26 y/o
Welkom in Canada
172 cm
barmanka w the shop | po kryjomu też robi graffiti
Awatar użytkownika
a Canadian is somebody who knows how to make love in a canoe
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiona jej
typ narracji3os
czas narracjiprzeszły
postać
autor

005.

Głośna muzyka dudniła w głośnikach, alkohol lał się strumieniami, a tłumy gorących ciał ocierały się o siebie na samym środku parkietu — tak właśnie wyglądał każdy piątek w The Shop. Było gorąco, było mokro, a w powietrzu dało się czuć weekend.
Lyric jak zwykle znajdowała się za barem. Zwinnie poruszała się od lady do wielkiej półki z alkoholem, z której przy pomocy niewielkiej drabinki ściągała co to kolejne butelki, przy okazji kiwając głową do rytmicznej melodii wygrywanej przez nowego DJa. Pech chciał, że Giulio, który zawsze grywał swoje sety przez cały weekend, dostał jakiejś okropnej jelitówki i Alba musiała znaleźć za niego zastępstwo, bo przecież klub musiał działać niezależnie od tego, co by się nie działo. Chociaż kiedy szefowa wpadła do lokalu przed otwarciem miała w głosie taką desperację wisząc na telefonie z Giu, że Lyric przez moment myślała, że autentycznie karze facetowi przyjść do roboty ze sraczką. Dosłownie kazać mu założyć pampersa i zagrać dla ludzi te klubowe tracki. Całe szczęście jedna z kelnerek poleciła jakiegoś młodego, obiecującego DJa i tak się złożyło, że akurat tego wieczoru był wolny.
I w dodatku okazał się całkiem niezły. Bo Hollis akurat była prawdziwą koneserką muzyki i już po kilku kawałkach potrafiła stwierdzić, czy ktoś był chujowy. A Filippo nie był. Bo nóżka chodziła, główka chodziła i nawet bioderka, ale nie za bardzo, bo rozlałaby te wszystkie drineczki, które miksowała i przelewała do kolorowego szkła.
Ostatni który zrobiła, był jej specjalnością — gin, zielony chartreuse, maraschino i sok z limonki. Zdecydowanie ten z tych bardziej kwaśnych niż słodkich, który miał idealnie wyważone proporcje. Podany oczywiście na lodzie. Zgarnęła go z blatu, przerzuciła bordową ścierkę przez ramię i ruszyła w stronę parkietu.
Zwinnie wyminęła tańczących ludzi, by finalnie znaleźć się na DJce tuż obok Filippo. Przeczekała aż spokojnie zmiksuje przejście na kolejną piosenkę, a następnie przesunęła się nieco bliżej.
Trzymaj — krzyknęła, wystawiając rękę przed siebie. Chociaż muzykę ze sceny było słychać zupełnie inaczej przez ustawienie akustyki i tak było tam równie głośno. — Mój popisowy drink — dodała jeszcze, kiedy chłopak spojrzał na nią z uniesioną brwią i ewidentnym zaciekawieniem. — No co? W klubach, w których grywasz nie poją cię alkoholem? — zaśmiała się i wcisnęła mu tą szklankę. W The Shop każdy DJ miał open bar, oczywiście w miarach zdrowego rozsądku, chociaż zdarzały się przypadki, że potem nie mogli wyjść za konsolę, dlatego Alba wprowadziła prostą zasadę, że to barmanki zanoszą im alkohol. Normalnie Lyric powinna zapytać się go co chciał, ale zazwyczaj dobrze czytała ludzi, a Filippo wyglądał jej na takiego, co woli kwaśne smaki niż te przesadnie słodkie.
No spróbuj i powiedz mi jak wrażenia — ponagliła go, uśmiechając się szczerze, przy okazji kręcąc biodrami to energicznej muzyki. — Tylko bez ściemy. Umiem przyjąć krytykę — bo przecież nikt tutaj nie będzie się obrażać, gdyby jednak mu nie smakowało. Chociaż Hollis miała nadzieje, że jednak trafiła w jego gusta.

Filippo Carissoni
kasik
czytania w myślach mojej postaci oraz braku ciągnięcia fabuły do przodu
19 y/o
For good luck!
175 cm
za dnia student, w nocy zaś dj w The Fifth Social Club
Awatar użytkownika
Wszystkiego nawzajem!
nieobecnośćnie
wątki 18+nie
zaimkizaimki
typ narracjityp narracji
czas narracji-
postać
autor

Jakże wielkie było zdziwienie Filipa, gdy między zajęciami otrzymał telefon z zapytaniem, czy mógłby zagrać w jednym klubie - i akurat tak się składało, że ten wieczór miał wolny, więc mógł potwierdzić swoją obecność. Po zakończonej rozmowie, zaskoczenie utrzymywało się przez dobrych kilka minut, po których zastąpiła je radość, ponieważ zawsze go cieszyło, gdy miał możliwość zagrania gdzieś indziej. Uważał to za szansę na poznanie nowych ludzi, zdobycie doświadczenia i oderwanie się od pewnego rodzaju rutyny. Każdy występ w nowym miejscu niósł ze sobą odrobinę niepewności związaną z tym, czy klubowicze nie będą go uważali za beznadziejnego albo nudnego dj'a - a wiadomo, że ile ludzi, tyle opinii i choć dla jednych mógł się wydawać spoko, to dla innych wręcz przeciwnie, dlatego bardzo go ciekawiło, czy przy jego setach ludzie będą się dobrze bawić. Myśl o nadchodzącym wieczorze sprawiła, że uśmiechnął się do siebie i od razu po powrocie do domu, zaczął planować listę utworów, które planował zapodać. Planował dryfować między różnymi epokami i brzmieniami. Chciał połączyć klasykę z nowoczesnością, zestawić stare - możliwe że nawet nieco zapomniane - numery z z całkiem świeżymi, energetycznymi kawałkami, które dopiero zaczynały rozbrzmiewać w radiowych głośnikach. Uważał, że takie połączenia mogą zaskoczyć i w sumie właśnie na tym mu zależało tj. aby ludzie nie tylko tańczyli, lecz także słuchali, żeby co jakiś czas unieśli głowy z uśmiechem, rozpoznając melodię sprzed lat w nowym wydaniu.
Poczuł lekki stresik, kiedy stanął przed drzwiami klubu i zaczął sprawdzać, czy wszystko co potrzebował na konsolecie, działało prawidłowo. Na szczęście test sprawności konsolety przebiegł prawidłowo, więc nie zakładał, by nagle napotkał problem techniczny - aczkolwiek wiadomo jak jest, złośliwości rzeczy martwych nie da się uniknąć - np. taka drukarka, która nagle zaczynała się buntować najczęściej wtedy, gdy akurat trzeba było coś pilnie wydrukować.
O wyznaczonej godzinie zaczął grać pierwszy kawałek i jakoś to poszło. Satysfakcjonowało go, gdy widział bawiących się ludzi na parkiecie i śpiewających niektóre piosenki.
W pewnym momencie zauważył, jak ktoś wchodzi na dj'kę, a zaraz potem oferowany mu jest drink. Zaskoczyło go to, dlatego odezwał się dopiero po ciut dłuższej chwili.
- Ja... dziękuję. - powiedział biorąc drinka do ręki z uśmiechem, będąc bardzo ciekawym, jakie składniki zostały zmieszane Choć sądząc po kolorze to hm... mięty tu nie widzę... nie miał pojęcia, ponieważ zazwyczaj drinki jakie pijał, nie były zabarwione na taki kolor, jaki znajdował się wewnątrz kieliszka,
- Raczej rzadko się zdarza. Zazwyczaj idę po drinka gdy już skończę grać. - odparł zgodnie z prawdą.
- Zamiast trunków, dostaję najczęściej wodę albo colę. - odrzekł Choć czy to ją w ogóle interesowało? miał pewne wątpliwości ale może te wątpliwości były niepotrzebne.
- Twoje zdrowie. - zasalutował, a następnie wziął kilka łyków popisowego drinka. Nagle, oczy mu się zrobiły jak pięć złotych i błyszczały, jak jakieś diamenty.
- Jest... naprawdę dobry. Bardzo dobry wręcz. Zrobisz mi jeszcze raz takiego samego? - spytał, bo naprawdę mu posmakował, choć zaraz zaczął się zastanawiać, czy nie wykorzystał już limitu związanego z alkoholem przy konsolecie. Może byłoby lepiej, gdybym spytał...
- Przyniesiesz mi wkrótce jeszcze jakiegoś drinka, czy to raczej awykonalne i swój limit na dziś już wykorzystałem? - spytał z całkowicie czystej ciekawości, dość poważnym tonem, by dziewczyna wiedziała, iż pytanie które zadał, należało do puli bardzo poważnych pytań
- A tak w ogóle, to jestem Filippo. - przedstawił się, wyciągając wolną rękę do dziewczyny.

lyric hollis
26 y/o
Welkom in Canada
172 cm
barmanka w the shop | po kryjomu też robi graffiti
Awatar użytkownika
a Canadian is somebody who knows how to make love in a canoe
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiona jej
typ narracji3os
czas narracjiprzeszły
postać
autor

Przyglądała mu się uważnie, kiedy tak zamoczył usta w firmowym drinku. Lyric w życiu miała zajawki na kilka rzeczy, jednak miksowanie alkoholi było zdecydowanie w jej top trzy. Uwielbiała tworzyć nowe smaki, łączyć kombinacje, których normalnie nie łączyło się w standardowych pozycjach. Trochę jak sztuka, tylko zamiast pędzla czy sceny miała shaker i syropy za ladą. Ten który teraz Filippo trzymał w dłoni był jej ulubionym. Była to idealna kombinacja kwaskowatości i mocnych alkoholi, które grały ze sobą wspólnie, sprawiały, że napój nie palił po gardle, tylko właśnie pozostawiał przyjemny posmak. Aż człowiek chciał więcej. Ale wiadomo, każdy miał inne smaki, dlatego nowemu DJowi wcale nie musiało to przypaść do gustu.
Ale chyba jednak przypadł, bo kiedy tylko chłopak odstawił usta od szklanki, Hollis mogła zauważyć, jak mimowolnie oblizał usta i uśmiechnął się pod nosem. A potem już werbalnie potwierdził te wszystkie domniemania.
Zajebisty, co? — aj skromniutka była ta Lyric. Uśmiechnęła się szeroko i podparła łokciem o przeg wielkiego stołu, przy którym Filippo miał rozłożone wszystkie konsolety do puszczania muzy. — Gin, zielony chartreuse, maraschino i sok z limonki — dodała po chwili, żeby chłopak miał w ogóle świadomość tego, co właśnie wypił.
A kiedy od razu zapytał, czy dostanie kolejnego, Lyric aż głośno się zaśmiała. Nie było dla barmana większego komplementu, niż pytanie czy można prosić to samo jeszcze na drugą nóżkę. I już chciała go ładnie poinformować, że jak najbardziej, kiedy chłopak postanowił się przedstawić.
Wiem — posłała mu oczko, przy okazji ściskając męską dłoń. — Już zostałeś cały prześwietlony — zażartowała. Bo w rzeczywistości Alba tylko podzieliła się z pracownikami imieniem chłopaka, który miał przyjść dzisiaj grać. Nie wiedziała o nim nic innego. — Lyric — złapała jego ciemne spojrzenie. — Tak, dokładnie tak, jak teksty piosenek — prychnęła pod nosem, od razu wyjaśniając. Zazwyczaj kiedy się przedstawiała innym, reakcje były praktycznie takie same; zdziwienie, prośba o powtórzenie, bo chyba się przesyłeszeli, a potem jeszcze dopytanie czy to tak samo jak teskt piosenki. Dlatego teraz wyjaśniałą to już na stracie. Nie było w tym złośliwości, raczej czysta życzliwość.
A potem odsunęła się na moment, bo piosenka dobiegała końca i Filippo musiał ponownie ogarnąć przejście do kolejnego utworu. Coś tam poklikał, czymś przesunął, a Hollis wcale nie zwróciła za bar. Stała tam jeszcze przez moment, przyglądając mu się z uwagą.
Trudne to? — spytała po chwili, gdy znowu dał jej nieco swojej uwagi. — To całe miksowanie — wyjaśniła. W sumie Lyric znała się na muzyce całkiem nieźle, grywała na gitarze i inny instrumentach, coś tam nawet śpiewała, ale nigdy nie bawiła się takim elektronicznym sprzętem. A jak tak teraz patrzyła na to z bliska, to wyglądało to całkiem ciekawie.
Dobra, słuchaj, Filippo — wbiła w niego cwane spojrzenie i przysunęła się nieco bliżej chłopaka, tak, żeby nie musiała krzyczeć, a on mógł ją dobrze usłyszeć. — Ja zrobię ci jeszcze jednego takiego drineczka, a ty w zamian pokażesz mi jak to działa i pozwolisz zmiksować jedną piosenkę. Co ty na to? — postawiła ofertę na stole, przyglądając mu się z uwagą. Bo chyba był to całkiem fair układ?

Filippo Carissoni
kasik
czytania w myślach mojej postaci oraz braku ciągnięcia fabuły do przodu
19 y/o
For good luck!
175 cm
za dnia student, w nocy zaś dj w The Fifth Social Club
Awatar użytkownika
Wszystkiego nawzajem!
nieobecnośćnie
wątki 18+nie
zaimkizaimki
typ narracjityp narracji
czas narracji-
postać
autor

Filip uniósł dwa kciuki do góry oraz uniósł kąciki:
- Mega zajebisty. Sto na dziesięć. - poprawił, bo miał wrażenie, że wypowiedziana wcześniej opinia o drinku, nie oddawała tego, co powinna oddać. Szczerze? Naprawdę nie spodziewał się, że zostanie uraczony czymś tak dobrym. Normalnie aż zaczynało mu się tu podobać Chociaż może to tylko taka jednorazowa akcja? Może, jak już się gra codziennie, to nie dostępuje się takiego zaszczytu... pomyślał.
Słysząc o zostaniu prześwietlonym, skrzyżował ręce przed sobą (tworząc wielkiego X-a), przylegając nimi do klatki piersiowej, jakby próbował się zasłonić - nieważne, że już było za późno - wyobrażając sobie, jak leży na szpitalnym stole, a ludzie (których zdążył już tu poznać), zamiast przyrządów lekarskich, siedzą przed komputerami i go stalkują.
- Kurdeee, już myślałem, że jako incognito tu przyszedłem. - odparł, udając rozczarowanie połączone ze smutkiem, spowodowane faktem, iż pracownicy wiedzieli kim jest. Z drugiej strony, nie powinno mnie to dziwić. Gdyby ktoś nagle zastępował kogoś w The Fifth Social Club, też bym sprawdził taką osobę tj. poszukał jej w socialach. taka prawda.
Uważnie wysłuchał składników i o dwóch nie miał zielonego pojęcia, więc gdyby kazała mu zgadnąć, to za Chiny by nie zgadł wszystkiego.
Zaskoczenie zaczęło zdobić jego twarz, kiedy usłyszał imię dziewczyny.
- Bardzo oryginalne imię. Rodzice chyba lubią muzykę, co? - spytał, posyłając dziewczynie szczery uśmiech, bo szczerze? Byłby zaskoczony, gdyby jednak z jej imieniem była związana historia, nie mająca nic wspólnego ani z tekstem, ani z muzyką. Kiedyś pytał rodziców, dlaczego w jego przypadku zdecydowali się na imię Filippo i w odpowiedzi usłyszał, że związane to było faktem, iż brat pradziadka od strony ojca się tak nazywał. Najwięcej o bracie pradziadka dowiedział się od dziadka - że był żołnierzem, którego często wysyłano w różne części Włoch.
No ale przestał myśleć o imionach, ponieważ musiał przenieść swoje skupienie na konsoletę, by poprawnie wszystko poustawiać i poprzesuwać. Poskakał, poruszając również rękami do puszczanej muzyki, a kiedy usłyszał pytanie, pokręcił głową.
- Na początku trochę, bo widzisz to wszystko i zastanawiasz się po co tu tyle tego, ale z czasem zapamiętuje się co, gdzie i jak. - wyjaśnił, a gdy do jego uszu dotarło najpierw jego imię, a następnie bardzo ciekawa propozycja, oczy Carissoniego zaświeciły jak pięć złotych. Zamrugał kilka razy by mieć pewność, że nie ma omamów przez duchotę. Ostatecznie skinął głową, zgadzając się.
- Kto wie, może jak Ci dobrze pójdzie, to pozwolę Ci zmiksować dwa kawałki. - taki był hojny i łaskawy. A tak całkowicie serio, to planował zapytać ją, czy nie miałaby ochoty pobawić się utworem, lecz wyprzedziła go ze swoją ofertą - po prostu była szybsza.
- Tylko proszę bez żadnych haczyków! - krzyknął, bo choć doskonale wiedział, że nie spisywali żadnej umowy, to i tak nie mógł powstrzymać się od teatralnego ostrzeżenia.

lyric hollis
26 y/o
Welkom in Canada
172 cm
barmanka w the shop | po kryjomu też robi graffiti
Awatar użytkownika
a Canadian is somebody who knows how to make love in a canoe
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiona jej
typ narracji3os
czas narracjiprzeszły
postać
autor

Tata — odpowiedziała praktycznie od razu na jego pytanie, a na twarzy wymalował się blady uśmiech. — On kochał muzykę — nie bez podstawy powiedziała to w czasie przeszłym. Chociaż ojciec zmarł kilka lat temu, wciąż wywoływało to w niej te same emocje; ból pomieszany z nostalgią. Pogodziła się ze stratą, jednak nigdy do końca człowiek nie potrafił wyleczyć się z żałoby. Chociaż lubiła go wspominać. Szczególnie w tych superlatywach, w których jej matka nigdy go nie postrzegała. Lyric była jego oczkiem w głowie, jedyną szczerą miłością oprócz muzyki. Dał jej przez te lata młodości tak wiele czułości i wartości, że już zawsze będzie mu za to wdzięczna. — Był muzykiem. Miał nawet swój własny zespół — dodała po chwili. Nie chciała, żeby zaraz w słowach Filippo pojawił się jakieś niepotrzebne współczucie, dlatego wolała przekierować tą rozmowę na te bardziej pozytywne aspekty.
A zaraz potem i tak rozmawiali już o konsolecie i miksowaniu muzyki. Lyric uśmiechnęła się delikatnie na uwagę o tych wszystkich guzikach, które faktycznie z początku mogły człowieka przerażać.
Pewnie chciałabym nacisnąć wszystko na raz — wzruszyła ramionami. Była zdecydowanie z tych ludzi, co jak widzieli wielki przycisk z napisem nie wciskać, to pierwsze co by zrobiła, to właśnie wcisnęła. — To trochę jak z drinkami. Każdy z początku chciałby wszystko ze sobą mieszać bez większego przemyślenia i dopiero z czasem, jak już się ogarnie co i jak, to już wiadomo co z czym ładnie współgra — dodała kilka groszy od siebie, bo chociaż robienie muzyki i drinków z początku wydawały się nie mieć nic wspólnego, to jednak i do tego i do tego wymagane były pewne umiejętności, które ułatwiały pracę.
Uśmiechnęła się, gdy Filippo oznajmił, że pójdzie na ten ich układ.
No i super — zarzuciła ręce na biodra i przyjrzała mu się dokładniej, jak ponownie przekręcił kilka rzeczy na konsoli, a z głośników poleciała kolejna piosenka, wprawiając ciała na parkiecie w ponowny ruch. — Tylko zmieniamy nieco zasady — dodała po chwili, tym razem podnosząc spojrzenie na jego ciemne oczy. Na jej twarzy wymalował się cwaniacki uśmiech. — Pierwsze ty mnie nauczysz miksować, a potem ja w nagrodę przyniosę ci drinka — zaproponowała nowy układ, bo przecież drinka jeszcze miał, prawie całego, a pewnie jak Lyric wróci za ladę, to będzie musiała obsłużyć jeszcze masę innych klientów i tyle będzie z tej ich przyjemnej rozmowy na scenie.
Podeszła nieco bliżej i oparła się biodrem bezpośrednio o stół, przy którym miksował. Cóż, nigdy nie była dobra w utrzymaniu odpowiedniego dystansu.
To jak będzie, Filippo? — skrzyżowała ręce na piersi. — Nauczysz dziewczynę co nieco o DJowaniu?


Filippo Carissoni
kasik
czytania w myślach mojej postaci oraz braku ciągnięcia fabuły do przodu
19 y/o
For good luck!
175 cm
za dnia student, w nocy zaś dj w The Fifth Social Club
Awatar użytkownika
Wszystkiego nawzajem!
nieobecnośćnie
wątki 18+nie
zaimkizaimki
typ narracjityp narracji
czas narracji-
postać
autor

Filipa na moment zamurowało gdy domyślił się, dlaczego Lyric mówiła w czasie przeszłym Bo raczej nie chodziło o to, że nagle przestał lubić muzykę...
- Przykro mi. - powiedział, nie pytając o więcej szczegółów, ponieważ nie chciał psuć nastroju barmanki. On nikogo bliskiego nie stracił, więc nie był w stanie całkowicie zrozumieć jak to jest, natomiast potrafił sobie wyobrazić. Na chwilę zszedł z djki, by położyć dłoń na ramieniu dziewczyny, jakby tym gestem chciał okazać jej wsparcie.
- Nagrali może płytę? Jeździli po świecie, czy raczej grywali lokalnie po różnych barach? - spytał, bo choć nie chciał dociekać, zainteresowała go informacja o zespole.
- Mnie w sumie po części jeden z zespołów zainspirował by tworzyć i ogólnie siedzieć w muzyce. - odparł zgodnie z prawdą, przypominając sobie powroty ze szkoły, gdy w jednym z parków występował solista, a potem ten sam solista z zespołem - grali tak, że Filipowi nie chciało się iść dalej, dlatego zostawał i słuchał z zaciekawieniem i gdy ogarnął granie na gitarze, sam także zaczął występować w parku. Z sentymentem wracał do tamtych wydarzeń, niejednokrotnie zastanawiając się, co by było gdyby nie wpadł na tamtego solistę. Czy wybrałby inną drogę np. aktorską?
Parsknął śmiechem gdy usłyszał, co najchętniej zrobiłaby Lyrics i aż przypomniał sobie, jak podczas lekcji o konsolecie, nie omieszkał wcisnąć tylu guzików, ile mieściło się pod jego dłońmi, co spowodowało, że z głośników wystrzelił chaotyczny miks - bas dudnił, sample nakładały się na siebie, a echo powtarzało każdy dźwięk kilka razy.
- Sprzedam Ci ciekawostkę totalnie za darmo... nie wybuchnie. - taka prawda. Stać się mogły różne rzeczy: połączenie różnych wstawek typu yeah, leggo, uh-oh, zapętlenie utworu, lub stworzenie czegoś całkowicie nowego... a w ostateczności mogło powstać przeciążenie powodujące wyłączenie konsolety.
Słysząc kolejne słowa Lyric musiał przyznać, że miała rację. On wiedział, że by się do tego nie nadawał, bo więcej szklanek by zbił, niż zrobił drinków. Jedyny jaki potrafił zrobić, to monte, cuba libre i pina coladę.
- To prawda. - skinął głową. Nigdy tak na to nie patrzył ale teraz to widział i doskonale rozumiał, co miała na myśli. Naprawdę dostrzegał w tym sens.
- Mamma mia, gdyby tak pomieszać wszystko... niezła bomba by powstała. - stwierdził, wyobrażając sobie takiego masywnego drinka i aż złapał się za głowę - choć znając siebie, byłby pierwszy do degustacji (najwyżej później by umierał kilka dni).
- Z drugiej strony, eksperymentować zawsze warto bo kto wie, może wyjdzie nawet coś dobrego. - dodał jeszcze, bo czasami potrafiło wyjść coś z niczego.
Posłał Lyric uśmiech, gdy mieli dogadane to, co każde z nich miało robić, lecz słysząc o zmianie zasad, zmarszczył brwi.
- Oho... słucham uważnie. - powiedział, wkładając ręce za uszy, jakby faktycznie nadstawiał je, by dobrze usłyszeć te nowe zasady. Podrapał się po policzku i zastanawiał, czy to co usłyszał mu pasuje.
- Hmm... - postukał się w czoło tak, jak Kubuś Puchatek, a zaraz potem uniósł kąciki ust.
- Niech będzie. - wystrzelił rękoma do góry. Co mi szkodzi?
- Może jak Ci się spodoba, to Ty będziesz tu djką. - dodał, robiąc krok w bok, by Lyric mogła sobie swobodnie stanąć. Zaczął od początku, czyli opisywania i podziału przycisków od tych, które używane są dosyć często po te, nieużywane prawie nigdy. Starał się tłumaczyć wszystko najprościej jak umiał.
- Pokręć sobie teraz pokrętłem i zobaczysz co się stanie. - zabawa głośnością od zawsze sprawiała mu dużo frajdy, tak samo jak podbijanie basów oraz wykonywanie backspina czyli szybkie obracanie wstecz płyty (lub cyfrowego utworu) - tak, na wykonanie tego również dał Lyric zielone światło.

lyric hollis
26 y/o
Welkom in Canada
172 cm
barmanka w the shop | po kryjomu też robi graffiti
Awatar użytkownika
a Canadian is somebody who knows how to make love in a canoe
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiona jej
typ narracji3os
czas narracjiprzeszły
postać
autor

Spoko — zdawkowa odpowiedź, może nieco niemiła, ale jednak Lyric nienawidziła współczucia. Nienawidziła tego całego żalu, co każdy miał, gdy tylko dowiadywał się, że straciła ojca i tego przykro mi zawsze wypowiadanego w ten sam sposób, tym samym tonem i na tych samych emocjach. Już wolała, kiedy nie mówili nic. I jej znajomi byli już do tego przyzwyczajeni, a Filippo był nowy, nowy w jej życiu, więc nie miał prawa wiedzieć. Dlatego finalnie posłała mu lekki uśmiech i pozwoliła, by zmienili temat na ten o wiele bardziej przyjemny.
Grywali po całej Kanadzie, ale jednak najwięcej to w Toronto. Kiedyś też były inne czasy — wyjaśniła spokojnie, powtarzając rzeczy, które opowiedział jej tata. — Nie było internetu, więc nie wystarczyło zrobić jednego viral tiktoka, żeby się wybić. Musieli naprawdę się natrudzić, żeby ludzie ich poznali, więc często grywali na ulicach albo wbijali się na sceny innym zespołom, żeby chociaż na te kilka sekund się przedstawić — zaśmiała się. Dokładnie pamiętała, kiedy Mark opowiadał jej jak kiedyś wbiegli na scenę podczas sylwestrowej nocy w samym centrum Toronto z wielkimi transparentami z informacją, gdzie będzie ich kolejny koncert. — A ciebie kto tak zainspirował do tworzenia? — bo skoro Filippo był DJem, to chyba jednak czerpał inspiracje z klimatów bardziej klubowych i artystów, którzy tworzyli w podobnym gatunku muzykę.
Zaśmiała się głośno, gdy stwierdził, że może za niedługo to ona tu będzie DJką.
Raczej wątpię — zamachnęła się tymi kręconymi kudłami i spojrzała przelotnie na tańczący tłum. W sumie fajne były stąd widoki o wiele lepsze niż z baru, ale… — Moje miejsce jest za ladą. Za bardzo kocham kręcić drinki, żeby skończyć za konsoletą — wyjaśniła grzecznie, jednak przecież nauczyć zawsze się mogła. Fascynowało ją, jak to wszystko działo, a że sama grała na gitarze i coś tam się znała na muzyce, to może nie byłaby w to aż taka zła?
Kiedy Filippo zaprosił ją jeszcze bliżej siebie, podeszła zadowolona, ściągając przy okazji tą szmatę, co miała cały czas przewieszoną przez ramię i wcisnęła ją sobie za pasek. Przecież nie będzie paradować ze ścierką na scenie, bo jak to będzie wyglądać?! Przysunęła się bliżej chłopaka i słuchała uważnie, kiedy tłumaczył jej które pokrętła za co odpowiadają. I nawet wydawało się jej, że całkiem dobrze załapała.
Mogę? — dopytała jeszcze dla pewności, kiedy powiedział, że może przekręcić konsolą. Bo opowiadanie to jednak jedno, a dotykanie to już całkiem inna zabawa, biorąc pod uwagę, że pod nimi bawił się cały tłum ludzi. Ale Filippo wydawał się być pewny swego, wiec Hollis przekręciła jedno, potem drugie i jak małe dziecko cieszyła się z efektów, które osiągała, zmieniając tempo piosenki jak i tonacje. — Niesamowite — skwitowała nagle, gdy tak wciskała coraz to więcej przycisków. Wydawało jej się, że naprawdę dobrze poczuła ten sprzęt. — To jest w sumie całkiem pros—
I tego zdania już nie dokończyła, bo finalnie wcisnęła coś, co kompletnie wyłączyło muzykę. Głośniki przestały wyć, a ludzie na parkiecie tańczyć. I jakby tego było mało, to wszystkie oczy skierowały się na nich.
Kurwa — tylko tyle zdążyła wycedził przez zęby, błagając w duchu, żeby Filippo umiał to jakoś szybko ogarnąć.

Filippo Carissoni
kasik
czytania w myślach mojej postaci oraz braku ciągnięcia fabuły do przodu
19 y/o
For good luck!
175 cm
za dnia student, w nocy zaś dj w The Fifth Social Club
Awatar użytkownika
Wszystkiego nawzajem!
nieobecnośćnie
wątki 18+nie
zaimkizaimki
typ narracjityp narracji
czas narracji-
postać
autor

Z wielkim zainteresowaniem oraz ciekawością wymalowaną na twarzy wysłuchał o zespole w którym grał tata Lyric i aż sobie wyobraził, jak klub w którym obecnie grał, wyglądał inaczej, skromniej, a zamiast konsolety, występował zespół. Aż miał ochotę do nich dołączyć, lecz po chwili dotarło do niego, że to tylko zwykła imaginacja.
- Mega szanuję, naprawdę. - powiedział, kładąc rękę na sercu, co miało oznaczać, iż mówił prawdę.
- Na pewno nie mieli wtedy łatwo, ale najważniejsze, że nie poddawali się i robili swoje. - odparł, choć nie miał pojęcia jak szybko porwali za sobą pierwszych fanów oraz nie znał ilości tychże fanów Ale na pewno jacyś byli.
- Podasz mi nazwę tego zespołu? - spytał, mając plan, by zrobić mały resarch w necie. Najbardziej interesowało go, czy przetrwały jakieś kawałki, ponieważ z ogromną chęcią by ich przesłuchał lub choćby tylko jeden.
- Mnie ogólnie do muzyki wciągnął pewien grajek... nikt sławny, bo po prostu grywał w parku co jakiś czas a ja... wolałem go słuchać, niż wracać do domu i odrabiać lekcje. Poza tym, już od dzieciaka wybijałem pierwsze bity np. łyżeczkami albo samochodzikami. - wyjaśnił zgodnie z prawdą, parskając śmiechem. - Z czasem, po wciągnięciu się dość mocno w EDM przez niektórych artystów oraz widząc, jakie zajebiste mają koncerty, poczułem, że też chcę taki być. Też chciałbym, by ludzie dobrze się bawili do moich hitów oraz żeby podnosiła ich na duchu. - oczywiście powodów było jeszcze kilka ale uważał, że nie było sensu wymieniać wszystkiego. Prawdą było, że to się stało nagle. Dużo słuchał muzyki elektronicznej, dlatego po którymś z kolei świetnym kawałku Alan Walkera zapragnął być jak on oraz mieć z nim collaba lub chociaż wystąpić na jednej scenie podczas festiwalu.
- Rozumiem i w sumie dobrze. Wy też macie ciężką a zarazem całkiem ciekawą robotę, bo o ile klienci są mili to jest dobrze, natomiast po alko... oj pewnie różne tony się aktywują. Nie jedni też się zapewne kłócili przy ladzie. - odparł, bo bądź co bądź, bez barmanek i barmanów, klub nie miałby większego sensu, a ktoś driny ludziom musiał robić. Pijani ludzie często... nie byli zbyt rozsądni i o wiele łatwiej wydawali pieniądze. A gdy wydawali je w klubie, to cóż... nie było narzekania.
- Poza tym, ja naprawdę jestem pełen podziwu jak widzę te różne metody mieszania czy łącznia składników do drinków. - odparł, bo taka była prawda. Gdyby on stanął po drugiej stronie lady, wiele szklanek lub butelek zostałoby najprawdopodobniej roztrzaskanych, a właściciel pokazałby mu, gdzie są drzwi.
- Śmiało. - skinął głową, pozwalając Lyric na zabawę przy konsolecie. Uśmiechnął się, widząc jaką radochę miała nowa znajoma - bo skoro już rozmawiali, to zaczął ją uznawać za swoją znajomą - i nawet sam zaczął się bujać do tego jej tworu. Wszystko było dobrze do czasu, aż nagle zgasły światła.
- Cazzo! - krzyknął, łapiąc się za głowę, choć domyślał się, iż prawdopodobnie doszło do zwarcia.
- Trzeba natychmiast sprawdzić bezpieczniki i jeśli jakiś jest w dole, to go podnieść. - powiedział. Tu liczyła się każda sekunda - czuł się tak, jakby właśnie miał operować jakiegoś człowieka i każda sekunda była na wagę złota.
- Mogę też jeszcze sprawdzić jedną rzecz. - odparł, idąc za głównym kablem do skrzyneczki zwanej "głównym wyłącznikiem/włącznikiem zasilania". Otworzył drzwiczki, wyciągnął wtyczkę, a po odliczeniu w myślach do pięciu, włączył ją z powrotem. Odwrócił się by sprawdzić, czy to coś dało. Oczywiście kilka razy mierzył się ze zwarciami, dlatego starał się nie panikować, bo gdyby zaczął, to jednocześnie mógłby już po prostu opuścić lokal, a tak, próbował krok po kroku przypomnieć sobie, co robił w takich przypadkach.

lyric hollis
26 y/o
Welkom in Canada
172 cm
barmanka w the shop | po kryjomu też robi graffiti
Awatar użytkownika
a Canadian is somebody who knows how to make love in a canoe
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiona jej
typ narracji3os
czas narracjiprzeszły
postać
autor

Zajebista sprawa — stwierdziła, kiedy tak opowiadał o tej swojej zajawce, o tym, jak chciałby grać przed ludźmi i sprawiać im przyjemność. Lyric miała podobnie ze swoimi zainteresowaniami. Zarówno robienie drinków jak i strzelanie graffiti było formą wyrażania siebie. Lubiła, kiedy ludzie to doceniali, lubiła kiedy podziwiali jej malowidła i smakowali mikstury z alkoholi. Ogólnie lubiła być w centrum uwagi. I Filippo chyba nawet też, skoro nie miał problemu, by wyjść na scenę i grać przed ludźmi. — Masz jakiś ulubionych artystów? — zainteresowała się, no bo skoro czerpał tak dużo inspiracji od innych, to i pewnie miał jakiś poszczególnych twórców, których lubił bardziej. Hollis również miała ulubionych malarzy, których prace śledziła namiętnie na socjalach. Zawsze to przecież jakaś inspiracja i wena do tego, żeby próbować nowych rzeczy.
Zaśmiała się na jego uwagę o tym, że muszą tu mieć ciekawie.
Nawet nie zdajesz sobie sprawy jak bardzo — stwierdziła, wzruszając ramionami, bo przecież to ile tutaj się działo, szczególnie po północy, to tylko wiedziała Hollis i jej koleżanki ze zmiany. — Ludzie potrafią rzygać pod siebie i wykłócać się o największe pierdoły — i być przy tym kurewsko agresywni, ale tego już nie dodała na głos. Nie chciała straszyć Filippo, bo po co? Przecież on tu i tak był tylko na jednorazowym wypadzie w zastępstwie za stałego DJa. Jeszcze się chłopak zniechęci i nigdy więcej do nich nie wpadnie.
A Lyric dała mu już i tak wystarczająco powodów do tego, żeby się zniechęcił tym, że kiedy tak energicznej kręciła tymi wszystkimi przyciskami w stacyjce, ewidentnie coś spierdoliła.
Muzyka przestała grać.
Na parkiecie zapanowała cisza.
A jakby tego było mało, każdy patrzył teraz w ich kierunku. Na nią. Bo przecież to ona stała za konsoletą.
Tylko wtedy Filippo się wydarł i już zaczął biegać dookoła, żeby sytuację okiełznać. I chyba po chwili nawet mu się udało, starą klasyczną sztuczką pod tytułem włącz i wyłącz. Działało przez dziewięćdziesiąt dziewięć przecinek dziewięć procent razy. Bo jasne, zawsze był jakiś wyjątek do reguły, ale tutaj jednak wszystko zadziałało i po chwili konsoleta na nowo zaczęła wydawać z siebie dźwięki.
Wiesz co, to może ja jednak stanę sobie z boku — stwierdziła i zrobiła mu miejsce. Trochę było jej głupio, że sprawiła mu taki niemały przypał, ale stało się. Jedyne co mogła teraz zrobić, to po prostu już tam nie podchodzić. — Chyba lepiej idzie mi robienie drinków — zauważyła i ponownie przerzuciła sobie ścierkę na ramię. — To co, chcesz jeszcze jednego? Jakieś specjalne życzenia, smaki?? — dopytała jeszcze, bo może miał ochotę na jakiś kompletnie nowy specjał. A Lyric uwielbiała wyzwania.


Filippo Carissoni
kasik
czytania w myślach mojej postaci oraz braku ciągnięcia fabuły do przodu
19 y/o
For good luck!
175 cm
za dnia student, w nocy zaś dj w The Fifth Social Club
Awatar użytkownika
Wszystkiego nawzajem!
nieobecnośćnie
wątki 18+nie
zaimkizaimki
typ narracjityp narracji
czas narracji-
postać
autor

- To prawda. Radocha na maksa. - stwierdził z szerokim uśmiechem, bo naprawdę czuł się jak ryba w wodzie kiedy stał przed konsoletą. Czasami przed zaśnięciem zastanawiał się, jakby brzmiał dany utwór z dodatkami i o ile sobie gdzieś zapisał swój pomysł, to następnego dnia sprawdzał - jeśli jego zdaniem brzmiało dobrze, to wdrażał w życie podczas najbliższego grania w klubie. Oczywiście zdarzały się także pomysły, które ostatecznie lądowały do kosza.
Słysząc pytanie o ulubionych artystów, energicznie pokiwał głową.
- Bardzo lubię Davida Guettę, Alana Walkera, Aloka, Martina Garrixa i Tiesto. To chyba takie moje top. A Ty masz jakichś ulubieńców jeśli chodzi o Dj'i? - spytał, będąc po prostu ciekawym. Może gdyby lubiła któregoś z tych, których on wymienił, to w lecie - bo wtedy jest sezon festiwalowo-koncertowy - poszliby (lub pojechali) na jakiś koncert.
Pokręcił głową, czując coś w rodzaju zażenowania, choć był w stanie uwierzyć w słowa Lyrics i w to, że ludzie faktycznie zachowywali się tak, jak powiedziała.
- Jakaś masakra... szkoda, że nie czują się winni i po sobie nie sprzątają. - stwierdził Bo może gdyby musieli, to by następnym razem pili bardziej rozważnie.
- Tak między nami Ci powiem, że do mnie też kilka razy podeszły najebańce by mi grozić, jeśli nie puszczę ich ulubionego utworu. Nie puściłem. - powiedział zgodnie z prawdą, przypominając sobie wspomnianą sytuację. O tyle dobrze, że ochrona postanowiła wkroczyć do akcji i wyrzuciła narwańców z lokalu. Bo skoro byli agresywni do mnie, to jednocześnie mogli być też agresywni wobec innych.
Poczuł swego rodzaju ulgę, kiedy zwykłe włączenie, odczekanie kilku sekund, a potem ponowne włączenie wystarczyło do ponownego odpalenia konsolety - w innym przypadku, pewnie musiałby przeprosić i poinformować, że impreza na dziś skończona, bo liczył się czas. Jeżeli szukałby innego rozwiązania, czas leciałby dalej, a ludzie tylko by buczeli i pewnie wychodzili. Tylko nieliczni zostaliby z nadzieją, że muzyka ponownie zacznie rozbrzmiewać z głośników - a przynajmniej tak uważał Filip.
Otarł dłonią czoło i sięgnął po butelkę wody, którą miał pod konsoletą, by praktycznie całkowicie ją opróżnić.
Pokręcił głową, kiedy usłyszał słowa barmanki.
- Nie zniechęcaj się. Nie popełnia błędów ten, co nic nie robi. - powiedział, chcąc dodać nieco otuchy Lyrics oraz posłał jej ciepły uśmiech bo nie chciał, żeby się załamywała.
- Jak na początek naprawdę nieźle Ci poszło. - dodał, klepiąc ją po ramieniu.
Gdy do jego uszu dotarło słowo drink, skinął głową, by potwierdzić, iż miał ochotę na jakiś trunek.
- Coś z colą mogłoby być. - odparł. - Albo zaskocz mnie. Lubię niespodzianki. - naprawdę nie miał nic przeciwko drinka-niespodzianki.

lyric hollis
ODPOWIEDZ

Wróć do „The Shop”