far from good
: wt wrz 30, 2025 11:17 am
Przywarła plecami do oparcia krzesła, przyglądając się Lynette z lekkim zmarszczeniem brwi. Jej spojrzenie było czułe, ale ciekawskie, bo zawsze próbowała zrozumieć, co właściwie kryje się za tą poważną, czasem melancholijną twarzą siostry.
— Rozumiem cię — zaczęła ostrożnie, chociaż tak naprawdę nie do końca wiedziała, z czym na co dzień mierzy się młodsza Miller. — Nie każdy potrafi znieść takie rzeczy, jak te, o których mówisz. Koszmary, trudne sytuacje, wspomnienia wracające w snach... To jest przytłaczające. Ale wcale nie musi być słabością. To po prostu to pokazuje, że masz swoją własną wrażliwość.
Zaylee uważała, że sesja w prosektorium byłaby czymś oryginalnym i rzadko spotykanym, ale nie chodziło o to, żeby Lyn ryzykowała swoją równowagę tylko po to, żeby coś było unikatowe i niepowtarzalne. Sama musiała znaleźć tematykę, która ją zainteresuje. Coś, co da jej wyzwanie, ale nie wywoła poczucia zagrożenia i dzięki czemu poczuje się komfortowo, a jednocześnie pozwoli się rozwijać. Trzeba było to tylko odpowiednio wyważyć.
Patrzyła uważnie na siostrę, zauważając, jak jej ręce bezradnie rozkładają się na boki, a oczy błyszczą od nagłej iskry pomysłów, które pojawiają się i znikają.
— Hej, nie ma nic złego w kombinowaniu — uspokoiła ją gestem dłoni. — Wystarczy, że wszystko będziesz robić autentycznie. A jeśli nic nie wymyślisz od razu, własne życie też może być świetne tematem. Nie muszą to być tylko zdjęcia ciebie samej — zaznaczyła od razu, bo w sumie nie do końca wiedziała, jakie Lynette ma podejście do pokazywania na zdjęciach samej siebie, ale czuła podskórnie, że chyba nie jest zwolenniczką pozowania do fotografii. — Pokażesz swoje hobby, codzienne rytuały i wszystko to, co sprawia, że jesteś sobą. Ludzie lubią oglądać szczerość, nawet jeśli na pierwszy rzut oka wydaje się zwyczajna — Zaylee posłała siostrze pokrzepiający uśmiech. Nie mogła jej nic więcej doradzić, bo w ogóle nie znała się na robieniu zdjęć. Czasami wrzuciła coś na swojego instagrama, ale zwykle były to fotki z ręki, przedstawiające ją albo Evinę, ewentualnie jakieś widoki, które chciała uwiecznić podczas podróży.
Lynette Miller
— Rozumiem cię — zaczęła ostrożnie, chociaż tak naprawdę nie do końca wiedziała, z czym na co dzień mierzy się młodsza Miller. — Nie każdy potrafi znieść takie rzeczy, jak te, o których mówisz. Koszmary, trudne sytuacje, wspomnienia wracające w snach... To jest przytłaczające. Ale wcale nie musi być słabością. To po prostu to pokazuje, że masz swoją własną wrażliwość.
Zaylee uważała, że sesja w prosektorium byłaby czymś oryginalnym i rzadko spotykanym, ale nie chodziło o to, żeby Lyn ryzykowała swoją równowagę tylko po to, żeby coś było unikatowe i niepowtarzalne. Sama musiała znaleźć tematykę, która ją zainteresuje. Coś, co da jej wyzwanie, ale nie wywoła poczucia zagrożenia i dzięki czemu poczuje się komfortowo, a jednocześnie pozwoli się rozwijać. Trzeba było to tylko odpowiednio wyważyć.
Patrzyła uważnie na siostrę, zauważając, jak jej ręce bezradnie rozkładają się na boki, a oczy błyszczą od nagłej iskry pomysłów, które pojawiają się i znikają.
— Hej, nie ma nic złego w kombinowaniu — uspokoiła ją gestem dłoni. — Wystarczy, że wszystko będziesz robić autentycznie. A jeśli nic nie wymyślisz od razu, własne życie też może być świetne tematem. Nie muszą to być tylko zdjęcia ciebie samej — zaznaczyła od razu, bo w sumie nie do końca wiedziała, jakie Lynette ma podejście do pokazywania na zdjęciach samej siebie, ale czuła podskórnie, że chyba nie jest zwolenniczką pozowania do fotografii. — Pokażesz swoje hobby, codzienne rytuały i wszystko to, co sprawia, że jesteś sobą. Ludzie lubią oglądać szczerość, nawet jeśli na pierwszy rzut oka wydaje się zwyczajna — Zaylee posłała siostrze pokrzepiający uśmiech. Nie mogła jej nic więcej doradzić, bo w ogóle nie znała się na robieniu zdjęć. Czasami wrzuciła coś na swojego instagrama, ale zwykle były to fotki z ręki, przedstawiające ją albo Evinę, ewentualnie jakieś widoki, które chciała uwiecznić podczas podróży.
Lynette Miller