work hard, but don't forget about your coffee break
: pn wrz 08, 2025 7:24 pm
Cherry Marshall
Widząc wizytówkę w ręce siostry, zmarszczył brwi, ale grzecznie ją od niej odebrał. Może miała rację? Może powinien pójść pogadać z kimś obcym, z kimś, kto znał się na emocjach ludzi? Może faktycznie by mu to pomogło? Przyglądał się przez chwilę w ciszy wizytówce w jego rękach, a następnie schował ją do kieszeni tylnych spodni, jeśli o tym nie zapomni, to może umówi się na spotkanie. - Dzięki, może skorzystam i nie martw się, mam jeszcze jakieś pieniądze. - odparł, mając nadzieję, że urwie już temat terapeutów. No i nie musiała myśleć, że na nic go nie stać, aktualnie jego życie towarzyskie zmalało do minimum, wynajmował pokój w mieszkaniu jakiejś laski, więc jego wydatki zmalały do minimum, także miał jakieś oszczędności.
Słysząc rewelacje na temat swojego starszego brata uśmiechnął się tym razem szczerze, rozbawiony tym, że udało się Cordiana wcisnąć w garniak. - Ah tak? Jak Ty to robisz Cherry, że potrafisz wszystkich tak zgrabnie ustawić? - zaśmiał się, bo ciężko było mu sobie wyobrazić Coreya eleganckiego, no cóż, szkoda, że nie zrobiła mu zdjęcia, mogłaby mu się teraz tym pochwalić. Szczerze mówiąc siostra zawsze mu imponowała, czasami jej nienawidził za to, jak zimna potrafiła być, ale mimo wszystko kochał ją i cholernie podziwiał, za jej siłę, spokój i tą życiową równowagę, którą emanowała.
- Przyjdę Cherry, obiecuję, ale nie dzisiaj. - odparł na zaproszenie ze strony siostry. Nie czuł się jeszcze na siłach, by po prostu całkowicie się wygadać, miewał chwile słabości, ale dobrze wiedział, że dopóki wszystkiego sam sobie w głowie nie ułoży, mógłby jedynie pogorszyć sytuację między sobą, a członkami swojej rodziny, niepotrzebne mu jednak były teraz kolejne spory, a jak widać, nie zawsze panował na swoimi słowami.
Słysząc co dla niego dzisiaj przyszykowała, na pierwsze zadanie skinął głową, ale to drugie? Spojrzał na nią wzrokiem mówiącym "chyba sobie ze mnie żartujesz?", ale po jej dalszych słowach, zrozumiał, że to żart nie był. Zmarszczył brwi, zastanawiając się nad tym, jak rozróżnić najlepszy salon z sukniami ślubnymi od tego najgorszego. Po cenie, tkaninach, a może ozdobnikach na sukni? Był facetem, nie potrafił w takie rzeczy, a jedyną osobą, która mogłaby mu w tym pomóc była Tiff, ale cóż, zniknęła. - Wieczór panieński też Ci zaplanować? - spytał żartobliwie i uśmiechnął się szeroko, starając się tym dodać jej otuchy, bo coś czuł, że ten ślub, wcale nie sprawiał jej radości, a chyba jednak powinno to wyglądać nieco inaczej, skoro wychodziło się za ukochaną osobę, prawda? - Zrobię co w mojej mocy szefowo, znajdę taki salon, że w każdej sukni jaką stamtąd przymierzysz, będziesz się czuła jak królowa. - skwitował wesoło i puścił jej oczko. Cóż, po chwili załamania, postanowił jednak wziąć się w końcu w garść i przestać zgrywać w tym wszystkim ofiarę, a pokazać, że to, że poszedł siedzieć, wcale nie sprawiło, że stał się innym człowiek i wciąż potrafił ogarnąć wszystko jak należy, żeby znowu odbudować zaufanie własnej rodziny.
Widząc wizytówkę w ręce siostry, zmarszczył brwi, ale grzecznie ją od niej odebrał. Może miała rację? Może powinien pójść pogadać z kimś obcym, z kimś, kto znał się na emocjach ludzi? Może faktycznie by mu to pomogło? Przyglądał się przez chwilę w ciszy wizytówce w jego rękach, a następnie schował ją do kieszeni tylnych spodni, jeśli o tym nie zapomni, to może umówi się na spotkanie. - Dzięki, może skorzystam i nie martw się, mam jeszcze jakieś pieniądze. - odparł, mając nadzieję, że urwie już temat terapeutów. No i nie musiała myśleć, że na nic go nie stać, aktualnie jego życie towarzyskie zmalało do minimum, wynajmował pokój w mieszkaniu jakiejś laski, więc jego wydatki zmalały do minimum, także miał jakieś oszczędności.
Słysząc rewelacje na temat swojego starszego brata uśmiechnął się tym razem szczerze, rozbawiony tym, że udało się Cordiana wcisnąć w garniak. - Ah tak? Jak Ty to robisz Cherry, że potrafisz wszystkich tak zgrabnie ustawić? - zaśmiał się, bo ciężko było mu sobie wyobrazić Coreya eleganckiego, no cóż, szkoda, że nie zrobiła mu zdjęcia, mogłaby mu się teraz tym pochwalić. Szczerze mówiąc siostra zawsze mu imponowała, czasami jej nienawidził za to, jak zimna potrafiła być, ale mimo wszystko kochał ją i cholernie podziwiał, za jej siłę, spokój i tą życiową równowagę, którą emanowała.
- Przyjdę Cherry, obiecuję, ale nie dzisiaj. - odparł na zaproszenie ze strony siostry. Nie czuł się jeszcze na siłach, by po prostu całkowicie się wygadać, miewał chwile słabości, ale dobrze wiedział, że dopóki wszystkiego sam sobie w głowie nie ułoży, mógłby jedynie pogorszyć sytuację między sobą, a członkami swojej rodziny, niepotrzebne mu jednak były teraz kolejne spory, a jak widać, nie zawsze panował na swoimi słowami.
Słysząc co dla niego dzisiaj przyszykowała, na pierwsze zadanie skinął głową, ale to drugie? Spojrzał na nią wzrokiem mówiącym "chyba sobie ze mnie żartujesz?", ale po jej dalszych słowach, zrozumiał, że to żart nie był. Zmarszczył brwi, zastanawiając się nad tym, jak rozróżnić najlepszy salon z sukniami ślubnymi od tego najgorszego. Po cenie, tkaninach, a może ozdobnikach na sukni? Był facetem, nie potrafił w takie rzeczy, a jedyną osobą, która mogłaby mu w tym pomóc była Tiff, ale cóż, zniknęła. - Wieczór panieński też Ci zaplanować? - spytał żartobliwie i uśmiechnął się szeroko, starając się tym dodać jej otuchy, bo coś czuł, że ten ślub, wcale nie sprawiał jej radości, a chyba jednak powinno to wyglądać nieco inaczej, skoro wychodziło się za ukochaną osobę, prawda? - Zrobię co w mojej mocy szefowo, znajdę taki salon, że w każdej sukni jaką stamtąd przymierzysz, będziesz się czuła jak królowa. - skwitował wesoło i puścił jej oczko. Cóż, po chwili załamania, postanowił jednak wziąć się w końcu w garść i przestać zgrywać w tym wszystkim ofiarę, a pokazać, że to, że poszedł siedzieć, wcale nie sprawiło, że stał się innym człowiek i wciąż potrafił ogarnąć wszystko jak należy, żeby znowu odbudować zaufanie własnej rodziny.