whispers over black water
: wt lis 18, 2025 5:23 pm
Nie skomentował tego, czy to wszystko co się wydarzyło to nie jest definicja dziwnej sytuacji. Może dla niektórych całkiem normalnej? W końcu ten leśniczy wyglądał, jakby codziennie miał takie przygody z łosiami. Dla niego dziwnie może byłoby, gdyby ktoś mu kazał sprawdzić raport z zeszłego kwartału, albo poszukać w papierach gdzie się powiedział milion dolarów? A oni z Cherry mieli takie rzeczy na co dzień.
Galen uważał, że wszystko zależy od punktu widzenia.
A on teraz starał się na to patrzeć trochę inaczej niż z prezesowskiego fotela, bo nawet go tutaj nie miał.
- Jak będziesz zamawiać tego hot-doga, to zapytaj się z jakiego psa jest... - rzucił z dość poważną miną, ale tak naprawdę to musiał się powstrzymywać, żeby nie parsknąć śmiechem. Bardzo chciał zobaczyć minę kasjerki, kiedy Cherry zada jej to pytanie. I minę Cherry, kiedy jednak okaże się, że hot-dog wcale nie jest zrobiony z psa. Ale nie zobaczył.
Na jej kolejne słowa strzelił tymi niebieskimi oczami.
- A skąd wiesz jak wygląda miejsce gdzie ktoś umarł, albo stolica gangu? - zapytał zaczepnie, bo akurat on się spodziewał, że Cherry ma na ten temat zerowe pojęcie. Stolica gangu, co to w ogóle znaczy? Że jakieś Medellin? Gdzie te gangi to pewnie były na każdym rogu?
A tutaj na tej stacji to było całkiem przyjemnie, fajne motocykle... Jak się później okazało też bardzo fajni ludzie.
Bo Kiedy już zrobili sobie te zdjęcia, to Galen jeszcze postał z nimi porozmawiał o motocyklach, w zasadzie nawet nie zwracając za bardzo uwagi na Cherry. Dopiero kiedy dała mu tego hot-doga to przeniósł na nią wzrok. Wbił w nią niebieskie tęczówki.
- Trzeba być otwartym na nowe doznania - rzucił Galen trochę zadziornie, ale on właściwie był. Miał w sobie coś takiego, że nie zastanawiał się za bardzo co się stanie, a po prostu brał. Wszystko dookoła. Nowe doświadczenia, nowe znajomości. I teraz tego hot-doga, kiedy ugryzł duży kawałek.
- Ale to dobre... - mruknął i tego hot-doga, to zjadł w kilku kęsach. Tak się zagadał z motocyklistami, że nawet nie zauważył, kiedy Cherry zniknęła.
Dopiero po chwili kiedy jego nowi koledzy zaczęli się zbierać w dalsza trasę, to Wyatt zaczął się rozglądać za Charity i nawet zapytał o nią dziewczynę za kasą, która mu powiedziała, że jest w toalecie. Galen zamówił kolejnego hot-doga.
- I co... mogę wybrać dwa sosy? - zapytał, a dziewczyna pokiwała głową - a trzy? - też mógł - a wszystkie? - finalnie wybrał dwa. Ale jeszcze postał chwilę przy kasie opowiadając historię swojego życia. A kiedy pojawiła się Cherry to pomachał kasjerkom, jakby znali się całe życie i poszedł ze swoją narzeczoną przed stację.
- I jak? - zapytał, chociaż wcale nie sprecyzował o co mu chodziło. Usiadł na jakiejś drewnianej ławce z boku stacji, żeby zjeść do końca hot-doga, a potem popić go redbulkiem, którego kupił w zestawie - wiesz, że można do tego hot-doga wziąć wszystkie sosy? - zapytał nagle - ale tamta dziewczyna poleciła mi dwa, chcesz spróbować? - zapytał Cherry i przysunął się do niej bliżej na tej ławce, naprawdę blisko. I kiedy oni sobie tak siedzieli, to na przeciwko nich zaparkowało jakieś głośne, ztiuningowane Audi, z którego słychać było muzykę chyba na kilometr stąd. Galen się tylko obejrzał na to auto, ale nic nie powiedział. Zjadł hot-doga i wstał.
- To idę jeszcze do toalety, chcesz coś Cherry? - zapytał, a po chwili zniknął na stacji.
I nie było go może pięć minut, bo Galen to się normalnie załatwił, umył ręce i wyszedł ze stacji. A wtedy już koło Cherry stał jakiś wytatuowany, łysy kark, opierał się o drewniany stolik i ją zagadywał. Z tego Audi, bo jakże by inaczej.
Galen wyrzucił po drodze do kosza papierowy ręczniczek, a już po chwili stanął sobie z drugiej strony Cherry i też się oparł o drewniany stolik, jak ten kark.
- Chyba musimy jechać Cherry... - rzucił i trochę mniej już był zadowolony, bo może Galen nie lubił Audi?
Cherry Marshall
Galen uważał, że wszystko zależy od punktu widzenia.
A on teraz starał się na to patrzeć trochę inaczej niż z prezesowskiego fotela, bo nawet go tutaj nie miał.
- Jak będziesz zamawiać tego hot-doga, to zapytaj się z jakiego psa jest... - rzucił z dość poważną miną, ale tak naprawdę to musiał się powstrzymywać, żeby nie parsknąć śmiechem. Bardzo chciał zobaczyć minę kasjerki, kiedy Cherry zada jej to pytanie. I minę Cherry, kiedy jednak okaże się, że hot-dog wcale nie jest zrobiony z psa. Ale nie zobaczył.
Na jej kolejne słowa strzelił tymi niebieskimi oczami.
- A skąd wiesz jak wygląda miejsce gdzie ktoś umarł, albo stolica gangu? - zapytał zaczepnie, bo akurat on się spodziewał, że Cherry ma na ten temat zerowe pojęcie. Stolica gangu, co to w ogóle znaczy? Że jakieś Medellin? Gdzie te gangi to pewnie były na każdym rogu?
A tutaj na tej stacji to było całkiem przyjemnie, fajne motocykle... Jak się później okazało też bardzo fajni ludzie.
Bo Kiedy już zrobili sobie te zdjęcia, to Galen jeszcze postał z nimi porozmawiał o motocyklach, w zasadzie nawet nie zwracając za bardzo uwagi na Cherry. Dopiero kiedy dała mu tego hot-doga to przeniósł na nią wzrok. Wbił w nią niebieskie tęczówki.
- Trzeba być otwartym na nowe doznania - rzucił Galen trochę zadziornie, ale on właściwie był. Miał w sobie coś takiego, że nie zastanawiał się za bardzo co się stanie, a po prostu brał. Wszystko dookoła. Nowe doświadczenia, nowe znajomości. I teraz tego hot-doga, kiedy ugryzł duży kawałek.
- Ale to dobre... - mruknął i tego hot-doga, to zjadł w kilku kęsach. Tak się zagadał z motocyklistami, że nawet nie zauważył, kiedy Cherry zniknęła.
Dopiero po chwili kiedy jego nowi koledzy zaczęli się zbierać w dalsza trasę, to Wyatt zaczął się rozglądać za Charity i nawet zapytał o nią dziewczynę za kasą, która mu powiedziała, że jest w toalecie. Galen zamówił kolejnego hot-doga.
- I co... mogę wybrać dwa sosy? - zapytał, a dziewczyna pokiwała głową - a trzy? - też mógł - a wszystkie? - finalnie wybrał dwa. Ale jeszcze postał chwilę przy kasie opowiadając historię swojego życia. A kiedy pojawiła się Cherry to pomachał kasjerkom, jakby znali się całe życie i poszedł ze swoją narzeczoną przed stację.
- I jak? - zapytał, chociaż wcale nie sprecyzował o co mu chodziło. Usiadł na jakiejś drewnianej ławce z boku stacji, żeby zjeść do końca hot-doga, a potem popić go redbulkiem, którego kupił w zestawie - wiesz, że można do tego hot-doga wziąć wszystkie sosy? - zapytał nagle - ale tamta dziewczyna poleciła mi dwa, chcesz spróbować? - zapytał Cherry i przysunął się do niej bliżej na tej ławce, naprawdę blisko. I kiedy oni sobie tak siedzieli, to na przeciwko nich zaparkowało jakieś głośne, ztiuningowane Audi, z którego słychać było muzykę chyba na kilometr stąd. Galen się tylko obejrzał na to auto, ale nic nie powiedział. Zjadł hot-doga i wstał.
- To idę jeszcze do toalety, chcesz coś Cherry? - zapytał, a po chwili zniknął na stacji.
I nie było go może pięć minut, bo Galen to się normalnie załatwił, umył ręce i wyszedł ze stacji. A wtedy już koło Cherry stał jakiś wytatuowany, łysy kark, opierał się o drewniany stolik i ją zagadywał. Z tego Audi, bo jakże by inaczej.
Galen wyrzucił po drodze do kosza papierowy ręczniczek, a już po chwili stanął sobie z drugiej strony Cherry i też się oparł o drewniany stolik, jak ten kark.
- Chyba musimy jechać Cherry... - rzucił i trochę mniej już był zadowolony, bo może Galen nie lubił Audi?
Cherry Marshall