Seoul
: pt gru 05, 2025 4:41 pm
Flavia Rosendale
Zaśmiał się w głowie, słysząc jej kolejne słowa. Drugie spotkanie. Nigdy do nich nie dochodziło. Nienawidził tego cierpkiego spojrzenia pełnego nadziei. Kobiety wymagały od niego zbyt wiele. Nie miał cierpliwości. Nigdy nie znalazł takiej, którą byłby w stanie porównać do nieba. Ono było piękne, całkowicie rozgwieżdżone. Dało się w nim znaleźć coś pięknego przy każdym spotkaniu. Za to po pierwszym podboju dziewczyny wydawały mu się po prostu mdłe.
— Kiedyś do niego dojdzie, prawda? — zagadnął lekko wymijająco. Drugich randek nie było. Za to kolejne niezręczne spotkania, przy których krzywo się uśmiechał już tak. Był z niego zadziwiający przypadek, od którego nie dało się uciec. Przypadek Ryan'a. Zawsze wybierał takie kobiety, z którymi miał niemalże stuprocentową pewność kolejnego spotkania — mówisz, jakby to było totalnie niemożliwe — prychnął lekko prowokującym tonem. Uniósł do góry jedną ze swoich brwi. Lubił takie zabawy. Spoglądać w oczy kobiet, które jeszcze nie zdawały sobie sprawy, że mu ulegną. Rosendale była przepiękna, ale czy miała w sobie na tyle samokontroli, by nie ulec tym brązowym tęczówką?
— Ja nie mam minusów — odparł, parskając krótko pod nosem. Nie ukrywał przed innymi bycia ego topem. Raczej miał to we krwi, razem z mlekiem matki. Gdyby miał się za każdym razem zastanawiać co dalej, prawdopodobnie zniknąłby, jak za odjęciem magicznej różdżki. Nie myślał o przeszłości, a wręcz był utwierdzony we własnej zajebistości — romantyzm jest przereklamowany. Chodzi o nastrój, tu go mamy całkowicie — uniósł jeden ze swoich kącików ust do góry, po czym kontynuował — myślisz, że jestem na tyle niewystarczający, by były we mnie bardziej zauroczone? — wolał mieć na sobie całą uwagę. To łechtało mu ego, niezależnie od tego, co się zadziało później. Wzrok kobiety, uczucie drżenia ciała pod wpływem opuszków jego palców. Tego potrzebował do szczęścia — poza tym ja wolę skupić się na Tobie, Flavia — podniósł się na moment, by włożyć jej niesforny kosmyk włosów za ucho, wbijając w nią spojrzenie. Widział, jak reagowała na jego słowa i to łechtało jej ego — zadbam oto Flavio. Jeszcze będziesz wspominała moje imię — a najlepiej dla niego to i całą noc. Odsunął od niej rękę, ponownie siadając na krześle. Lubił pokazywać takie małe gesty. Widział w nich coś głębszego, mimo że za tym spotkaniem nie stało nic poza dziwną atrakcyjnością.
— Może być — kiwnął głową na potwierdzenie własnych słów. Nieważne, co by mu zaproponowała i tak by się zgodził. Nie miało to dla niego większego znaczenia. Zdążyli wszystko zamówić, można było czekać na drinki oraz posiłek.
— To co więcej mogłabyś o sobie mi powiedzieć, Flavio? — spytał, kładąc brodę na dłoni — rozumiem, że piloci w okularach przeciwsłonecznych nie są twoim... ulubionym typem faceta — finalnie się roześmiał, kręcąc głową. Denerwował ją. Raczej trzymała go na dystans, ale odpowiadało mu to. Lubił gonić za króliczkiem.
Zaśmiał się w głowie, słysząc jej kolejne słowa. Drugie spotkanie. Nigdy do nich nie dochodziło. Nienawidził tego cierpkiego spojrzenia pełnego nadziei. Kobiety wymagały od niego zbyt wiele. Nie miał cierpliwości. Nigdy nie znalazł takiej, którą byłby w stanie porównać do nieba. Ono było piękne, całkowicie rozgwieżdżone. Dało się w nim znaleźć coś pięknego przy każdym spotkaniu. Za to po pierwszym podboju dziewczyny wydawały mu się po prostu mdłe.
— Kiedyś do niego dojdzie, prawda? — zagadnął lekko wymijająco. Drugich randek nie było. Za to kolejne niezręczne spotkania, przy których krzywo się uśmiechał już tak. Był z niego zadziwiający przypadek, od którego nie dało się uciec. Przypadek Ryan'a. Zawsze wybierał takie kobiety, z którymi miał niemalże stuprocentową pewność kolejnego spotkania — mówisz, jakby to było totalnie niemożliwe — prychnął lekko prowokującym tonem. Uniósł do góry jedną ze swoich brwi. Lubił takie zabawy. Spoglądać w oczy kobiet, które jeszcze nie zdawały sobie sprawy, że mu ulegną. Rosendale była przepiękna, ale czy miała w sobie na tyle samokontroli, by nie ulec tym brązowym tęczówką?
— Ja nie mam minusów — odparł, parskając krótko pod nosem. Nie ukrywał przed innymi bycia ego topem. Raczej miał to we krwi, razem z mlekiem matki. Gdyby miał się za każdym razem zastanawiać co dalej, prawdopodobnie zniknąłby, jak za odjęciem magicznej różdżki. Nie myślał o przeszłości, a wręcz był utwierdzony we własnej zajebistości — romantyzm jest przereklamowany. Chodzi o nastrój, tu go mamy całkowicie — uniósł jeden ze swoich kącików ust do góry, po czym kontynuował — myślisz, że jestem na tyle niewystarczający, by były we mnie bardziej zauroczone? — wolał mieć na sobie całą uwagę. To łechtało mu ego, niezależnie od tego, co się zadziało później. Wzrok kobiety, uczucie drżenia ciała pod wpływem opuszków jego palców. Tego potrzebował do szczęścia — poza tym ja wolę skupić się na Tobie, Flavia — podniósł się na moment, by włożyć jej niesforny kosmyk włosów za ucho, wbijając w nią spojrzenie. Widział, jak reagowała na jego słowa i to łechtało jej ego — zadbam oto Flavio. Jeszcze będziesz wspominała moje imię — a najlepiej dla niego to i całą noc. Odsunął od niej rękę, ponownie siadając na krześle. Lubił pokazywać takie małe gesty. Widział w nich coś głębszego, mimo że za tym spotkaniem nie stało nic poza dziwną atrakcyjnością.
— Może być — kiwnął głową na potwierdzenie własnych słów. Nieważne, co by mu zaproponowała i tak by się zgodził. Nie miało to dla niego większego znaczenia. Zdążyli wszystko zamówić, można było czekać na drinki oraz posiłek.
— To co więcej mogłabyś o sobie mi powiedzieć, Flavio? — spytał, kładąc brodę na dłoni — rozumiem, że piloci w okularach przeciwsłonecznych nie są twoim... ulubionym typem faceta — finalnie się roześmiał, kręcąc głową. Denerwował ją. Raczej trzymała go na dystans, ale odpowiadało mu to. Lubił gonić za króliczkiem.