tell me that you hate me
: wt gru 09, 2025 8:24 am
Jeżeli nie chciała go widzieć, to mogła nie odpisywać mu na smsa, a później nie otwierać drzwi do mieszkania. Nie obraziłby się; ta odmowa pewnie zabolałaby go na sercu, ale tylko na chwilę, a później zapomniałby o tym wszystkim. Jak zawsze, prawda? Cassian Lennox zawsze dawał się tak traktować, bo w końcu był mechaniczną bestią z atrapą w miejscu serca, która miała je przypominać. Przynajmniej dotychczas tak było, bo cały obrazek się rozprysł.
Nie miał już nic do stracenia, bo wszystko co dotychczas miało dla niego jakiś sens stracił w mniej niż sekundę. Nie zdążył nawet dobrze mrugnąć, a kariera, dla której się tak poświęcił i pod którą uporządkował całe swoje życie, wisiała dosłownie na włosku. A kobieta, pierwsza od długiego czasu, która zainteresowała go sobą była zapałką, od której ten cały pożar się zaczął.
Kiwnął głową na jej słowa. Doskonale wiedział, że to nie wystarczy. Po takim czasie naprawienie błędów przeszłości było wręcz niemożliwe, bo zostały one przykryte kolejnymi ranami. W tym momencie najlepszym co Cassian mógłby dla niej zrob
ić było… zniknięcie. Zapadnięcie się pod ziemią.
To samo mógłby powiedzieć o sytuacji, którą przeżywał z Charlotte.
Może to był jego głupi mechanizm obronny, może to faktycznie miało podłoże psychologiczne, gdzieś głęboko zakorzenione w jego mózgu, które zalęgło się podczas rozwoju małego człowieka. Może to malutki Cassian przeżył coś na tyle traumatycznego, że w dorosłym życiu nie widzi innej opcji niż droga ucieczki.
Pokręcił głową wyrzucając z niej wszystkie niepotrzebne myśli. Nie spodziewał się, że odwzajemni pocałunek; raczej od początku, gdy ich usta się złączyły to wyczekiwał siarczystego uderzenia w policzek. Zdziwił się, kiedy poczuł jej dłonie w okolicach dolnej krawędzi koszulki, ale nie zamierzał jej przerywać. Dzisiaj nie potrafił być głosem rozsądku.
Nie chciał odsuwać się od niej, jej usta cudownie smakowały winem, które piła jeszcze przed chwilą, a poza tym były niesamowicie ciepłe i… znajome. Oparł swoją nogę o kanapę, pochylając się bardziej w jej kierunku, wręcz lgnąc swoim ciałem na te jej.
Muskanie ust przerywał jedynie na momenty, by móc wziąć głęboki oddech, bo samo oddychanie nosem nie wystarczało. Tęsknił za nią, za tą bliskością, bo nie spodziewał się, że kiedykolwiek będzie mu dane do tego powrócić.
Swoje dłonie przeniósł na jej piersi, jeszcze skryte materiałem koszuli, którą miał zamiar ściągnąć w niedalekiej przyszłości, lecz jeszcze nie teraz. Normalnie to zdarłby z niej wszystko, byleby zaspokoić swoją zwierzęcą potrzebę, ale teraz miał wrażenie jakby było coś innego.
W końcu pierwszy i ostatni raz zawsze są wyjątkowe, co nie?
Hm?
Cynthia A. Ward
Nie miał już nic do stracenia, bo wszystko co dotychczas miało dla niego jakiś sens stracił w mniej niż sekundę. Nie zdążył nawet dobrze mrugnąć, a kariera, dla której się tak poświęcił i pod którą uporządkował całe swoje życie, wisiała dosłownie na włosku. A kobieta, pierwsza od długiego czasu, która zainteresowała go sobą była zapałką, od której ten cały pożar się zaczął.
Kiwnął głową na jej słowa. Doskonale wiedział, że to nie wystarczy. Po takim czasie naprawienie błędów przeszłości było wręcz niemożliwe, bo zostały one przykryte kolejnymi ranami. W tym momencie najlepszym co Cassian mógłby dla niej zrob
ić było… zniknięcie. Zapadnięcie się pod ziemią.
To samo mógłby powiedzieć o sytuacji, którą przeżywał z Charlotte.
Może to był jego głupi mechanizm obronny, może to faktycznie miało podłoże psychologiczne, gdzieś głęboko zakorzenione w jego mózgu, które zalęgło się podczas rozwoju małego człowieka. Może to malutki Cassian przeżył coś na tyle traumatycznego, że w dorosłym życiu nie widzi innej opcji niż droga ucieczki.
Pokręcił głową wyrzucając z niej wszystkie niepotrzebne myśli. Nie spodziewał się, że odwzajemni pocałunek; raczej od początku, gdy ich usta się złączyły to wyczekiwał siarczystego uderzenia w policzek. Zdziwił się, kiedy poczuł jej dłonie w okolicach dolnej krawędzi koszulki, ale nie zamierzał jej przerywać. Dzisiaj nie potrafił być głosem rozsądku.
Nie chciał odsuwać się od niej, jej usta cudownie smakowały winem, które piła jeszcze przed chwilą, a poza tym były niesamowicie ciepłe i… znajome. Oparł swoją nogę o kanapę, pochylając się bardziej w jej kierunku, wręcz lgnąc swoim ciałem na te jej.
Muskanie ust przerywał jedynie na momenty, by móc wziąć głęboki oddech, bo samo oddychanie nosem nie wystarczało. Tęsknił za nią, za tą bliskością, bo nie spodziewał się, że kiedykolwiek będzie mu dane do tego powrócić.
Swoje dłonie przeniósł na jej piersi, jeszcze skryte materiałem koszuli, którą miał zamiar ściągnąć w niedalekiej przyszłości, lecz jeszcze nie teraz. Normalnie to zdarłby z niej wszystko, byleby zaspokoić swoją zwierzęcą potrzebę, ale teraz miał wrażenie jakby było coś innego.
W końcu pierwszy i ostatni raz zawsze są wyjątkowe, co nie?
Hm?
Cynthia A. Ward