było to oczywiste jak słońce, że za nic nie wrzuciłby Larue do lodowatej wody i to jeszcze w pełni ubranej. Może i bywał debiłem, ale przecież naumyślnie nigdy by sprawił nikomu zapalenia płuc.
Widzisz, tacy właśnie z nich przyjaciele — odezwał się w końcu, malując na twarzy teatralną konsternację, chociaż dało się dopatrzeć w tym wszystkim ukrywane rozbawienie. — A przy pierwszej lepszej okazji zlaliby cię ciepłym moczem. WSTYD JAK CHUJ — to ostatnie krzyknął już bardziej w stronę Law i Maddie, żeby dobrze usłyszeli. Oczywiście daleko było im do statusu złych przyjaciół, no ale przecież podroczyć zawsze się można było. W końcu nie od dziś w ich ekipie górował sarkam i najlepsza przyjaciółka ironia.
Jakieś ostatnie życzenie? — przystanął na moment tuż przy brzegu w miejsce gdzie niewielkie fale rozbijały się o drobne kamyczki, po czym zamachnął się z Brie na rękach, jakby faktycznie chciał wrzucić ją do wody, ale ostatniej chwili ją przytrzymał i wykonał w tył zwrot. — Patrz, w zamian za te chwilowe tortury masz teraz darmowy transport na kocyk, o — wzruszył zadowolony ramionami i tak jak powiedział, tak też zrobił, umieszczając Sabrinę na rozłożonym już kocu.
Dobra, rozpalmy to ognisko, bo zaraz się zrobi ciemno — rozporządził niczym wielki szef i znawca, po czym zamiast kucnąć do drewna i rozpałki, wyciągnął z tylnej kieszeni paczkę fajek i odpalił jedną. — No co? — rozłożył ręce, widząc ten charakterystyczny wzrok Maddie, który znał aż za dobrze. — Ja przywiozłem wasze zgrabne tyłki, to teraz wy powinnyście ogrzać mój. Proste? Proste.

Sabrina B. Larue Lawrence B. Osbourne Maddie Lennox
kasik
Używania AI i brak ciągnięcia fabuły do przodu.
24 y/o, 165 cm
studentka Uniwersytet Toronto
Awatar użytkownika
Młoda aktywistka malująca nielegalne murale. Strzeż się, bo przepowie Ci przyszłość
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkishe/her
postać
autor

Lawrence B. Osbourne, Maddie Lennox, Lucas Miller

— Nie Maddie, plastikowym kutasem wjechałam mu w dupę — powiedziała poważnym tonem, zawieszając wzrok na przyjaciółce z bardzo poważną miną. Z Larue był jeden wielki problem. Nie wiadomo, kiedy zaczynała mówić na serio, a kiedy żartowała. Na jej twarzy malował się jedynie uśmiech wyrażający więcej niż tysiąc słów. Jak merci.
— Leki? Ale dlaczego? — spytała, otwierając szerzej oczy. Jedna z bandy już z nimi przesadziła, bo jej zdaniem amfetamina idealnie zastępuje leki na adhd. Na pewno słyszeli o jej odwyku oraz innych ekscesach. Tej nocy też miała coś mocnego do opowiedzenia, ale to historia po jednym piwie — tylko nie przedawkuj i nie polecam amfy, szybko uzależnia — powiedziała bardzo poważnym tonem, wpatrując się w LAwrence. Doskonale wiedział, że miała rację, a na jej twarzy dało zauważyć się jedynie troskę.. Jeszcze dojdzie do tego, co się tam działo.
Jednak w innym momencie umierała w ramionach Lucasa. Takiej zniewagi mu nie wybaczy. Wróci do niego z mokrym przytulasem. Albo jeszcze wrzuci go z Maddie.
— KURWA Z CIEBIE WCALE NIE LEPSZY — krzyczała, wierzgała. Odliczała minuty do końca własnego świata — PUŚĆ, PUŚĆ, PUŚĆ — nic by jej nie zatrzymało w tamtym momencie. Pragnęła jedynie trafić na kocyk, a zamiast tego darła się wniebogłosy.
— Jednak nie puszczaj!! — pisnęła i zacisnęła swoje ręce na szyi Lucasa, jakby była małpą na drzewie. Zamknęła już oczy, oczekując plusku wody, a zamiast tego... odetchnęła z ulgą — nie rób mi tak więcej, tępy chuju — trzepnęła go ręką, kiedy postawił ją na ziemię. Zaraz zaczęłaby ją całować, byle móc przestać, choć na moment myśleć o tym, co się przed chwilą wydarzyło.
— Teraz to zapierdalaj rozpalać ognisko — rzuciła w stronę Lucasa, marszcząc mocno brwi — stres muszę przepić piwem — długo się nie zastanawiała. Chwyciła jedną puszkę i otworzyła ją. Mogła finalnie przez moment odetchnąć z ulgą.
25 y/o, 191 cm
stażysta od trupów, serio
Awatar użytkownika
najpierw go słyszysz, potem go widzisz, bardzo dokładnie, bo uwielbia się wyróżniać, rzucać w oczy, uwielbia kiedy go wspominasz, więc robi rzeczy, które powinny być zapamiętane, nie usiedzi w miejscu, wiecznie gdzieś gna, a jednak próbuje swoich sił przy stole do sekcji zwłok... z różnym skutkiem, czasem opłakanym, czasem takim, że najchętniej rzuciłby to i poszedł w sztukę
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkinie
postać
autor

Lawrence wywrócił tymi niebieskimi oczami, kiedy Sabrina powiedziała mu o tej amfie, robił staż w szpitalu, niejedno już widział, a zresztą...
- To nie takie leki jak Twoje Sabrina - rzucił, bo chyba każdy z nich słyszał jaką terapię Sabrina znalazła na ADHD i że ją przedawkowała. Co prawda Lawrence jej nie oceniał, sam czasem stosował ją ucząc się do ważnych egzaminów, w ilościach śladowych. Wstrzymał oddech, kiedy Lucas zamachnął się z Briną, rzuci na niego jakiś wredny czar, jak nic, chociaż może teraz to nie...
Zwrócił się znowu w kierunku Maddie i uśmiechnął.
- Kiedy tylko chcesz Maddie - Lawrence nawet puścił do niej oczko, bo wiadomo, że... by ją powoził na swoim motorze, w sumie... Rzadko miał towarzystwo. Bo za szybko, bo za bardzo wieje i takie tam. Na kolejne słowa blondynki, to Law sięgnął do swojego plecaka.
- To dobrze, że przyszedłem z Jimem - rzucił żartem na miarę Strasburgera i wyjął butelkę jabłkowego Jima Bima. Bo w zasadzie go jeszcze nigdy nie pił i po prostu chciał spróbować, a kiedy jak nie teraz, gdy mają po dwadzieścia lat i siedzą sobie na plaży?
Kiedy Sabrina wylądowała obok nich na kocyku, to podał jej flaszkę.
- No to rozdziewiczaj Brina - piwa dzisiaj nie miał, bo jak wszedł do tego monopolowego, to nogi od razu poniosły go do półek z mocniejszymi alkoholami. Lawrence to nawet siadł sobie na kocu obok Sabriny, taki był chętny i pierwszy do rozpalania ogniska, chociaż wiadomo, pewnie w końcu się ruszy, ale najpierw trzeba się odrobinę zaprawić. Sięgnął po swoją paczkę papierosów, była pogięta i pusta, tylko jeden samotny skręt wystawał z opakowania. Właściwie nawet nie wiadomo czy to był szlug, czy blant.
- Ej stary, poratujesz mnie? Moja awaryjna paczka właśnie pękła - zapytał Lucasa ze smutną miną.

Maddie Lennox Lucas Miller Sabrina B. Larue
23 y/o, 167 cm
barmanka The Fifth Social Club
Awatar użytkownika
barmanka, która robi najlepsze drinki w mieście i kręci dupą na barze
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiona/jej
postać
autor

Dobra, powinna się domyśleć, że jakiekolwiek wyjście z tą ekipą to jeden wielki cyrk. Miała czasem wrażenie, że kiedy się spotykali ich szare komurki łączą się w jedną, która nie działa tak jak powinna. Niby przyjaciele to rodzina, którą wybieramy sobie sami - i najpewniej zrobili to na ślepo. Prawda była taka, że Maddie nie zamieniłaby ich na nikogo innego.
Nie komentowała dalej słów Briny na temat tego plastikowego kutasa bo każdy lubił co innego nie, heh.
Stała i obserwowała to jak Lucas stał w dozie trzymając na rękach ciemnowłosą, Maddie na jej miejscu przywaliłaby mu w głowę, trochę porywcza była więc najpewniej wtedy by wylądowali w wodzie.
- Wracam dzisiaj z Tobą. - oznajmiła w stronę Lawa, bo podejrzewała, że z nim będzie zdecydowanie szybciej w domu niż z tym roztrzepanym szoferem, który jeździł jak niedzielny kierowca.
Zaraz do nich dołączyła pozostała rozkrzyczana dwójka, Maddie rozejrzała się i widząc rozwalonego na kocu Millera kopnęła go swoją nogą gdzieś w okolice łydki.
- Ponoć to facet odpowiada za ognisko, ja mogę pilnować aby konar płonął prawidłowo. - rzuciła z głupim uśmiechem na ustach w stronę Lucasa i wzruszyła delikatnie ramionami. Gdyby nie to, że było prawie ciemno, a ona miała problem z orientacją w terenie to bez problemu poszłaby po te większe kawałki drewna, ale wtedy zamiast przyjemnego picia przy ognisku byłaby akcja poszukiwawcza.
- Nie zapomnijcie się podzielić! - przypomniała i przejęła od kogoś butelkę mocnego alkoholu, upiła z butelki dość porządnego łyka i przekazała szkło dalej. Niby planowała zachować dzisiaj umiar, ale Maddie jak to Maddie, na planach się tylko skończy i znów jako pierwsza w towarzystwie uwali się jak jakiś dzik.
- Czyli dzisiaj tylko przy alko? - zapytała rozglądając się po twarzach przyjaciół, w dalszym ciągu żaden facet nie ruszył dupy i nie stworzył ognia, halo.
Sabrina B. Larue Lucas Miller Lawrence B. Osbourne
izzy
jak mi coś nie będzie pasować dam znać
ODPOWIEDZ

Wróć do „Colonel Samuel Smith Park”