42 y/o, 169 cm
właścicielka second handu | public butter vintage
Awatar użytkownika
Kiedyś handlowała zielskiem w Chicago, teraz handluje futrami w Toronto
nieobecnośćnie
wątki 18+nie
zaimkione/jej
postać
autor

004.


Mio nie lubiła jeździć autem. I to nawet nie chodziło o to, że była jakimś złym kierowcą, bo była i tym całkiem niezłym (nawet dojebanie parkowała równolegle), ale jazda jakoś nigdy jej nie kręciła. Motory zaś to całkiem inna kwestia — swego czasu dorobili się z Rollandem własnego Harleya, którym śmigali przez rozświetlone ulice Chicago. Oczywiście było to zanim jej ukochany zniknął, a cały ich dobytek razem z nim. Wliczając w to motor. Od tego czasu Mio nie zasiadła na żaden inny i obiecała sobie, że jeśli jeszcze kiedyś przejedzie się na jednośladzie będzie to właśnie z Rollandem. Bo przecież on żył, a ona jedynie musiała go odnaleźć.
Jechała właśnie autem do Brampton odebrać nową maszynę do szycia. Już od jakiegoś czasu przeszukiwała internety w celu znalezienia nowego cudeńka na cztery igły i automatycznym obszywaniem dziurek. Były one cholernie drogie, dlatego Richarsdon czaiła się na używaną, którą w końcu ktoś będzie chciał wymienić na lepszy moment i kurwa nie mogła wręcz uwierzyć, kiedy okazało się, że niejaka Kayah z miasteczka obok wystawiła jedną za śmieszne pieniądze. Ruda obstawiała, że Kayah musiała być jakaś starą babuszką, bo nikt o zdrowych zmysłach nie zaoferowały tak niskiej ceny. Minus w tym wszystkim był taki, że trzeba ją było odebrać osobiście.
No więc jechała przed siebie, z łokciem wywalonym przez okno, fajką w ustach i radiem na fulla, delektując się ostatnimi podmuchami lata i małą ilością aut na drodze. Normalnie jakby grała w jakimś teledysku. I wszystko byłoby super, gdyby nagle spod maski nie zaczął kopcić się dym.
Co jest kurwa? — rzuciła do samej siebie, przytrzymując peta w usta i nachylając się nad kierownicą. Dymu było coraz więcej i już wcale nie przypominało to lekkiego dymku, a świadczyło raczej to o wiele poważniejszym problemie. Dlatego nie myśląc dużo, zjechała na pobocze, klnąc pod nosem.
Szczerze mówiąc, Mio nie za bardzo wiedziała, co miała z tym faktem zrobić? Zadzwonić po pomoc? Ale do kogo? Przecież to by trzeba ogarnąć jakiegoś mechanika i czekać na niego cztery dni. Złapała za telefon, przeglądając kontakty. Prawdę mówiąc nie miała za dużo męskich znajomych z Toronto. Jasne, był Mark z baru, z którym kiedyś poleciała w ślinę podczas Sylwestra, ale potem nie odzywała się do niego przez ponad pół roku, wiec chyba nie do końca wypadało w takich okolicznościach odnawiać znajomość.
I kiedy już miała się poddać i po prostu rozłożyć na drodze jak kotlet, czekając na cud, przypomniała sobie o Erniem. Niby nie mieli jakiś szalenie dobrych relacji, ale jakoś w ostatnim czasie coraz bardziej się znosili a do tego przecież pomagali sobie w różnych kwestiach — ona nauczyła go szyć, on naprawił jej komputer. Może i z tym mógłby pomóc?
A chuj, niech stracę
W pierwszej kolejności chciała zadzwonić, jednak nie była do końca pewna, czy chłopak nie był zajęty lub w trasie, dlatego postanowiła postawić na klasycznego SMSa. Wysłała mu też swoją lokalizację, jakby jednak chciał się nad nią zlitować, a następnie odpaliła kolejnego papierosa, siadając ze zrezygnowaniem na chodnik.

ernie andrews
kasik
oj tam, wszystko lubię 
27 y/o, 191 cm
kurier andrews express
Awatar użytkownika
so i will find my fears and face them
or i will cower like a dog
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiona/jej
postać
autor

004.
Ernie kochał jeździć samochodem. Za kółkiem czuł się jak ryba w wodzie. Zrobił prawo jazdy jeszcze w szkole średnie, a potem wyrobił jeszcze kategorię na dostawczaki. Swego czasu myślał o tym, żeby zdać egzamin na ciężarówki, żeby móc zwiedzać kraj wzdłuż i wszerz, i może nawet pojeździć do USA, ale wtedy zaczął pracę jako kurier w rodzinnej firmie i jakoś się nie złożył. Co nie oznaczało, że kiedyś do tego nie wróci.
A jeśli już o powrotach mowa, to właśnie wracał z Oakville, gdzie dostarczał do jednego sklepu sprzęt elektroniczny, kiedy dostał wiadomość od Mio. Najpierw ją zignorował, bo gadał przez telefon z siostrą, ale potem w końcu wyświetlił to, co napisała rudowłosa właścicielka second handu. Poinformowała, że miała problemy z samochodem i potrzebowała pomocy. No to Andrews pędził do niej na swoim białym rumaku, z tym że zamiast rumaka miał białego busa i wcale specjalnie się jakoś nie spieszył.
W końcu po jakiejś godzinie dotarł w miejsce widniejące na lokalizacji. W tym akurat był słowny, chociaż oczywiście mógł być nieco szybciej, tylko po co? Richardson i tak tkwiła w miejscu przy swoim samochodzie, a spod maski pojazdu unosił się dym.
No nieźle! — zawołał Ernie, zatrzymując swój samochód wzdłuż krawężnika i wyskoczył na chodnik, na którym siedziała rudowłosa. — Ale się kopci. Wybrałaś nowego papieża? — zażartował, po czym otworzył kapę busa i wyciągnął z niej przenośną walizkę z narzędziami. — Miejmy nadzieję, że to nie układ paliwowy, bo to grozi zapaleniem — oznajmił, założył rękawice, zbliżył się do odmawiającego współpracy auta i uniósł klapę.
Od razu wykluczył układ elektryczny. Nie było czuć zapachu spalonego plastiku i po podważeniu niektórych elementów dostrzegł, że przewody i izolacja są całe. Ale wtedy zauważył też, że silnik był mokry, więc coś gdzieś wyciekało.
Hmm — zamyślił się, a gdy Mio podeszła bliżej z papierosem w ustach, przegonił ją gestem ręki. — Idźże stąd! Ty poważna jesteś? Jeszcze coś się zacznie fajczyć i dopiero będzie kłopot. No już, zmiataj stąd. Dopal sobie grzecznie na chodniku, a potem poświecisz mi latarką — poinformował, próbując dostać się do kolektora wydechowego.
Z Andrewsa nie był żaden mechanik, ale radził sobie w drobnych naprawach. Już nie raz zdarzyło się, że przepaliła mu się żarówka od świateł albo poszła opona, więc sam musiał zmieniać koło na środku dwupasmówki. I to w busie! I co? No i zajebiście sobie poradził, więc chyba jednak coś tam umiał.

Mio Richardson
bubek
posty ai, posty o niczym, kiedy ktoś nie pcha fabuły do przodu
42 y/o, 169 cm
właścicielka second handu | public butter vintage
Awatar użytkownika
Kiedyś handlowała zielskiem w Chicago, teraz handluje futrami w Toronto
nieobecnośćnie
wątki 18+nie
zaimkione/jej
postać
autor

Siedziała na chodniku, pałając już piątego papierosa. No bo co więcej mogła robić? W międzyczasie próbowała zabić czas licząc przejeżdżające auta, potem spędziła kilka minut szukając czterolistnej koniczyny, której oczywiście nie znalazła. Kurwa, nawet zrobiła podejście do dziergania sobie wianuszka z kwiatków rosnących tuż obok, co w ogóle było wielkim fenomenem, bo biorąc pod uwagę, że nie było tu nic poza drogą, aż dziwne, że jakiekolwiek rośliny chciały rosnąć przy tych obrzydliwych spalinach.
Telefonu starała się nie używać za dużo, bo bateria była praktycznie na wyczerpaniu, pokazując marne siedem procent, więc nie mogła ryzykować. W końcu istniała przecież szansa, że Ernie jednak postanowi zrobić ją w chuja lub coś mu wypadnie i finalnie nie będzie mógł przyjachać, a z rozładowanym telefonem, to mogłaby conajmniej stopa łapać.
No więc paliła te fajki jedna za drugą, walcząc z pokusą by napisać do niego gdzie kurwa był, ale biorąc pod uwagę, że bezinteresownie jechał jej na ratunek, postanowiła się dobrze zachowywać. I kiedy już myślała, że będzie musiała spędzać noc w aucie po środku niczego, biały bus zatrzymał się tuż obok, a z samochodu wyskoczył nie kto inny jak Andrews.
Zapytałabym co tak długo, ale przecież nie byliśmy umówieni na konkretną godzinę — próbowała zażartować, przy okazji machając mu na przywitanie, jednak on z konkretną misją w głowię podszedł prosto do wraka Mio, z którego wciąż się dymiło i otworzył maskę. I WTEDY TO DOPIERO ZACZĘŁO SIĘ DYMIC.
O kurwa — tylko tyle miała do powiedzenia. Z patem w gębie stała jak wryta, zastanawiając się, czy nie lepiej to byłoby po prostu zostawić go tu na miejscu i spierdalać, bo za takie zanieczyszczanie to pewnie mandaty wlepiają. — Chyba jest bardzo źle, co? — podeszłą bliżej, zaglądając Erniemu przez ramie, jednak ten szybko ją odgonił i kazał wypalić peta. — No już już, bez nerwów, szefie — wyrzuciła obie ręce w górę, jakby właśnie miała zostać przeszukana przez policję i wykonała kilka kroków w tył, gdzie grzecznie dokończyła papieroska.
No dobra, to jak mam pomóc? — wróciła do niego dopiero, kiedy w rękach ani ustach nie miała już nic, co mogło spowodować pożar lub wybuch wszelkiego rodzaju. — Latarkę ci potrzymam, daj to — wyciągnęła mu łapy urządzenie i zaczęła świecić. Z początku trochę na oślep, ale z czasem w końcu się dogadali na odpowiednie miejsce.
A co ciekawego zawoziłeś do Ottawy? — zainteresowała się, bo przecież nie będą tak chyba stać jak debile w kompletnej ciszy?

ernie andrews
kasik
oj tam, wszystko lubię 
27 y/o, 191 cm
kurier andrews express
Awatar użytkownika
so i will find my fears and face them
or i will cower like a dog
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiona/jej
postać
autor

Owszem, nie byli umówieni, więc Mio powinna być mu dozgonnie wdzięczna, że w ogóle pokwapił się i wygospodarował trochę czasu, żeby wybawić ją z opresji. I robił to zupełnie BEZINTERESOWNIE. Takiego faceta to ze świecą zapłonową szukać. I może uwaga rudowłosej była tylko żartem, to jednak Ernie jakoś tak wyczuł, że czaiła się w tym drobna ironia. Albo nie i tylko sobie te wymyślił, nie potrzebnie szukając dziury w całym.
Teraz trzeba było skupić się na tym zadymionym samochodzie, który po otwarciu maski kopcił się jeszcze bardziej, a on kompletnie nie wiedział, dlaczego tak się działo. To znaczy, przypuszczał, że to przez to, że te opary miały bezpośrednią styczność z dymem, ale za cholerę nie wiedział, jak to zatrzymać.
Dobrze też nie jest — stwierdził krótko, próbując odgonić ręką smugę dymu. — Ale bez nerwów, zaraz opanuję sytuację — zapewnił, pomimo wewnętrznych wątpliwości. No nie wyglądało to najlepiej. — Ale ty mi świecisz, czy sobie? — zapytał niczym swój ojciec, jednak Richardson szybko się zreflektowała, więc nie musiał jej już więcej instruować. Na razie.
Przytrzymał rękawicą jakieś kabelki, pochylił się jeszcze bardziej nad maską, prawie dotykając twarzą silnika i wtedy dostrzegł zielonawą plamę w okolicy chłodnicy i ślad pęknięcia na wężu. Andrews poderwał się znad maski i zanurkował pod samochodem. Tam też było mokro.
To chyba coś z chłodnicą — stwierdził eksperckim tonem. — Nie mam stuprocentowej pewności, ale no wszystko na to wskazuje. Tylko jest problem — odwrócił się do Mio, która dzielnie dzierżyła latarkę w dłoni. — Wąż jest pęknięty, płyn wycieka i nie można tego naprawić tak od ręki — wyjaśnił, bo może coś tam się znał, ale nie był mechanikiem i nie miał przy sobie profesjonalnego sprzętu, jakie posiadały warsztaty samochodowe. — Jak jechałaś, to nie zapalały ci się żadne kontrolki? No wiesz, te od temperatury i chłodzenia? Nie widziałaś, żeby wskaźnik temperatury szedł w górę? — zainteresował się, ściągając w zamyśle brwi. Według Erniego każdy, ale to każdy kierowca zauważyłby na desce rozdzielczej, że działo się tam niewłaściwego, o czym sygnalizowały zwykle świecące albo migające na czerwono diody. No takich rzeczy po prostu nie dało się przeoczyć, przecież miało się je naprzeciwko oczu.
Miałem dwa kursy, najpierw do Ottawy, a potem do Oakville — odparła i przetarł czoło wierzchem dłoni. — Zawoziłem sprzęt elektroniczny. Głównie laptopy, ale znalazły się też ze dwie mikrofalówki i jakiś mikser. Wszystko z naklejkami ostrożnie, więc nie mogłem poszaleć na drodze — mruknął z udawanym żalem, ale tym dostawczakiem to nie dało się jakoś super rozpędzić. Demon prędkości to nie był.

Mio Richardson
bubek
posty ai, posty o niczym, kiedy ktoś nie pcha fabuły do przodu
42 y/o, 169 cm
właścicielka second handu | public butter vintage
Awatar użytkownika
Kiedyś handlowała zielskiem w Chicago, teraz handluje futrami w Toronto
nieobecnośćnie
wątki 18+nie
zaimkione/jej
postać
autor

No przecież tobie świecę, debilu! — szturchnęła go w ramie, bo przecież starała się jak mogła. Nie jej wina, że Ernie sam nie wiedział, na co chciał dokładnie patrzeć i nie umiał się kurwa zdecydować, gdzie Mio powinna mu świecić. Raz grzebał coś przy silniku, zaraz potem sprawdzał jakieś płyny, a jeszcze sekundę później wciskał rękę w coś, o czego istnieniu Richardson nie miała nawet pojęcia. Czasami to się sama zastanawiała, jak to było, że udało jej się zdać na prawo jazdy. Jak jeszcze jazda wychodziła jej zajebiscie, to z teorią było już o wiele gorzej.
No przecież jakby mi się coś świeciło, to chyba bym widziała, nie? — przewróciła oczami, bo serio, te jego pytania były najbardziej oczywistymi oczywistościami, jakie kurwa można było zadać. Miał ja za debila, to wiedziała już od jakiegoś czasu, ale przecież nie była na tyle głupia, żeby jechać dalej przed siebie, gdyby tylko auto dało jej wcześniej łaskawie znać, że coś złego dzieje się z furką.
Myślisz, że coś z tego będzie? — zapytała po chwili, przyglądając się twarzy Erniego. Niby nie znała go na tyle, żeby bez problemu czytać jego emocje, jednak kilka pojedynczych zmarszczek na czole i ściągnięte brwi mogły sugerować, że Andrews jakoś nie był zbyt przekonany. — Wiesz co, najwyżej zadzwonię po jakiegoś holownika, czy jak to się tam nazywa — machnęła ręką. Bo skoro on nie umiał tego naprawić i nie była to zwykłą szybka akcja, to raczej nie było sensu się męczyć i doktoryzować, skoro i tak trzeba będzie zabrać furę do mechanika. Chociaż jedną ręką wciąż świeciła mu latarką, drugą wyciągnęła z kieszeni telefon, gotowa zacząć googlować co trzeba.
To właśnie wtedy zobaczyła wiadomość od Kayah.
Kurwa — mruknęła pod nosem, marszcząc nos i krzywiąc twarz, co szybko zwróciło na siebie uwagę Erniego. — Ah, a bo kurwa zanim to auto się rozwaliło, byłam w drodze do Brampton odebrać maszynę do szycia. Jest tam taka jedna babeczka, która niedługo wyjeżdża i dzisiaj jest jedyna możliwość, żeby ją odebrać. Kurwa, i co ja teraz zrobie — jęknęła bardziej do siebie niż do niego. Zależało jej na tej maszynie i była narualnie zła, że nie miała się teraz jak tam dostać.

ernie andrews
kasik
oj tam, wszystko lubię 
27 y/o, 191 cm
kurier andrews express
Awatar użytkownika
so i will find my fears and face them
or i will cower like a dog
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiona/jej
postać
autor

Nie miał jej za debila, ale z góry zakładał, że kobiety może nie były najgorszymi kierowcami na świecie, ale nie interesowały się motoryzacją i nie zawsze zwracały uwagi, że coś tam im się wyświetlało na desce rozdzielczej. A jak już zauważały migające kontrolki, to kiedy zgasły, zapominały, że kiedykolwiek coś się zaświeciło.
Upewniam się, okej? — łypnął na nią podejrzliwie, jakby przy okazji próbował się upewnić, czy aby na pewno nie robiła go w konia. Nieufny był z niego chłopak, zwłaszcza jeśli chodziło o starsze panie po czterdziestce, które klikały w linki niewiadomego pochodzenia.
Ernie rozłożył bezradnie ręce, bo niewiele mógł zdziałać z dymiącym samochodem. Kable popalone, płyn wylewał się spod maski, a auto i tak nigdzie dalej nie pojedzie. Gdyby Andrews miał hak holowniczy, to mógłby pociągnąć ją do najbliższego warsztatu w Toronto, ale nie miał ani haku, ani linki, a jak jeszcze się okazało, Mio musiała dostać się do Brampton po maysznę do szycia.
Dobra, zrobimy tak — uniósł rękę, żeby ją na moment uspokoić. — Nie naprawię tego tutaj. Po pierwsze nie mam czym, a po drugie nie mam jak. Albo w odwrotnej kolejności, nieważne. Zadzwoń po pomoc drogową, a potem podwiozę cię po tą maszynę do szycia? Może tak być? — zapytał, a kiedy Richardson przytaknęła mu kiwnięciem rudej czupryny, odszedł na bok, żeby móc sobie w spokoju zapalić i nie doprowadzić przypadkiem do wybuchu pojazdu.
Nie minęło nawet pół godziny, a laweta była już na miejsca. Za odpowiednią opłatą zabrała wóz Mio, a oni wsiedli do busa dostawczego i ruszyli w kierunku Brampton.
Ale pasy to ty zapnij — upomniał ją, gdy wykonywał manewr wyprzedzania wlekącej się przed nimi osobówki. — Jest akiś deadline, czy wystarczy, że po prostu dotrzesz do tej babeczki dzisiaj? Bo jak sama widzisz, mój dostawczak ma ograniczone możliwości — powiedział, kiedy z ledwością wziął ten wspomniany wcześniej pojazd lewym pasem.
O Erniem Andrewsie można było powiedzieć — że miał mało oleju w głowie, czasami niewystarczająco radził sobie w życiu albo miał czerstwe żarty, jednak nie można było mu odmówić czystej, ludzkiej empatii, bo to już nie pierwszy raz, gdy rzeczywiście pomagał rudowłosej i to całkiem bezinteresownie.

Mio Richardson
bubek
posty ai, posty o niczym, kiedy ktoś nie pcha fabuły do przodu
42 y/o, 169 cm
właścicielka second handu | public butter vintage
Awatar użytkownika
Kiedyś handlowała zielskiem w Chicago, teraz handluje futrami w Toronto
nieobecnośćnie
wątki 18+nie
zaimkione/jej
postać
autor

Bo była zła. Co tu więcej się rozpisywać. Nic tego dnia nie szło po jej myśli, a patrząc na to, jak dobrzeźle szło Erniemu przy masce jej samochodu, nic nie zapowiadało się, by cokolwiek w najbliższej przyszłości mogłoby ulec poprawie.
I miała rację, bo chłopak w końcu stwierdził, że nie było rady i trzeba było i tak i tak zadzwonić po mechanika, a jeszcze wcześniej po holownika czy tam innego specjalistę, który przyjedzie po samochód i odeskortuje go do warsztatu.
Mio westchnęła głośno, przeczesując bujne włosy. Nie za bardzo wiedziała za co pierwsze się zabrać, dlatego postanowiła w pierwszej kolejności odpalić sobie papierosa, bo przecież w dobrej oranizacji przede wszystkim chodziło o odpowiednią ustalenie priorytetów. A kiedy już zaciągnęła się znajomą nikotyną, oparła się o przednie drzwi i wyciągnęła telefon. Najlepiej byłoby znaleźć kogoś, kto przyjechałby po auto, a potem jeszcze je naprawił. Taki pakiet dwa w jednym i jak szybko się okazało wcale nie było to takie proste. Kurwa, dobre dwadzieścia minut jej to zajęło, wliczając w to cztery różne rozmowy telefoniczne i jedną kłótnię.
Będzie za pół godziny — odezwała się w końcu, spoglądając na Erniego. — Dwadzieścia pięć minut przy niskich korkach — dodała, cytując tym samym faceta po drugiej stronie słuchawki. I faktycznie, przyjechał wcześniej niż się zapowiadał — miał długą brodę i skórzaną kurtkę i szczerze Mio aż się zdziwiła, że typ nie przyjechał na motorze, bo ta laweta za chuja do niego nie pasowała. Nie było jednak czasu na dyskusję i to nawet lepiej. Facet odebrał kluczyki, przypiął co trzeba i nim Richardson się obróciła, została na środku drogi bez auta.
Całe szczęście Ernie zgodził się nie tylko przetransportować ją na chatę ale i przede wszystkim pojechać z nią po maszynę do szycia. Z początku Mio trochę nie chciała uwierzyć w jego dobroduszność i tą całą bezinteresowność, ale z drugiej strony, jaki on niby mógł mieć w tym biznes? Tak naprawdę tylko marnował swój czas, wiec trzeba się było po prostu zdać na jego dobre serce.
No przecież zapinam, zapinam — zrobiła wielkie oczy i przewróciła nimi tak mocno, że o mało co nie wypadły jej spod powiek. Przecież dopiero co posadziła swój tyłek w dostawczaku, nawet nie zrobiła pojedynczego oddechu, a ten już się czepiał? Świetnie. Czekała ich zadem owocna podróż.
A co tu tak śmierdzi? — pociągnęła nosem, czując dziwny odór. Rozejrzała się dookoła. Nie było to nic pokoju po prostu przepoconego faceta, raczej jakby coś się tu kiedyś rozlało, a Erniemu nie chciało się posprzątać lub po prostu nie umiał pozbyć się odoru. No chyba, że był to standardowy zapach dostawczaków? Sięgnęła ręką do przewieszonej przez ramię torebki. — Co prawda kupiłam to do Suzie, ale tu przyda się o wiele bardziej — pokręciła głową i zaraz potem wyciągnęła różowy zapaszek do samochodu. Szybciutko odpakowała go z przeźroczystej folijki i zawiesiła Andrewsowi na lusterku nawet nie pytając go o zdanie. Pachniał jak kwaśne żelki z domieszką lasu. Ogólnie mega ładnie, jedynym mankamentem (który po chwili i Ernie zauważył) mógł być fakt, że był on w kształcie penisa. Do tego owłosionego. — No co? — odbiła jego zdziwione spojrzenia, kompletnie nie rozumiejąc co mu się w tym nie podobało. — Przynajmniej ładnie pachnie. Skup się lepiej na drodze.

ernie andrews
kasik
oj tam, wszystko lubię 
27 y/o, 191 cm
kurier andrews express
Awatar użytkownika
so i will find my fears and face them
or i will cower like a dog
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiona/jej
postać
autor

Jeszcze dobrze nie wyjechali na trasę, a on już miał ją po dziurki w nosie, bo nie dość, że zaczynała wydziwiać i sugerowało, że w jego samochodzie coś śmiedzi, to zaczynała się panoszyć, jakby znajdowała się we własnym aucie. A przecież jej fura odjeżdżała teraz w przeciwnym kierunku i to nie o własnych siłach, a na lawecie.
Co ty wyprawiasz? — mruknął, kątem okiem dostrzegając, jak Mio zaczyna grzebać w swojej torebce. — Nie przesadzasz czasami? Ja nic nie czuję. Gdzieś na tyłach walają się opakowanie po maku, ale na pewno nie są powodem twojego wyimaginowanego smrodu — prychnął, a potem wybałuszył na nią oczy, bo Richardson nagle zawiesiła na lusterku zawieszkę zapachową. I nie miałby nic przeciwko, gdyby ta zawieszka nie była w kształcie KUTASA. — Zwariowałaś?! — podniósł niekontrolowanie głos i wyciągnął rękę, żeby ściągnąć to gówno, jednak rudowłosa odepchnęła mu dłoń z powrotem na kierownicę. — Mio, do cholery — warknął z nieukrywanym niezadowoleniem. — Przysięgam, że jak tylko dojedziemy na miejsce, to będziesz sobie szukała transportu powrotnego na własną rękę. Obiecuję ci to.
No bo co ludzie powiedzą? On był poważnym człowiekiem i przewoził poważne towary! No co dzień miał styczność z różnymi firmami, nie mógł tak przecież jeździć z penisem na wierzchu.
Hm, faktycznie ładnie pachnie — stwierdził, ale szybko przypomniał sobie, że był na nią wściekły. — Masz to zdjąć jeszcze przed tablicą wjazdową do Brampton — ostrzegł ją lojalnie, bo inaczej naprawdę będzie musiała znaleźć sobie podwózkę do Toronto i to na pewno nie będzie bus Erniego.
Zabębnił palcami o kierownicę i wskazał podbródkiem na radio.
Możesz coś włączyć — powiedział z myślą o muzyce. — Da się połączyć z telefonem. Tylko nie baw się cb radiem — zastrzegł natychmiast, bo jeszcze tego brakowało, żeby Mio wdała się w dyskusję z innymi kierowcami. Andrews korzystał z tego urządzenia głównie po to, żeby uniknąć korków albo uniknąć kontroli drogowej. — Mio, nie — wymierzył w nią palcem. — Nawet się nie waż — dodał, ale Mio oczywiście nie posłuchała.

Mio Richardson
bubek
posty ai, posty o niczym, kiedy ktoś nie pcha fabuły do przodu
42 y/o, 169 cm
właścicielka second handu | public butter vintage
Awatar użytkownika
Kiedyś handlowała zielskiem w Chicago, teraz handluje futrami w Toronto
nieobecnośćnie
wątki 18+nie
zaimkione/jej
postać
autor

A przepraszam co ty się PENISA boisz? — prychnęła tak głośno, że aż coś strzeliło jej w uchu. Serio nie rozumiała, w czym Ernie miał taki problem i przede wszystkim, co w tym oburzyło go do tego stopnia, że odgrażał się, że jeśli tego nie zdejmie, Mio będzie musiała sama wracać do Toronto. — Słuchaj, jeśli to chodzi o kompleks małego, to sam musisz to przepracować — dodała już z większą powagą, chociaż twarz wciąż malowała się w uśmiechu. Troche nie kontrolowała faktu, że właśnie wytknęła Erniemu, że najprawdopodobniej miał MAŁEGO, ale jakoś musiała mu się przecież odgryźć za te złośliwości puszczone w jej stronę. Poza tym przecież mówiło się, że prawdziwy facet różu się nie boi — a tu była mowo o różowym penisku. No to kurwa, same męskie rzeczy! Do tego pachniało obłędnie i Richardson stwierdziła, że nie będzie tego ściągać. Będzie chciał, to sam sobie zdejmie, o. A jeśli będzie musiała sama wracać z wielką maszyną do domu… cóż, jakoś sobie poradzi. Nie będzie to pierwszy raz, kiedy była zdana na siebie.
Twoje groźby na mnie nie działają, Andrews — zacmokała zgodnie z prawdą, nachylając się nad radiem. Było na nim tak wiele przycisków, że ruda nie wiedziała za co powinna się zabrać ani którym przełączało się na łączenie z urządzeniem. W Suzie już pierwszego dnia zajebali jej całe radio z samochodu, wiec znajomy wsadził jej tam po prostu swojego rodzaju adapter na kablu i wystarczyło, ze podłączy telefon i puści sobie co tam chciała bezpośrednio z YouTube. — Jak działa to ustrojstwo? — coś tam nacisnęła, ale zamiast muzyki z dziury na dyskietki wyłoniła się płytka ze starym rockowym miksem z lat dziewięćdziesiątych. Wcisnęła ją więc na swoje miejsce dochodząc w sumie do wniosku, że równie dobrze mogli właśnie tego posłuchać, ale wtedy Ernie wspomniał o CB radiu. I tu ją kompletnie stracił.
Można rozmawiać z innymi kierowcami? — oczy w sekundkę powiększyły się jej do rozmiaru pięciozłotówek, a kąciki ust wyciągnęły do góry tak mocno, że aż poliki ją zapiekły. — No nie gadaj — nachyliła się jeszcze bliżej, przy okazji luzując nieco pas, którym była zapięta. Ciągle ściągał ją do siedzenia, a ruda przecież chciała bliżej przyjrzeć się urządzeniu. Co oczywiście nie spodobało się Erniemu. — Ej no luzuj, kochanieńki — pachnęła na niego ręką, żeby dał jej spokój i lepiej skupił sie na drodze, bo jak tak się będzie zajmował tym, co Mio robiła, to lada moment będą mieć jakiś wypadek i wtedy to już Bóg jeden tylko wiedział, jakby dotarli na miejsce.
Richardson wcisnęła największy przycisk na urządzeniu, a kiedy to zaczęło trzeszczeć, ostrożnie wyciągnęła słuchawkę czy chuj wie jak to się tam nazywało. Przekręciła pierwsze pokrętło, a radio zapiszczało, zaszumiało i wypluło z siebie rozmowę jakiegoś znudzonego gościa z głosem jakby właśnie jadł chipsy.
…jak ci bierze olej na 1000 km, to sorry, ale pierścienie już masz do wywalenia. Ja bym to zrzucił, zrobił uszczelniacze, plan głowicy i zamknął temat, zanim ci się wszystko zapiecze i…
NUDA — Mio zamrugała i przekręciła ponownie pokrętło.
Ktoś buczał coś niezrozumiale.
Jeszcze jeden ruch pokrętłem.
Jakiś kaszel.
Jeszcze jeden ruch.
Uwaga dla wszystkich na 47-ce, pościg, czarny SUV, niebezpieczny kierowca, podejrzany o handel nielegalnych substancji i zwierząt. Najprawdopodobniej uzbrojony. Ucieka na zachód.
O kurwa, akcja! — klasnęła w dłonie jak dziecko, które w końcu dorwało się do tej jednej półki z ciasteczkami, których matka odmawiała cały wieki. — Jak się to daje głośniej — pokręciła wszystkim innym, byleby tylko przypadkiem nie zmienić stacji. — Ej a my przypadkiem nie jesteśmy na 47? — rozejrzała się dookoła, próbując użyć swojej świetnej orientacji w terenie, jednak nim zdążyła cokolwiek zrobić na pasie obok wyminął ich czarny SUV i bez żadnego kierunkowskazu zajechał im drogę, prawie wbijając się w dostawczaka Erniego.
JA PIERDOLE TO ON!! — szarpnęła za kurtkę swojego kierowcy. — No co tak kurwa patrzysz, WEŹ GO GOŃ! — serce zawaliło jej mocniej, a nerwowa dłoń niekontrolowanie przeczesała rude kosmyki. Kurwa kurwa kurwa i co tu teraz zrobić? No może w pierwszej kolejności wypadałoby POMYŚLEĆ, ale przecież to nie leżało w naturze Mio.
Jak tu się odpowiada… — mruknęła pod nosem i nim Ernie zdążył zaprotestować, ruda już naciskała przyciski po bokach, dołączając się do stacji. — PANOWIE WASZ PRZESTĘPCA UCIEKA. Jest już na wysokości.. — rozejrzała się, łapiąc spojrzeniem pierwszy lepszy znak. — Zjazd dwunasty, na Willowdale. Zaraz wam spierdoli, jak się nie pośpieszycie.

ernie andrews
kasik
oj tam, wszystko lubię 
27 y/o, 191 cm
kurier andrews express
Awatar użytkownika
so i will find my fears and face them
or i will cower like a dog
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiona/jej
postać
autor

Nie boję się — odparł natychmiast, aż trochę za szybko. — Nie chcę, żeby ludzie myśleli, że jestem gejem — dodał stanowczo, ale po chwili zdał sobie sprawę z tego, jak to mogło zabrzmieć. — Nie mam noc do gejów, oczywiście. Jestem LGBTQ+ ally, pełen support, ale jeżdżenie z penisami na przedniej szybie? — wymownie wskazał ręką na zapachową zawieszkę. — Zamiast szukać problemu we mnie, to lepiej znajdź sobie jakiegoś bolca, bo ewidentnie ci czegoś brakuje — wyjaśnił ją zręcznie, a gdy Mio wspomniała, że jego groźby nie działają, prychnął pod nosem.
Ach tak? Taka była? No to ciekawe co powie, jak ją wysadzi na środku trasy do Brampton i będzie musiała dymać po maszynę do szycia z buta.
Niczego nie dotykaj — zastrzegł, co było zupełnie zbędne, bo rudowłosa już łapała za kabel z krótkofalówką. No jak grochem o ścianę, nic nie docierało do tej rudej czupryny. Z głośników samochodowych zaczęły przemawiać różne głosy, choć żaden bardziej nie zainteresował Richardson. Dobrze. Może tak pokręci trochę i w końcu się znudzi. Naturalnie nic bardziej mylnego.
Nie miał pojęcia, jak udało jej się natrafić na komunikat policyjny, bo zwykle wszystkie takie stacje były zabezpieczone. Uniósł wysoko brwi na wzmiankę na trasie, którą właśnie jechali.
Owszem, jesteśmy — przytaknął akurat w tym momencie, kiedy czarny SUV wymijał ich z prędkością światła. — Co jest... — mruknął pod nosem, nieco zdezorientowany całą sytuacją. — Ej, co ty robisz? — tym razem popatrzył na Mio, która właśnie łączyła się z policją przez radio. — Nie będę go ścigać, nie mam nawet czym! — rozłożył ręce, puszczając na chwilę kierownicę. — Czy ten bus wygląda ci na demona prędkości? Laska, ja mam nałożone ograniczenia. Blokady takie. Nie wyciągnę więcej niż dziewięćdziesiąt kilometrów — powiedział, co i tak było szczytem możliwości dostawczaka, bo czasami i tyle nie chciał jechać.
Widział, jak przestępca skręca w dwunasty zjazd, który Ernie zamierzał po prostu minąć, ale w ostatnim momencie wykonał podobny manewr, ku uciesze Richardson.
Doba, niech stracę — wywrócił oczami tak mocno, że prawie zobaczył własny mózg. — Powiedz im, że jedziemy za nim. Tylko bez żadnego siedzenia mu na ogonień, bo do tego nam daleko. W każdym razie widzimy go. O cholercia — dodał, bo kierowca SUVa w ostatnim momencie skręcił, tym razem w lewo, jednocześnie wjeżdżając w jakąś polną drogę. Nie no, podwozie busa przecież tego nie wytrzyma. — Trzymaj się, bo może trochę rzucać — po tych słowach Andrews zacisnął mocniej palce na kierownicy i z całym impetem wcisnął pedał gazu.

Mio Richardson
bubek
posty ai, posty o niczym, kiedy ktoś nie pcha fabuły do przodu
ODPOWIEDZ

Wróć do „⋆ Po Kanadzie”