Di-dżej Filippo, another one
: pn lis 24, 2025 3:21 pm
Czy miała jakiś ulubieńców jeśli chodziło o DJi?
Uśmiechnęła się szeroko.
— No po dzisiaj to na pewno ciebie — aż puściła mu oczko. Bo przecież dobrze grał, czuł to. Czuł tą muzykę, dobrze dobierał kawałki i do tego dał Lyric pobawić się konsoletą, a to trzeba było szanować podwójnie!! Żaden inny muzyk tutaj wcześniej jej na to nie pozwolił. I może wcale nie tak bezpodstawnie, bo jakby na to nie patrzeć, ona mu tu wszystko koncertowo spierdoliła na krótki moment.
Całe szczęście Filippo był ogarnięty i jak prawdziwy informatyk umiał wszystko naprawić klasyczną sztuczką, polegajacą na włączniu i wyłączeniu wszystkiego. Szkoda, że w przypadku jej zajawek to tak nie działało. Bo kiedy Lyric zjebała jakiegoś drinka, jedyny reset jaki był w arsenale, to wyjebanie go do zlewu i zrobienie wszystkiego od nowa. To samo z Graffiti — jasne, niby mogłaby kombinować jak coś co nie wyszło jeszcze ograć, ale jednak najrozsądniej było to po prostu zamalować. I też jakoś działało.
I całe szczęście, że ta jego konsola faktycznie po chwili zadziałała, a Carissoni mógł spokojnie puścić kolejną piosenkę. Ludzie na parkiecie jeszcze przez chwilę kręcili nosami, jednak już po chwili każdy bawił się w najlepsze, jakby ten fuckup, którego byli świadkiem wcale nie miał miejsca.
Uśmiechnęła się, gdy powiedział, że na początku poszło jej całkiem nieźle.
— Dzięki — aż zrzuciła z ramienia tą czerwoną szmatę, by delikatnie zamachnąć się na Filippo. — Ty to wiesz jak poprawić kobiecie humor — Carissoni był za miły, żeby chodzić po tym świecie, albo Lyric już za bardzo zepsuta, żeby uwierzyć, że tacy faceci w ogóle istnieli. Bo przecież każdy inny to by ją zakrzyczał na tej scenie i może jeszcze zdzielił. A on? On ją jeszcze kurwa pochwalił.
— Weź dawaj fotkę na pamiątkę, zanim pójdę ci zrobić kolejnego drina — zrzuciła z entuzjazmem i po chwili sięgała po telefon… którego nie miała. — A, ale nie mam komórki — całe szczęście okazało się, że on miał i znowu ratował sytuacje. No i strzelili sobie selfika z tą prawie rozjebaną konsoletą. A potem jeszcze Filippo pozwolił Lyric stanąć przy przyciskach i założyć słuchawki, żeby wyglądało, że to ona puszcza muzykę. Będzie na insta.
Poleciała po drinki, zrobiła mu swój kolejny popisowy, jednak tym razem już nie mogła spędzić z nim więcej czasu, bo przy barze zaczęły robić się okropne kolejki.
Praca wzywała ale ten krótki lecz intensywny czas z Filippo można było uznać za jak najbardziej udany! Jak i tą całą imprezę w The Shop tego wieczoru, której on był dyrygentem.
Filippo Carissoni
Uśmiechnęła się szeroko.
— No po dzisiaj to na pewno ciebie — aż puściła mu oczko. Bo przecież dobrze grał, czuł to. Czuł tą muzykę, dobrze dobierał kawałki i do tego dał Lyric pobawić się konsoletą, a to trzeba było szanować podwójnie!! Żaden inny muzyk tutaj wcześniej jej na to nie pozwolił. I może wcale nie tak bezpodstawnie, bo jakby na to nie patrzeć, ona mu tu wszystko koncertowo spierdoliła na krótki moment.
Całe szczęście Filippo był ogarnięty i jak prawdziwy informatyk umiał wszystko naprawić klasyczną sztuczką, polegajacą na włączniu i wyłączeniu wszystkiego. Szkoda, że w przypadku jej zajawek to tak nie działało. Bo kiedy Lyric zjebała jakiegoś drinka, jedyny reset jaki był w arsenale, to wyjebanie go do zlewu i zrobienie wszystkiego od nowa. To samo z Graffiti — jasne, niby mogłaby kombinować jak coś co nie wyszło jeszcze ograć, ale jednak najrozsądniej było to po prostu zamalować. I też jakoś działało.
I całe szczęście, że ta jego konsola faktycznie po chwili zadziałała, a Carissoni mógł spokojnie puścić kolejną piosenkę. Ludzie na parkiecie jeszcze przez chwilę kręcili nosami, jednak już po chwili każdy bawił się w najlepsze, jakby ten fuckup, którego byli świadkiem wcale nie miał miejsca.
Uśmiechnęła się, gdy powiedział, że na początku poszło jej całkiem nieźle.
— Dzięki — aż zrzuciła z ramienia tą czerwoną szmatę, by delikatnie zamachnąć się na Filippo. — Ty to wiesz jak poprawić kobiecie humor — Carissoni był za miły, żeby chodzić po tym świecie, albo Lyric już za bardzo zepsuta, żeby uwierzyć, że tacy faceci w ogóle istnieli. Bo przecież każdy inny to by ją zakrzyczał na tej scenie i może jeszcze zdzielił. A on? On ją jeszcze kurwa pochwalił.
— Weź dawaj fotkę na pamiątkę, zanim pójdę ci zrobić kolejnego drina — zrzuciła z entuzjazmem i po chwili sięgała po telefon… którego nie miała. — A, ale nie mam komórki — całe szczęście okazało się, że on miał i znowu ratował sytuacje. No i strzelili sobie selfika z tą prawie rozjebaną konsoletą. A potem jeszcze Filippo pozwolił Lyric stanąć przy przyciskach i założyć słuchawki, żeby wyglądało, że to ona puszcza muzykę. Będzie na insta.
Poleciała po drinki, zrobiła mu swój kolejny popisowy, jednak tym razem już nie mogła spędzić z nim więcej czasu, bo przy barze zaczęły robić się okropne kolejki.
Praca wzywała ale ten krótki lecz intensywny czas z Filippo można było uznać za jak najbardziej udany! Jak i tą całą imprezę w The Shop tego wieczoru, której on był dyrygentem.
koniec