Strona 2 z 3

you are such a rollercoaster

: pn lis 10, 2025 3:58 pm
autor: kira finch
Ostatnią rzeczą, o jakiej Kira myślała, to zapięcie kurtki. Jeśli ktoś chciał lustrować ją wzrokiem — droga wolna. Patrzenie nie było równoznaczne z dotykaniem, czy czymkolwiek innym, a skoro Finch miała zajebiste cycki, nie zamierzała go ukrywać przed światem. Niech się gapią i podziwiają. Tak, jak Lyric, bo przecież nie umknęło jej, że ta zatrzymuje spojrzenie na jej biuście dłużej, niż pewnie chciała.
Nie odpowiedziała, co jeszcze mogłaby robić z pluszowym miśkiem. Po prostu uniosła figlarnie jedną brew, pozwalając, żeby wyobraźnia Hollis zaczęła działa na pełnych obrotach i snuła różne, zbereźne fantazje. Oczywiście nie odtrąciłaby tej wspomnianej pomocy, ale tego też nie zdecydowała się mówić na głos. Niech się dziewczyna trochę pogłowi.
Żartujesz? — parsknęła śmiechem, poprawiając się w fotelu. — Jak zachce mi się rzygać, to puszczę pawia prosto na ciebie — rzuciła z nieukrywanym rozbawieniem, choć podejrzewała, że w takim pędzie, to obrzygani zostaliby wszyscy, łącznie z kasjerką, której głowa co jakiś czas wystawała z okienka budki.
Wesoła melodyjka wybrzmiała w tle, gdy maszyna wystartowała. Kira zamachała w powietrzu nogami, czując wewnętrzne podekscytowanie. Miała tak za każdym razem, gdy coś bezpośrednio wiązało się z buzującą w żyłach adrenaliną. To w żadnym wypadku nie był przejaw strachu, dla niej każda podobna atrakcja związana z prędkością, wysokością i niebezpieczeństwem. Zupełnie, jakby urodziła się tylko i wyłącznie po to, żeby żyć dla tych emocji.
Nie — odparła bez namysłu. — Miała dziwne przeczucie, że się tutaj zobaczymy — powiedziała ze śmiertelnie poważną miną, po czym, kiedy były już wysoko w górze, rzuciła jej zaczepne spojrzenie. — Ale jeśli musisz wiedzieć, to ustawiłam się ze znajomymi, ale coś im wypadło — odparła wymijająco. No przecież nie powie jej, że znalazła się w parku rozrywki całkiem sama, bo wspomniani znajomi zostali zatrzymani przez policję za przekroczenie piękności prędkości. — A ty? Wpadłaś w poszukiwaniu wrażeń czy notorycznie rozbrajasz automaty z zabawkami? — odbiła piłeczkę, podziwiając wieczorną panoramę miasta.
I gdy znalazły się już na samym szczycie w oczekiwaniu, aż swobodnie opadną w dół, nagle muzyka ucichła a kolorowe światła zgasły. Wokół wybuchła panika. Jakaś dziewczyna z drugiej strony zaczęła piszczeć tak głośno, że Finch prawie ogłuchła. Spojrzała w dół, ale tam też nie wyglądało to lepiej, bo operatorzy wieży biegali w popłochu w tę i nazad, próbując przywrócić zasilanie.
Zajebiście — mruknęła Kira, usiłując zebrać myśli, ale narastające piski skutecznie jej to uniemożliwiały. — Czy ty naprawdę sądzisz, że jak będziesz się tak wydzierać, to w jakiś magiczny sposób tymi decybelami uruchomisz dodatkową produkcję prądu?! — podniosła głos na panienkę ze swojej lewej strony, która jak na zawołanie zalała się łzami. — Ja pierdolę — wywróciła ostentacyjnie oczami, po czym utkwiła je w profilu Hollis, ale nie miała pojęcia, co skrywało się w jej głowie. Była przerażona? Powoli żegnała się z życiem? A może miała niezły ubaw?

lyric hollis

you are such a rollercoaster

: pn lis 10, 2025 8:22 pm
autor: lyric hollis
Coś im wypadło. Ta kurwa, pewnie jakieś niespodziewane kradzieże aut. Pewnie w drodze zobaczyli kolejne fajne furki do zapierdolenia i nawet dwa razy się zastanawiali, czy warto czy jednak nie warto, a że Finch była już na miejscu, to tym razem postanowili pobawić się bez niej. I przez chwile Lyric faktycznie miała ochotę podzielić się swoimi myślami z koleżanką obok, jednak dobrze wiedziała, że to tylko poposuje atmosferę świetnej zabawy, jaką miały na wierzy i finalnie postanowiła ugryźć się w język.
Również byłam umówiona — odparła luźnio, wzruszając ramionami. — Tylko mojej znajomej raczej nic nie wypadło i pewnie czeka na mnie gdzieś tam na dole — machnęła nogą w bliżej nieokreślonym kierunku. Bo w sumie nie miała pojęcia, czy Mar zjawiła się już w parku. Jakoś Hollis była zbyt zajęta Finch, by chociażby sprawdzić telefon. Spojrzała z ukosa na Kirę. — NIe martw się, to nie była ustawiona randka — cmoknęła zadowolona, chociaż blondynka nawet o to nie spytała. I co z tego? Jakby to Kira powiedziała, że ustawiła się z jakąś kobietą, Lyric z pewnością w pierwszej kolejności pomyślałaby o tym w takim kontekście. W końcu park rozrywki był świetnym miejscem na romantyczne schadzki, czyż nie?
Toronto z góry wyglądało naprawdę imponująco. Wszystkie światła oświetlające miasto ciągnęły się przepięknej panoramie, zapierając dech w piersiach. Lyric często bywała na dachach budynków, jednak nigdy na tyle wysoko, by mieć z tego AŻ TAKI widoczek.
Gdy w końcu znalazły się na samej górze, Hollis zacisnęła mocniej dłonie na swoich uprzężach i przygotowała się do spadania… jednak nic takiego się nie wydarzyło. Światła maszyny w sekundę zgasły, a oni po prostu zawiśli w powietrzu, obserwując tylko, jak pracownicy na dole biegają w niemałym zamieszaniu, próbując naprawić ewidentnie zjebaną atrakcję.
No to chyba sobie jeszcze tutaj trochę posiedzimy — prychnęła pod nosem, podczas gdy ludzie dookoła zaczęli panikować. A kiedy Kira tak zjebała tą jedną babeczkę, Hollis zaniosła się głośnym śmiechem.
Co się spierdalasz do ludzi? Nic dziwnego, że się boją — na jej twarzy wciąż malowało się rozbawienie, kątem oka zajrzała na kobietę. — Pewnie lata moment runiemy na ziemię i rozjebiemy się na drobny mak — musiała. Musiała to jeszcze podjudzić, bo przecież nie byłaby sobą, gdyby komuś nie dopierdoliła jeszcze bardziej. Ale co się dziwić, mało z niej empatyczna osoba była.
Jesteś kobieto bezczelna!! — rozbeczana baba wydała nagle z siebie głos, który w końcu był czymś innym niż płaczliwym jękiem i posłała w ich stronę mordercze spojrzenie.
Bezczelna to ja mogę dopiero być — szczególnie, jak się ją wkurwi. Tak jak na przykład teraz. I zamiast zostawić już tą głupią kobietę w spokoju Lyric zaczęła się wiercić jak pojebana na tym krześle, wprawiając przy okazji w ruch całą ruchomą platformę, na której siedzieli. Ups?

kira finch

you are such a rollercoaster

: wt lis 11, 2025 10:02 pm
autor: kira finch
Na wieść, że Lyric była umówiona i że ktoś czeka na nią tam na dole, Kira uniosła wysoko brwi. Niby nie powinna się dziwić, w końcu kto normalny sam wybiera się do parku rozrywki? Ale nie to było powodem jej zaskoczenia.
Bardziej mnie zastanawia, że jesteś tutaj ze mną, zamiast spędzać czas ze swoją znajomą — parsknęła śmiechem, starając się ignorować zawodzącą obok dziewczynę, która z każdą kolejną chwilą przechodziła samą siebie. — Musisz mnie do mnie ogromną słabość — skomentowała z zawadiackim uśmiechem.
Na komentarz Hollis, wzruszyła jedynie ramionami. Jeżeli miała zginąć na głupiej atrakcji w lunaparku, to najwyraźniej tak miało być. Finch nie wierzyła w przeznaczenie ani znaki, bo niektóre rzeczy po prostu się działy. A niektórych sytuacji nie dało się uniknąć. Jak miała przewidzieć, że akurat po tym, jak wsiądzie na wieżę, wypierdoli zasilanie, kiedy dosłownie kilka minut temu inni w najlepsze korzystali z atrakcji? Kira co wieczór igrała ze śmiercią, ściągając się z zawrotną prędkością po ulicach Toronto i szczerze powiedziawszy, była przekonana, że właśnie tak kiedyś umrze. Najwyraźniej los miał wobec niej inny plan.
Pojebało cię?! — zapiszczało dziewczę z lewej strony, kiedy Lyric nieumyślnie (albo i celowo) wprawiła maszynę w ruch. — Zaraz naprawdę spadniemy!
Nie ma co się tak pieklić — wtrąciła Kira neutralnym tonem, zupełnie niewzruszona, że fotelami bujnęło gwałtownie. — Koleżanka ma owsiki, dlatego tak się wierci — dodała, patrząc z rozbawieniem na Hollis, która wykonywała obok jakieś dzikie wygibasy.
Tylko chwilę później wieżą naprawdę szarpnęło, a fotele opuściły się w dół i zawisły kilka metrów niżej. Ludzie zaczęli wydzierać się wniebogłosy, a Finch automatycznie zacisnęła dłoń ręce na zabezpieczeniu i poluźniła uścisk dopiero, jak maszyna przestała się chwiać.
Tobie to chyba życie niemiłe, co? — zwróciła się do Lyric, przekręcając głowę, aby móc spojrzeć w ciemne tęczówki, w których odbijały się kolorowe światła pobliskich atrakcji. — Tak ci spieszno do tej znajomej, co czeka na dole? Chyba nigdzie nie spierdoli, jak poczeka jeszcze chwilę. Lepsze to niż jakby miała zeskrobywać twoje flaki z chodnika — prychnęła pogardliwie. Chciała jeszcze coś dodać, ale znów poczuła, jak jej ciało swobodnie opada i tym razem fotele zatrzymały się dopiero w połowie wieży. Jak tak dalej pójdzie, to zjadą na sam dół bez prądu. Kręcący się pod nimi ludze wcale nie musieli się fatygować, żeby przywrócić bezpieczeństwo. Chyba bardziej przydaliby się, gdyby wezwali karetkę, bo panienka obok już dwukrotnie straciła przytomność.

lyric hollis

you are such a rollercoaster

: śr lis 12, 2025 12:24 am
autor: lyric hollis
Musisz mnie do mnie ogromną słabość
Coś w tym było. Bo chociaź Lyric nie chciała tego przed sobą przyznać, to jednak miała do Kiry.. coś. Nie umiała tego dokładnie nazwać, nie umiała tego wsadzić do żadnej szufladki, chociaż może mogłaby zrzucić to na zwykłe pożądanie, ale to jednak nie było tylko to. A że nie potrafiła na to odpowiedzieć nawet we własnej głowie to i werbalnie postanowiła to przemilczeć. Wzruszyła jedynie ramionami, posyłając Kirze wymowne spojrzenie, które mogła interpretować, jak tylko sobie chciała. Cokolwiek tam jej w duszy grało.
A potem i tak klimat kompletnie się zmienił, bo ta jedna baba obok już tak głośno się wydzierała, że pewnie było ją słychać w całym, jebanym Toronto. Lyric aż pożałowała, że nie wzięła ze sobą jakiś kurwa słuchawek. Mogłaby sobie chociaż puścić jakąś przyjemną muzyczkę do tej malowniczej scenerii, którą jednak psuła ta rozwrzeszczana baba.
Ja pierdole, a ty kobieto myślisz, że te krzyki ci coś dadzą?! — ryknęła na nią w końcu, bo przecież ile można? Ile kurwa można się tak wydzierać? Ci na dole przecież doskonale wiedzieli, że trzeba było ich wszystkich stąd ściągnąć, więc nie lepiej było po prostu zachować święty spokój? Tak dla odmiany?
No najwidoczniej nie, bo siedzenia nagle osunęła się nieco w dół, a dookoła zapanował już kompletny chaos. Kilka osób przeklnęło coś w kierunku Lyric, chociaż ona szczerze wątpiła w to, że to z jej winy. Gdzie to jej marne sześćdziesiąt kilo przy tak kolosalnej ilości metalu? No już kurwa bez przesady. Ale jak widać Kira również szukała w niej winy, na co Hollis jedynie przewróciła oczami.
Teraz akurat jest mi ono bardzo miłe — rzuciła w jej kierunku, skupiając uwagę na szarym spojrzeniu. Nawet delikatny uśmiech wymalował się na jej twarzy. — Ładne widoczki dookoła… doborowe towarzystwo… czego chcieć więcej? — opuścił dłonie na uda, przez przypadek muskając dłonią udo Finch. A wtedy ta baba z boku znowu się wydarła. Tym razem coś o tym, że osieroci trójkę dzieci. No przykre, ale co poradzić. — Chociaż może jednak ciszy bym trochę przygarnęła — dodała po chwili, próbując nie skupiać się na tych wrzaskach. Jednak zdecydowanie wolała poświęcić swoją uwagę Finch, skoro już miała ją tak obok, przykleszczoną do swojego siedzenia, bez miejsca do ucieczki.
A skoro już i tak tutaj utknęły, mogły przynajmniej jakoś spożytkować ten czas. Lyric przysunęła nieco głowę bliżej tej Kiry, oczywiście w miarę możliwości.
Często jeździsz w tych fikuśnych wyścigach? — zapytała praktycznie szeptem. Zdawałą sobie doskonale sprawę, że pewnie nie był to temat do rozmów w miejscu publicznym, ale po pierwsze nikt ich tutaj nie znał, a po drugie wszyscy dookoła byli zbyt zajęci panikowaniem. Chyba tylko one w tym chaosie potrafiłī zachować spokój i jeszcze się przy tym dobrze bawić. — Wygrałaś coś kiedyś, czy tylko masz ładne autko? — dopytała, otulając jej ucho ciepłym oddechem, by zaraz potem mogła spojrzeć jej w oczy. I tak będa tu siedzieć jeszcze torche, to mogły chociaż wykorzystać ten czas, żeby się nieco lepiej poznać?

kira finch

you are such a rollercoaster

: śr lis 12, 2025 12:33 pm
autor: kira finch
Z każdym kolejnym wrzaskiem, miała wrażenia, że za moment pękną jej bębenki w uszach. Nie była szczególnie wyczulona na głośne dźwięki, ale jak jej się tak kobita darła przy samym uchu, to można było się wkurwić. Kira poczuła nieodpartą chęć odpięcia jej zabezpieczeń i zrzucenia na dół. Ewentualnie mogłaby odpiąć własne i skoczyć. Wszystko jedno, byle uwolnić się od tych przeraźliwych wrzasków. Przez to nawet nie zakodowała, że Lyric dotknęła jej uda, co normalnie nie umknęłaby jej uwadze. Dopiero jak Finch warknęła w kierunku rozdartej panny, że jak za moment się nie przymknie, to na pewno runą na ziemię, ta na chwilę ucichła. I chyba kolejne gwałtowne szarpnięcie również miało w tym swoje udziały.
Doborowe towarzystwo? — zapytała, parskając pod nosem. — Masz na myśli mnie, czy ją? Bo nie jestem pewna — zerknęła z ukosa na babę, która teraz dociskała sobie dłonie do twarzy, zanosząc się płaczem. I Kira poczuła, że była o tyle od dostania autentycznego pierdolca.
Nie spodziewała się, że Hollis będzie chciała wdawać się w podniebną pogawędkę. Ich relacja, pomijając niesamowitą chemię i przedziwne przyciąganie, była dość skomplikowana. Zwłaszcza że Finch nie musiała mówić na głos o tym, że uczestniczyła w kradzieży jej Chevroleta i prawie wsadziła ją do kicia za zniesławienie na szybach Toronto Sun. A mimo to dalej chciała z nią rozmawiać. Niesamowite. Gdyby jej coś takiego odjebano, to korzystając z okazji, że były unieruchomione na wysokości, wyszarpałaby Lyric wszystkie kudły. Ale Lyric wolała pobawić się w małego szpiega, żeby wyciągnąć z niej drobne informacje z prowadzonego przez nią życia.
Prawie codziennie — oznajmiła zgodnie z prawdą. Nawet tego wieczoru miała ustawiony wyścig, ale coś podejrzewała, że nie zdąży na niego dotrzeć. Będzie musiała wyklepać innym jakąś wiadomość i wyjaśnić przyczynę swojej nieobecności. Może powinna cyknąć kilka fotek, gdyby nie chcieli jej uwierzyć? Bo sama musiała przyznać, że "hej, utknęłam na szczycie wieży w lunaparku" brzmiało dość abstrakcyjnie i trochę tak, jakby tłumaczyła się, że nie odrobiła pracy domowej, nie mając psa. Na jej korzyść działało jedynie to, że posiadała psa, ale bez dowodów nikt nie uwierzy jej w brak zasilania na tej zasranej atrakcji. — Zdarzyło mi się coś wygrać. Raz czy dwa — dodała, choć w rzeczywistości dość często zajeżdżała na metę jako pierwsza. Główną nagrodą były pieniądze, ale czasem Kira po prostu zabierała coś, co należało do innych kierowców. Niekiedy był to łańcuszek albo jakaś bransoletka. Innym razem maskotka wisząca przy lusterku wstecznym. Pieniądze nie grały dla niej żadnej roli, bo już wystarczająco wzbogaciła się na tych działaniach. — Chcesz kiedyś wpaść, żeby popatrzeć? — zapytała luźno, do niczego jej nie nagabując ani nie zmuszając. Ot, swobodna propozycja.
Kobieta obok chlipnęła głośno i pociągnęła nosem, na co Finch wykazała się chyba szczytem swojej empatii — wystawiła rękę i niezgrabnie poklepała ją po przedramieniu w geście pokrzepienia i podniesienia na duchu, zanim naprawdę zaczną spadać.
A ty? Namalowałaś jakieś graffiti, które dalej można oglądać w centrum miasta? — przyciszyła głos, dokładnie w taki sam sposób, jak chwilę wcześniej zrobiła to Hollis. — Pytam, bo większość dzieł zaraz zakrywają inne i tak w kółko — wyjaśniła, a w żaden sposób nie była w stanie rozpoznać malunków Lyric, bo nie znała jej stylu. To, co nabazgrała na szybach Toronto Sun raczej mocno znaiżało jej umiejętności.

lyric hollis

you are such a rollercoaster

: pt lis 14, 2025 11:22 am
autor: lyric hollis
Może faktycznie nie powinna się nią interesować. Może zamiast zadawać pytania, powinna wyszarpać ją za kudły, odbezpieczyć pasy i najlepiej to zrzucić ją na sam dół. No tylko że Lyric taka opcja nawet nie przeszła przez głowę. Jasne, wciąż była na nią zła i miała do niej żal, ale doskonale również wiedziała, że krzykiem i wkurewm wcale nie odzyska samochodu. Jeśli istniała jakakolwiek szansa na to, że Hollis jeszcze kiedyś zobaczy swojego Chevroleta, musiała podejść do Kiry od zupełnie innej strony. I może trochę też chciała tego dla własnego pożytku? Może faktycznie chciała ją poznać? Może była szczerze zainteresowana? Może. Chociaż tłumaczyła sobie, że robi to tylko i wyłącznie dla auta.
Codziennie? — tu akurat pojawiło się szczerze zdziwienie. Nie wiedziała wiele o wyścigach samochodowych, szczególnie tych tajnych, ale nie spodziewała się, że ludzie bawili się to na porządku dziennym. Na to, że Kira wygrała raz czy dwa, Hollis zmarszczyła brwi i przyjrzała się jej dokładniej. — Widziałam, jak jeździsz — bo jak mogłaby zapomnieć? — Chcesz mi powiedzieć, że zazwyczaj są lepsi od ciebie? — bo kurwa Hollis nie była specjalistką, ale wydało się jej to całkiem imponujące z jaką łatwością Kira spierdoliła przed policją i jak płynnie posługiwała się autem przy takiej prędkości. Zdecydowanie nie wyglądała jak ktoś, kto wygrał tylko raz czy dwa. No chyba że inni byli tak zajebiści, że przy nich Kira robiła wrażenie tylko na Lyric.
Zapraszasz mnie na swój wyścig? — prychnęła głośno, kręcąc przy okazji głową. Była przekonana, że Finch robiła sobie z niej żarty. No tylko co jeśli nie? Jeśli to faktycznie miało być prawdziwe zaproszenie? — W takim razie może wpadnę — wzruszyła nonszalancko ramionami i zadowolona wbiła spojrzenie w intensywne, szare oczy. No tylko pytanie, czy Kira wiedziała, na co się pisała z tą propozycją. Przecież Lyric była pierdolnięta, często działała pod wpływem emocji. Sama na miejscu Kiry w życiu by siebie nie zaprosiła. Ale całe szczęście nią nie była.
Uniosła brew, gdy Finch spytała o graffiti. Czyli jednak on też chciała ją poznać?
Jest ich cała masa — wzruszyła ramionami, jakby kompletnie była tym faktem niewzruszona. — Trzeba je robić w odpowiednich miejscach. Wtedy mało kto je psuje — przyznała zgodnie z prawdą. Lyric nigdy nie tworzyła swoich projektów w tych najbardziej rozchwytywanych miejscach. Raczej szukała takich, gdzie żadnych grafficiarzy jeszcze nie było. — I nie, nie mam na myśli tych bazgrołów na Toronto Sun — dodała praktycznie od razu, bo już czuła jak na końcu języka Kiry aż się ciśnie ten żart o budynku, na którym już drugiego dnia wszystko było zmyte. — Jeden z nich jest nawet dwie ulice stąd. Jak kiedyś stąd zejdziemy, to mogę ci pokazać. Ale tylko pod warunkiem, że zaraz mnie nie podpierdolisz do tatusia — rzuciłą jej wymowne spojrzenie. Oczywiście nie sądziła, że Finch by to zrobiła, ale przecież każda okazja była dobra, by wbić tą uciążliwą szpileczkę w postaci buraka Fincha, który prawie spierdolił Lyric życie.
Co można wygrać w takim wyścigu? — dopytała jeszcze po chwili, bo chociaż mówiły już o czymś innym, jakoś jej myśli ciągle lawirowały wokół tych wyścigów… bo jeśli można było wygrać kasę, może i Lyric mogłaby spróbować? No tylko w sumie kurwa jak, kiedy ona tak panicznie bała się prędkości? Z drugiej strony kasa w chuj by się jej przydała. — A jeździ się też w dwójkach? — głupie pytanie? Może. Ale kurwa z drugiej strony, kiedy Hollis mówiła coś mądrego. Poza tym, to mógł być jedyny czas, kiedy miała Finch przyspawaną do siebie bez możliwości ucieczki. No to jak nie teraz to kiedy? Szczególnie biorąc pod uwagę, że maszyna nieco drgnęła, a na dole pojawiły się pierwsze światełka.

kira finch

you are such a rollercoaster

: pt lis 14, 2025 12:39 pm
autor: kira finch
Wiedziała, że z a tą rozmową stał jakiś interes. I Lyric naprawdę nie mogła wybrać sobie do tego lepszego momentu, ale skoro już tak sobie zwisały w połowie tej wieży, to Kira była w stanie znieść wszystko, byle tylko nie słuchać tej zawodzącej obok babki.
Zaśmiała się krótko, słysząc w jej głosie nutę niedowierzania. Tak, Finch też była w szoku, że znaleźli się tacy, którym udawało się ją wyprzedzać na torze. Czasem byli lepsi. A czasem mieli po prostu więcej szczęścia. Ale pieklenie się i tak niczego by nie zmieniło. Jakby nie patrzeć, był to pewien rodzaj sportu. Nielegalnego, ale wciąż sportu i Kira musiała nauczyć się przegrywać i z godnością godzić się z porażką. Początki bywały trudne, bo przecież nikt nie lubił kończyć poza podium, a niekiedy i drugie miejsce nie było w pełni satysfakcjonujące. Jednak z czasem oswoiła się z myślą, że nie zawsze będzie przekraczać linię mety jako pierwsza.
Wyobraź sobie, że bywa i tak — pokręciła głową, udając, że sama nie mogła w to uwierzyć. — Ma na to wpływ wielu czynników. Na przykład pogoda albo trasa, która innym siedzi bardziej. Albo to, czy nagle nie zechce mi się ratować kogoś przed policją — w tym miejscu wymownie spojrzała na Hollis.
Zaproszenie na wyścig wyszło naturalnie. W zasadzie nie przypuszczała, że dziewczyna kiedykolwiek na taki przyjdzie, bo po ostatniej przejażdżce nie wyglądała na taką, co kręcą ją szybkie fury. Za to na propozycję pokazania malunku, który znajdował się niedaleko od parku rozrywki, Kira uniosła brwi.
A czy przypadkiem ktoś na ciebie nie czeka na dole? — przypomniała jej o wspomnianej wcześniej znajomej. Tylko skoro Lyric z własnej, niewymuszonej woli chciała pokazywać swoje dzieła, nie zamierzała odrzucać tej oferty. Zresztą naprawdę była ciekawa, jak wygląda prawdziwe graffiti w jej wykonaniu, a nie jakieś tam bazgroły. Chociaż musiała przyznać, że nawet te na Toronto Sun robiły niezłe wrażenie. — Słowo skauta, że nic nie powiem — oznajmiła, przyciskając sobie dłoń w miejsce, gdzie powinno znajdować się serce. Czy je tam miała, to już kwestia sporna. Jedno było pewne — Kira nigdy nie należała do kanadyjskiej organizacji skautowej.
Co można było wygrać w undergroundowych wyścigach? Przede wszystkim chwałę i szacunek, ale chyba ta najmniej obchodziła Hollis.
Przede wszystkim kasę — oznajmiła, ale bez większego poruszenia. Akurat pieniądze liczyły się dla niej w najmniejszym stopniu. — A poza tym może to być wszystko, czego zapragniesz. Na przykład decyzja, gdzie odbędą się następne wyścigi, bo każdy ma przecież swój ulubiony teren. Albo coś, co należy do innego uczestnika. Raz jeden typ zażyczył sobie samochód innego gościa, ale naprawdę rzadkość. I można jeździć w dwójkach, regulamin tego nie zabrania — wzruszyła ramionami, bo czasami mierzyła się w turniejach z parą bliźniaków, którzy byli nierozłącznie i wszędzie razem łazili. Pewnie nawet do kibla. — A co? Chcesz dołączyć? — parsknęła śmiechem, przypominając sobie jej spanikowany wyraz twarzy, kiedy spierdalały przed policją.
Nagle lampki ponad ich głowami zamigotały, a z dołu rozległa się wesoła melodia, co oznaczało, że obsłudze udało się przywrócić zasilanie, a maszyna powoli zaczęła zjeżdżać w dół. I to chyba byłoby na tyle z zabawy, bo raczej nikogo więcej na wieżę na razie nie wpuszcząć.

lyric hollis

you are such a rollercoaster

: pt lis 14, 2025 9:41 pm
autor: lyric hollis
Kto by pomyślał, że Kira jednak nie była taka niezniszczalna? Że jednak dało się z nią wygrać? Cóż, na pewno nie Lyric, bo akurat w tej ich walce, to Hollis przegrywała i to kurwa big time. Cokolwiek by nie zrobiła, Finch miała dla niej odpowiedź. I jasne, wychodziła też z o wiele bardziej korzystnej pozycji, bo przecież miała hajs i wysoko postawionego tatusia, jednak to nie zmieniało faktu, że Lyric nienawidziła tego, że nie miała z nią szans. Szczególnie, że sama nienawidziła przegrywać. Bo przecież tyle już przegrała, że los w końcu mógłby być dla niej nieco bardziej łaskawy. Ale jednak widać jeszcze nie.
Zaśmiała się głośno na tą uwagę, że przecież ktoś na nią czeka.
To chcesz zobaczyć czy nie? — przewróciła oczami. Bo skoro Kira tak bardzo chciała, żeby Lyric wróciła do swojej znajomej i ją zostawiła, to wystarczyło powiedzieć. No tylko czy faktycznie chciała? Bo jakoś Hollis wcale nie chciało się w to wierzyć. — Jak ci coś oferuję, to możesz to potraktować jako jasny sygnał, że wolałabym ten czas spędzić z tobą — wbiła w nią ciemne spojrzenie i chociaż gdzieś w duchu wmawiała sobie, że przecież mówi to wszystko i robi dla większego celu, dla samochodu ojca, tak naprawdę łgała przed samą sobą. Bo kurwa tak naprawdę chciała spędzić z nią więcej czasu, chciała czuć tą dziwną adrenalinę pod skórą, chciała sprawdzić, dokąd to wszystko może je jeszcze zaprowadzić.
Ty i słowo skauta? — prychnęła głośno. — Jakoś sobie ciebie nie wyobrażam w mundurku, rozpalającą ogniska w lesie i sprzedającą ciasteczka — chociaż ta wizja Kiry w mundurze była całkiem… ciekawa, tak naprawdę w życiu by jej nie widziała w takich zabawach. Raczej wyobrażała sobie Finch w pięknych, zadbanych, kraciastych spódniczkach, jak to chodziła pewnie do prywatnej szkoły przez całe swoje życie, jak na przykładną córkę bogatych ludzi przystało. I nawet miała coś jeszcze w tej sprawie się wypowiedzieć, kiedy Kira powiedziała to słowo klucz, o którym Lyric myślała już od jakiegoś czasu.
Pieniądze
Niby było to oczywiste, że można było wygrać kasę na tego typu wyścigach i to pewnie niemałą, jednak Hillis potrzebowała jakiegoś potwierdzenia. I na pierwszy rzut oka wydawała się to nawet całkiem dobra i szybka opcja zarobku — pewnie wygrany dostawał tyle, co ona zarobi w pół roku w The Shop.
A ty? Jeździłaś czasami w duecie? — spytała prosto z mostu. Bo kurwa co miała owijać? Była ciekawa. Raczej miała pełną świadomość tego, że sama w życiu nie dałaby rady. Po pierwsze, bo jednak miała jebaną fobię przed prędkością, a po drugie, bo nie było jej stać na żaden szybki samochód. Kurwa na ten moment to ona nie miała ŻADNEGO. Spojrzała jeszcze przelotnie na Kirę, jednak w tym samym czasie maszyna wydała z siebie dźwięk i ruszyła w dół. Z o wiele mniejszym impetem, niż zrobiłaby to w swojej pełnej sprawności, zostawiając z całej tej atrakcji jedynie NIEDOSYT. Bo nie można tego było nazwać niczym innym niż żałosnym.
Odpięła się niezdarnie, nawet nie czekając aż pracownik podejdzie w ich kierunku i ruszyła do wyjścia. Przy okazji jeszcze nie omieszkała podstawić nogi tej wyjącej wcześniej babie, która wciąż chlipała pod nosem i zarzekała się, że tak tego nie zostawi. Super. Niech się cieszą, że Kira nie postanowiła odpalić swoich kontaktów i podpierdolić ich do tatusia, bo dopiero wtedy mieliby przejebane.
To co — zaczęła spokojnie, gdy już znalazły się za barierkami. Poprawiła kurtkę i spojrzała na Kirę. — Chcesz zobaczyć to graffiti czy nie? — krótkie pytanie, oczekujące krótkiej odpowiedzi.

kira finch

you are such a rollercoaster

: sob lis 15, 2025 4:13 pm
autor: kira finch
Przegrywanie nie przychodziło jej łatwo. Każdą porażkę traktowała bardzo osobiście, ale z czasem nauczyła się, jak ją przyjmować, bez okazywania większych emocji. Racjonalnie, z chłodną głową. Zaciskała zęby i udawała, że wcale jej to nie ruszało, mimo że w środku czuła, jakby zaraz miało ją rozpierdolić. Dlatego nie, Kira niezniszczalna. I nie była niepokonana. Miewała swoje potknięcia, jak każdy człowiek.
Wiem, że wolisz spędzić czas ze mną, to akurat oczywiste — rzuciła z rozbawieniem. Nie chciała niczego ujmować koleżance Lyric, ale cholera, gdyby Finch miała wybrać swoją znajomą albo własne towarzystwo, naturalnie postawiłaby na siebie. — Chcę zobaczyć twoje bazgroły — dodała, żeby nie było co do tego żadnych wątpliwości. Czy nie wyraziła się klarownie, składając przysięgę na skauta, czym dała Hollis do zrozumienia, że nie powie o niczym ojcu, kiedy już obejrzy znajdujące się dwie przecznice stąd graffiti.
Prychnęła pod nosem. Lyric w dupie była i gówno widziała. Kira byłaby zajebistym skautem. Na pewno dostałaby odznakę za rozpalenie ogniska, którą byłaby możliwość zjedzenia boczku, jak to mawiała jej koleżanka Anne Kolodziejska. A ze swoim urokiem osobistym na pewno zdołałaby sprzedać mnóstwo ciastek. Właściwie Finch miała takie gadane, że nawet upchnęłaby łysemu grzebień.
Mogła się domyślić, że dopytując o wyścigi, Hollis miała w tym swój interes. I logiczne, że jak nie wiadomo, o co chodzi, to przecież chodzi o pieniądze.
Jeździłam — odparła zgodnie z prawdą. — Moja eks miała pierdolca na tym punkcie — dodała niewzruszenie, bo odkąd zerwały, a właściwie odkąd to Kira postanowiła z nią zerwać, nigdy więcej już razem nie jeździły. Zresztą to była jej zajawka i jej fura, więc z jakiej racji miałyby wspólnie kontynuować tę przygodę? No i szczerze wątpiła, że była dalej chciałaby utrzymywać z nią kontakt po tym, jak Kira przyprawiła jej rogi z flaggerką, która dawała im sygnał do startu. — Ale do czego zmierzasz, Hollis? — zerknęła na nią z ukosa, kiedy w końcu znalazły się na dole i pozbyły się uprzęży i zabezpieczeń. — Chcesz się przyłączyć? Z twoim obsrywaniem się za każdym razem, kiedy wciskam gaz? — uniosła wysoko brwi i parsknęła pod nosem, widząc, że ta podstawia jojczącej kobicie nogę, a ta potyka się o nią, o mało nie wywijając orła na metalowym podeście.
Nie czekając, aż ludzie w popłochu przecisną się przez barierki, przeskoczyła przez nie, po czym naciągnęła sobie kaptur na głowę, bo dziwnym trafem na dole wiało bardziej, niż na górze.
No to prowadź — odparła na pytanie Lyric i ruszyły w obranym przez nią kierunku. W rzeczywistości nie musiały pokonywać jakiejś zatrważająco długiej drogi, bo wystarczyło wyjść z parku rozrywki, skręcić w lewo, przejść skrzyżowanie i ruszyć wąską alejką po prawej stronie. No tak, Hollis nie była głupia, nie pozostawiała swoich prac całkiem na widoku.
Jak ty tam wlazłaś? — zapytała, kiedy zatrzymały się przy niedużym muralu, który znajdował się z dziesięć metrów ponad ich głowami. Niewątpliwie dziewczyna musiała się nieźle nagimnastykować, żeby stworzyć graffiti na wysokości.

lyric hollis

you are such a rollercoaster

: sob lis 15, 2025 9:14 pm
autor: lyric hollis
Ja z tobą? Chyba cię pojebało — odpowiedziała praktycznie od razu, prychając pod nosem, chociaż w rzeczywistości dokładnie o to jej chodziło. Bo przecież sama w życiu nie siadłaby za kierownicą tak szybkiego samochodu, a już na pewno nie byłaby w stanie rozpędzić go do czegokolwiek, co przekraczało sto kilometrów na godzinę. Kurwa, przecież na nią trąbili na autostradach, że tak się wklekła.
Może faktycznie powinna wybrać się kiedyś do jakiegoś psychologa? Przepracować te wszystkie traumy po ojcu, którego śmierć ewidentnie pozostawiła w jej głowie jakieś prawie namacalne znamiona. I chociaż w życiu codziennym aż tak tego nie odczuwała, bywały takie momenty jak własnie ostatnio, kiedy wychodziłą z niej ta dziwna, pojebana wręcz panika. A przecież ona nie panikowała nawet jak ścigała ją policja. — …ale kasa by mi się przydała — rzuciła po chwili ciszy, gdy tak przecinały park. Nie do końca chciała się z tym faktem dzielić z Finch, ale z drugiej strony przecież to nie był jakiś wielki sekret. Kurwa, ona już ostatnio przecież powiedziała jej o swoich problemach i to właśnie przez to Kira odwołała zeznania. Więc czy naprawdę powiedziała cokolwiek nowego i zaskakującego?
Poprowadziła ją na odpowiednie miejsce, pomiędzy drzwiami i jeden płot, który trzeba było przeskoczyć, jednak dla nich nie był to żaden problem.
No i jesteśmy na miejscu — oznajmiła, opierając się o chłodną ścianę niewielkiego sklepu warzywnego i wskazujac głową na wysoki budynek naprzecwko. Na wysokości drugiego piętra znajdowała się obszerna praca artystyczna. (O taka może).
Zaśmiała się na to pytanie jak tam wlazła.
A to już moja słodka tajemnica — rzuciła zadowolona i schowała dłonie w kieszeni kurtki, by już po chwili wyciągnąć z niej paczkę papierosów. — Mówiłam ci, że moje prace są w miejscach, gdzie nie każdy pierwszy lepszy może je zamazać — Lyric bywała bardzo kreatywna jeśli chodziło o miejsca, jakie wybierała do zamalowania. Miała też swoje specjalne sposoby, żeby dojść do tak wysokich miejsc, których nie miała zamiaru jeszcze zdradzać Finch. Umieściła fajkę w ustach i odpaliła, spoglądając na profil Finch, która wciąż wpatrzona była w mural.
Powiesz mi, co chodzi po tej twojej ładnej głowie, czy mam się domyślać? — spytała w końcu, bo chociaż siliła się na nonszalancję i często miałą w dupie zdanie innych, tak jednak w przypadku Kiry jakoś wyjątkowo bardzo ciekawiło ją, co o tym wszystkim myślała.

kira finch