Champagne problems
: pn lis 10, 2025 1:39 pm
Nienawidziła takich sytuacji. Chociaż przywykła do bycia w centrum uwagi, nie miała najmniejszych problemów z zachowaniem się w towarzystwie i zazwyczaj łatwo odnajdywała się w większości sytuacji – także tych stresujących – tak to teraz? Czuła się absolutnie zażenowana i jednocześnie wściekła, bo ostatnią rzeczą której potrzebowała było wywoływanie awantury na imprezie charytatywnej. Jeśli to w jakikolwiek sposób zaszkodzi jej karierze wiedziała, że poleje się krew… jeśli będzie potrzeba rzuci się do szyi tych dwóch idiotów.
Był w tym wszystkim też Cooper, który oberwał rykoszetem, a w rezultacie najbardziej z nich wszystkich. I z tego powodu też czuła się głupio, było jej wstyd i czuła, że jej policzki płoną zdecydowanie zbyt mocno. Szczególnie w momencie, gdy stanął w jej obronie.
Spojrzała na niego zaskoczona, bo oboje dobrze wiedzieli, że nie powinien tego robić. Wpatrywała się chwilę w jego twarz i zdała sobie sprawę, że coś jest nie tak. Nie wiedziała, co. Nie miała pojęcia na co powinna się przygotować, ale jednocześnie miała jakieś złe przeczucia. Ochrona dała jej spokój, a ona stała i wpatrywała się w twarz Lennoxa starając się rozszyfrować wszystko, co się właśnie działo. Także między nimi.
Nie było najmniejszego powodu, żeby ją przepraszał.
- To ja powinnam… – przeprosić, że przez nią znalazł się w tak idiotycznej sytuacji. Gdyby nie ich rozmowa tamtych dwóch dałoby mu spokój, nie on był ich celem. Nie chciała wciągać w to zamieszanie, narażać na takie ryzyko. Jasne… był dorosłym facetem z wieloletnim doświadczeniem w tym bagienku i potrafił sobie radzić z takimi kryzysami, ale jednocześnie bała się, że to się odbije w jakiś sposób na nich. A naprawdę podobała jej się myśl krótkiego urlopu!
Zareagowała instynktownie.
- Coop… – i miała w nosie, że nie powinna tak się do niego zwracać, ale momentalnie znalazła się u jego boku, starając się pomóc utrzymać mu pion i pozwalając mu się na sobie oprzeć – Co się dzieje? – zadarła głowę, żeby na niego spojrzeć i nawet nie próbowała ukryć tego, że się przejęła. Zresztą… większość ludzi wróciła już do swoich rozmów, przedstawienie się skończyło, a ci którzy dalej im się przyglądali mogli pomyśleć, że po prostu przejęła się człowiekiem, który pomógł jej uniknąć towarzyskiego upokorzenia. Każdy na jej miejscu zrobiłby dokładnie to samo – Usiądź, przyniosę wodę. – wystarczyło parę kroków, żeby zająć miejsce siedzące, gustowne stoliki z fotelami przygotowane dla gości, żeby mogli w spokoju odpocząć i porozmawiać z daleka od chaosu głównej sali. I może muzyka była tu ciszej, ale chaosu nie brakowało. Zgarnęła z baru butelkę z wodą i wróciła do Lennoxa.
- Musisz poćwiczyć przyjmowanie ciosów, Senatorze. – pozwoliła sobie na dyskretny żart, uśmiechając się do niego pod nosem – Jestem autem, czy zamówić taksówkę?
Cooper Lennox
Był w tym wszystkim też Cooper, który oberwał rykoszetem, a w rezultacie najbardziej z nich wszystkich. I z tego powodu też czuła się głupio, było jej wstyd i czuła, że jej policzki płoną zdecydowanie zbyt mocno. Szczególnie w momencie, gdy stanął w jej obronie.
Spojrzała na niego zaskoczona, bo oboje dobrze wiedzieli, że nie powinien tego robić. Wpatrywała się chwilę w jego twarz i zdała sobie sprawę, że coś jest nie tak. Nie wiedziała, co. Nie miała pojęcia na co powinna się przygotować, ale jednocześnie miała jakieś złe przeczucia. Ochrona dała jej spokój, a ona stała i wpatrywała się w twarz Lennoxa starając się rozszyfrować wszystko, co się właśnie działo. Także między nimi.
Nie było najmniejszego powodu, żeby ją przepraszał.
- To ja powinnam… – przeprosić, że przez nią znalazł się w tak idiotycznej sytuacji. Gdyby nie ich rozmowa tamtych dwóch dałoby mu spokój, nie on był ich celem. Nie chciała wciągać w to zamieszanie, narażać na takie ryzyko. Jasne… był dorosłym facetem z wieloletnim doświadczeniem w tym bagienku i potrafił sobie radzić z takimi kryzysami, ale jednocześnie bała się, że to się odbije w jakiś sposób na nich. A naprawdę podobała jej się myśl krótkiego urlopu!
Zareagowała instynktownie.
- Coop… – i miała w nosie, że nie powinna tak się do niego zwracać, ale momentalnie znalazła się u jego boku, starając się pomóc utrzymać mu pion i pozwalając mu się na sobie oprzeć – Co się dzieje? – zadarła głowę, żeby na niego spojrzeć i nawet nie próbowała ukryć tego, że się przejęła. Zresztą… większość ludzi wróciła już do swoich rozmów, przedstawienie się skończyło, a ci którzy dalej im się przyglądali mogli pomyśleć, że po prostu przejęła się człowiekiem, który pomógł jej uniknąć towarzyskiego upokorzenia. Każdy na jej miejscu zrobiłby dokładnie to samo – Usiądź, przyniosę wodę. – wystarczyło parę kroków, żeby zająć miejsce siedzące, gustowne stoliki z fotelami przygotowane dla gości, żeby mogli w spokoju odpocząć i porozmawiać z daleka od chaosu głównej sali. I może muzyka była tu ciszej, ale chaosu nie brakowało. Zgarnęła z baru butelkę z wodą i wróciła do Lennoxa.
- Musisz poćwiczyć przyjmowanie ciosów, Senatorze. – pozwoliła sobie na dyskretny żart, uśmiechając się do niego pod nosem – Jestem autem, czy zamówić taksówkę?
Cooper Lennox