Kiedy Charity Marshall zasugerowała, że mają razem iść na tę kolację, a później wyszła z jego gabinetu, to Galen przez cztery godziny szukał odpowiedniej partnerki, którą powinien ze sobą zabrać, żeby utrzeć jej nosa. Mógł znaleźć taką, która zawróciłaby w głowie Richarda od razu, ale im więcej o tym myślał, tym bardziej dochodził do wniosku, że to jest zły pomysł. Niepotrzebnie rozpraszałby się Winston, a Wyatt bez przerwy musiałby jej pilnować, żeby nie palnęła jakiejś głupoty, nawet jeśli rzeczywiście miałaby doktorat. Przy nim nawet te wyjątkowo inteligentne traciły głowy. Zresztą pokaz temu już dała Charity Marshall, która zamiast robić swoje interesy wysyłała mu zdjęcia sukienek. To ona zaczęła, więc Galen nie miał oporów, żeby wejść z nią w te smsowe potyczki, ale w końcu się znudził. Napisał jej tylko, że będzie o 19. Zdziwił się, kiedy napisała o jego oczach, czyli zapamiętała ich kolor, on jej wcale nie pamiętał.
Adres znał, zresztą już odrobił lekcje i nawet wiedział jaki ma rozmiar miseczki, na oko, oglądając jej fotki w Internecie. Wiedział też, że opinie na jej temat są podzielone, na liście Forbesa jako kobieta sukcesu, przez jego kolegów po fachu oceniana jako łatwa i załatwiająca sobie koneksje przez łóżko. Pracownicy też wypowiadali się o niej różnie, suka, surowa, sprawiedliwa, prawdziwy anioł.
Galen jakoś nie mógł uwierzyć w tego anioła.
Zaparkował Porsche pod jej mieszkaniem, sięgnął po telefon i wystukał na wyświetlaczu tylko krótką wiadomość - czekam. Nie miał zamiaru po nią wychodzić. To nie była randka, to nawet nie była kolacja służbowa, to był przykry obowiązek. Powinność, która musieli wypełnić, ku uciesze Richarda.
Kiedy jednak zobaczył jej sylwetkę, gdy wychodziła z budynku, to wysiadł z samochodu i otworzył przed nią drzwi. Jego sportowe auto błyszczało, jakby dopiero co wyjechało z salonu.
- Żebyś nie porysowała mi karoserii tymi paznokciami - rzucił, kiedy stanęła przed nim, ale prawda jest taka, że Galen po prostu tak był wychowany. Otwierał kobietą drzwi, prawił im komplementy i traktował jak księżniczki, nawet jeśli nie zawsze na to zasługiwały.
W swojej stylizacji nie miał żadnego niebieskiego elementu, jemu wystarczyły oczy, ale... Nie byłby sobą, gdyby nie założył stalowego, szytego na miarę garnituru, ten kolor idealnie pasował do chłodnego błękitu jej sukienki, a jako dodatek brązowa poszetka wystająca z kieszonki marynarki. Odcień prawie identyczny jak jej oczy.
Cherry Marshall