Strona 2 z 2
scary walk on a starry night
: wt lis 18, 2025 8:10 pm
autor: Lucky Martino
Aż się prawie wzruszyła tą niezwykle poważną odprawą na drogę powołania. Prawie. Bardziej bawił ją ten podniosły ton u nich obu i przez chwilę utrzymała kamienną twarz, ale już po kilku sekundach kąciki ust same uniosły się w łobuzerskim uśmiechu. Na pewno byłaby bardzo nieszablonową pastorką! Gdyby nie fakt, że naprawdę zamierzała się w życiu zająć innymi rzeczami, to ten pomysł nawet nie byłby taki głupi... jednak już na serio mówiąc, raczej zostanie z nią w formie pomysłu na przyszłoroczną imprezę halloweenową. W kostiumie księdza czy tam zakonnicy na pewno wyglądałaby bosko!
— Widzisz Claire, to pewnie tylko dlatego jeszcze nie jesteśmy tajnymi agentkami. Nie odebrałaś od Jerry'ego! — skonstatowała z udawanym zarzutem i nawet pogroziła kumpeli oskarżycielskim paluszkiem. Co jeszcze, może zaraz jej powie, że nie wejdzie do szafy, żeby sprawdzić czy za wieszakami jest przejście do Narnii? Tragiczne niedopatrzenie! Na całe szczęście była jeszcze Lucky i ona mogła dopilnować, żeby im obu nie zabrakło okazji do wspólnych przygód. Choćby i nawet miałby to być tylko lekko podszyty dreszczykiem wieczorny spacer.
Musiała za to przyznać, że podpuszczanie Price też zawsze dobrze działało przeciwko nudzie. Sprowokowana, od razu robiła się odważniejsza, a w sumie tylko tego jej brakowało do pełni zabawy. Lucky nawet nie udawała, że stawia opór przed tą próbą pożarcia jej w całości, nawet grzecznie odchyliła łepetynę, żeby nie wsadzić przyjaciółce swoich włosów do ust. Zachichotała i obróciwszy łepetynę kłapnęła zębami, jak gdyby usiłowała ugryźć Claire w nos.
— A czemu nie? — najlepszy argument na wszystko, no halo. Po co prowokowała? Bo tak było zabawniej! No i dziewczyna nakręcona na udowodnienie swojej racji przynajmniej na chwilę przestała się kręcić we własnym strachu. Bo przecież nie było w ogóle czego się bać!
— Skarbie, to tylko dziura w ziemi — przypomniała trzeźwym tonem. — Tam nawet jeszcze nic nie ma, można zrobić nawet oczko wodne. Przecież nie każę ci tam wchodzić. — I nawet nie zamierzała sugerować żeby się tam szczególnie zbliżały, bo wykopany dół to mało interesująca rzecz, a jeszcze by się która poślizgnęła i faktycznie wpadła do środka. Nogę sobie można skręcić, pobrudzić się, nic przyjemnego. Ale no chyba mogły przejść alejką obok, nie?
Claire Price
scary walk on a starry night
: pt lis 21, 2025 10:22 pm
autor: Claire Price
Lucky Martino
Obruszyła się. Gdyby tylko wiedziała, kto dokładnie do nich dzwonił, to z pewnością by odebrała. Tajne misje miały w sobie coś ekscytującego. Tylko że ani Claire, ani Lucky w zasadzie nie były tajnymi agentkami, a dzwonić mógł do nich bank, pytać czy chcą wziąć jakąś pożyczkę.
— Też mogłaś! — przecież nie byłaby jedyną odlotową agentką. Gdzieś w odmętach znajdowała się jeszcze trzecia. Nawet jakby nią była, to na pewno tą najmniej ogarniętą — to ty jesteś Sam, ta mądra, ja za to jestem Clover — ta z dużym zdaniem na swój temat, najbardziej kochliwą, ale też najbardziej modną. I wściekającą się. Mogłaby kogoś rozszarpać, jeśli tylko miałaby taką sposobność — styl się aż ze mnie wylewa na prawo i lewo, moja droga — mruknęła, zarzucając swoimi włosami do przodu. Do tego mogła się przyznać. Chociaż niezbyt czuła modę. Ubierała się, tak jak było jej wygodnie, a ludziom i tak się to podobało.
— Bo to poniżej jakiejkolwiek normy — odpowiedziała, unosząc wyżej brodę. By zachować jakąkolwiek dumę w sobie. Ugryzła przyjaciółkę, ona się jej dała. Co mogła więcej zrobić? Śmianie się na cmentarzu było niezbyt mądrym posunięciem. Jeszcze martwi zaczęliby się przewracać we własnych grobach.
— Taka mądra? — powtórzyła za przyjaciółką słowa. Teraz to ona będzie ją prowokowała. Skoro to nie było nic takiego, to działaj Martino — to do niej wejdź, Lucky — powiedziała śmiertelnie poważnym tonem. Co złego mogłoby się stać? To tylko dziura, a ktoś na pewno do niej zajrzy przed jej zasypaniem — skoro nic tam nie ma, to wejdź — aż stanęła i czekała. Czy jej przyjaciółka podejmie się tego przedziwnego wyzwania? Claire już dawno by stąd spierdoliła.
scary walk on a starry night
: ndz lis 30, 2025 7:15 pm
autor: Lucky Martino
— Do mnie nie dzwonili — odgryzła się natychmiast i podtrzymałaby tę teorię dalej, bo czasem naprawdę zdarzało jej się odbierać połączenia od nieznanych numerów. Najgorsze co ryzykowała to spam i głupie oferty albo ankiety, ale tych ludzi zawsze umiała albo szybko zbyć albo, jeśli czymś jej podpadli, zabawić się trochę ich kosztem. Raczej nie groziły jej telefony od psychofanów, nie istniała w żadnej szerszej świadomości publicznej i nie była tak popularna, jak jej obecna tutaj koleżanka. Mogła więc pozwolić sobie na taką beztroskę.
— Alex, ta trzecia to była Alex — przypomniała. Już któryś raz dochodziły do wniosku, że brakowało im jeszcze jednej towarzyszki, a z drugiej strony żadna na tyle odważna jeszcze się nie znalazła. Większość ikonicznych drużyn w filmów i seriali obejmowała tercety, ale jeśli będzie trzeba, to i same powinny sobie poradzić zupełnie dobrze. Najwyżej znajdą sobie jakiś inny skład, z którym będą się mogły metaforycznie utożsamiać... Thelma i Louise? Flip i Flap? Tylko w takiej wersji młodej, ładnej i przebojowej, żeby bardziej do nich pasowało.
— Ależ oczywiście, moja ty ikono — potaknęła z pewnym rozczuleniem i poklepała przyjaciółkę po ramieniu. Ubieranie się od niechcenia wychodziło jej faktycznie całkiem nieźle, na pewno nie kłuło w oczy, a jakiejś publice ewidentnie się podobało, skoro na temat stylu Claire pozytywne komentarze sypały się z każdej strony. I dobrze dla niej! Przynajmniej mogła poczytać na swój temat coś miłego, zamiast głupie plotki czy inne bzdety. W życiu gwiazdy na pewno nie było łatwo uchronić się przed idiotycznymi teoriami na swój temat, no i zawsze musieli się też znaleźć hejterzy.
— Może dla ciebie, moje normy jeszcze doskonale dają radę. — No musiała odpyskować, bo na pewno nie zgodzi się potulnie z pomysłem, iż miałaby kumpeli nie prowokować. Jak inaczej okazać jej sympatię? Zresztą, Price właśnie w tym momencie postanowiła udowodnić, jak bardzo zasługuje na te ciągłe uszczypliwości. Kolejne słowa dziewczyny spotkały się z wyraźnym szokiem na twarzy Lucky.
— Co kurwa? — To ona tu z sercem na dłoni, chciała ominąć miejsce, które mogłoby zanadto wystraszyć jej towarzyszkę spaceru, a ta z takim tekstem? No teraz to przegięła. Duma Martino została urażona i nie tylko puściła przyjaciółkę, ale wręcz przyspieszyła kroku, skręcając w kierunku dziury w ziemi. Stanąwszy przy krawędzi, odwróciła się jeszcze w stronę Claire i rzuciła jej wyzywające spojrzenie, a potem jak gdyby nigdy nic przykucnęła, oparła ręce o deskę pozostawioną przy krawędzi otworu i zrzuciła nogi w dół, zeskakując na samo dno. Poziom gleby znalazł się nieco nad jej głową, światło z latarni nadal docierało w część zakamarków, choć nie na samo podłoże. W sumie i tak nie miała potrzeby się niczemu tam przyglądać.
— Przyjemne miejsce, zapraszam! — zawołała dziarsko. Byłoby miło, gdyby Price się teraz ładnie ukorzyła i pomogła jej wyjść, bo inaczej pół-Włoszkę czekałaby wspinaczka po lekko przymarzniętej ziemi. Pewnie dałaby radę, ale szkoda jej było ciuchów.
Claire Price
scary walk on a starry night
: wt gru 09, 2025 11:16 am
autor: Claire Price
Lucky Martino
— A może nie zauważyłaś telefonu? — rzuciła natychmiast, unosząc jedną ze swoich brwi ku górze. Ona nie widziała niektórych wiadomości, czasem jej przelatywały. Dlatego właśnie miała swojego menadżera, który sprawdzał każdą wiadomość. Była mu za to wdzięczna. Jakby dostała telefon od Jerry'ego na pewno zdawałaby sobie z tego sprawę — albo najpierw proponowali Ci fotowoltaikę? — zagadnęła, unosząc do góry jeden z kącików swoich ust. Uwielbiała się delikatnie przepychać z Lucky. Takie telefony na pewno dostawała jak każdy. Ma pan mieszkanie? Spokojnie, powiesimy panele na balkonie, by wszystko się zgadzało.
— Naprawdę? — dopytała lekko zaskoczona z totalnie zmieszaną miną — to takie męskie imię — Price totalnie zapomniała o istnieniu imion niebinarnych. Odpowiadały one zarówno kobietom, jak i mężczyznom. Dla niej Alex kojarzył się z napakowanym typem, koszykarzem w liceum, który denerwował ją samą swoją osobowością. Wywróciłaby na niego oczy, kiedy tylko by zobaczyła. Nie myślała, że jej jedna z ulubionych bajek z dzieciństwa zacznie się jej źle kojarzyć.
— Chociaż twoją ikoną jestem... — zaśmiała się krótko pod nosem Price, delikatnie kręcąc głową. Była jej wdzięczna za samą obecność przy niej. Lucky miała w sobie coś wyjątkowego, za czym chciała podążać. Niby znały się jak łyse konie, ale każde spotkanie pod jakimś względem było wyjątkowe.
— A daj z tym spokój — machnęła finalnie na to ręką i pokręciła głową. Prowokacje wchodziły im zdecydowanie za łatwo, co było widać parę sekund później.
— No wejdź tam — powtórzyła jeszcze raz Price, patrząc z poważną miną na przyjaciółkę. Delikatnie uniosła ku górze kąciki ust — nie masz cohones, by to zrobić — dodała jeszcze, wyglądając jak prawdziwy mały diabełek, zachęcający do złego. Tak było faktycznie. Zdawała sobie z tego doskonale sprawę. Tylko wraz z każdą kolejną chwilą czuła się jak w jakimś filmie. Teraz musiałaby zabrać łopatę, by zakopać Lucky w dziurze, a zamiast tego parsknęła śmiechem. Zaraz ktoś ich wyprowadzi z tego cmentarza.
— Pojebało Cię — zdołała wykrztusić z siebie między jedną, a drugą salwą śmiechu, która wręcz zalała jej ciało. Zamiast pomóc przyjaciółce wzięła telefon i cyknęła jej zdjęcie. Idealne do kalendarzyku ich przyjaźni, tworzyła go powoli — mam wejść i co? Zrobimy sweet focie z świeżo wygrzebanego grobu? — spytała, spoglądając z góry, bo tak... będzie się znęcała nad przyjaciółką.
scary walk on a starry night
: czw gru 11, 2025 9:07 pm
autor: Lucky Martino
Wzruszyła ramionami z niewinną minką. Jeśli przegapiła telefon, to przecież nie jej wina! Nawet jeśli miała ustawiony wyciszony dzwonek na samych wibracjach, to jednak trzymała zawsze aparat przy sobie i pilnowała, żeby być na bieżąco z powiadomieniami, a połączenia odbierać. Nie należała do tych ludzi, którzy zapominają o bożym świecie i nigdy nie ma z nimi kontaktu.
— Jesli najpierw proponowali fotowoltaikę, to niech spadają. — Z takimi ludźmi nie chciała mieć do czynienia, choćby nawet mieli dla niej robotę tajnej agentki. Im po prostu nie dało się zaufać! I co, i niby zaraz by się okazało, że jej odrzutowy plecak i laserowa szminka są ładowane na panele słoneczne, więc zanim ich użyje musi się najpierw przez kilka godzin posmażyć na upale! Latem to jeszcze pół biedy, ale w pozostałe pory roku? Do kitu z czymś takim!
— No co ty, uniwersalne — zdziwiła się komentarzem kumpeli i aż zmarszczyła lekko brwi. W ich języku ojczystym naprawdę sporo imion nadawano równo dziewczynkom i chłopcom, więc dla Lucky nie było w tym żadnego zaskoczenia. No, ale też nie miała żadnych silnych skojarzeń z tym akurat konkretnie imieniem, więc może stąd wynikała ich różnica w odbiorze. Nie było co się nad tym za długo rozwodzić.
Długo też nie namyślała się nad tym, by jak gdyby nic wleźć do dziury wykopanej na jakiś nowy grób, nie potrzebowała do tego żadnych dalszych wyzwisk ze strony Claire. Były wręcz nieco irytujące, bowiem jeśli któraś z nich dwóch wykazywała braki w odwadze, to na pewno nie była to Martino. Zawsze tak dzielnie ratowała bardziej wrażliwą koleżankę, stając oko w oko z niebezpieczeństwami i zachowując zimną krew, a ta jak jej się odpłacała? Oszczerstwami! Tego duma dziewczyny naprawdę nie zamierzała znosić i przekonana była, że jeszcze jedno słowo, a wciągnie Price za kostkę do tej świeżutkiej mogiły. Dopiero miałaby nauczkę, niecnota.
Zapozowała do zdjęcia, uśmiechając się ładnie i składając serduszko z rąk, wykonując salut, a na koniec jeszcze wystawiła zaczepne język. A proszę bardzo, niech ma fotki na pamiątkę! Było to całkiem ciekawe doświadczenie, choć z drugiej strony nie jakieś wyjątkowe. Ot, wlazła do dość głębokiego ni to rowu, ni jamy, nad sobą miała poszarzałe niebo i lekki blask latarni. Stąd można byłoby się nawet nie domyślić, że znajdują się na cmentarzu. Dopiero gdy stanęła na palcach, widziała część najbliższych nagrobków, jej to jednak nie sprawiało żadnej różnicy. To tam na górze został patentowany cykor.
— A co, ze mną nie zrobisz? — odparła natychmiast, biorąc się pod boki. — Właź albo ja wychodzę, nie będę tu ślęczeć po nic.
Claire Price
scary walk on a starry night
: sob gru 13, 2025 10:21 pm
autor: Claire Price
Lucky Martino
— A jeśli to kryptonim naszej tajnej misji? — zagadnęła z uśmiechem Claire i po chwili dodała — fotowoltaika — jej ton brzmiał niewyobrażalnie poważnie. Zresztą tak musiało być, skoro rozmawiali o poważnej misji. Claire odnajdywała się w kryptonimach. Może gdyby nie dryg do aktorstwa, szkoliłaby się właśnie na tajną agentkę. Z pewnością właśnie to by robiła. Zaciągnęłaby się na tajną misję wraz z Lucky. Przy niej czuła się bezpiecznie. Sprawiała, że naturalnie pojawiał się uśmiech na jej twarzy.
Uniwersalne imię. Czegoś takiego Claire nie znała i nie do końca rozumiała. Dla niej życie było proste. Czarno-białe, lub męsko-żeńskie. Co prawda słyszała o takich przypadkach. Ba, nawet poczuła się odrobinę głupia, gdy myślała o tym wszystkim. Trochę też miała wiedzę na poziomie złotej rybki. Momentami szybko zapominała o najważniejszych kwestiach, jak za odjęciem magicznej różdżki. Otwierała i zamykała oczy, zastanawiając się, co dokładnie powinna sama ze sobą zrobić. Czasami miała wrażenie, że jej edukacja zamknęła się na niewiarygodnie słabym poziomie.
Zdecydowanie Martino była bardziej odważna. Claire miała w sobie pierwiastek tchórza, przed którym nie uciekała. Bała się horrorów, duchów, wskrzeszeń, zombie, a tę listę można by tylko powiększać o dodatkowe podpunkty. Jedną z nich byłoby wejście do pustego grobu. Jeszcze jakieś tajemne mocy zaczęłyby się znęcać nad dziewczynami i wyrósłby nad nimi ktoś, kto chciałby zakopać je w grobie. Wyobraźnia dla Price była wystarczająca.
Zrobiła kilka szybkich zdjęć. Te z językiem trafią na lodówkę panienki Martino w formie magnesu. Cudowna pamiątka za cudowne przeżycie.
— Będę się nad Tobą znęcała i patrzyła, jak próbujesz wychodzić — stwierdziła poważnym tonem Claire, wpatrując się w przyjaciółkę niczym goryla w ZOO. — wykonaj jakiś taniec, to Cię wyciągnę — zażyczyła sobie Price, wpatrując się w kobietę przenikliwym spojrzeniem. Tyle kontentu dla życia przez jedno wejście do dziury.
scary walk on a starry night
: ndz gru 14, 2025 6:08 pm
autor: Lucky Martino
Spojrzała na Claire z równie poważną miną.
— Chujowy, nie chcę takiego. — Cóż miała poradzić, telemarketerzy ją denerwowali i nie podobało jej się, żeby jeden z ich podstawowych produktów miał być nazwą ich operacji specjalnej. Przecież porządnym hasłem agentek powinno być coś fajnego! Zdecydowanie nie pisała się na taki układ. I wiadomo było, że jak Lucky się na coś uprze, to nie ma uproś.
Nie inaczej podeszła przecież do wyzwania z wejściem do dziury, właściwie nie wahając się ani przez chwilę. Nie wierzyła, żeby miało jej się tam stać coś złego — była w końcu ostrożna przy schodzeniu, nie połamała sobie nóg ani rąk. Żadne zombie ani inne potwory nie istniały, więc zaatakować by ją mógł co najwyżej jakiś grabarz po godzinach, rozeźlony że mu młodzież łazi w miejscu pracy. Ale takowego też tu nigdzie nie widziała.
Tym bardziej więc bawiła się doskonale, przybierając coraz to nowe miny i pozy do zdjęć. Przez chwilę cieszyła się tryumfem swojej odwagi, niepodważalnym wszem i wobec. Co jak co, ale tchórzem nikt na pewno by jej nie nazwał! Wręcz przeciwnie, w miejscu w którym niejednego już przeszłyby ciarki, ona czuła się całkiem swobodnie. Jak pani na włościach, a nie jak zwierzak w zoo.
Dlatego też na kolejny komentarz panny Price zmarszczyła nieznacznie brwi, a swobodna ekspresja stężała. Przez moment mierzyła przyjaciółkę wzrokiem, przystając w bezruchu i opierając pięści na biodrach.
— Nie — obwieściła gładko po kilku sekundach. Hardo, bez cienia zawahania, bo niby czemu miałaby się zastanawiać? Mogła się wydurniać przed kumpelą kiedy miała na to nastrój, albo kiedy trzeba było poprawić humor smutnej przyjaciółce, ale na pewno nie podżegana do tego w taki sposób. Poza tym ciekawa była, co teraz zrobi Claire — będzie naciskać? Zostawi ją w spokoju? Uda, że sobie idzie? Byłoby to nawet całkiem interesujące.
Claire Price
scary walk on a starry night
: wt gru 16, 2025 6:38 pm
autor: Claire Price
Lucky Martino
— Lucky... — zaczęła z pokerową twarzą Price, patrząc wprost w jej oczy. Kryptonimów tajnych misji się nie wybierało, one po prostu miały brzmieć dumnie. Fotowoltaika taka była, o ile nie dzwonił do Ciebie telemarketing. Przymknęła na moment oczy, zastanawiając się, co dokładnie powinna powiedzieć Martino. Dobra przyśpiewka do złej gry, w ten sposób respektowała to, co się działo przed jej oczyma — nie wszystko może być takie, jak my tego chcemy, wiesz? — urodziły się w biednych rodzinach, rodzeństwo potrafiło być prawdziwym chujem, lub nie, a na domiar złego wszelkie zaległości życia codziennego przygniatały bardzo mocno. Nawet ją to momentami bardzo mocno bolało. Chwytało za serce. Życie z rodziną przyprawiało o prawdziwe dreszcze. Sama to czuła, jak niewygodne uczucie przechodzi przez całe jej ciało. Masz bałagan w domu, pomóż mi, ogarnij to i to... W takich momentach Claire wolałaby po prostu mieszkać z kimś innym. Wyzbyć się wszystkiego, co dzieje się dookoła w rodzinnym domu. Po prostu przestać myśleć i wyłączyć myślenie.
Przy Lucky udawało się jej to za każdym razem. Dlatego śmiała się głośno, widząc każdą nową pozę. Ludzie obecni na cmentarzu mogliby się załamać, patrząc na te dwie razem. Na tyle dobrze, że jedynymi żywymi był ten duet. Claire uśmiechnięta, cała rozanielona czekała na piękny pokaz taneczny Martino.
— To... — zaczęła z lekkim zakłopotaniem Claire, śmiejąc się krótko pod nosem. Podrapała się delikatnie po głowie, zastanawiając się, co powinna zrobić — zostawiam Cię tutaj — rzuciła poważnym tonem, zgrywając się. Obróciła się na pięcie i odeszła kilka kroków, nie patrząc na siebie. Może dopiero przy dziesiątym kroku zerknęła na to, co działo się z Martino.