dinner with the enemy
: pn wrz 01, 2025 3:51 pm
A może Eveline widziała w nich trochę siebie i Richarda z przeszłości? Galen zaczął się nad tym zastanawiać, ale tylko przez moment, tylko jedna taka myśl.
- Na pewno - odpowiedział jakoś oschle na słowa Cherry. Galen miał z kobietami ogromny problem, pojawiały się w jego życiu i znikały szybciej niż zdążył zapamiętać ich imiona. Powoli zaczynało mu to doskwierać, powoli sam miał tylko czarne scenariusze, że nigdy jednak takiej nie spotka.
Zrobił jednak dobrą minę do złej gry ogarniając się w trzech sekundach, uśmiechnął się do Cherry. Można mu zarzucić wiele rzeczy, lista jest pewnie dłuższa niż paragon z biedronki, ale jednego nie można było mu odjąć tego, że Wyatt miał gadane.
Eveline też to zauważyła, a Richard wiedział już o tym dawno.
Kiedy Evie zaczęła opowiadać tę ich historię miłosną, to powieka Galena lekko drgnęła. Zrobiło mu się niedobrze, sam nie wiedział, czy to kolacja, te zbyt szczegółowe opisy Evie, czy to, że z czymś mu się to kojarzyło.
- To piękna historia miłosna - rzucił, ale bez pełnego przekonania - silny mężczyzna, potrzebuje silnej kobiety - dodał zerkając na Cherry, bo liczył, że coś jeszcze powie, ale ona w tym momencie wstała. Galen wbił w nią spojrzenie, w pierwszej chwili nie ruszył się z miejsca, obrócił w palcach szklany kieliszek z wodą, który trzymał, ale w końcu go odłożył i wstał.
- Sprawdzę czy wszystko w porządku - rzucił, a Evie pokiwała głową, Richard też wydał się z tego faktu zadowolony.
Chociaż kroki miał pewne, to Galen zawahał się zanim wyszedł na balkon, ale w końcu stanął za szklanymi drzwiami i omiótł spojrzeniem sylwetkę Cherry. Było ich trochę widać przez okno, wiedział to, bo w przeciwieństwie do reszty towarzystwa, to Wyatt był trzeźwy. Podszedł do niej i oparł jej delikatnie dłoń na talii, tylko delikatne muśnięcie palcami jej pleców, jakby mu zależało.
- Wszystko okej? - zapytał, a gdy zobaczył w jej rękach iqosa, to sięgnął do niego bez zawahania, palce oparł na jej dłoni i po prostu zabrał jej tego elektryka - nie powinnaś palić, bo kompletnie Cię poskłada - rzucił i schował go sobie do kieszeni - daj mi jeszcze pół godziny, chciałem poruszyć z Winstonem jedną kwestię, zapalę z nim cygaro i odwiozę Cię do domu, ok? - powiedział to spokojnym tonem, bardziej tym Galena z kolacji, niż tego z samochodu. Stanął obok niej opierając ręce na szerokiej kamiennej balustradzie.
- Chociaż też mnie zemdliło od tej opowieści - dorzucił i zaciągnął się w płuca zimny, powietrzem, to był całkiem przyjemny wieczór, chłodny, ale gwiazdy na niebo mogły to wynagrodzić - weźmiesz się w garść Marshall? - zerknął na nią z ukosa, a później w okno, przez które widać było ćwierkających sobie jak dwa gołąbeczki Richarda i Eveline.
Cherry Marshall
- Na pewno - odpowiedział jakoś oschle na słowa Cherry. Galen miał z kobietami ogromny problem, pojawiały się w jego życiu i znikały szybciej niż zdążył zapamiętać ich imiona. Powoli zaczynało mu to doskwierać, powoli sam miał tylko czarne scenariusze, że nigdy jednak takiej nie spotka.
Zrobił jednak dobrą minę do złej gry ogarniając się w trzech sekundach, uśmiechnął się do Cherry. Można mu zarzucić wiele rzeczy, lista jest pewnie dłuższa niż paragon z biedronki, ale jednego nie można było mu odjąć tego, że Wyatt miał gadane.
Eveline też to zauważyła, a Richard wiedział już o tym dawno.
Kiedy Evie zaczęła opowiadać tę ich historię miłosną, to powieka Galena lekko drgnęła. Zrobiło mu się niedobrze, sam nie wiedział, czy to kolacja, te zbyt szczegółowe opisy Evie, czy to, że z czymś mu się to kojarzyło.
- To piękna historia miłosna - rzucił, ale bez pełnego przekonania - silny mężczyzna, potrzebuje silnej kobiety - dodał zerkając na Cherry, bo liczył, że coś jeszcze powie, ale ona w tym momencie wstała. Galen wbił w nią spojrzenie, w pierwszej chwili nie ruszył się z miejsca, obrócił w palcach szklany kieliszek z wodą, który trzymał, ale w końcu go odłożył i wstał.
- Sprawdzę czy wszystko w porządku - rzucił, a Evie pokiwała głową, Richard też wydał się z tego faktu zadowolony.
Chociaż kroki miał pewne, to Galen zawahał się zanim wyszedł na balkon, ale w końcu stanął za szklanymi drzwiami i omiótł spojrzeniem sylwetkę Cherry. Było ich trochę widać przez okno, wiedział to, bo w przeciwieństwie do reszty towarzystwa, to Wyatt był trzeźwy. Podszedł do niej i oparł jej delikatnie dłoń na talii, tylko delikatne muśnięcie palcami jej pleców, jakby mu zależało.
- Wszystko okej? - zapytał, a gdy zobaczył w jej rękach iqosa, to sięgnął do niego bez zawahania, palce oparł na jej dłoni i po prostu zabrał jej tego elektryka - nie powinnaś palić, bo kompletnie Cię poskłada - rzucił i schował go sobie do kieszeni - daj mi jeszcze pół godziny, chciałem poruszyć z Winstonem jedną kwestię, zapalę z nim cygaro i odwiozę Cię do domu, ok? - powiedział to spokojnym tonem, bardziej tym Galena z kolacji, niż tego z samochodu. Stanął obok niej opierając ręce na szerokiej kamiennej balustradzie.
- Chociaż też mnie zemdliło od tej opowieści - dorzucił i zaciągnął się w płuca zimny, powietrzem, to był całkiem przyjemny wieczór, chłodny, ale gwiazdy na niebo mogły to wynagrodzić - weźmiesz się w garść Marshall? - zerknął na nią z ukosa, a później w okno, przez które widać było ćwierkających sobie jak dwa gołąbeczki Richarda i Eveline.
Cherry Marshall