34 y/o, 182 cm
Prezes z przypadku, skandalista z wyboru | Northex Industries
Awatar użytkownika
Oficjalnie prezes Northexu, nieoficjalnie: człowiek, który potrafi zamówić kawę w czterech językach, ale nie pamięta hasła do służbowej poczty.
Lubi dobre garnitury, gorsze decyzje i ludzi, którzy nie pytają o zbyt wiele.
Ma dyplom z Ivy League i doktorat z komplikowania sobie życia.
Prawdopodobnie jedyny człowiek w Toronto, który raz przespał się z profesorką, raz z modelką, i raz – z poczuciem winy (to ostatnie nie trwało długo).
Nie ogarnia Exceli, ale ma świetne wyczucie do ludzi.
Mówią, że wszystko mu się udaje. Ale nikt nie widzi, ile razy prawie nie spadł z własnego piedestału.
nieobecnośćtak
wątki 18+tak
zaimki
postać
autor

- 18 -


Kiedy Charity Marshall zasugerowała, że mają razem iść na tę kolację, a później wyszła z jego gabinetu, to Galen przez cztery godziny szukał odpowiedniej partnerki, którą powinien ze sobą zabrać, żeby utrzeć jej nosa. Mógł znaleźć taką, która zawróciłaby w głowie Richarda od razu, ale im więcej o tym myślał, tym bardziej dochodził do wniosku, że to jest zły pomysł. Niepotrzebnie rozpraszałby się Winston, a Wyatt bez przerwy musiałby jej pilnować, żeby nie palnęła jakiejś głupoty, nawet jeśli rzeczywiście miałaby doktorat. Przy nim nawet te wyjątkowo inteligentne traciły głowy. Zresztą pokaz temu już dała Charity Marshall, która zamiast robić swoje interesy wysyłała mu zdjęcia sukienek. To ona zaczęła, więc Galen nie miał oporów, żeby wejść z nią w te smsowe potyczki, ale w końcu się znudził. Napisał jej tylko, że będzie o 19. Zdziwił się, kiedy napisała o jego oczach, czyli zapamiętała ich kolor, on jej wcale nie pamiętał. Brązowe...

Adres znał, zresztą już odrobił lekcje i nawet wiedział jaki ma rozmiar miseczki, na oko, oglądając jej fotki w Internecie. Wiedział też, że opinie na jej temat są podzielone, na liście Forbesa jako kobieta sukcesu, przez jego kolegów po fachu oceniana jako łatwa i załatwiająca sobie koneksje przez łóżko. Pracownicy też wypowiadali się o niej różnie, suka, surowa, sprawiedliwa, prawdziwy anioł.
Galen jakoś nie mógł uwierzyć w tego anioła.
Zaparkował Porsche pod jej mieszkaniem, sięgnął po telefon i wystukał na wyświetlaczu tylko krótką wiadomość - czekam. Nie miał zamiaru po nią wychodzić. To nie była randka, to nawet nie była kolacja służbowa, to był przykry obowiązek. Powinność, która musieli wypełnić, ku uciesze Richarda.
Kiedy jednak zobaczył jej sylwetkę, gdy wychodziła z budynku, to wysiadł z samochodu i otworzył przed nią drzwi. Jego sportowe auto błyszczało, jakby dopiero co wyjechało z salonu.
- Żebyś nie porysowała mi karoserii tymi paznokciami - rzucił, kiedy stanęła przed nim, ale prawda jest taka, że Galen po prostu tak był wychowany. Otwierał kobietą drzwi, prawił im komplementy i traktował jak księżniczki, nawet jeśli nie zawsze na to zasługiwały.
W swojej stylizacji nie miał żadnego niebieskiego elementu, jemu wystarczyły oczy, ale... Nie byłby sobą, gdyby nie założył stalowego, szytego na miarę garnituru, ten kolor idealnie pasował do chłodnego błękitu jej sukienki, a jako dodatek brązowa poszetka wystająca z kieszonki marynarki. Odcień prawie identyczny jak jej oczy.


Cherry Marshall
zgrozo
lania wody i gry o niczym; kończenia posta w tym samym momencie co ja; stania w miejscu; nudnego, miłego życia
30 y/o, 164 cm
workin' nine to five what a way to make a livin'
Awatar użytkownika
a Canadian is somebody who knows how to make love in a canoe
nieobecnośćnie
wątki 18+nie
zaimkizaimki
postać
autor

Galen L. Wyatt

Wymiana SMS'ów była przez nią zamierzona. Chciałaby pokazali się jako duet idealny. Mogła nim gardzić, jednak profesjonalizm wychodził nią pełną parą. Cokolwiek miałoby się wydarzyć, zostali wskazani na współpracę, a nie ma nic piękniejszego niż zadowolony inwestor. Doskonale zdawała sobie z tego sprawę. Włożyła jeden z niesfornych kosmyków za uszy. Nie przywiązała zbyt dużej uwagi do wymiany ich wiadomości. Jedynie chciała, by pasował do niej. Nie spodziewała się całkowitego ugięcia z jego strony.

Uszykowała się na kolację jak szczur na otwarcie kanału. Nie ubrała stanika. Z bielizny miała jedynie koronkowe majtki, których zarys dało się zobaczyć. Sukienka była dla niej wisienką na torcie. Delikatnie spięte włosy i makijaż. Czekała na jakąkolwiek wiadomość od Galena i zeszła spokojnym krokiem w jego stronę. Auto tak drogie jak jego ego. Nie spodziewała się nic gorszego. Typowy, bogaty dupek. Nawet takie szczegóły utwierdzały ją w tym. Złoty wisiorek odbijał się od jej piersi, gdy schodziła po schodach. Nie uśmiechnęła się na jego widok, nie od razu.
— Jednak mnie odrobinę posłuchałeś — stwierdziła, unosząc ciut wyżej kącik swoich ust. Przed wejściem do piekielnie-drogiego-auta, zmierzyła go wzrokiem. Był nawet przystojny, jak na dupka — niebieskiego nie widzę, ale pasujesz do mojej sukienki — stwierdziła finalnie, wpatrując się jeszcze raz w jego oczy. Jej wzrok utkwił w niej dłuższą chwilę — i chyba lubisz mój kolor oczu... — stwierdziła, gdy wzrok spadł na poszewkę. Chwyciła go przed wejściem do auta za marynarkę, poprawiając zagięty kołnierzyk. Była perfekcjonistką w każdym calu — teraz jest dobrze — stwierdziła zadowolona z widoku, który się przed nią malował. Jej zdaniem teraz mógł pójść do Richarda. Wyglądał, jak poważny człowiek, partner idealny do biznesu.
— Mogę się podpisać, to wzrośnie jej cena — rzuciła mimochodem, zapinając pasy. Torebkę położyła na swoich kolanach, a dłonie ułożyła na kolanach. Szybko odwróciła wzrok od Galena, kiedy tylko zaczęli jechać autem. Mógłby się ogolić, ten kilkudniowy zarost przypominał jej alkoholika.
— Zacznij lepiej udawać, że mnie lubisz, Wyatt — rzuciła finalnie, odwracając głowę w jego stronę — jak dobrze nam pójdzie, obie firmy zyskają inwestora, a ty wroga, z którym musisz współpracować — co mogłoby bardziej przekonać ich do udawania miłej współpracy niż pieniądze? Pełno w niej będzie ukrytych przytyków, niesnasek, kopania się pod stołami. Jednak oboje musieli pogodzić się z tym, że będą razem współpracować.
34 y/o, 182 cm
Prezes z przypadku, skandalista z wyboru | Northex Industries
Awatar użytkownika
Oficjalnie prezes Northexu, nieoficjalnie: człowiek, który potrafi zamówić kawę w czterech językach, ale nie pamięta hasła do służbowej poczty.
Lubi dobre garnitury, gorsze decyzje i ludzi, którzy nie pytają o zbyt wiele.
Ma dyplom z Ivy League i doktorat z komplikowania sobie życia.
Prawdopodobnie jedyny człowiek w Toronto, który raz przespał się z profesorką, raz z modelką, i raz – z poczuciem winy (to ostatnie nie trwało długo).
Nie ogarnia Exceli, ale ma świetne wyczucie do ludzi.
Mówią, że wszystko mu się udaje. Ale nikt nie widzi, ile razy prawie nie spadł z własnego piedestału.
nieobecnośćtak
wątki 18+tak
zaimki
postać
autor

Kiedy ją zobaczył, tak ubraną, to tylko się skrzywił, wyglądała za dobrze, teraz Richard na pewno nie będzie ich słuchał, tylko cały czas patrzył się jej w dekolt, Galen też spojrzał, ale tylko po to, żeby potwierdzić swoje myśli. Richie nie będzie mógł się skupić, a chciał jeszcze dzisiaj przedstawić mu kilka pomysłów.
- Przegięłaś - mruknął mierząc ją spojrzeniem. Czy nie mogła ubrać się ciut skromniej? Mogła, ale to była Charity Marshall, spodziewał się, że podkreśli wszystkie swoje atuty i wykorzysta je do cna. Jego wzrok spadł na jej pośladki, na linię koronkowych majtek pod gładkim materiałem, skoro zakładała koronki, to musiała na coś liczyć, może Wyatt wcale się co do niej nie pomylił.
- Po prostu odebrałem go z pralni, na pewno nie założyłem ze względu na Ciebie Marshall - rzucił, ale kłamał. Garnitur był nowiutki, szył go na specjalne zamówienie u krawca pokazując zdjęcie jej sukienki, żeby pasował do niej idealnie, a raczej ona do niego, bo jednak ta stal miała tutaj dominować, tak jak Galen, a błękit miał być do niej pięknym dodatkiem.
Wywrócił oczami, też w odcieniu jej sukienki, kiedy stwierdziła, że lubi kolor jej oczu.
- Nawet nie wiem jaki mają kolor, lubisz sobie pochlebiać, co Marshall? - zapytał, ale przecież wiedział, przecież wybrał tę drogą, jedwabną poszetkę specjalnie dla niej. Nie. Wybrał ją, żeby pasowała do stali, żeby podkreślała jego pozycję, przez te swoje delikatne złote wzorki wyszyte nicią utkaną z prawdziwego złota.
Powiódł wzrokiem za jej ręką, kiedy poprawiała mu kołnierzyk, na moment wstrzymał powietrze w płucach, to był jakiś odruch, bo przecież jej dotyk nie robił na nim wrażenia.
- Możesz... już wsiąść? - zapytał ze zniecierpliwieniem, przecież sam by ten kołnierzyk wygładził, poprawił mankiety, nie była jego sekretarką, żeby mogła się tym zajmować. Zamknął za nią drzwi kiedy wreszcie wsiadła, odpiął guziki marynarki, żeby jechało mu się wygodniej, a ręce schował do kieszeni, obchodząc szybko samochód. To będzie ciężki wieczór.
Wsiadł, zapiął swój pas i odpalił silnik, Porsche zamruczało jak dziki kot, który właśnie dopadł swoją ofiarę. Galen uwielbiał ten dźwięk, nie zmieniłby tego auta na żadne inne.
Kiedy usłyszał jej słowa, to jego noga ciężej opadła na pedał gazu, ale w zasadzie Wyatt prowadził zawsze szybko i bezpiecznie.
- Nie martw się, będziesz dzisiaj dopieszczona jak prawdziwa księżniczka - rzucił nawet na nią nie zerkając, bo akurat patrzył na znaki, ale i tak chyba jakiś mu umknął, ten z ograniczeniem prędkości - ale teraz daj mi spokój, prowadzę - nigdy nie przeszkadzało mu to, że podczas jazdy prowadził rozmowy, robił nawet inne rzeczy, ale jakoś doskwierało mu to, że na siedzeniu jego pasażera siedziała właśnie Charity Marshall, a do tego wyglądała jak milion dolarów.


Nie odzywał się do niej całą drogę, bo wciąż to wszystko trawił. Nie chciał, ale musiał. Zastanawiał się tylko, jak bardzo musi jej wchodzić w tyłek, ale znając Richiego, jej świetnego kolegę - bardzo.
- Tylko się nie zakochaj, bo to będzie tylko gra - rzucił, kiedy parkował na podjeździe, a potem od razu wysiadł z samochodu. Poprawił marynarkę, zapiął jeden guzik, wygładził mankiety i obszedł auto dookoła. Otworzył jej drzwi, a później wyciągnął do niej rękę, żeby pomóc jej wyjść. Winston już czekał na nich na progu swej bajecznie drogiej willi, więc gra musiała się już zacząć.


Cherry Marshall
zgrozo
lania wody i gry o niczym; kończenia posta w tym samym momencie co ja; stania w miejscu; nudnego, miłego życia
30 y/o, 164 cm
workin' nine to five what a way to make a livin'
Awatar użytkownika
a Canadian is somebody who knows how to make love in a canoe
nieobecnośćnie
wątki 18+nie
zaimkizaimki
postać
autor

Galen L. Wyatt

— Nie pożeraj mnie wzrokiem, Wyatt — rzuciła, patrząc mu prosto w oczy — obydwoje wiemy, że nie jestem na tyle durna, by rozkładać przed Tobą nogi — prychnęła praktycznie od razu. Czuła jego wzrok na sobie. Na dekolcie, na pośladkach, na twarzy. Ktoś mógłby stwierdzić, że jest wystrojona, ale w zasadzie, ona nigdy się nie zmieniła. Wyglądała tak, jakby była ubrana na każde spotkanie. Lubiła chodzić w drogich ubraniach, a jeszcze bardziej kochała wyglądać jak milion dolarów. Nigdy nie ukrywała ciała. Nie po to ćwiczyła pilates, by je chować. Bieliznę też wybierała dla samej siebie. Ta koronkowa dodawała jej dodatkowe punkty do pewności siebie.
— Potrafię poznać nowy garnitur. Nie okłamuj mnie — stwierdziła, a jej oczy zabłysnęły. Innym z jej zainteresowań była moda. Była zakupoholiczką. Niektórych ubrań nie założyła, nawet dwa razy. Te które się jej znudziły, przekazywała biedniejszym. Pracownikom, czy innym osobom. Tylko te najbardziej luksusowe ubrania była w stanie wykorzystać więcej niż jeden raz.
W duchu uśmiechnęła się. Widocznie Galen pozwalał sobą rządzić.
Ten garnitur był ich wspólną decyzją.
— Taki jak twoi poszewka — zacmokała Marshall. Dla niej dyskusja na ten jeden temat zakończyła się w tym momencie. Nie istniało nic pomiędzy. Ten garnitur oraz jego ozdoby został skrojony specjalnie dla sukienki, którą miała na sobie. Mógł jej wmawiać, że ubrał już go kilka razy. Nie była głupia. Na spotkanie z takim inwestorem trzeba się wystroić. Musiał od prezesów czuć wolę pieniądza. Cokolwiek, by się wydarzyło, musiał czuć bezpieczeństwo zainwestowanych w tę dwójkę pieniędzy. — nie, za to chyba ty czujesz jakąś misję w byciu złośliwym — stwierdziła, kończąc poprawianie jego marynarki. Mógł sobie gderać niczym stara prukwa. Nikt nie poprawia ubrań jak dłoń kobiety. Nawet mogłaby mu ją wyprasować, bo widziała kilka małych wgnieceń na nim. Nic mu nie powiedziała. Nie chciała niszczyć tego niezbyt stabilnego ego.
Wywróciła teatralnie oczyma, słysząc ponaglenie. Skoro tak chciał narzekać, to mógł po nią nie przyjeżdżać. Miała lepszy samochód do podróżowania.
Denne porsche. Auto pozerów. Nie umywał się do jej bentley'a.
— Kobiety lecą na te twoje teksty? — spytała kpiącym tonem i pokręciła głową. Dopieszczona jak księżniczka. Kto właściwie tak mówi? Westchnęła ciężko. No tak, siedziała przecież z największym palantem w całym Toronto. Słowem już się do niego nie odezwała.

— Miałam powiedzieć to samo — wycedziła przez zęby, mierząc mężczyznę wzrokiem — przypominam. Mam narzeczonego. — posiadanie narzeczonego, z którym nie chce się wziąć ślubu, miało swoje plusy. Było idealnym koszem dla takich pozerów na poziomie Galena. Wystarczyło to jedno słowo, by skończyć temat podrywu. Nic ponadto nie musiała wypowiadać.
Uśmiechnęła się, gdy otworzył jej drzwi. Prawdziwy uśmiech mógł zobaczyć, gdy zobaczyła Richarda, Błysk w oku. Pocałowała go w policzek, jakby witała się ze swoim starszym wujaszkiem. W ten sposób go trochę widziała.
— Wiem, że kazałeś nam zabrać osobę towarzyszącą. Skoro Galen ma zostać moim partnerem biznesowym, dobrze byłoby się lepiej poznać — rzuciła z wielkim uśmiechem na twarzy. Wyatt'a łapiąc pod ramię, jakby było to oczywiste, że zaczęli się przyjaźnić — nie wiedziałam, że masz tak dobry gust — powiedziała miękkim tonem, spoglądając na Galena. Coś powinien powiedzieć. Sama nie będzie lizała mu dupy.
34 y/o, 182 cm
Prezes z przypadku, skandalista z wyboru | Northex Industries
Awatar użytkownika
Oficjalnie prezes Northexu, nieoficjalnie: człowiek, który potrafi zamówić kawę w czterech językach, ale nie pamięta hasła do służbowej poczty.
Lubi dobre garnitury, gorsze decyzje i ludzi, którzy nie pytają o zbyt wiele.
Ma dyplom z Ivy League i doktorat z komplikowania sobie życia.
Prawdopodobnie jedyny człowiek w Toronto, który raz przespał się z profesorką, raz z modelką, i raz – z poczuciem winy (to ostatnie nie trwało długo).
Nie ogarnia Exceli, ale ma świetne wyczucie do ludzi.
Mówią, że wszystko mu się udaje. Ale nikt nie widzi, ile razy prawie nie spadł z własnego piedestału.
nieobecnośćtak
wątki 18+tak
zaimki
postać
autor

Nie pożerał! A może...
Galen się tylko skrzywił, bo zupełnie nie o to mu chodziło. Nawet mu się nie podobała w tej sukience, niebieskiej... Co to w ogóle za kolor? Kobiety, kiedy chcą komuś zaimponować to zakładają czerwień, albo czerń, a niebieski tylko pasuje do jego oczu, nic więcej.
- Nie pochlebiaj sobie Marshall - rzucił. Ale chyba sam jej nieumyślnie pochlebiał tym spojrzeniem. Na jej kolejne słowa nie powiedział nic. Każdy jego garnitur wyglądał jak nowy, miał ich całą kolekcję w swojej garderobie, na różne okazje, właściwie Galen miał więcej koszul i garniturów niż normalnych ciuchów.
Znowu strzelił oczami, kiedy powiedziała mu, że jego poszetka ma kolor jej oczu, może to on tutaj odrobinę przegiął? Ale Galen Wyatt lubił mieć wszystko dopracowane w najmniejszych szczegółach, nawet te kolory musiały do siebie pasować. Nawet jego perfumy, jakby tak odrobinę zgrywały się z jej. Bo dzisiaj na tej kolacji mieli być teamem idealnym. duetem, któremu można zaufać.
- A może Cię po prostu nie lubię Marshall? - powiedział, bo dla niego to było proste. Nie lubią się, więc on wcale nie musi być dla niej miły. Nie będzie musiał być, tylko przy inwestorze odstawią teatrzyk, tyle. Może taka kolacja jak dzisiaj się już wcale nie powtórzy? Może nawet uda im się siebie unikać? Galen czasami sprawy z innymi podwykonawcami załatwiał przez swoich pracowników, bo przecież był bardzo zapracowany. Otwierał oddział w Teksasie i zaraz będzie kolejny w Tokio.
Kobiety leciały na te jego teksty, ale Galen postanowił już to zachować dla siebie, co go podkusiło, żeby się w ogóle tak do niej odzywać? Mógł wysłać po nią szofera, bo coraz bardziej go irytowała.


- Jakby Twój narzeczony wiedział, że będziesz tu dzisiaj jadła ze mną kolację, to by cię nie puścił słoneczko, więc podejrzewam, że nic mu nie powiedziałaś - widział jakieś zdjęcia tego jej narzeczonego, gdy ją sprawdzał, nawet zrobiło mu się trochę faceta szkoda. Ale przecież to nie jego interes.
Galen jeszcze wziął coś z samochodu i ruszył za Charity. Najpierw wysłuchał jej słów z uśmiechem wymalowanym na twarzy, wyszło mu to wręcz idealnie. Później uścisnął dłoń Richarda i jego żony, którą jeszcze nie zdążył przedstawić, ale Galen znał już jej imię.
- Eveline, prawda? - uśmiechnął się miło przez chwilę patrząc w oczy kobiety - bardzo... - zerknął na Marshall kątem oka, skoro byli tu dzisiaj razem, no to niech tak będzie - nam miło. Dziękujemy za zaproszenie. Tutaj mam taki drobny upominek - przekazał kobiecie pudełko czekoladek od lokalnego producenta SOMA Chocolatemaker z Toronto, później podniósł pakunek z naprawdę dobrym winem rzemieślniczym z lokalnej winnicy Niagara-on-the-Lake - a to przekazuję na ręce gospodarza, to naprawdę dobry rocznik - uśmiechnął się znowu, a później pozwolił Cherry chwycić się pod ramię, nawet podniósł drugą dłoń, żeby na moment oprzeć długie palce na jej ręce. Rozejrzał się dookoła po podwórku podziwiając fasadę domu.
- Naprawdę widać tutaj dbałość o każdy szczegół... I kobiecą rękę - dodał, bo jego wzrok wychwycił też kobiece dodatki, wysokie, zdobne donice i ozdobne latarnie. Galen zwracał na takie rzeczy uwagę, bo jego matka go tego uczyła.
Richard zaprosił ich do środka, pierwsze weszły kobiety, potem Galen, a na końcu gospodarz. Wnętrze było jeszcze bardziej okazałe, ale na Wyattcie nie robiło wrażenia, wyglądało lepiej niż jego mieszkanie, ale daleko mu było do domu jego rodziców, a jednak rozejrzał się dookoła z jakimś takim niemym podziwem wymalowanym na twarzy.


Cherry Marshall
zgrozo
lania wody i gry o niczym; kończenia posta w tym samym momencie co ja; stania w miejscu; nudnego, miłego życia
30 y/o, 164 cm
workin' nine to five what a way to make a livin'
Awatar użytkownika
a Canadian is somebody who knows how to make love in a canoe
nieobecnośćnie
wątki 18+nie
zaimkizaimki
postać
autor

Galen L. Wyatt

— Nie muszę — odpowiedziała miękkim głosem, unosząc delikatnie wzrok — robisz to za mnie, mój drogi — zacmokała uroczo ustami, uśmiechając się niczym Sharpay Evans z High School Musical. Miała w sobie pełen czar, któremu nie dało się zaprzeczyć. Widziała jego spojrzenia, mimikę jego twarzy. Była wręcz pewna, że mu się podobała, a na pewno jej ciało. Tylko nie chciał przyznać tego na głos. Zresztą wystarczyło tylko na nią popatrzeć. Specjalnie przygotowała się jak milion dolarów, by mężczyźni pożerali ją wzrokiem.
— Albo boisz się, że przy silnej kobiecie stracisz panowanie nad sobą, albo go nie odzyskasz — wycedziła, nie zastanawiając się nad tym zbyt długo. Była ładna, mądra, a przede wszystkim nikt nie wyrzucił jej z prawa za romans z profesorem. Mógł mówić do niej, co tylko chciał, ale ona nie miała zamiaru mu ustępować. Zbyt często mierzyła się z takimi dupkami jak on, by poddać się przy pierwszej okazji.

— Bo co? — spytała, unosząc obie brwi — bo rozłożę przed Tobą magicznie nogi? Tak to nie funkcjonuje, Wyatt — prychnęła, kręcąc głową. Nie miała zielonego pojęcia, co musiałoby się stać, by polubiła Galena. Był dupkiem, z którym ruchało się pół Toronto. Pozostała część to przyjaciółki tych przeleconych lasek. Nie odbierała jego słów jako jakiegokolwiek wyzwania względem je. Ba, raczej odbierała je jako małostkowe starcie bez większego znaczenia.
Przywitała się z panem i panią domu. Eveline uśmiechnęła się szerzej na gest Galena. Wyglądała na najbardziej zadowoloną osobę, które istniała na kuli ziemskiej.
— Dziękuję Galen, nie musiałeś — wyćwierkała żona Richarda z jego ust — popatrz, Ri, wyglądają jak idealny związek — powiedziała jego żona, lustrując ich radosnym wzrokiem. Miała w sobie pierwiastek babci. Na pewno była już za stara na milfa.
— Ah dziękuję kochanieńki, chodźcie lepiej na kolacje — rzuciła zawstydzonym tonem, prowadząc ich w stronę salonu.
— Piękny dom, Evie. Masz cudowną rękę, zazdroszczę, że u mnie nie ma takiej głębi — powiedziała stosunkowo swobodnym tonem Cherry. Zdążyła rozgadać się z żoną inwestora. Wiadomo, zawsze znajdą się jakieś typowo kobiece tematy. Coś o torebkach, perfumach, mężczyznach. Mimowolnie próbowała wytłumaczyć, że Galen nie jest jej narzeczonym. Mimo to kobieta widziała to inaczej, uważała, że byli do siebie zbyt podobni.
— Richardzie — powiedziała poważnym tonem — toast za Wasze kontrakty. Oby zaowocowały czymś więcej niż wielką inwestycją!
Marshall czuła się niezręcznie. Może za bardzo przesadziła z tą całą szopką? Przełknęła gorzko ślinę, czekając na toast.
34 y/o, 182 cm
Prezes z przypadku, skandalista z wyboru | Northex Industries
Awatar użytkownika
Oficjalnie prezes Northexu, nieoficjalnie: człowiek, który potrafi zamówić kawę w czterech językach, ale nie pamięta hasła do służbowej poczty.
Lubi dobre garnitury, gorsze decyzje i ludzi, którzy nie pytają o zbyt wiele.
Ma dyplom z Ivy League i doktorat z komplikowania sobie życia.
Prawdopodobnie jedyny człowiek w Toronto, który raz przespał się z profesorką, raz z modelką, i raz – z poczuciem winy (to ostatnie nie trwało długo).
Nie ogarnia Exceli, ale ma świetne wyczucie do ludzi.
Mówią, że wszystko mu się udaje. Ale nikt nie widzi, ile razy prawie nie spadł z własnego piedestału.
nieobecnośćtak
wątki 18+tak
zaimki
postać
autor

- Silne kobiety, wcale nie muszą zakładać takich dekoltów, żeby się wyróżniać - rzucił znowu strzelając oczami. Dla niego Charity Marshall wcale nie była silna. Silna by była jakby przyszła tutaj w dresie i zrobiła na nim wrażenie, a ta sukienka... Robiła je z miejsca, podkreślała to co powinna, odpowiednie miejsce też pozostawiała dla wyobraźni. Mogłaby mu się podobać, gdyby tylko nie była na niej.

- Tak to właśnie funkcjonuje, możesz popytać na mieście, a najlepiej niech popyta Twój narzeczony, jak już się dowie, że wsiadłaś dzisiaj do mojego Porsche - przecież Galen wiedział co o nim mówią, jaką ma opinię, sam zresztą na nią sobie zapracował. Był dupkiem, kobieciarzem, skandalistą, wyleciał z prawa za romans z profesorką, później zniknął na jakiś czas, a kiedy wrócił to przejął firmę ojca. Tylko że ta firma, która kiedyś była płotką, która oczywiście miała jakieś tam znaczenie w Toronto, to teraz była jedną z najbardziej poważanych. Otworzył już filie w kilku Stanach, teraz przyszedł czas na Teksas i Tokio, niedługo może nawet uda mu się wkroczyć na rynek europejski. I to wszystko jego zasługa. Dlatego Winston go wybrał.
Galen cały czas uśmiechał się do Eveline, odrobinę przypominała mu matkę, zresztą wiedział, że Winston bardzo kocha swoją żonę, otworzył dla niej fundację i budował szpital, który chciał nazwać jej imieniem.
Richard uśmiechnął się i objął Evie ramieniem.
- Cherry ma narzeczonego moja droga, ale nie przyszedł dzisiaj z nią - od razu uprzedził żonę, a Galen w zasadzie był mu wdzięczny, ale Eveline chyba tego nie łyknęła. Może i wyglądali razem dobrze, takie power couple, ale Charity Marshall była chyba ostatnią kobietą na świecie, z którą chciałby tworzyć jakiś związek.
Mimo to poprowadził ją pod rękę do środka, a gdy już znaleźli się przy stoliku, to odsunął jej krzesło i dosunął gdy siadała. Richie siedział na końcu stołu, jak król, po jego prawej stronie królowa Eveline, a po lewej Charity i obok niej Galen. Wolałby siedzieć koło Richarda, żeby móc z nim pogadać, ale w zasadzie to nie była kolacja typowo służbowa, więc ustąpił.
Na złotej tacy podali im szampana, w wysokich kieliszkach, które zrobiły się wilgotne, bo trunek był odpowiednio schło-dzo-ny. Pełna klasa.
Galen wziął kieliszek na końcu.
- Tylko jeden, bo dzisiaj prowadzę, ale Charity napije się później za mnie - uśmiechnął się i sięgnął do jej pleców, by musnąć ją po nich palcami, po delikatnym materiale jej sukni, tak jakby byli przyjaciółmi. Jakby właśnie powiedział swojej przyjaciółce, możesz wypić skarbie, a ja później bezpiecznie odwiozę Cię do domu.
- To za nasz kontrakt i owocną współpracę - powiedział Winston wznosząc kieliszek. Wyatt też go podniósł, ale upił tylko jeden łyk.
- Cherry wyglądasz dzisiaj zjawiskowo, prawda Galen? - Winston spojrzał na Wyatta, ale Galen zamiast wywrócić oczami, to delikatnie się uśmiechnął.
- Tak, zresztą niczego innego się nie spodziewałem, Charity to kobieta z prawdziwą klasą - i zerknął na moment na Cherry, a Evelina zachichotała i chwyciła swojego męża za rękę. Mimo wieku i wielu lat związku, to ta dwójka patrzył na siebie z prawdziwą miłością, trzeba im było to przyznać.
Na stole pojawiły się eleganckie przystawki, a zamiast szampana wino, nawet coś podobnego do tego, które wybrał Galen, więc jego prezent był trafiony.


Cherry Marshall
zgrozo
lania wody i gry o niczym; kończenia posta w tym samym momencie co ja; stania w miejscu; nudnego, miłego życia
30 y/o, 164 cm
workin' nine to five what a way to make a livin'
Awatar użytkownika
a Canadian is somebody who knows how to make love in a canoe
nieobecnośćnie
wątki 18+nie
zaimkizaimki
postać
autor

Galen L. Wyatt

— Silnym kobietom dekolt nie przeszkadza w biznesie — prychnęła krótko, kręcąc na Wyatt'a głową. Mógł jej tłuc, co tylko by chciał. Jednak ona kompletnie nie wiedziała tego w ten sposób. Gdyby ubierała się tak, jak na męski przystało, utraciłaby samą siebie. Doskonale zdawała sobie sprawę, że nie mogła wyglądać jak wiele kobiet. Jej dekolt nie przeszkadzał. Ubierała się według własnego upodobania, a nie kogoś konkretnego.

— Mój narzeczony nie przejmuje się takimi błahostkami — mruknęła pod nosem. Właściwie niczym konkretnym się nie przejmował. Dla niej był jedynie brelokiem przy kluczach do zostania CEO rodzinnej firmy. Sama kobieta, zdaniem ojca, była zbyt słabą jednostką. Stąd dostała ten jeden warunek. Cieszyła się, że miała kogoś, kto mógł być przy niej przyjacielem, niekoniecznie partnerem. Kogoś, kto podzielał jej największe ambicje. Mogło wydawać się to totalną błahostką, a ona czuła się stabilnie. Miała partnerów, przed którymi mogła rozłożyć nogi, jakby jutro świata miało nie być.
Może dlatego tak nie lubiła mężczyzn? Przez nich musiała udawać związek, bo nie była traktowana tak, jak mężczyźni.
Bo zajdzie w ciążę...
Bo ma humorki...
Bo ubiera się jak latawica...

Wiele słyszała, a każde słowo bolało ją dogłębnie, zostawiając na niej ślad.
— Jeśli chodzi o interesy mojej firmy, jestem w stanie sama siebie reprezentować — odparła, unosząc delikatnie kąciki ust — a przy takich kolacjach wolałam skupić się na poznaniu Was, ale też Galena — położyła dłoń delikatnie na jego ramieniu — w końcu nasza współpraca ma być owocna, musimy bliżej się poznać — dodała, zabierając rękę. Uniosła delikatnie kąciki ust, czując się coraz spokojniej. Cokolwiek miałoby się wydarzyć, była pewna, do czego dokładnie chciała dążyć. Iść przed siebie, nie zastanawiać się, co jest za nią. Mężczyzna nie był obowiązkowy do spełniania się zawodowo. Podobnie jak dzieci. Nigdy nie oddałaby własnego ciała do stworzenia latorośli. Naczytała się, ile rzeczy mogło pójść nie tak, a przede wszystkim nie zostawiłaby firmy.
Musiałaby spotkać kogoś wyjątkowego.
Na to nie było żadnych horyzontów.
Skoro narzeczony był gejem.
Uniosła kieliszek, uśmiechając się szeroko. Bez zastanowienia wypiła całego szampana na raz. Jedyne czego jej teraz brakowało, to papierosa. Tylko czy Richard palił? Nie pamiętała.
— Dziękuję, to bardzo miłe z Wasze strony — stwierdziła Cherry — ale Galen też wygląda bardzo przystojnie. Gdybym nie miała narzeczonego, zawiesiłabym na nim oko — kłamstwo, przebrzydłe kłamstwo. Mógłby chodzić przy niej w samych bokserkach, a i tak nie spojrzałaby na jedno wyrzeźbiona klatkę piersiową. Tak sprawdzała jego social media. W jakiś sposób trzeba zebrać informacje na temat wroga, a ona była w tym całkiem dobra.
Wino zostało polane. Po czasie zaczęła lecieć kolejna butelka.
— Skarbie, a powiedz, ten twój narzeczony jest wart grzechu? — spytała Eveline, a Cherry mimowolnie się wyprostowała — to nasze wspólne zdjęcie. Jest całkiem przystojny — niekoniecznie w jej guście, ale postanowiła nie mówić tego na głos. Przekazała telefon, a Eve zaczęła się marzyć o wspólnym spotkaniu z nim. Chociaż uniosła głowę w stronę Galena i spojrzała na niego przeszywającym głosem.
— Trzeba było wcześniej ją spotkać — aż czknęła. Widocznie alkoholowa czkawka rozpoczęła się na dobre — przy twoim boku wygląda ładniej — znowu czkawka. Nikt się nie spodziewał, że po trzecim kieliszku żona ich wspólnego inwestora zacznie wygadywać takie rzeczy. Marshall wyprostowała się, nic mnie mówiąc. Nie wiedziała, co powinna powiedzieć.
34 y/o, 182 cm
Prezes z przypadku, skandalista z wyboru | Northex Industries
Awatar użytkownika
Oficjalnie prezes Northexu, nieoficjalnie: człowiek, który potrafi zamówić kawę w czterech językach, ale nie pamięta hasła do służbowej poczty.
Lubi dobre garnitury, gorsze decyzje i ludzi, którzy nie pytają o zbyt wiele.
Ma dyplom z Ivy League i doktorat z komplikowania sobie życia.
Prawdopodobnie jedyny człowiek w Toronto, który raz przespał się z profesorką, raz z modelką, i raz – z poczuciem winy (to ostatnie nie trwało długo).
Nie ogarnia Exceli, ale ma świetne wyczucie do ludzi.
Mówią, że wszystko mu się udaje. Ale nikt nie widzi, ile razy prawie nie spadł z własnego piedestału.
nieobecnośćtak
wątki 18+tak
zaimki
postać
autor

Galen by się przejmował, na pewno nie pozwoliłby swojej kobiecie wsiadać do Porsche gościa z taką opinią, w ogóle do żadnego innego Porsche. Ale może ten cały narzeczony Cherry to był jakiś przez nią zastraszony? Stłamszony? Albo wcale mu na niej nie zależało?
Nie Wyattowi jednak to oceniać, mało go to obchodziło.
Kiedy Cherry również weszła w swoją rolę, to Galen na nią patrzył z jakimś takim łagodnym wyrazem twarzy, jakby rzeczywiście mu imponowała, jakby to co mówi miało dla niego znaczenie. Jakby uważał ją za kobietę sukcesu, silną, która prze naprzód bez mrugnięcia powieki.
A tak naprawdę zastanawiał się co Winston w niej widzi. Zwłaszcza, że zaczynał wątpić w to, że jednak te zgrabne nogi, ale nie dlatego, że zmienił zdanie o Charity Marshall, tylko dlatego, że widział jak patrzy w oczy swojej żony.
- Tak, to na pewno będzie owocna współpraca, Charity opowiadała mi już o ich innowacyjnych pomysłach, jestem pod ogromnym wrażeniem - powiedział i tak na nią spojrzał, jakby był pod wrażeniem. Jakby rzeczywiście chciał ją bliżej poznać. Bardzo blisko.
Te jego spojrzenia musiała wychwycić Eveline, który chyba była zachwycona, może czuła się właśnie jakby oglądała Dynastię? Piękni, młodzi, bajecznie bogaci, mogliby mieć romans.
Richard palił, ale cygara, z Galenem już zdążyli się nawet wymienić swoimi perełkami, Wyatt posiadał takie z Dominikany, a Winston z Kuby, ale cygaro mogło być tylko uwieńczeniem kolacji. Zamiast tego strumieniami lało się wino i chociaż Galen nie pił, to też mu polali, zamoczył usta w kieliszku, było całkiem dobre. A Cherry wypiła już chyba kilka kieliszków, chociaż wcale jej nie liczył.
Kiedy Eveline zapytała o narzeczonego Cherry, to Galen grzebał w swoim talerzu, wiedział jak wygląda, wiedział jak wyglądają razem, dla niego bez jakiegoś szału, od razu widać kto w tym związku rządzi.
Dopiero kiedy Eveline się odezwała, a Richard roześmiał się rubasznie, jak taki stary wujaszek, to Galen podniósł głowę.
- Coś w tym jest, bo taka kobieta jak Charity zasługuje na wszystko, co najlepsze - powiedział, bo wiedział, że to chciała usłyszeć Evie, może i Richie też? Jego ręka znowu wylądowała na oparciu jej krzesła, przez chwilę bawił się kosmykiem jej włosów.
- Ale niestety chyba straciłem swoją szansę, teraz pozostaje życzyć mi jej tylko szczęścia u boku swojego księcia z bajki - spojrzał na Cherry kątem oka i zabrał dłoń, żeby podnieść swój kieliszek z wodą - a wy jak się poznaliście Eveline? - zapytał, bo czuł, że ta kobieta uwielbia takie tematy. Richard też się uśmiechnął, i ujął rękę swojej żony, a potem złożył na niej pocałunek.
- Opowiedz im kochanie, Evie też miała narzeczonego, ale ją odbiłem - powiedział, a Galen odrobinę pożałował tego pytania, bo liczył na to, że zaraz zejdą z tematu jego i Cherry, a niestety chyba wciąż będą przy nim orbitować, przez to jedno niewinne pytanie.

Cherry Marshall
zgrozo
lania wody i gry o niczym; kończenia posta w tym samym momencie co ja; stania w miejscu; nudnego, miłego życia
30 y/o, 164 cm
workin' nine to five what a way to make a livin'
Awatar użytkownika
a Canadian is somebody who knows how to make love in a canoe
nieobecnośćnie
wątki 18+nie
zaimkizaimki
postać
autor

Galen L. Wyatt

Widocznie nigdy nie zaufał kobiecie wystarczająco. Jej zdaniem porsche było przereklamowane. Nie miała zamiaru mówić tego głośno. Istniały inne, bardziej luksusowe auta, które wydawały się być lepszą alternatywą. Chociażby jej bentley. Mogłaby się ścigać z Galenem, a i tak w szpilkach by z nim wygrała bez mrugnięcia okiem.
Eveline była prawdziwą mistrzynią dwuznaczności. Posiłkowała się ich dziwną relacją, ba nawet zaczynało ją to bawić. Może faktycznie naoglądała się filmów o milionerach. Nawet wśród nich musiała istnieć miłość, którą mogliby spożytkować. Ciekawiło ją też, o co dokładnie chodziło z narzeczonym Cherry.
— Nie tylko ja zasługuję na najlepsze. Jestem pewna, że kiedyś spotkasz kobietę, która Cię uszczęśliwi — odparła do Galena, czując wewnętrznie delikatny zgrzyt. Kiedy bawił się jej włosami, sama mogłaby nią być. Lubiła, gdy ktoś ich dotykał, a alkohol zdążył delikatnie ją zamroczyć. Dalej czuła do niego obrzydzenie, albo faktycznie miał w sobie coś... — pięknie to powiedziałeś — ale przestała brzmieć tak pewnie i rezolutnie jak wcześniej. Alkohol powodował u niej szczerość. Ktoś mógłby się przez moment zastanowić, o co dokładnie chodziło. Pewnie nie Eveline i Richard, którzy czekali na opowiedzenie własnej historii miłosnej, ale w niej coś się zmieniło.
Nigdy nie będzie wyglądała jak ich dwójka. Mogła być silną kobietą, wierzącą we własne postępowania, ale nigdy nie zazna prawdziwej miłości.
I zaczęło jej to przeszkadzać, właśnie tego wieczoru.
Rozmarzyła oczy, patrząc na rozpromienioną Eve.
— Wiecie, na początku nienawidziliśmy się. Richi przespał się z moją przyjaciółką, zresztą miałam wrażenie, że z całym Toronto, ale... — zawiesiła się na moment — pewnej upojnej nocy przekonaliśmy się do samych siebie, a później nie byliśmy w stanie rozejść się od siebie. Dopiero przy mnie poczuł, że rozkwita, nawet nie pamiętam, kiedy zdecydowaliśmy się na ślub, dzieci. Mam wrażenie, że odkąd... dotknął moich ust, świat mi się zmienił — widać było, że żyła swoją historią życia. Cała promieniała, jakby jutra miało nie być. Tak wyglądało szczęśliwe życie? To przeszło Cherry przez głowę. Sama nie wiedziała, kiedy wstała.
— Przepraszam, ja... — nie wiedziała, co powiedzieć. Przełknęła gorzko ślinę — gorzej się poczułam, wyjdę na chwilę na taras. Chyba potrzebuję świeżego powietrza — bez zastanowienia wyszła z pomieszczenia, bo nie była w stanie słuchać o szczęściu. Mogła mieć kochanków, ale nigdy nie będzie miała miłości życia, ani dzieci. Nigdy jej to nie przeszkadzało, aż do opowieści Eveline. Alkohol wybudzał w niej długo tłumione emocje, od których nie mogła już uciec. Była z nimi sama.
Na tarasie wzięła głęboki oddech, przecierając swoje oczy. Życie w ciągłym biegu miało swoje plusy. Nigdy nie zastanawiała się nad tym co dalej. Wyjęła ze swojej torebki iqos'a i odpaliła go. Musiała jakoś odgonić myśli i przestać tyle pić.
ODPOWIEDZ

Wróć do „⋆ Po Kanadzie”