a little bit of chaos
: pn wrz 29, 2025 8:52 pm
Nie była wzorem do naśladowania i często popełniała błędy.
Za jeden z nich dzisiaj przyszło jej zapłacić wyrzutami sumienia, które najpewniej nie opuszczą jej prędko, ponieważ potrącenie innej osoby było sprawą zbyt poważną, by tak po prostu ją zignorować. Kluczową rolę odgrywał w tym również fakt, że Lynette wydawała się całkowicie n i e w i n n a. A gdyby tego było mało, nie wściekała się na nią, czym udało jej się Signy zaskoczyć.
Naprawdę wyobrażała sobie jej reakcję inaczej.
Teraz uśmiechnęła się kącikiem ust, ponieważ po tym, co miała okazję obserwować do tej pory, szczerze wątpiła, by brunetka była w stanie wytargać ją za włosy. Może jednak oceniała książkę po okładce i zakładała, że skoro wyglądała dość niepozornie, nie byłaby w stanie zrobić jej krzywdy, ale czy przypadkiem podobnie nie było z nią samą? Była szczupła, drobna, niewysoka, ale wiedziała, w jaki sposób porządnie przywalić.
Musiała się tego nauczyć, ponieważ dorastała w okolicy, w której dziewczyny musiały umieć się bronić.
— Dałabym sobie rękę uciąć, że niejeden przechodzień doceniłby ten widok — zażartowała. Wielokrotnie mawia się o tym, jak bardzo kręcą mężczyzn walczące ze sobą dziewczyny, choć prawdę powiedziawszy Signy nie umiała doszukać się w tym niczego seksownego. Co niby miało być pociągającego w połamanych paznokciach, podrapanych szyjach i posiniaczonych twarzach? Nic, co ona sama uznałaby za atrakcyjne.
Skinęła lekko głową i uniosła kącik ust w przyjaznym grymasie. Nie przewidziała łagodnego traktowania, a już na pewno nie spodziewała się tego, że Lynette okaże się całkiem miłym rozmówcą. Jej nastawienie sprawiało, że Signy trochę mniej się stresowała.
— Chcesz przez to powiedzieć, że będę ci się źle kojarzyć? Nie, żebym ci się dziwiła — ze strumienia świadomości, który wyrwał się chwilę później z ust brunetki wyłapała głównie to. Nie znaczy to jednak, że miała jej to za złe. Wręcz przeciwnie, byłaby zdziwiona, gdyby dzisiejszy wieczór pozostawił po sobie wyłącznie pozytywne wspomnienia. — Ale skoro o wpadaniu mowa, mam nadzieję, że przynajmniej nie odbędzie się to w takich samych okolicznościach — stwierdziła z przekąsem, skręcając w drogę prowadzącą do pobliskiego szpitala. Na szczęście od niego nie dzieliła ich tak długa droga, więc za pewien czas powinny być już na miejscu. — A jeśli wydobrzejesz, zawsze możesz wpaść do Emptiness. Załatwię ci drinka na koszt baru — dodała, zerkając na nią kątem oka.
To może nie tak, że nagle miały zostać najlepszymi przyjaciółkami, ale mimo to Signy chciała wynagrodzić jej swój błąd. I pokazać, że wszystkie te słowa, które dziś do niej skierowała, bynajmniej nie były rzucone na wiatr.
Lynette Miller
Za jeden z nich dzisiaj przyszło jej zapłacić wyrzutami sumienia, które najpewniej nie opuszczą jej prędko, ponieważ potrącenie innej osoby było sprawą zbyt poważną, by tak po prostu ją zignorować. Kluczową rolę odgrywał w tym również fakt, że Lynette wydawała się całkowicie n i e w i n n a. A gdyby tego było mało, nie wściekała się na nią, czym udało jej się Signy zaskoczyć.
Naprawdę wyobrażała sobie jej reakcję inaczej.
Teraz uśmiechnęła się kącikiem ust, ponieważ po tym, co miała okazję obserwować do tej pory, szczerze wątpiła, by brunetka była w stanie wytargać ją za włosy. Może jednak oceniała książkę po okładce i zakładała, że skoro wyglądała dość niepozornie, nie byłaby w stanie zrobić jej krzywdy, ale czy przypadkiem podobnie nie było z nią samą? Była szczupła, drobna, niewysoka, ale wiedziała, w jaki sposób porządnie przywalić.
Musiała się tego nauczyć, ponieważ dorastała w okolicy, w której dziewczyny musiały umieć się bronić.
— Dałabym sobie rękę uciąć, że niejeden przechodzień doceniłby ten widok — zażartowała. Wielokrotnie mawia się o tym, jak bardzo kręcą mężczyzn walczące ze sobą dziewczyny, choć prawdę powiedziawszy Signy nie umiała doszukać się w tym niczego seksownego. Co niby miało być pociągającego w połamanych paznokciach, podrapanych szyjach i posiniaczonych twarzach? Nic, co ona sama uznałaby za atrakcyjne.
Skinęła lekko głową i uniosła kącik ust w przyjaznym grymasie. Nie przewidziała łagodnego traktowania, a już na pewno nie spodziewała się tego, że Lynette okaże się całkiem miłym rozmówcą. Jej nastawienie sprawiało, że Signy trochę mniej się stresowała.
— Chcesz przez to powiedzieć, że będę ci się źle kojarzyć? Nie, żebym ci się dziwiła — ze strumienia świadomości, który wyrwał się chwilę później z ust brunetki wyłapała głównie to. Nie znaczy to jednak, że miała jej to za złe. Wręcz przeciwnie, byłaby zdziwiona, gdyby dzisiejszy wieczór pozostawił po sobie wyłącznie pozytywne wspomnienia. — Ale skoro o wpadaniu mowa, mam nadzieję, że przynajmniej nie odbędzie się to w takich samych okolicznościach — stwierdziła z przekąsem, skręcając w drogę prowadzącą do pobliskiego szpitala. Na szczęście od niego nie dzieliła ich tak długa droga, więc za pewien czas powinny być już na miejscu. — A jeśli wydobrzejesz, zawsze możesz wpaść do Emptiness. Załatwię ci drinka na koszt baru — dodała, zerkając na nią kątem oka.
To może nie tak, że nagle miały zostać najlepszymi przyjaciółkami, ale mimo to Signy chciała wynagrodzić jej swój błąd. I pokazać, że wszystkie te słowa, które dziś do niej skierowała, bynajmniej nie były rzucone na wiatr.
Lynette Miller