Send help, please
: czw wrz 11, 2025 4:40 pm
Szczerze i bez ściemy? Tak szczerze, to Mio Richardson nawet nie pomyślała, że Ernie mógłby faktycznie zacząć śledzić przestępcę, kiedy ten nagle wykoptował się tuż przed nimi. Jasne, Adelina w sekundę strzeliła jej do żył, a te wszystkie chwile z czasów, kiedy sama handlowała w Chicago przeleciały jej przed oczami niczym film puszczony poklatkowo w jakimś tanim miejscowym kinie, jednak nie sądziła, że Andrews po raz pierwszy kurwa odkąd się znali postanowi ją posłuchać.
Zamrugała kilkakrotnie, kiedy ten skręcił w zjazd zaraz za czarnym SUVem. Mio zamrugała.
— A co ty robisz?! — spytała jak gdyby sama przed chwilą nie darła się na niego, że miał dołączyć się do pościgu i bawić w policjantów. Tyle że Ernie już cisnął przez jakieś pola, wciskając gaz do dechy, który nawet w połowie nie maczował się z prędkością uciekinierów. Z tego nie było już wyjścia. — Kurwa, dobra, dobra — Mio poprawiła się na siedzeniu, biorąc słuchawkę jeszcze bliżej ust. Policianci po drugiej stronie zdawali się przyjąć te wszystkie informację, które ruda im podała, nawet za bardzo nie dziwiąc się ani nie interesując skąd znalazła się na ich częstotliwości, co w sumie było dziwne, ale przecież nie było czasu na rozkminianie!
— ŚLEDZIMY POJAZD, AKTUALNIE JEDZIE PRZEZ POLANĘ NA ZACHÓD — zdała relację, zakładając na oczy okulary przeciwsłoneczne, które wcześniej walały się po jej głowie. Słońce chociaż już powoli skulało się do snu, wciąż dawało po oczach. Cóż, w sumie to tylko dzięki temu Mio w ogóle wiedziała w którą stronę poruszał się uciekinier, bo jakby się jej ktoś zapytał gdzie jest północ i południe to za chuja by tego nie wiedziała. — UWAŻAJ!!! — ryknęła jak głupia, kiedy SUV szturchnął stóg siana, a ogromna ilość słomy zaczęła niczym lawina osuwać się prosto w miejsce, w które oni mieli zaraz wjechać. Całe szczęście Ernie jednak okazał się zajebistym kierowcą z niesamowitym refleksem (bo ona to by wjechała w to jak nic!) i w ostatniej chwili udało mu się ominąć lawinę siana. — Ja pierdole — Mio wypuściła energicznie powietrze, które nie wiedzieć w którym dokładnie momencie zamknęła w płucach i pokręciła głową, niedowierzając kurwa, że autentycznie brali udział w pościgu.
— HALO DŁUGO JESZCZE?! Zaraz nam ucieknie!! — ryknęła niezadowolona do głośnika, bo jeśli się okaże, że to wszystko było na marne, to Ernie przecież ją zabije. Cóż, istniało oczywiście prawdopodobieństwo, że i tak w głowie już szykował dla niej jakiś personalizowany sposób na śmierć, jednak o wiele łatwiej będzie jej mu go udobruchać, kiedy pościg zakończy się chociaż bez umierania.
— Charlie 57, odbiór. Jesteśmy prawie na miejscu — głos w słuchawce wybrzmiał po raz kolejny, a Mio jedynie odwróciła się za siebie. Ta kurwa, ciekawe gdzie niby byli, bo skoro nie było ich widać ona zasranym POLU, to chyba wcale nie byli aż tak bardzo na miejscu. No nic. Trzeba było grać na czas.
Postukała nerwowo paznokciami o kolana i rozejrzała się przed siebie. SUV wciąż mknął jak oszalały, a Ernie nawet był w stanie dotrzymać mu tempa na tyle, że wciąż nie stracili go z oczu. I wtedy to zobaczyła.
— ERNIE — krzyknęła, próbując zwrócić uwagę swojego kierowcy. — Tam!! — wskazała dłonią na prawo, gdzie wzdłuż pola były ustawione w rządku stogi siana zawinięte w walce. Dzieliła ich od siebie tak niewielka odległość, że żadne auto nie zmieściłoby się, by przejechać pomiędzy. — Musimy go tam zapędzić!! Nie będzie miał gdzie pojechać tylko w lewo albo w siano — czym prędzej podzieliła się z Andrewsem planem, a następnie przekazała go przez radio. Pozostawało tylko faktycznie wykonanie tego, a z tym już wcale mogło nie pójść aż tak łatwo…
ernie andrews
Zamrugała kilkakrotnie, kiedy ten skręcił w zjazd zaraz za czarnym SUVem. Mio zamrugała.
— A co ty robisz?! — spytała jak gdyby sama przed chwilą nie darła się na niego, że miał dołączyć się do pościgu i bawić w policjantów. Tyle że Ernie już cisnął przez jakieś pola, wciskając gaz do dechy, który nawet w połowie nie maczował się z prędkością uciekinierów. Z tego nie było już wyjścia. — Kurwa, dobra, dobra — Mio poprawiła się na siedzeniu, biorąc słuchawkę jeszcze bliżej ust. Policianci po drugiej stronie zdawali się przyjąć te wszystkie informację, które ruda im podała, nawet za bardzo nie dziwiąc się ani nie interesując skąd znalazła się na ich częstotliwości, co w sumie było dziwne, ale przecież nie było czasu na rozkminianie!
— ŚLEDZIMY POJAZD, AKTUALNIE JEDZIE PRZEZ POLANĘ NA ZACHÓD — zdała relację, zakładając na oczy okulary przeciwsłoneczne, które wcześniej walały się po jej głowie. Słońce chociaż już powoli skulało się do snu, wciąż dawało po oczach. Cóż, w sumie to tylko dzięki temu Mio w ogóle wiedziała w którą stronę poruszał się uciekinier, bo jakby się jej ktoś zapytał gdzie jest północ i południe to za chuja by tego nie wiedziała. — UWAŻAJ!!! — ryknęła jak głupia, kiedy SUV szturchnął stóg siana, a ogromna ilość słomy zaczęła niczym lawina osuwać się prosto w miejsce, w które oni mieli zaraz wjechać. Całe szczęście Ernie jednak okazał się zajebistym kierowcą z niesamowitym refleksem (bo ona to by wjechała w to jak nic!) i w ostatniej chwili udało mu się ominąć lawinę siana. — Ja pierdole — Mio wypuściła energicznie powietrze, które nie wiedzieć w którym dokładnie momencie zamknęła w płucach i pokręciła głową, niedowierzając kurwa, że autentycznie brali udział w pościgu.
— HALO DŁUGO JESZCZE?! Zaraz nam ucieknie!! — ryknęła niezadowolona do głośnika, bo jeśli się okaże, że to wszystko było na marne, to Ernie przecież ją zabije. Cóż, istniało oczywiście prawdopodobieństwo, że i tak w głowie już szykował dla niej jakiś personalizowany sposób na śmierć, jednak o wiele łatwiej będzie jej mu go udobruchać, kiedy pościg zakończy się chociaż bez umierania.
— Charlie 57, odbiór. Jesteśmy prawie na miejscu — głos w słuchawce wybrzmiał po raz kolejny, a Mio jedynie odwróciła się za siebie. Ta kurwa, ciekawe gdzie niby byli, bo skoro nie było ich widać ona zasranym POLU, to chyba wcale nie byli aż tak bardzo na miejscu. No nic. Trzeba było grać na czas.
Postukała nerwowo paznokciami o kolana i rozejrzała się przed siebie. SUV wciąż mknął jak oszalały, a Ernie nawet był w stanie dotrzymać mu tempa na tyle, że wciąż nie stracili go z oczu. I wtedy to zobaczyła.
— ERNIE — krzyknęła, próbując zwrócić uwagę swojego kierowcy. — Tam!! — wskazała dłonią na prawo, gdzie wzdłuż pola były ustawione w rządku stogi siana zawinięte w walce. Dzieliła ich od siebie tak niewielka odległość, że żadne auto nie zmieściłoby się, by przejechać pomiędzy. — Musimy go tam zapędzić!! Nie będzie miał gdzie pojechać tylko w lewo albo w siano — czym prędzej podzieliła się z Andrewsem planem, a następnie przekazała go przez radio. Pozostawało tylko faktycznie wykonanie tego, a z tym już wcale mogło nie pójść aż tak łatwo…
ernie andrews