It’s just a typical therapy session
: śr gru 03, 2025 1:45 am
Mara uśmiechnęła się z wdzięcznością słysząc komplement ze strony Galena. Wbrew pozorom, ale rzadko to słyszała. Najczęściej pacjenci po prostu przytakiwali albo mówili, że miała w czymś rację i dziękowali jej za pomoc. Ale niewielu potrafiło pochwalić ją w taki sposób. To było miłe. Tym bardziej teraz, gdy ostatni rok sprawił, że zaczęła wątpić w swoje umiejętności. Bo czy na pewno znała się na ludziach, skoro nie zauważyła, że wyszła za kłamcę? Jak mogła pomagać ludziom, jeżeli sama nie dostrzegała wieloletniego romansu swojego męża? A może w głębi duszy coś podejrzewała, ale dusiła te myśli w środku? To było znacznie gorsze.
Ale to on tutaj był pacjentem i jej uwaga była skupiona na jego problemach, nie na jej własnych. Chociaż naprawdę ciężko się było skupić będąc masowanym przez sprawne ręce nie-Suri. Jednak jej badawcze spojrzenie wychwytywało każdy sygnał, że temat narzeczonej staje się dla niego niekomfortowy. Musiała się jeszcze tylko przekonać czy to jest ten moment, gdy powinna go pociągnąć jeszcze bardziej, aby dotrzeć do źródła czy może na chwilę odpuścić?
- Galen, a czy zapytałeś się jej o to? Dlaczego to powiedziała? Jaki dla niej ma to wydźwięk? W relacjach najważniejsza jest szczera komunikacja- zasygnalizowała wyraźnie, bo nie chciała wyrażać tak mocnych opinii na temat jego związku, gdy nie miała całości obrazu. Dlatego zadawała kolejne pytania. Aż role się odwróciły i to on jej zadał to, które całkowicie ją wybiło. Galen był dosyć szczery i bezpośredni, więc nie była az tak zaskoczona jego ciekawością, więc jej twarz pozostała niewzruszona. Jednak część jej myśli odleciało w niechciane zakamarki. Tym bardziej czuła, że kierunek spotkania skręca w złym kierunku, gdy mężczyzna zaczął w zły sposób interpretować jej słowa.
- Nie. To znaczy, że powinieneś z nią szczerze rozmawiać- podkreśliła to bardzo stanowczo, ale wciąż starała się być przy tym łagodna, bo już zauważyła , że to jest znacznie lepszy sposób na niego. Był nietuzinkową osobą. Charakter ich spotkań, miejsca - nie były typowe. Mara wiedziała, że tak łatwo nie jest w stanie do niego dotrzeć, więc uznała, że może nieco zdradzić coś o sobie. Kolejny szczegół.- I tego właśnie zabrakło w moim małżeństwie, bo mój mąż zapomniał mi powiedzieć, że zakłada rodzinę z kimś innym- posłała mu lekki uśmiech, ale był to ten z rodzaju mało optymistycznych. Jej oczy na chwilę zaszły pewnym smutkiem. Nie tęskniła już za mężem. Po prostu te kłamstwa wciąż na nią działały.
A ona była dosyć uczuciową kobietą. Płakała na Love is blind! Więc gdy nagle skrócił dystans między nimi zmuszając ją do położenia stopy na jego kolanie, poczuła że puls jej nieco przyspieszył. Na pewno z wielu powodów, bo przecież to wciąż była terapia. On był jej pacjentem. Nawet jeśli byli owinięci samym ręcznikiem, a w sali były osoby trzecie słuchające ich rozmowy. Poza tym bez żadnego skrępowania zajął jej przestrzeń osobistą wręcz nie dając jej drogi ucieczki. A skoro o ręcznikach mowa, to przez sekundę, a nawet jej ułamek, zastanowiła się czy Galen ma coś pod tym ręcznikiem. I wystarczyło tylko przesunąć trochę stopą dalej, aby się przekonać i poznać odpowiedź na swoje pytanie. Była jednak na tyle rozważna, że bez nawet drgnięcia powieki wpatrywała się w niego jak gdyby nigdy nic.
- Galen, musimy trochę przyhamować- powiedziała, gdy skończył swój monolog. Czy chodziło jej o kontakt fizyczny między nimi? Czy jego interpretację jej słów i szybkie podejmowanie decyzji? To już zostawiała do jego interpretacji. Poprosiła nie-Suri, aby również poszła po te olejki czy co tam chciał Galen i wyprostowała się patrząc na mężczyznę, gdy zostali sami. Już coraz bliżej prawdziwej terapii!
- Kilka minut temu powiedziałeś, że myśląc o narzeczonej czujesz miłość i to taką, że nie istnieje taka na świecie. Teraz dochodzisz do wniosku, że jednak jej nie kochasz. To są dwie skrajne deklaracje w bardzo krótkim czasie. Martwi mnie to- zaczęła miękkim głosem, bo taka była prawda. - Na chwilę odsuńmy na bok temat narzeczonej. Zróbmy w takim razie jeszcze jeden krok do tyłu. Zastanów się co Ci daje szczęście? Wymień trzy rzeczy, które pierwsze przychodzą Ci na myśl , gdy myślisz sobie szczęście?- spytała pochylając się trochę do przodu ciekawa jego odpowiedzi.
Galen L. Wyatt
Ale to on tutaj był pacjentem i jej uwaga była skupiona na jego problemach, nie na jej własnych. Chociaż naprawdę ciężko się było skupić będąc masowanym przez sprawne ręce nie-Suri. Jednak jej badawcze spojrzenie wychwytywało każdy sygnał, że temat narzeczonej staje się dla niego niekomfortowy. Musiała się jeszcze tylko przekonać czy to jest ten moment, gdy powinna go pociągnąć jeszcze bardziej, aby dotrzeć do źródła czy może na chwilę odpuścić?
- Galen, a czy zapytałeś się jej o to? Dlaczego to powiedziała? Jaki dla niej ma to wydźwięk? W relacjach najważniejsza jest szczera komunikacja- zasygnalizowała wyraźnie, bo nie chciała wyrażać tak mocnych opinii na temat jego związku, gdy nie miała całości obrazu. Dlatego zadawała kolejne pytania. Aż role się odwróciły i to on jej zadał to, które całkowicie ją wybiło. Galen był dosyć szczery i bezpośredni, więc nie była az tak zaskoczona jego ciekawością, więc jej twarz pozostała niewzruszona. Jednak część jej myśli odleciało w niechciane zakamarki. Tym bardziej czuła, że kierunek spotkania skręca w złym kierunku, gdy mężczyzna zaczął w zły sposób interpretować jej słowa.
- Nie. To znaczy, że powinieneś z nią szczerze rozmawiać- podkreśliła to bardzo stanowczo, ale wciąż starała się być przy tym łagodna, bo już zauważyła , że to jest znacznie lepszy sposób na niego. Był nietuzinkową osobą. Charakter ich spotkań, miejsca - nie były typowe. Mara wiedziała, że tak łatwo nie jest w stanie do niego dotrzeć, więc uznała, że może nieco zdradzić coś o sobie. Kolejny szczegół.- I tego właśnie zabrakło w moim małżeństwie, bo mój mąż zapomniał mi powiedzieć, że zakłada rodzinę z kimś innym- posłała mu lekki uśmiech, ale był to ten z rodzaju mało optymistycznych. Jej oczy na chwilę zaszły pewnym smutkiem. Nie tęskniła już za mężem. Po prostu te kłamstwa wciąż na nią działały.
A ona była dosyć uczuciową kobietą. Płakała na Love is blind! Więc gdy nagle skrócił dystans między nimi zmuszając ją do położenia stopy na jego kolanie, poczuła że puls jej nieco przyspieszył. Na pewno z wielu powodów, bo przecież to wciąż była terapia. On był jej pacjentem. Nawet jeśli byli owinięci samym ręcznikiem, a w sali były osoby trzecie słuchające ich rozmowy. Poza tym bez żadnego skrępowania zajął jej przestrzeń osobistą wręcz nie dając jej drogi ucieczki. A skoro o ręcznikach mowa, to przez sekundę, a nawet jej ułamek, zastanowiła się czy Galen ma coś pod tym ręcznikiem. I wystarczyło tylko przesunąć trochę stopą dalej, aby się przekonać i poznać odpowiedź na swoje pytanie. Była jednak na tyle rozważna, że bez nawet drgnięcia powieki wpatrywała się w niego jak gdyby nigdy nic.
- Galen, musimy trochę przyhamować- powiedziała, gdy skończył swój monolog. Czy chodziło jej o kontakt fizyczny między nimi? Czy jego interpretację jej słów i szybkie podejmowanie decyzji? To już zostawiała do jego interpretacji. Poprosiła nie-Suri, aby również poszła po te olejki czy co tam chciał Galen i wyprostowała się patrząc na mężczyznę, gdy zostali sami. Już coraz bliżej prawdziwej terapii!
- Kilka minut temu powiedziałeś, że myśląc o narzeczonej czujesz miłość i to taką, że nie istnieje taka na świecie. Teraz dochodzisz do wniosku, że jednak jej nie kochasz. To są dwie skrajne deklaracje w bardzo krótkim czasie. Martwi mnie to- zaczęła miękkim głosem, bo taka była prawda. - Na chwilę odsuńmy na bok temat narzeczonej. Zróbmy w takim razie jeszcze jeden krok do tyłu. Zastanów się co Ci daje szczęście? Wymień trzy rzeczy, które pierwsze przychodzą Ci na myśl , gdy myślisz sobie szczęście?- spytała pochylając się trochę do przodu ciekawa jego odpowiedzi.
Galen L. Wyatt