Lakes can be scary, but also very romantic
: wt lis 04, 2025 8:18 pm
— Tak. Chociaż jeszcze te parę lat temu miałabym zupełnie inne zdanie na ten temat. — powiedziała, spuszczając wzrok, ale po krótkiej chwili lekko się uśmiechając. — Pasuje. Bo ja jestem takim trochę Shrekiem, a ty… Pasujesz zdecydowanie bardziej do bycia księżniczką. — wypaliła, czując jak z biegiem wypowiedzi robi jej się tylko bardziej gorąco ze wstydu. Ale taka była prawda. Z Tyli nie było nic królewskiego, za to większość typowych cech Shreka było niemalże wyjętych z jej życia. Nieurodziwa (we własnej opinii, oczywiście), żyjąca w tym całym bagnie (aka swoim życiu), a każdy kontakt z człowiekiem czy inną istotą był dla niej udręką. Do czasu poznania Fiony, czyli Mizzy.
— Cieszę się bardzo, czyli mogę powoli przechodzić na kolejny poziom trudności. — nawet zaklaskała cicho dłońmi, chcąc pokazać w ten sposób swój entuzjazm. Nikły, ale lepszy niż nic. — Mi jest miło, że doceniasz takie drobnostki z mojej strony… Dziękuję. — to słowo rzadko padało z jej ust w tak poważnych momentach, bo czuła się niemalże, jakby przełykała przy tym ciężką gulę. Ale radziła sobie coraz lepiej.
— Właśnie jeszcze nie, ale nie wiem czy nie mogę już czegoś planować w tym kierunku. Jestem tu już trzy lata. — wzruszyła ramionami, próbując przypomnieć sobie jak to wyglądało z tym obywatelstwem. Do tej pory radziła sobie bez problemu jako studentka i w ogóle, ale wypadałoby już zaaplikować o coś stałego.
— No trochę... — przyznała Mizzy rację, kiwając głową. Zaraz jednak schowała twarz w dłoniach. — Zaręczynowego… Ojej. — zaczęła dukać bez sensu, nie wiedząc tak naprawdę, co powiedzieć w odpowiedzi. Uśmiechnęła się jednak po krótkim momencie, co przebijało się nieco przez jej palce. — Brzmi… bardzo ładnie. — z pewnością była znowu czerwona na policzkach, więc dobrze że Mizzy nie widziała jej twarzy. Ale dźwięk jej imienia z należącym do niej samej nazwiskiem sprawiło, że serce zabiło jej troszkę mocniej.
Mizzy Thembo
— Cieszę się bardzo, czyli mogę powoli przechodzić na kolejny poziom trudności. — nawet zaklaskała cicho dłońmi, chcąc pokazać w ten sposób swój entuzjazm. Nikły, ale lepszy niż nic. — Mi jest miło, że doceniasz takie drobnostki z mojej strony… Dziękuję. — to słowo rzadko padało z jej ust w tak poważnych momentach, bo czuła się niemalże, jakby przełykała przy tym ciężką gulę. Ale radziła sobie coraz lepiej.
— Właśnie jeszcze nie, ale nie wiem czy nie mogę już czegoś planować w tym kierunku. Jestem tu już trzy lata. — wzruszyła ramionami, próbując przypomnieć sobie jak to wyglądało z tym obywatelstwem. Do tej pory radziła sobie bez problemu jako studentka i w ogóle, ale wypadałoby już zaaplikować o coś stałego.
— No trochę... — przyznała Mizzy rację, kiwając głową. Zaraz jednak schowała twarz w dłoniach. — Zaręczynowego… Ojej. — zaczęła dukać bez sensu, nie wiedząc tak naprawdę, co powiedzieć w odpowiedzi. Uśmiechnęła się jednak po krótkim momencie, co przebijało się nieco przez jej palce. — Brzmi… bardzo ładnie. — z pewnością była znowu czerwona na policzkach, więc dobrze że Mizzy nie widziała jej twarzy. Ale dźwięk jej imienia z należącym do niej samej nazwiskiem sprawiło, że serce zabiło jej troszkę mocniej.
Mizzy Thembo