Strona 2 z 2

kiss and tell

: pn paź 20, 2025 5:15 pm
autor: henryk
Time casts a spell on you but you won't forget me
I know I could have loved you but you would not let me
STATUS: AKTUALNE | 20/10
ObrazekObrazek
Wszystko było idealne.
Nic nie mogło być bardziej perfekcyjne niż ten letni dzień - było ciepło, ale nie gorąco, a wiatr skutecznie ochładzał ciała. Słońce iskrzyło w spokojnej tafli turkusowej wody wyglądając jak jeden z cudów świata, ale nasi zakochani siedzieli właśnie na ławce wpatrując się tylko i wyłącznie w siebie. Pośród wszystkich widoków, które doświadczyli na wycieczce po europie, to wzajemnie uważali się za najpiękniejszych.
Wszystko było idealne.
Złociste promienie oblewały ściany pustego apartamentu. Echo szpilek rozlegało się po każdym pomieszczeniu, a stojący w salonie mężczyzna napawał się widokiem przez przeszkloną ścianę z widokiem na całe Toronto. Właśnie odebrali klucze i choć musieli zabrać się za planowanie wystroju, to każde z nich było tak podekscytowane, że przez moment chcieli się po prostu nacieszyć.
Wszystko było idealne.
Każdego poranka towarzyszył im ten sam widok panoramy miasta i prywatny kucharz podsuwający pod ich nosy najwspanialsze śniadania i parzący świeżą kawę importowaną co tydzień prosto z Kostaryki. Budzili się dość wcześnie, żeby spędzić ze sobą więcej czasu - praca rozdzielała ich na dłużej, niż mogli sobie z tym poradzić.
Żegnali się przy swoich samochodach, rozjeżdżając się do pracy w dwóch różnych kierunkach, by wracać mniej więcej on tym samym czasie i witać się w tym samym miejscu.
Wszystko było idealne.
Wieczory i weekendy spędzali w swoim towarzystwie. Ona czytała książkę, kiedy on grał najsmutniejsze melodie świata na fortepianie w salonie. Mimo, że nie zamieniali ze sobą słowa, doceniali nawet milczenie i krótkie spojrzenia.
Wszystko było idealnie.
Jako aspirujący adwokat Henry zaczął pracować pod opieką Teda Hartwella - znanego na całą Kanadę a może i nawet Stany mecenasa - który otworzył mu drogę do wspaniałej kariery.
Zaczął, oczywiście, pracować więcej i dłużej, a w domu spędzał czas głównie nad dokumentami spraw, które zostały mu przypisane.
Wszystko było idealne.
Niedługo po tym zaczęło go brakować na śniadaniach, kolacjach i wspólnych wieczorach - a siedząc osamotniona, Danielle nie mogła poradzić sobie z tym, że tak nagle jego priorytety zmieniły kierunek. Już nie była na pierwszym miejscu i przysiadłaby, że to nie praca, a Hartwell był przyczyną tego wszystkiego. Młody Henry chciał za wszelką cenę mu zaimponować, a jego brak pewności siebie sprawiał, że pracował ciężej i więcej, niż właściwie powinien.
Wszystko było niedoskonałe.
Przepracowany, obracający się w coraz dziwniejszym, ale wyżej postawionym towarzystwie, stał się niezwykle drażliwy. Nie obiecywał już, że się zmieni i będzie spędzał więcej czasu w domu. Nie mówił, że kocha. Właściwie nic już prawie nie mówił, czasem burknął coś pod nosem, znikając w swoim biurze, gdzie też w pewnym momencie zaczął spędzać noce. Na kanapie, samotnie, zamiast w swoim łóżku obok kobiety swojego życia.
Wszelakie próby rozmowy o ich problemach - a raczej o jednostronnych, bo Henry nie widział w sobie żadnej winy - kończyły się kłótnią. Jako, że ich interakcje były bardzo limitowane to sprawiło, że właściwie nie robili nic więcej, a widok drugiej połówki zwiastował kolejną awanturę, ściskający żołądek i ruszanie dalej bez jakiegokolwiek zrozumienia albo zwykłego „przepraszam”.
I nagle wszystko było złe.
Danielle snuła się po pustym mieszkaniu bez celu, przestając nawet rozmawiać ze służbą. Stała się swojego rodzaju dekoracją, może nawet trofeum człowieka, który chciał ją mieć przy sobie tylko po to, żeby była.
I wszystko było stracone.
Pewnej nocy spakowała swoje rzeczy i zniknęła, nie zostawiając po sobie nawet listu z wyjaśnieniami. Numer zmieniła już jakiś czas wcześniej, ale Henry nawet nie zdawał sobie z tego sprawy; nie miał przecież potrzeby żeby się z nią kontaktować, bo zawsze była tam, gdzie ją zostawił - w domu.

Rozstaliście się na tyle dawno, że nie masz pojęcia o ogromie jego upadku - bo mimo, że osiągnął wszystko, stał się również karykaturą osoby, w której się zakochałaś.
To tak, jakby w jakiś sposób został wyprany ze wszelkich ludzkich emocji, a jego życie obracało się wokół pracy do tego stopnia, że po prostu nie miał czasu na nic więcej.
Cała Kanada znała zabójcę z Muskoka Lakes, którego celem były kobiety w Toronto i okolicach. Wielu nie chciało go reprezentować, zważywszy na to, że
a) przysięgał swoją niewinność i nie chciał nawet słuchać o przyznaniu się do winy by uzyskać lepszą ofertę kary.
b) to co zrobił tym kobietą było na tyle barbarzyńskie, że n i k t nie chciał się w to mieszać.
I trochę, może niepotrzebnie, dziwi Cię fakt, że teraz reprezentuje go właśnie Henry.
Zwykle stojący na uboczu i niepojawiający się przed kamerami - teraz stoi w swoim, wyglądającym na zbyt drogim, garniturze i wygłasza mowę.
Wygląda nieskazitelnie, ale dostrzegasz w nim pustkę i zmęczenie, jakby jego pojawienie się na ekranie było jakimś ukrytym przekazem - p o m o c y.

Kiedy jesteś na co porannym spotkaniu w Toronto news, a kiedy pada imię Zabójcy z Muskoka Lakes, zgłaszasz się do napisania artykułu. Z jakiegoś powodu, w sumie nawet nie wiesz jakiego, czujesz, że to dobry pomysł.
Zdążyłaś już ułożyć sobie życie, dlaczego t e r a z chcesz go zobaczyć?

Oboje dobrze wiemy, że nie jest to do końca związane ze sprawą, którą Henry prowadzi.

kiss and tell

: sob paź 25, 2025 7:36 pm
autor: Nigel Jensen
You and I are the same kind of different.
Zachwycasz się złem, a potem opłakujesz jego upadek. Ciągnie cię do niego tak, jak mnie do ciebie — i nigdy nie zrozumiesz, dlaczego.
STATUS: AKTUALNE | 29/10
ObrazekObrazek
Zdarza się, że niektóre dusze rozpoznają się po milczeniu. Nie po słowach, nie po gestach, ale po tym, jak zawisa między nimi powietrze — gęste, napięte, prawie elektryczne.

On to czuje. Zna zapach ludzkich lęków, potrafi odczytywać emocje z drżenia dłoni i z tego, jak ktoś stawia kropkę na końcu zdania. Profiler. Człowiek, który nauczył się wchodzić w cudze głowy, by zapomnieć, jak wygląda jego własna.

I wtedy pojawiasz się Ty. Policjant, który wie, jak smakuje strach, jak pachnie gniew i jak wygląda samotność. Twardy, może trochę zbyt dumny, może zbyt często zostający po godzinach. A jednak coś w Tobie przypomina mu, że nie każdy człowiek jest przypadkiem do rozwiązania.

Nie szuka przyjaźni. Nie szuka miłości.
Szuka ciszy, w której można oddychać bez kłamstw. Oczu, w które można patrzeć i nie być ocenianym.

Dwóch mężczyzn, dwóch gliniarzy, dwie granice, które pękają zbyt łatwo. Serca, która zbyt mocno pragną bić wspólnie i dłonie, które muskają się przypadkiem przy podawaniu sobie dokumentów lub kubka z kawą.

Off. Szukam dla mojego Nigela policjanta — mężczyzny, z którym połączy/ło go coś więcej niż wspólne śledztwa. Uczucie rodzące się powoli, nieproszone, niechciane, a jednak nieuniknione. Nie musimy zaczynać od samych podstaw, ale możemy. Nie musisz odpisywać mi codziennie, chociaż jeśli chcesz, to wcale się nie pogniewam. Liczę po prostu na dłuższą, owocną współpracę i dobrą zabawę po obu stronach. <3

Ps. Jeśli niekoniecznie chcesz grać postacią policjanta, ale masz ochotę na relację romantyczną z moim profilerem, to również zapraszam; nie chce nikogo wykluczać. :D Mogli się poznać równie dobrze gdziekolwiek, włączając w to grupę wsparcia, na którą Nigel uczęszcza od momentu śmierci swojej rodziny.

kiss and tell

: sob paź 25, 2025 11:20 pm
autor: Again
Nigdy się z Tobą nie prześpię
Nawet jeśli bardzo tego chcę
STATUS: AKTUALNE | 25/10
ObrazekObrazek
Poznaliśmy się na studiach. Ty byłeś typowym macho - wszędzie Cię było pełno, nie opuszczałeś żadnej imprezy, a wianuszek kobiety nigdy Cię nie odstępował na krok. Kochałeś to. Błyszczałeś w tym blasku, którym Cię obsypywali. Miałeś w sobie tą iskrę i energię, która sprawiała, że ludzie chcieli z Tobą spędzać czas. Twoje żarty (nawet te słabe) ich bawiły. Twoje pomysły (nawet te najgłupsze) były uznawane za najlepsze. Swoim urokiem udawało Ci się nawet nieźle radzić sobie na studiach. Naprawdę byłeś zdolny? Czy może potrafiłeś również wykorzystać swój wdzięk na profesorach?

Ja z kolei z nie byłam typem popularnej dziewczyny. Nie byłam również szarą myszką, która trzęsła się ze strachu, gdy musiała się odezwać. Miałam swoje małe grono przyjaciół poza które nie wychylałam się szczególnie, ale nie przeszkadzało mi to. Dobrze się czułam na studiach starając się znaleźć odpowiedni balans między nauką i imprezami. Jednak z większym naciskiem na to pierwsze.

Poznaliśmy się na jednej z imprez. Wylałeś na mnie drinka? A może odepchnąłeś jakiegoś namolnego, pijanego studenta, który o dziwo nie słyszał słowa „nie” z moich ust? A może nawet spróbowałeś mnie poderwać? Jakkolwiek zaczęła się nasza znajomość, moje serce szybciej zabiło, gdy się do mnie pierwszy odezwałeś. Znałam Cię. Wiedziałam kim jesteś, chociaż Ty o moim istnieniu pewnie nie miałeś pojęcia. Nie dałam jednak po sobie poznać, że jestem Tobą zainteresowana, bo wiedziałam jakim „typem faceta” jesteś i uznałam, że nie będę jedną z Twoich wielu panienek na jedną noc i wprost Ci to zakomunikowałam. Jak się więc skończyła ta noc? Na rozmowie. Od słowa do słowa skończyliśmy spacerując wiele godzin i rozmawiając o wszystkim - życiu, rodzinie, studiach. Tak jakbyśmy się znali od lat. Jakbyśmy byli dwiema, zaginionymi dawno duszami, które w końcu się odnalazły. Odprowadziłeś mnie pod drzwi, gdy słońce już wschodziło i byłam wtedy gotowa się z Tobą przespać, ale Ty jak prawdziwy dżentelmen pożegnałeś się ze mną krótkim cmoknięciem w policzek i słowami, że cieszysz się z nowo zdobytej przyjaciółki.

Czy było mi szkoda, że do niczego nie doszło? Trochę tak, ale od tamtej pory rozmawialiśmy non stop. Staliśmy się najlepszymi przyjaciółmi. Nawet pomagałeś mi z niektórymi przedmiotami, a ja Tobie. Pocieszałeś po złamanym sercu, a ja dawałam Ci kuksańce za kolejne jednorazowe przygody susząc głowę, żebyś się w końcu ustabilizował. Kolejne lata studiów minęły nam na pięknej przyjaźni.

Od tamtej pory minęło dziesięć lat. Zaraz po zdobyciu dyplomu wyjechałeś. Utrzymywaliśmy kontakt, ale z czasem jak większość relacji w dorosłym życiu, zaczął on zanikać. Z codziennych rozmów, telefony były już tylko co tygodniowe, następnie krótka wymiana wiadomości raz w miesiącu, aż dzwoniliśmy już tylko od święta. Nie zjawiłeś się nawet na moim ślubie. Przysłałeś jedynie kartkę z życzeniami.

Teraz los znowu stawia nas na swojej drodze. Jak tym razem się potoczy nasza relacja?

<3 <3 <3 <3 <3

Jak widać powyższy opis to jest bardzo ogólny zarys historii, ponieważ chciałabym wszelkie szczegóły dogadać z osobą zainteresowaną. Mogli studiować różne kierunki, mogła być między nimi jakaś różnica wieku, mogły się zadziać między nimi jakieś większe dramaty w ciągu tych 10 lat. On może być teraz żonaty, być wdowcem, mieć dziecko - jestem otwarta na dyskusje i burzę mózgów. Zależy mi jednak na tym, aby był to mężczyzna ok.30-35 lat, któremu zależało na mojej postaci i to pod względem romantycznym i dlatego wyjechał usuwając się w cień z jej życia. Ona również zawsze go kochała i nie tylko jako przyjaciela, a spotykając się teraz to uczucie nadal jest żywe. Jednak wiele lat temu ustalili, że będą tylko przyjaciółmi, więc na pewno trzymają się tego postanowienia nie będąc świadomym o uczuciach drugiej osoby.
Zapraszam do kontaktu przez pw (potem możemy przez disco). Zrozumiałe jest dla mnie, że poza forum mamy też inne życie, więc postów codziennie nie obiecuję i tego też nie oczekuję od współgracza. Jednak fajnie byłoby, gdyby coś wpadło co 2-3 dni, żeby akcja szła do przodu, a jeden wątek nie ciągnął się miesiącami.

kiss and tell

: ndz paź 26, 2025 1:31 am
autor: Sky Harrington
Prywatny szofer/ochroniarz
nikt łatwego życia i pracy nie obiecywał
STATUS: AKTUALNE bardzo mocno | 26/10
Kim jest Sky Harrington?
28 letnia przyszła Pani prezes rodzinnego imperium, urodzona i wychowana w NY. Bogate dziewczę, które nie widzi niczego poza czubkiem własnego nosa, pewna siebie, wygadana i patrząca na wszystkich z góry. Ma ostry i cięty języczek, za gram cierpliwości i jeszcze mniej taktu czy dobrego wyczucia. Diablica o anielskiej twarzy, z wrednym uśmiechem na ustach i niebezpiecznym błyskiem w oku. Nie jest łatwym człowiekiem, bardzo łatwo wyprowadzić ją z równowagi, mówi to co myśli i praktycznie nie gryzie się w język. Umie postawić na swoim, dąży do wyznaczonego celu, czasem niestety nawet i po trupach.
Jedno jest pewne: praca z nią to prawdziwy rollercoaster.

Kogo dla niej szukam?
Prywatnego szofera, który pełni również rolę jej ochroniarza. Mężczyzna przystojny, o anielskiej cierpliwości i żelaznych zasadach, z twardym charakterem, który nie pozwoli sobie wejść na głowie. Człowieka, który jako jeden z nielicznych potrafi ustawić Sky do pionu, jest to ktoś komu zaufała (chociaż głośno tego nie powie!) ktoś komu oddała swoje bezpieczeństwo, a nawet i życie. Facet, który naprawdę budzi respekt, a nawet czasem lubi docisnąć pedał gazu do ziemi.

Jak widzę tą relację?
Zależy którą opcję wybierzesz (info niżej!), ale poza początkiem nic więcej się nie zmienia. "Para" spędza ze sobą niemalże 24/7, czy to dobrze? Nie koniecznie, oboje mają tak silne charaktery, że mocno się ścierają, tak bardzo, że lecą iskry. Ich relacja nie przypomina typowej służbowej na zasadzie pracodawca = wykonawca, oni są zdecydowanie zbyt dalej chociaż przyjaciółmi nazwać ich nie można. Ufają sobie, ale żadne z nich tego nie przyzna, nie pokazują sobie swoich słabości. Grają w jakąś dziwną grę, którą znają tylko oni. Największy problem (a może nie problem?) brak zasad, wszystkie chwyty dozwolone.
Wspólnie wywrócimy to wszystko do góry nogami, błagam.

Dodatkowe informacje:
- Pan może być tutejszy (Sky jest w mieście od miesiąca, więc możemy sobie w retro przeprowadzić rozmowę rekrutacyjną czy coś) albo być tak jak ona z NY i to właśnie z nią tutaj przyjechał bo jest jej ochroniarzem od jakiegoś czasu.
- Pan w wieku 30 lat i więcej, jakiejś górnej granicy nie mam. Mężczyzna mógł pracować wcześniej gdzieś indziej, najważniejsze aby chociaż trochę ogarniał całe te zasady ochroniarza itp.
- Wizerunek jest mi całkowicie dowolny, to Tobie ma się dobrze grać.
- Dla jeszcze lepszej dramy owy ochroniarz może mieć kogoś w swoim życiu, kogoś cholernie ważnego, kobieta, która może nie rozumie jego pracy? Albo zazdrosną żonę? Obojętnie!
- Proszę o przemyślane zgłoszenie, jestem na forum od początku, nigdzie się nie wybieram liczę, że Ty też nie!
- Nie ścigam również o posty, piszmy w swoim tempie, bez pośpiechu i nacisków, tutaj totalny luz!
- Jest to główna relacja dla mojej postaci! Nie obiecuje i nawet nie ugaduje się na end gejm, ale obiecuję ciekawą fabułę.

kiss and tell

: czw paź 30, 2025 7:37 pm
autor: Iris Valentine
It's happening again
How did it end?
STATUS: AKTUALNE | 30/10
ObrazekObrazek
To był najlepszy i jednocześnie najgorszy okres w życiu Iris.
Gdy marzyła o ucieczce z domu nie przypuszczała, że zaprowadzi ją to tak daleko. Została pielęgniarką wojskową i bardzo szybko wyjechała na swoją pierwszą misję. Chciała wyjechać, chyba jeszcze nie do końca świadoma, co ją tam czeka. Była młoda, niedoświadczona, ale jednak ambitna i pracowita. Widziała rzeczy, które mroziły krew w żyłach i poznała ludzi, którzy przez cały ten okres byli jej rodziną.
Tam poznała też jego. Nie miało prawa nic się między nimi wydarzyć, ale jednak silne emocje zbliżają do siebie ludzi. Zaprzyjaźnili się, stali się dla siebie ważni i razem jakoś łatwiej było znieść brutalną codzienność.
Tylko ona nagle zniknęła. Odeszła, wróciła do kraju i od tego czasu się nie odzywała. Życie jej się zawaliło, tęskni i gdyby mogła – wróciłaby. Wróciłaby do tej pracy, do tych emocji, do tej adrenaliny i przede wszystkim… wróciłaby do niego. Ale nie ma drogi powrotu.
I naprawdę nie przypuszczała, że jeszcze kiedykolwiek się spotkają.

- mężczyzna, wojskowy, starszy od Iris – poznali się na Bliskim Wschodzie, gdzie stali się sobie bliscy. To twoja postać i nie chcę dużo narzucać poza tym jednym elementem. Oprócz tego? Wszystkie chwyty dozwolone, mógł mieć nawet żonę a relacja z Iris namieszała w głowie!
- Iris się odcięła, uciekła i urwała kontakt. Chorowała i nikomu o tym nie powiedziała. Chociaż za nim tęskni to zamknęła ten rozdział w swoim życiu i nie przypuszczała, że jeszcze się spotkają.
- To zaledwie szkic, który możemy dopasować do indywidualnych potrzeb – hulaj dusza, piekła nie ma. Lubię improwizować i wspólnymi siłami tworzyć relacje.
- nie zostawiaj mnie bez słowa, tylko tyle… plis! Jak ci nie podejdzie po paru postach to po prostu powiedz, na pewno się dogadamy